Czułem, że przekroczyliśmy Rubikon. Gdyby teraz zmienił zdanie, sprawiłbym jej ból. Ja nie udawałem i ona z pewnością również. Jednak zanim wysunęła się z moich ramion, tysiąc myśli przeszło przez moje jestestwo. Czym myślimy? Głową? A może sercem? Może i tym i tym? Może jest jeszcze inaczej. Jako wojownik obserwowałem, ale raczej wybiorczo. Umiałem dostrzec twarz w tłumie, usłyszeć charakterystyczny świst gwiazdek szuriken, czy nawet świst miecza w ręku mistrza. Potrafiłem wyselekcjonować jęk kunai, sierpu z łańcuchem, nawet w deszczu.
Ludzie w rozmowie mówią o sobie i pokazują palcami miejsce w środku torsu. Czemu to robią? Tam nie ma serca, serce jest trochę z lewej strony. Według wiedzy eterycznej w miejscu, które pokazują, jest czakra serca, inni wprost tłumaczą, że tam mieszka nasza dusza.
Gdyby obok mnie znajdowała się Diana, zapytałbym, czy czynię dobrze kochając się z Aisha. W zasadzie jeszcze tego nie zrobiłem, ale już minął czas na odmowę. Otaczały mnie cztery kobiety. Dwie prawie w moim wieku i dwie więcej niż dwie dekady młodsze. Wszystkie namawiały mnie i przekonywały, bym miał bliskość z Chloe. Tego nie mogłem. Chciałem Koi. Moją miłość z młodości i wciąż istniejącą w sercu. Raczej nie czułem pragnienia ponownego połączenia z Roz. Nie tylko, że nie było powodów, raczej, ponieważ do jej serca chciał wejść Paul, a ponowny z nią kontakt, tylko by to utrudnił. Oczywiście wszystkie trzy to jest Koi, Roz i Chloe dawały mi zielone światło bym złączył się z Aishą. Oczywiście nie chciałem tego z nią, tylko z powodu, że one mnie namawiają. To musiało wypłynąć ode mnie i wypłynęło. Jak to oceniłaby Diana? Czy by doszło do tego, gdyby była obok? Jak ustosunkowałoby się społeczeństwo, gdyby wiedziało? To akurat mnie nie ruszało. Generalnie uważałem, że ludzie powinni ze sobą być blisko, jeżeli się kochają i pragną. Raczej powinni być w związku, najlepiej gdyby to było małżeństwo. Moje wyrzuty sumienia odnośnie kontaktu z Roz zmalały prawie do zera. Widziałem efekty. Nigdy jednak nie powiedziałem o tym żonie. Jak bym odczuł gdyby ona z kimś spała? Musiałem postawić sobie to pytanie. Znałem odpowiedź. Nie byłbym szczęśliwy, ale chciałbym znać powody. Diana nie była traktowana przeze mnie odpowiednio, ale jej libido to akceptowało, więc niemożliwe by było gdyby ot tak się z kimś przespała. Czy w ogóle by mogła to zrobić? Czułem, że Aisha mnie pragnie, a teraz sekundy przed aktem, zaczęła to okazywać. Nie miałem wątpliwości, że mnie kocha. Ja? Przekonałem się, a raczej odczułem, że ją pokochałem na tyle, bym był w stanie to uczynić. Czy chciałem? Teraz już tak.
W pewnym momencie odczucia, bariery, wzorce przestają być istotne. Zaczyna się czyste fizyczne pożądanie. Jest tragicznie, jeżeli sekundę przed aktem, jedna ze stron uświadamia sobie, że nie może, nie chce, nie powinna. Ja byłem zdecydowany i chciałem. Ona?
Wysunęła się z moich ramion i patrzyła na mnie.
– Mam nadzieję, że spodoba ci się moje ciało.
Stała w długiej bawełnianej sukience w kolorze buraczkowym. Chwilkę potem suknia spłynęła po smukłym ciele na podłogę. Została w koronkowych, białych majteczkach, ale tylko chwilkę. Po chwili została zupełnie naga.
Stała i chyba czekał na moją ocenę lub na jakiś mój ruch.
Cóż, wcześniej nigdy jej się nie przyglądałem, ze zrozumiałych względów, była w końcu koleżanką mojej córki, a ja nie oglądałem się za kobietami, szczególnie za piętnastoletnimi dziewczynami.
