Dramione. Część 12

Dramione. Część 12Dni mijały zaskakująco szybko. Scorpius skończył już 8 miesięcy. Był ciągle uśmiechającym się dzieckiem. Jego błękitne oczy skradły nie jedno serce. Przy tym małym smyku Lucjusz stawał się mięczakiem. Draco rozpieszczał swojego syna na każdym kroku.  
Jednak ostatnio mężczyzna spędzał z Hermioną coraz mniej czasu. Tłumaczył się pracą, ale gryfonka nie bardzo w to wierzyła. Wszystkie domowe obowiązki spadły na Hermionę. Ciężko było pogodzić jej sprzątanie i zajmowanie się synkiem.  Malutki był zainteresowany wszystkim dookoła i nie potrafił usiedzieć w miejscu. Scorpius wychylał się już z wuzka. Hermiona musiała stale go pilnować.  
Tak było i dzisiaj. Draco wyszedł wcześnie do pracy i zostawił ukochaną z całą masą obowiązków. W domu było nie posprzątane, za robienie obiadu nawet się nie brała bo wiedziała, że Draco na pewno nie będzie głodny. Szatynka też niewiele jadła. Po ciąży przytyła i mieściła się tylko w swoje stare, rozciągnięte ubrania. Mając dziecko i chłopaka, który kompletnie miał ją gdzieś nie miała czasu, aby zająć się sobą. Za jakiś czas Scorpius zacznie chodzić i na pewno będzie musiała go bardziej pilnować.  

Mały właśnie spał. Hermiona miała czas by wstawić pranie. Z grubsza posprzątała w salonie i kuchni. Wzięła się teraz za składanie ubrań blondyna. Wzięła jedną z jego koszul. Coś jej nie pasowało. Koszula pachniała damskimi perfumami.  Z pewnością to nie były jej perfumy. Musiała poważnie porozmawiać z Draconem. Jeśli ją zdradza to będzie definitywny koniec ich związku.  W sumie to by wyjaśniło skąd wziął się damski zapach na jego ubraniu. Szatynka westchnęła. Usłyszała płacz Scorpiusa.  
Wyjęła synka z łóżeczka. Uśmiechnęła się delikatnie.  
- Nie płacz malutki. -szepnęła i zaczęła kołysać dziecko.  Jednak to nie pomagało.  Blondynek bardziej płakał. Hermiona nie mogła go uspokoić. Przestraszyła się. Scorpius zazwyczaj przestawał płakać jak znalazł się w ramionach mamy lub taty. Kobieta przestraszyła się, w jej oczach pojawiły się łzy.  
- Skarbie nie płacz. - wyszeptała ścierając swoje łzy.  Była przemęczona.  Od jakiegoś czasu w ogóle nie spała, jadła znacznie mniej niż powinna, a mimo to jej ciało po ciąży nie było idealne, przynajmniej tak twierdził Draco.  

***  

Narcyza przygotowywała obiad. Lucjusz polubił kuchnię swojej żony. Kobieta miała chyba wrodzony talent do gotowania, bo każda potrawa która wyszła spod jej rąk była perfekcyjna.  
- Lucjuszu, pośpiesz się. Obiad Ci wystygnie. - krzyknęła.  
- Już schodzę. - usłyszała głos męża i już po chwili pojawił się on w kuchni.  
- Wybierasz się gdzieś? - spytał.
- Tak, chciałam odwiedzić Hermionke. Zauważyłam, że między nią a Draconem się nie układa. - powiedziała Narcyza.
- Nie wiem co się z tym chłopakiem dzieje. Nie zdziwię się jak Hermiona kopnie go w tyłek.  
- Jak możesz tak mówić. On jest ojcem Scorpiusa. - powiedziała oburzona.  
- Nie zachowuje się jak na ojca przystało.  Z tego co zauważyłem więcej czasu poświęca pracy. Proponowałem mu dwutygodniowe zwolnienie. Chciałem, aby spędził czas z Hermioną. Nie chciał tego urlopu. - powiedział mężczyzna i wyszedł z kuchni.  

***

Po godzinie chłopiec się uspokoił. Szatynka była mocno wykończona, na dodatek bolało ją lewe biodro. Wczoraj gdy zmieniała zasłony w sypialni zakręciło jej się w głowie i upadła uderzając biodrem w róg biurka. Nie miała czasu wybrać się do Św. Munga, ponieważ nie miała z kim zostawić Scorpiusa.  Rodziców Dracona i tak już dostatecznie wykorzystywała, a ze swoimi rodzicami nie odzywała się.   
Stanęła przed wielkim lustrem, znajdującym się w sypialni. Podwinęła koszulę i odchyliła legginsy.  Siniak był ogromny i przy najdrobniejszym ruchu bolał ją.  

