- Co ty do cholery wyprawiasz? - krzyknął wstając z miejsca.
- Myślałam, że tego chciałeś. - powiedziała Jennifer.
-Miałem to napisane na twarzy? Nigdy więcej tego nie rób. - wyszedł z kawiarni. Blondyn teleportował się do ich wspólnej willi. Już z daleka wyczuł zaklęcia ochronne na szczęście był w stanie sobie z nimi poradzić. Wyjął różdżkę i zaczął zdejmować zaklęcia. Po kilku minutach wszedł do posiadłości.
- Hermiona?! - zaczął nawoływać szatynki. Usłyszał cichy szloch dobiegający z salonu. Blondyn ruszył w tamtą stronę i ujrzał kobietę siedzącą na kanapie i płaczącą.
- Kochanie. - wyszeptał przytulając ją.
- Wyjdź stąd. - wyszlochała. - Nie chcę Cię widzieć.
- Porozmawiajmy, proszę Cię.
- A ja Cię proszę, abyś opuścił to pomieszczenie. - powiedziała i popatrzyła mu prosto w oczy. - Wyjdź.
Blondyn wstał i skierował się do wyjścia.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - powiedział do siebie, lecz Hermiona i tak go usłyszała.
Otarła łzy i delikatnie się podniosła następnie udała się do kuchni. Od tych wszystkich emocji zrobiła się głodna. Nie powinna się denerwować, ale ta sytuacja zmusiła ją do tego. Chociaż powinna dać Malfoyowi dojść do słowa. Głupio postąpiła, bo niby co takiego widziała? Widziała jak jakaś kobieta go pocałowała, ale on nie odwzajemnił tego gestu. Może to ona źle zrozumiała? Przecież Draco nie miałby na boku innej kobiety. Postanowiła z nim wieczorem porozmawiać.
***
Wszedł do posiadłości swoich rodziców i od razu udał się do salonu gdzie aktualnie przebywał jego ojciec.
- Synu co tutaj robisz? Nie powinieneś być z Hermioną?
- Pokłóciliśmy się, jeśli do wieczora się nie pogodzimy to zatrzymam się u was na jakiś czas.
- Draco ona nie powinna się denerwować. - skarcił go ojciec. - O co poszło?
- Spotkałem się z Jennifer w kawiarni na Pokątnej i ona mnie pocałowała, akurat to zobaczyła Hermiona. Kazała mi się wynosić.
- Każda baba musi znaleźć powód by pokłócić się z facetem, a twoja na dodatek jest w ciąży.
- Czasami jest nie do wytrzymania z nią. - powiedział zrezygnowany.
- Twoja matka będąc z tobą w ciąży codziennie miała jakieś uwagi do wszystkiego. Czasami potrafiła płakać cały dzień.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet.
- I nawet nie staraj się je rozumieć. - ostrzegł go Lucjusz.
- Gdzie jest mama? - spytał młodszy mężczyzna.
- Na górze w sypialni, ogląda ubranka dziecięce, które kupiliśmy dzisiaj na zakupach.
- Dla Alice?
- Dla Scorpiusa. Dlaczego myślisz, że dla Alice?
- Nigdy nie tolerowałeś Hermiony i byłeś przeciwny naszemu związkowi.
- Wojna się skończyła, ja się zmieniłem. Zaakceptowałem twój wybór i uwierz mi cieszę się z twojego szczęścia.
- Pójdę do matki. - udał się do sypialni swoich rodziców.
Zapukał do drzwi i wszedł do środka.
- O synku, a gdzie Hermionka? - spytała Narcyza.
- Pokłóciliśmy się, ale nie rozmawiajmy teraz o tym. Ojciec powiedział mi, że zrobiłaś zapas ubranek dla Scorpiusa.
- Och tak. Popatrz. - pokazała blondynowi niebieskie śpioszki. - Są takie śliczne nie mogłam ich nie kupić.
- Tak ładne. - powiedział zrezygnowany. - Nie musiałaś mamo.
- Nie musiałam, ale chciałam.
- Dużo tego. - stwierdził patrząc na łóżko.
- Wszystkie mi się podobały to co miałam zrobić? - powiedziała z uśmiechem.
Blondyn tylko się uśmiechnął i pocałował matkę w policzek.
- Dziękujemy.
- Kochanie wracaj do niej. - rzekła poważnym tonem.
- Wieczorem do niej pójdę, nie chcę jej na razie denerwować.
- Wszystko się ułoży. - przytuliła się do syna. On mocno ją objął i schował twarz w jej rozpuszczonych włosach.
***
Siedziała w kuchni pijąc herbatę z cytryną. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Powoli wstała z krzesła i poszła otworzyć drzwi. W progu stała jej kuzynka Jasmine wraz z mężem i 6 - miesięczną córeczką. Szatynka przepuściła gości.