Fakt, nawet wówczas Egipcjanka wyglądała poważniej i chyba od tamtego czasu się nie zmieniła wiele. Patrzyłem jak mężczyzna na kobietę. Jej piersi nieco urosły i chyba biodra stały się szersze przez te trzy lata, kiedy się włóczyłem bez celu po slamsach Londynu. Tak naprawdę ze wszystkich bliskich mi kobiet miała największą posturę. Tylko Diana miała od niej nieco większe piersi. Aisha była wysoka i ważyła pewnie więcej niż sześćdziesiąt kilogramów.
– Jesteś śliczna – powiedziałem szczerze.
Buzia rozpromieniła i dostrzegłem tam rozluźnienie i uspokojenie.
– Trudno by ci było się ze mną kochać, gdybym nie była dla ciebie atrakcyjna.
– Jesteś – szepnąłem.
– Och, to bardzo się cieszę. Czy mogę cię rozebrać?
Spojrzała mi prosto w oczy. Dostrzegłem na jej buzi objawy podniecenia. Już wcześniej widziałem jej napięte ciemne diamenty, a jej twarz wygląda inaczej. Delikatnie falowały jej nozdrza i źrenice pozostawały bardziej rozszerzone, niż wskazywałaby ilość światła w salonie.
– Możesz to zrobić, jeżeli sprawi ci to radość.
Nic nie odpowiedziała i podeszła. Zdjęła ze mnie koszulkę przez głowę, delikatnie przejechała swoją dłonią po moim owłosionym czarnymi włosami umięśnionym torsie, przybliżyła twarz i pocałowała okolice splotu słonecznego.
– Miło pachniesz – szepnęła.
Nie robiła wrażenie napalonej. Oczywiście przypomniałem sobie i Chloe i Dianę. Nie miałem zamiaru porównywać ją ani do Koi czy Rozalindy. W końcu czekał mnie bliski kontakt z Aishą, więc obserwowałem jej ciało i próbowałem połączyć się z nią, bardziej w duchu.
Ściągnęła moje jeansy ,a ja spokojnie się z nich wyzwoliłem. Patrzyła chwilkę na bokserki i zsunęła je do połowy ud.
– Och – jęknęła.
Patrzyła, jak rosnę. Najpierw tylko patrzyła, a po chwili jej prawa dłoń powędrowała poniżej ciemnego lasku czarnych, jej gęstych spiralek. Przymknęła oczy, wydała cichy jęk rozkoszy i wolno pieściła palcami swoją intymność. Dziwnie zareagowała, ale to przyjąłem.
– Jestem dużą dziewczynką, ale tam nie jestem duża – musnęła moje usta, swoimi.
– To nie kłopot, nie musimy tego robić.
Stała blisko i dostrzegłem zdziwienie na jej ślicznej śniadej buzi. Ciemne gęste brwi i czarne długie rzęsy oprawiały ogromne i piękne brązowe oczy. Rozchyliła swoje naturalnie malinowe usta.
– Chciałam powiedzieć, że będzie ci miło, bo jestem tam ciasna jak dziewica.
Zamierzałem coś powiedzieć, ale mi nie dała, bo poczułem jej usta na swoich. Już od pierwszej sekundy całowała mnie łapczywie i niezwykle namiętnie.
Każda osoba jest indywidualna. Kiedy się jest z kimś długo w intymnych kontaktach, wie się, czego można się spodziewać. Ja byłem z Aishą po raz pierwszy. Oczywiście nie myślałem o tym, że to ma być tylko jeden raz. Chociaż tak miało być. Od tego momentu Egipcjanka mnie szokowała. Oderwał usta od moich warg i zaczęła mnie brać. Literalnie.