***

Wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Udał się do posiadłości swojego syna. Nie wyczuł żadnych zabezpieczeń. Bez pukania wszedł do środka. Rozejrzał się, lecz nigdzie nie było Hermiony. Udał się na górę do sypialni. Delikatnie uchylił drzwi i ujrzał kobietę przyglądającą się w lustrze. Jego wzrok padł na jej biodro.  Wciągnął głośno powietrze.  
- Hermiono, czy Draco... - nie dokończył ponieważ kobieta mu przerwała.  
- Lucjuszu, wystraszyłeś mnie. - opuściła koszulę.  
- Odpowiedz mi na pytanie. - warknął. Gryfonka westchnęła.
- Draco nie ma czasu wrócić do domu, więc nie ma mowy o przemocy. Scorpius spał, a ja chciałam zmienić zasłony, zrobiło mi się słabo i upadłam. - przetarła twarz dłońmi. - Nie radzę sobie Lucjuszu.
Mężczyzna podszedł do niej i delikatnie ją przytulił. Pozwolił jej się wypłakać.  
- Nie mam już siły. - szepnęła i zaczęła  usuwać się na podłogę. Blondyn niewiele myśląc wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko. Lekko się pochylił i ułożył ją na materacu.  
- Lucjuszu! Jak możesz! - usłyszał pełen oburzenia głos swojej żony. Arystokrata zdawał sobie sprawę z tego jak dwuznacznie wyglądała ta sytuacja. Po chwili usłyszał trzaśnięcie drzwi.  
W tej chwili najważniejsza była Hermiona.  
Po jakimś czasie kobieta obudziła się. Przez moment nie wiedziała gdzie się znajduje, ale szybko rozpoznała swoją sypialnię.  Spojrzała w bok, Lucjusz właśnie trzymał wnuka na rękach. Delikatnie się uśmiechnęła.  
- Jak się czujesz? - spytał mężczyzna podchodząc do niej z chłopcem na rękach.
- Kręci mi się w głowie, ale tak poza tym jest dobrze.  
-  Kiedy ostatnio zjadłaś porządny posiłek? - spytał.  
- Ja... ja chce wrócić do swojej figury sprzed ciąży. - powiedziała odwracając wzrok.  
- Zgłupiałaś. - warknął. - Wyglądasz dobrze. Nic nie powinnaś w sobie zmieniać dziewczyno.  
- Ja... Nie podobam się już Draconowi. Powiedział, znaczy wykrzyczał, że wstydzi się że mną gdziekolwiek wychodzić.  
- Hermiono musisz myśleć przede wszystkim o swoim zdrowiu. Masz Scorpiuska, który bardzo Cię potrzebuje, chyba nie chcesz aby mały wychowywał się bez matki.
- Oczywiście, że nie chcę.  
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.  
- Dziękuję. - szepnęła. - Mały pewnie jest głodny. - dodała po chwili.
- Właściwie to przygotowałem mu kaszki i zjadł z wielkim apetytem.  
Szatynka uśmiechnęła się i pogładziła syna po policzku.  

***
Narcyza pakowała pośpiesznie swoje rzeczy. Jak Lucjusz mógł jej coś takiego zrobić? Zdradzał ja z tą małą szlamą.  Zaklęciem zmniejszającym zmniejszyła swoje walizki i zniknęła z cichym trzaskiem.  

***

Draco właśnie wracał do swojej posiadłości. Ostatnie dni były dla niego wyczerpujące. Zdawał sobie sprawę z tego, jak mocno skrzywdził Hermione. Przerosła go opieka nad synkiem. W nocy nie mógł spać, bo mały ciągle płakał. Przez to chodził cały rozdrażniony. Na dodatek zamierzał oświadczyć się Hermionie. Sam zaprojektował pierścionek zaręczynowy i chciał aby był idealny. Jego dobra znajoma projektuje takie pierścionki i za pomocą magii je wyrabia i ewentualnie poprawiała. Tym razem Draco mógł wykazać się swoją kreatywnością.  Efekt końcowy był niesamowity.  Po wewnętrznej stronie był napis 'Twój Draco'( zdj. Poniżej)