- Ale zrobiliście mi niespodziankę. - powiedziała podekscytowana kobieta.
- Taki był zamiar. - powiedział Gregory i pocałował ją w policzek.
- Chciałam Cię uprzedzić, ale ktoś nie powiem kto mi nie pozwolił. - powiedziała Jasmine patrząc znacząco na męża.
- Jak niespodzianka to niespodzianka. - mężczyzna podał córkę żonie.
- Zapraszam do salonu. - powiedziała ciężarna.
Małżonkowie weszli do salonu i zdjęli kurtki.
- Nic nie mówiłaś, że spodziewasz się dziecka. - powiedział Gregory.
- Przepraszam, ale miałam ostatnio przez jakiś czas problemy. Na szczęście wszystko jest już dobrze.
- Wybaczamy Ci. - powiedziała niebieskooka.
- Jaka Rose już duża. - powiedziała Hermiona patrząc z uśmiechem na córeczkę swojej kuzynki.
- Nieznośna jak matka. - podsumował mężczyzna i oberwał kuksańca w bok. - Za co to było?
- Za niewinność. - malutka Rose zaśmiała się.
- A ty Hermionko spodziewasz się chłopca czy też dziewczynki?
- Chłopczyk, mały Scorpiusek. - powiedziała przyszła mama gładząc się po brzuszku.
- A gdzie przyszły tatuś? - spytała kobieta.
Hermiona spojrzała w okno i zobaczyła jak Draco wraz z Lucjuszem spoglądają w jej stronę. Tak się złożyło, że salony mieli na wprost siebie.
- U przyszłego teścia. - powiedziała z uśmiechem szatynka. - Napijecie się czegoś?
- Herbaty poprosimy. - powiedział Gregory.
- Może ja zrobię a ty Hermionko nie przemęczaj się.
- No dobrze. Herbata jest w słoiczku obok czajnika, a kubki w szafce obok lodówki. Cukier jest obok herbaty. - powiedziała Hermiona.
- Poradzę sobie. - wstała z kanapy i podała córeczkę mężowi.
- Jest podobna do Ciebie. - stwierdziła szatynka.
- Nie zaprzeczę, ale z charakteru cała matka.
- Myszka mała.
- Dzwoń po twojego, sam nie będę pił. - powiedział z uśmiechem.
- Okej zaraz wrócę. - kobieta uśmiechnęła się i udała się na górę do sypialni.
Wyczarowała kawałek pergaminu zapisała na nim kilkanaście słów i wysłała do Dracona.
***
- Widzę, że macie gości. - powiedział Lucjusz gdy tylko Draco pojawił się z powrotem w salonie.
- Jakich gości? - spytał zaskoczony blondyn.
- No spójrz. - wskazał kiwnięciem głowy.
- Nigdy wcześniej ich nie widziałem. Muszę pamiętać, aby zasłaniać te okna. - mruknął.
Po kilkunastu minutach przed mężczyznami pojawił się pergamin. Draco przeczytał wiadomość.
- Przyjdziecie na kolacje?
- Nie, musimy odwiedzić jeszcze Aarona. - powiedziała Narcyza wchodząc do salonu.
- Do zobaczenia. - mężczyzna pożegnał się i wyszedł z posiadłości.
Draco udał się jeszcze do pobliskiego sklepu zrobić szybkie zakupy.
***
Goście Hermiony wyszli godzinę temu i razem z blondynem sprzątali ze stołu.
- To ona mnie pocałowała. - zaczął blondyn.
- Miałeś mi, że idziesz do pracy. - wyszeptała.
- Bo byłem, ale musiałem się z nią spotkać w bardzopilnej sprawie o której nie mogę ci powiedzieć.
- I nic cię z nią nie łączy? - dopytywała się.
- Myślisz, że mając ciebie śmiałbym spojrzeć na obcą kobietę w jakiś inny sposób? Kocham tylko ciebie.
-Zrozum też mnie. Zobaczyłam jak całujesz inną kobietę.
- Powinienem był ci powiedzieć o tym spotkaniu, przepraszam.
- Zawsze mów mi prawdę. Nawet jeśli będzie to bolesna prawda. - spojrzała na niego błagalnie.
- Obiecuję. - powiedział i dotknął delikatnie jej policzka.
- Jak się czujesz? - spytał obejmując ją.
- Jestem troszkę zmęczona.
- Kochanie idź już spać, dokończę sprzątać. - powiedział i położył dłoń na jej brzuch. - Dziecko na pewno jest śpiące.
- Dobrze. - powiedziała i pocałowała go w policzek. Blondyn tylko się uśmiechnął i wrócił do sprzątania.
*****
Dodaj komentarz