To był poemat. Opera w kilku aktach. Sądziłem, że to ja będę prowadził, jako starszy i doświadczony. Od pierwszej niemal minuty musiałem przyznać, że żadna z moich kochanek nie była takim wulkanem jak Egipcjanka. W trakcie zbliżenia wpadaliśmy głębiej i głębiej w ocean radości i rozkoszy. Niedopasowane wielkości nie tylko nie przeszkadzały, ale stały się źródłem ekstazy. Co mnie zdziwiło, chciała tego, co Diana, jednak nie wspomniała o tym co kiedyś uważałem za swoją fantazję. Prawdopodobnie odeszło to wraz ze śmiercią mojej Diany. Co do Aishy, nie wiem, gdybyśmy mieli więcej czasu.... kto wie. Zachowywała się tak, jakby była mistrzynią tantry. Przy tym, przez cały czas dawała mi odczuć, jak wielkie jest jej uczucie do mnie. W końcu zaczęliśmy się ubierać, a w zasadzie ja sięgnąłem po spodenki, a ona nadal pozostała spocona i naga. Cóż, trzy lata postu zrobiły swoje. Miała to odziedziczyć Koi a otrzymała Aisha.
Oczywiście najgorsze było dla mnie to drugie. Zabijałem, tamto w porównaniu z tym było niczym. Oczywiście musiałem złożyć na koniec pocałunek w miejscu, gdzie spadła kara. Teraz stała i spojrzała na mnie inaczej. Poczułem niepokój
– Jest jeszcze coś. Wierzę i czuję, że mnie kochasz i pragnąłeś nie mniej niż ja ciebie. Muszę ci to powiedzieć i tylko mam nadzieję, że po tym mnie nie znienawidzisz. Jej poważna twarz nie wróżyła niczego dobrego. Poczułem dziwne i zimne dreszcze.
– Mów, bo znowu nie rozumiem.
– Wybacz mi. Sądziłam, że moje ciało zareaguje, jak powinno. Nie chciałam mówić wcześniej, bo uznałam, że to wszystko popsuje. Nie martwiło mnie pierwsze, że mogę to stracić, bo ważniejsze, jeżeli mogę tak powiedzieć, było dla mnie moje wyzwolenie. Niczego nie poczułeś? Nie zobaczyłeś, co mnie bardzo, ale to bardzo zdziwiło, dlaczego tak się stało?
– Nie rozumiem, co masz na myśli.
– Nie wyczułeś niczego. – Ujęła swoją głowę w dłonie. – Czemu ona mnie prosiła, bym to powiedziała.
Niczego nie rozumiałem, nie po raz pierwszy zresztą
– Powiedz, bo nie rozumiem. Kto chciał, żebyś ty powiedziała.
– Chloe. Nie czułeś niczego? Nawet i to powiedziałam.
– Co powiedziałaś?
– Że wszystko jest u mnie dziewicze.
– Byłaś bardzo ciasna, przynajmniej na początku. – Trudno mi było to powiedzieć.
Patrzyłem na nią długo i coś zaczęło mi świtać. Układałem jej słowa w całość. Dziewicze, mam nadzieję, że mnie nie znienawidzisz, moje ciało zachowało się inaczej, niż powinno.
– Co miałaś, na myśli mówiąc, że twoje ciało zareaguje, jak powinno.
– Powinna być krew – ukryła twarz w dłoniach. – Byłem delikatny, robiłyście to z Chloe wielokrotnie, wspominała, że robiłaś to, angażując – nie mogłem powiedzieć, jakby te słowo ugrzęzło mi w gardle, dlatego dotknąłem jej dłoń.
– Nie robiłam tego z nikim Patrzyła.
Tylko idiota by nie zrozumiał tego spojrzenia. Może byłem wcześniej zły, ale idiotą nigdy.
Jednak chyba byłem ,lub chciałem się całkowicie upewnić.
– Co znaczy zatem, że nie robiłaś tego z nikim.? Miłości? Ze słów, Chloe wynikało, że...
Delikatne przeczenie jej głowy nie dawało mi wyboru.
– Przecież nie byłaś dziewicą – roześmiałem się nerwowo.
– Byłam, lecz teraz już nie jestem. Poczułem się źle, głupio. Tak, przez chwilę poczułem się oszukany, ale nie tylko przez Aishę, głównie przez Chloe.
– Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzisz za to. Och!
– Aisho, kochałyście się z Chloe wiele razy. Widziała mnie z Dianą, podniecał ją ten rodzaj miłości... Powiedziała mi, kiedy się zdecydowała, że się przygotowywała, że ty jej to robiłaś, ale wyobrażała sobie, że to ja robię. Co znaczy, byłaś dziewicą? Zwykle jest krew – poczułem, jak mój czerwony płyn odpływa z mojej twarzy. Tym razem zachowałem się spokojnie.