Wiele razy nanosił na niego poprawki. Z pewnością nie było to łatwe zajęcie. Poświęcił na to bardzo dużo czasu.  
Zamierzał jej się dzisiaj oświadczyć, nie chciał już dłużej z tym zwlekać.  
Wszedł do domu i ujrzał Hermione siedzącą na kanapie i czytającą książkę. Przelotnie spojrzała na niego i wróciła do swojego zajęcia. Blondyn zdjął buty i kurtkę. Wszedł do salonu. Kobieta zamknęła książkę i powoli wstała. Biodro nie pozwalało o sobie zapomnieć. Podeszła do łóżeczka w którym spał Scorpius. Przykryła go szczelnie kochankiem po czym zwróciła się  do arystokraty.
- Zostaniesz z nim na chwilę? Muszę wyjść.  
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Boję się, że coś mogę mu zrobić. Jest taki malutki. - powiedział kładąc dłonie na oparciu.  
- Spokojnie. Mały jest już nakarmiony i przebrany. Jeśli by się obudził to w kubeczku jest jego ulubiony soczek. - powiedziała spokojnie kobieta.  
- Tylko wracaj szybko. - pomógł ubrać jej kurtkę.  
Hermiona wyszła z domu i udała się do sklepu. Musiała kupić pieluszki i chusteczki nawilżające i przy okazji owoce. Scorpius uwielbiał jeść otarte owoce.  
Draco wyjął czerwone pudełeczko z czarnej marynarki i je otworzył. Pierścionek prezentował się perfekcyjnie. Wyjął jeszcze pomniejszone i zabezpieczone odpowiednio czerwone róże. Powiększył je.  
Po 30  minutach Hermiona wróciła. Spojrzała przed siebie siatka z zakupami wypadła jej z dłoni. Patrzyła z szeroko otwartymi oczami. Przed nią klęczał blondyn. W jednej dłoni trzymał otwarte pudełeczko a w drugiej róże.  
Patrzyli sobie w oczy. Gryfonka powoli podchodziła do niego.  
- Jestem pieprzonym dupkiem. To wszystko mnie przerosło. Wiem, że nic nie może mnie usprawiedliwić, ale kocham Cię jak wariat. Ostatnie dni uświadomiły mi, że bez Ciebie nie istnieje. Hermiono... kochanie czy zostaniesz moją żoną? - powiedział i o dziwo jego głos się nie załamał.  
Szatynka patrzyła załzawionymi oczami  w jego oczy.  Powoli pochyliła się i położyła dłoń na jego policzek.  
- Tak, zostanę twoją żoną Draco. - szepnęła w jego usta.  
Blondyn włożył pierścionek na jej palec.
- Jest piękny i na pewno kosztował fortunę. - powiedziała mocno się do niego przytulając.  
- Nie mogłem pozwolić na to, abyś nosiła jakąś tanią podróbę.  Sam go zaprojektowałem.  
- To dlatego ciągle nie było cię w domu? - spytała.
- Tak. Chciałem dać Ci pierścionek swoich marzeń. W każdej mojej wyobraźni widziałem takie cudo.  
- Kocham Cię. - namiętnie go pocałowała.  
Niestety tą chwilę przerwał im płacz dziecka.  

Nadszedł wieczór i narzeczeni leżeli właśnie w sypialni.  
- Scorpius stał się taki marudny bo rosną mu ząbki. - powiedziała kobieta. - Draco? Twoi rodzice się chyba rozwodzą.  
- Wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie. Ciekawe jaką jest tego przyczyna. - westchnął.
- Twoja mama myśli, że Lucjusz ma ze mną romans, a to nie prawda. - zaprzeczyła.
-  Ojciec może i był draniem, ale wierność w rodzie Malfoyów była podstawą. Skarbie nie rozmawiajmy o nich. - powiedział zmęczonym głosem.
- Strasznie tęskniliśmy za tobą.  
- Nigdzie się już nie wybieram. - powiedział.  
- Wiesz co? Spotkałam dzisiaj Rona.
Blondyn poderwał się.
- Lepiej niech ten rudzielec trzyma się od Ciebie z daleka.  
- Mój Ty zazdrośniku bądź troszkę ciszej bo obudzisz syna. - powiedziała z uśmiechem.
- Przepraszam. - szepnął w zagłębienie jej szyi. Kobieta zamruczała gdy poczuła twardniejącego członka na swoim udzie.
Draco pocałował linie jej szczęki i zaczesał bujne loki do tyłu. Włożył dłoń pod jej koszulę nocną. Nagle Hermiona odsunęła się od niego i spuściła wzrok.

***
Witam wróciłam po długiej nieobecności z nowym rozdziałem. ;)  przepraszam za błędy, ale pisząc na telefonie nie jestem w stanie zauważyć czy pisze poprawnie. ;)

Hermionka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2037 słów i 11250 znaków, zaktualizowała 18 sty 2017.

1 komentarz

 
  • 98653

    Świetne, kiedy będzie następne

    13 gru 2016