– Euri, my nigdy... Nawet nie całowałam się z nią po francusku. Chciałam. Chciałam się z nią kochać, ale ona mi powiedziała, że jesteś jedynym, z którym może to zrobić.
– Oszukałyście mnie i wszystkich?! Dlaczego! Nawet teraz kiedy rozmawialiśmy wcześniej, wspominałaś... Dlaczego? – na szczęście uniosłem się tylko w niewielkim stopniu i na dosłownie chwilę.
– Ona chyba wie, ale ci nie powie. Ja też pytałam, powiedziała, że jest w niej coś, co jej nie pozwala tego powiedzieć. Powinienem być zdruzgotany, oszukany, ale tak się nie poczułem. Zapytałem o to, co było dla mnie ważne.
– W tym nie mogłaś oszukać, bo czuję, ale jeżeli to zrobiłaś, powiedz. Kocham cię i będę i tak. Bez względu na to co powiesz.
Ujęła moja twarz w dłonie.
– Na wszystko, co kocham. Ciebie, Chloe, wszystko inne jest prawdą. Wybacz. Zapytaj Chloe. Nie chciałam tego. Nie chciałam oszukiwać. To się stało pierwszy raz w szkole. Zobaczyła z daleka Remiego i powiedziała, że ma plan. Pocałowała się ze mną, ale samymi ustami. Zwarła zęby. I tak było mi miło i wierz mi, że chciałam ją całować. Potem chciałam tych wszystkich rzeczy, o których ci mówiła, co nie zmieniało faktu, że pragnęłam tego z tobą. Teraz już wiesz.
Patrzyła na mnie, wyczekując.
– Wybaczam ci i Chloe. Koi jak i Rozalinda miały racje, bo nie czuły tej zależności w was. Ja też się dziwiłem, ale polegałem na jej słowach. Oczywiście, że zapytam Chloe.
Pocałowałem ją w usta. Bez języka, zresztą wiedziałem, że ona rozumie rodzaj tego pocałunku.
– Dziękuję – szepnęła.
To pewnie znaczyło, dziękuję za wszystko. Za wyzwolenie, za miłe chwile, ale odczułem, że więcej za to, że nie czuję się oszukany i jej wybaczyłem.
Po godzinie wróciły kobiety. Z pewnością wyczuły, ale żadna nic nie powiedziała. Chloe weszła do sypialni wieczorem. Uprzednio zapytała, czy może. Byłem w spodenkach.
– Co się stało kochanie? – chyba pierwszy raz zagrałem.
Oczywiście, że byłem na nią zły.
– Mam nadzieję, że Euri–san dotrzymuje obietnic.
Poczułem uderzenie gorąca. Przypomniałem sobie. Chloe była rozluźniona. Pogodziłem się z myślą, że jednak zrobię to co uważałem za niewłaściwe, bo tak poprzednio obiecałem: Albo z nikim, albo i z nią to się stanie. Oczywiście wyznanie Aishy całkowicie wszystko zmieniło.
– Jutro wszystkie idą jak my dzisiaj, a ja zostanę z tobą. Nie myśl, że jestem zimna i wyrachowana. Powiedz mi teraz. Zwolnię cię z obietnicy, jeżeli nadal nie chcesz tego, bo jestem twoją córką.
– Nie kochanie. Niech to w końcu będzie. Masz rację, chcę cię. Chciałem już wtedy. Tylko mój stereotyp mi nie pozwolił.– Skoro mnie okłamywała od więcej niż trzech lat, ja nie mogę chociaż raz?
– Aisha jest uwolniona, czuję to. Co robiliście jeszcze?
Spojrzałem na moją śliczną córkę.
– Możesz jej zapytać, ja nie mogę ci powiedzieć, też jej obiecałem. – Przez trzy lata żebraczego życia moje zęby nie straciły bieli.
Pokiwała głową na znak zrozumienia. Chciała wyjść, ale złapałem jej dłoń.
– Co się stało tatku? Nie możemy teraz, jest za mało czasu i one...
– Nie masz mi nic do powiedzenia? – uznałem, że żarty, o których nie wiedziała, się skończyły.
Momentalnie stała się poważna.
– Nie mogliście tego zrobić, bo ona jest dziewicą, podobnie jak ja, tak?
Popatrzyłem na nią chwilę.
– Dlaczego utrzymywałaś mnie w przekonaniu, że z nią żyjesz? Ja, to mało, ale jeszcze Ahmeda!
Sądziłem, że mi zacznie tłumaczyć, czego nie rozumiem, ewentualnie, że sama się zacznie tłumaczyć. Nic z tych rzeczy.
– Nie mogłam tego z nią robić, mimo że chciała. Ja też chciałam, ale muszę być wierna mojemu....– wyglądało, że walczy, by powiedzieć słowo, ale nie mogła
– Widzisz, nie mogę! Nie mogę powiedzieć, a ty nie pamiętasz! Wierz mi, kochanie, że będziesz to wiedział. W dniu kiedy piorun walnie z błękitnego nieba i zacznie padać natychmiast deszcz. Idę.
Zostawiła mnie samego. Skoro wybaczyłem Aishy nie mogłem nie wybaczyć Chloe. Nie czułem się oszukany. Podświadomie czułem, że miała powody. Dobre sobie. Piorun z bezchmurnego nieba i deszcz. Coś jak dziewica Maria i dziewica Draupadi, która miała pięciu synów i pozostała dziewicą. Złamałem przyrzeczenie. Czy Koi mi wybaczy? Wiedziałem, że z Chloe nic z tego nie będzie. Nie znaczyło, że nie chciałem. To była moja córka, nie mogłem. Co chciała powiedzieć w słowach : ,,muszę być wierna mojemu”... Co chciała powiedzieć? Przyrzeczeniu, pragnieniu, przeznaczeniu. I znowu piorun. ,,Kochanie”. Co ta smarkula sobie myśli! Poczułem złość, ale wówczas... Zobaczyłem światło, na jedną sekundę. To było irracjonalne. Natychmiast się uspokoiłem, a moje wnętrze uznało, że ona miała prawo tak powiedzieć. Jednak rozum dalej miał zagadkę. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni
Zaczęliśmy jeść kolację. Czułem się rozluźniony, jakby się nic nie wydarzyło. Jakbym nie pamiętał chwil z Aishą i jej wyznania i potem reakcji Chloe, na to, że okazała się wierutną kłamczuchą. Czy Ahmed by się ucieszył? Co jest gorsze, to że były ze sobą czy to, że nas i wszystkich, oszukały? A ze słow Aishy wynikało, że była tylko posłuszną wykonawczynią prośby mojej kochanej córeczki. Porozmawiałem z Koi, zanim zasnąłem. Co za cudowna osoba! Wiedziała, a nie szepnęła słowa. Pocałowała mnie w usta, tak delikatnie jak jeszcze nigdy.
– Spij mój aniele.
Zasnęła jak dziecko.
Myślałem o Aishy, a potem o naszej akcji.
Przed samym zaśnięciem stanął mi przed oczami obraz twarzy Diany. Poczułem łzę w kąciku oka. Zasnąłem.
Obudziłem się rano, kiedy jeszcze nie dochodziła szósta. Koi już nie spała, jak zwykle siedziała w wygodnej pozycji medytacyjnej.
Poruszałem się cicho. Wszedłem do łazienki i wykonałem wszystkie poranne potrzeby. Nie brałem prysznica, planowałem to zrobić zaraz po skończeniu treningu. Odczekałem, by nie dekoncentrować mojej umiłowanej Koi.
–Jesteś gotowy? Co myślisz o wzajemnym rozciąganiu?
– Masz rację, trochę zesztywniałem.
Usiedliśmy naprzeciw i zaczęłyśmy od nóg i bioder. Nie miałem do niej szans. Potrafiła stać na jednej nodze, a drugą miała uniesioną pionowo do góry. Szpagat i sznurek nie stanowiły dla niej problemu.
Trenowaliśmy jeszcze pół godziny. Potem mieliśmy sparing. Uderzenia z wyhamowaniem ułamek przed celem. W końcu zaczęliśmy ken–do z bambusowymi mieczami. Trening zakończyliśmy kilka minut przed ósmą.
– Dzisiaj twój wielki dzień – powiedziała, całując mnie delikatnie w usta.
Spojrzałem szybko w jej oczy.
– Sądzisz, że Diana by podobnie zareagowała, wiedząc?
Oboje wiedzieliśmy, o czym rozprawiamy.
– Nie – jej buzię ozdobił uśmiech – ona by się dołączyła.
– O! Mylisz się w tym. Kiedyś uchyliła przede mną rąbka tajemnicy, że całowała się z Chloe, z powodu jej prośby. Moja córka miała wówczas trochę mniej niż piętnaście. Zapytałem, czy chciałby z nią tego i wiesz, co powiedziała? ,,Coś ty! Przecież to moja córka”!
– Nie chce się spierać, bo jej tu nie ma – powiedziała smutno, ale na moją ocenę zbyt mało smutno.
Pewnie nie powinienem tego tak rozpamiętywać, jako wojownik, ale to była moja żona i nadal ją kochałem. Niezmiennie, z taką samą mocą.
– Nie jest ci smutno, że umarła?
Ujęła mnie za ramiona.
– Nigdy nie znaleziono ciała. Pod gruzami znaleziono tylko ciało Remiego.
– Widziałem jak umarła na moich oczach. Rozalinda powiedział mi to samo. Muszę ja wypytać. Pewnie wówczas nie chciała mówić, bo sądziła, że to rozdrapie moją ranę.
– Ja też nie żyłam.
– To co innego. Moc Kenzi Omura i moja cię ożywiła.
– Ja myślę, że tylko Bóg ożywia, my jesteśmy tylko jego narzędziami.
– Zgadzam się z tobą w zupełności. Wiesz, że chciałbym, żeby Diana żyła. Rozmawiałem kilka razy z Chloe, że gdyby to miało pomóc, kochałbym się z nią, by odzyskać z powrotem Dianę.
– Może musi być odwrotnie.
– Co masz na myśli?
– Nie odzyskasz jej, dopóki nie będziesz blisko z Chloe.
– To niedorzeczne.
– Euri. Rozumiem twój punkt widzenia. To jest stanowisko ojca. Jako ojciec nie powinieneś, ale ty nie jesteś tylko ojcem. Jesteś człowiekiem, mężczyzną, przyjacielem, a przede wszystkim w środku, jesteś aniołem z nieba. Wiem, bo widziałam.
– Uwierzę jeśli zobaczę.
– Och tak? Szkoda, że nie zapytałeś mistrza. A tak w ogóle w waszej księdze tez był taki niedowiarek. Tomasz chyba
– To jest zależne ode mnie – powiedziałem ostrzej. – Zupełnie pominąłem fakt, że chyba musiała czytać Nowy Testament z Biblii.
– Czy przypadkiem Chloe nie prosiła cię, byś zajrzał w głąb siebie?
– Tak, mówiła.
– I co zrobiłeś to?
– Zignorowałem.
Po sekundzie zrozumiałem swój motyw. Chciałem najpierw rozmawiać z córką. Oszukała mnie i wszystkich, ale nie straciłem do niej uczucia i pewnie nadal miałem do niej słabość. ,,Cholerna manipulatorka” – aż gotowałem się w środku.
– Euri. Wiesz, że cię kocham i jesteś moim przyjacielem. Nie chodzi o to, że cię namawiam. Ty nie jesteś typem, że będziesz spał z kimkolwiek jeżeli cię o to się poprosi. Ty wciąż nie widzisz waszej głębszej relacji.
– Nie wierzę w reinkarnację.
– Nie mówią o tym. To, co widzimy, nie jest wszystkim. Chloe nie chce, byś to zrobił, bo musisz, bo obiecałeś. Ona chce cię, byś się jej oddał jak Dianie.
– Diana była moją żoną, Chloe jest moją córką. Kocham cię prawie całe swoje życie, ale możesz mi to powtarzać sto razy i tak niczego to nie zmieni.
– Jest dla niej kimś bliższym niż Diana, gdybyś umiał to zobaczyć. Ona zrobiła błąd trzy lata temu, postawiła na fizyczność. Ty nigdy nie powiedziałeś, że nie chcesz, bo naprawdę chcesz z nią tego. Nie samej fizycznej strony, tylko połączenia i spełnienia.
– Koi moja miłości! Takie słowa z twoich ust? Wybacz, nie masz dziecka. Wyobraź sobie jednak, że masz syna i on by tego chciał, możesz?
Zacząłem myśleć. Ze słow Koi wynikała, że wszystkie moje fizyczne relacje, włączając nawet Dianę, nie miały takiego duchowego połączenia, jakie miałem mieć z Chloe. Tylko ja tego nie widziałem. Byłem wojownikiem, ufałem Kenzi- Omura, ale gdyby nawet sam pan Bóg mi to zasugerował, nie zrobiłbym tego. Z drugiej strony, zrobiłbym gdyby to miało wrócić do życia Dianę. I to wszystko z pewnością było dziwne.
Jednak natychmiast pomyślałem. Faktycznie, nie zajrzałem do środka siebie. Czy coś traciłem, robiąc to?
Zamknąłem oczy i zacząłem podróż do swojego wnętrza. Po kilku chwilach zacząłem dostrzegać świetliste postacie. Chwile potem potrafiłem je rozpoznawać. Odnalazłem Rozalindę, Koi, Dianę i w końcu Aishę. Szukałem dalej. Odnalazłem następną duszę. Po ułamku chwili doznałem oświecenia. To była Camilla. Nadal nie widziałem Chloe. Zacząłem triumfować, że jednak mam rację kiedy odczułem, że promieniuję ze środka. Po chwili przyjrzałem się dokładniej. Och! Otworzyłem oczy i dostrzegłem oczy Koi.
– Zobaczyłeś?
– Camilla też mnie kocha i pragnie.
– Wiem – widocznie dawno wiedziała – czy widziałeś Chloe?
– Tak, masz rację. Diana była jak ty, Aisha i Rozalinda, na zewnątrz mnie. Chloe promieniowała ze mnie. Czy to dlatego, że jest ze mnie?
– Głuptas. Znasz odpowiedź, uparciuchu.
– Jest mi bliższa niż Diana, bliższa niż ty! Dlaczego?
– Nie chodzi, że ona jest bliższa tobie, chodzi, kim dla niej jesteś!
– Och! Rozumiem i czuję.
– Nie jesteście związani karmicznie, wy jesteście jednością.
– Czy ona to wie?
– To wciąż dziecko. Ona czuje podświadomie do ciebie pociąg. Ona sądzi, że to pożądanie, bo ona nie wie. Nie mów jej. Ona to sama odkryje. Dziwisz się, że nie jestem zazdrosna, zdenerwowana? Bo ja wiem. Bo widziałam, już wtedy.
– Jak miałaś cztery lata?
– Tak.
– Czemu nie powiedziałaś?
– Mówiłam, Chloe mówiła, nawet Diana. Ty trwałeś przy swoim i zasłaniałeś się, że jesteś ojcem.
Wszystkie ci mówimy, że jesteś aniołem z nieba i co to daje? Jednego dnia zobaczysz i uwierzysz. No, wystarczy. Idziemy coś zjeść. Wiesz, że jedzenie samuraja to nie to samo co jedzenie dla duchowej istoty?
– Wiem, mamy z sobą połączenie i to jest ważniejsze niż sam posiłek.
– Dobrze wiesz, chodź.
Szedłem za nią. Wygrała na kilka chwil. Może byłem aniołem z nieba. I co z tego? Chloe była moją córką. Wszystko inne było mniej ważne. Nie wierzyłem w reinkarnację, w karmiczne zależności, nawet jeżeli Chloe wierzyła. Koi twierdziła, że córka nie wie. Czyli kółko dalej jest zamknięte. Co powodowało, że Chloe tego chciała? Nie miało na razie znaczenia, że ja stałem przy swoim. Zrozumiałbym nawet czyste pożądanie bez innych wyższych celów, ale Chloe taka nie była. Oszukała wszystkich i kazała trwać Aishy przy tym, pewnie trochę wbrew jej woli. Czemu! Czemu tego chce!!! Ponoć czegoś nie wie, a jak pozna? Co wówczas? Coś mi szeptało, że nie zaprzestanie, raczej to się tylko nasili. Och! Czekała mnie walka i trening bushido nic mi nie pomoże. To była moja walka i musiałem walczyć sam.
Dodaj komentarz