Deszcz cz 9

Obudziłem się kiedy jeszcze było ciemno, ale mojej umiłowanej nie było obok. Siedziała w japońskim siadzie i medytowała. Wstałem cicho i zrobiłem poranną toaletę. Dołączyłem do niej. Musiałem oczyścić umysł z wątpliwości.
Powstaliśmy razem i zaczęliśmy trening. Po kilku minutach przypomniałem sobie wszystko z naszej młodości. Teraz nie tylko on stała się na powrót wojownikiem, ale i ja również. Uświadomiłem sobie, że nie zwycięstwo nad shinobi było największe, tylko pokonanie czegoś, co dotyczyło mnie i Chloe. U Koi było to coś innego. Musiała zaakceptować, że przegrała z Czarną Śmiercią. Po raz kolejny zrozumiałem, że ciężkie przeżycia Rozalindy sprawiły, że była z nas najsilniejsza.
Ćwiczyliśmy dwie godziny i pewnie robilibyśmy to dalej, ale moja córka pokazała się w drzwiach.
Patrzyła chwilkę, bo chyba widziała trening bushido pierwszy raz. Każda broń jest groźna, ale najważniejsze jest ciało, a w ciele, duch.
– Wyglądaliście świetnie. Czy ja bym mogła tak umieć?
– Każdy może. Niestety zachód zniszczył ducha, teraz ważne jest tylko, żeby komuś przywalić.  
– Być może w klasztorze poznam ducha, pewnie go nie mam.
– Każdy ma, Chloe. Każdy. A ten duch czeka tylko by go obudzić.  
– Pewnie masz rację. Przyszłam powiedzieć, że jest śniadanie.
– Dziękujemy – odrzekła Japonka – zaraz będziemy.
Po kwadransie już siedzieliśmy ze wszystkimi przy stole.  
– Kto dzisiaj wyrusza na miasto? – zapytała Rozalinda.
– Ja zabieram dziewczyny – rzekłem.
– Wszystkie jesteśmy dziewczynami – odpowiedziała Roz.
– Wybaczcie za nieścisłość, miałem na myśli córkę i Aishę.
Rozalinda spojrzała krótko na Koi.
– Kupcie coś do jedzenia, a my zrobimy coś z tego, co zostało.  
– Wstąpię do pewnego człowieka i zapytam o ten zapalnik – spojrzałem na Roz.  
– Super. Jak znajdziemy czas poćwiczę z Koi jej słabą stronę – pokazała pistolet.
– Może masz rację, powinnam być i w tym dobra.  
– Z pewnością miecz ma wartość, ale w pewnych sytuacjach pistolet jest niezawodny.
– Wiem – powiedziała ciszej Japonka.
– Hej, to nie była aluzja. Jej pycha ją zgubiła. Może była i lepsza, ale ją zabiłam i jednej złej osoby mniej. Skończ już z tym rozpamiętywaniem, Koi.
– Już prawie skończyłam. Pozostało mi tylko podziękować za uratowanie życia. Euri dał ci nowe i ty mi dałaś. Rozumiesz?
– Tak.  
Brazylijka wstała i poszła do swojego pokoju.
– Coś nie tak? – zdziwiła się Aisha.
– Wszytko dobrze, nie miała łatwego życia. Dziękujemy za śniadanie.
Koi wstała i poszła do jej pokoju.
– To, co moje drogie, pojedziemy?
– Jasne, będziemy gotowe za kilka minut – odrzekła Chloe.
Chyba pierwszy raz widziałem ją inną.
– Wybaczcie, o czymś zapomniałem. Jeszcze chwilka.
Poszedłem do pokoju Rozalindy. Siedziała obok Koi i o czymś rozmawiały.
– Możecie na chwilkę.
Chyba wiedziały. Kiedy wróciły do salonu, ogłosiłem im moje postanowienie.
– Być może wiecie i tak. Wiem, że wszystkie mnie kochacie i pragniecie. Prawie byłem bliski, by popełnić błąd i zacząć spełniać wasze pragnienia. W zasadzie hamowała mnie tylko myśl, że Chloe jest moją córką. Ale teraz wiem, że byłby tu duży błąd, nawet jeżeli nie pozostawiłby konsekwencji. Ponieważ Chloe jest moją córką nigdy i nigdzie nie mógłbym jej wziąć za zonę. Żeby nie czuła się poszkodowana, do czasu jak tu jesteśmy, nie będę spał nawet z Koi. I oczywiście z żadną z was. Potem, jeżeli przeżyjemy akcję, zamierzam wziąć Koi za żonę. Wierzę, że Rozalinda weźmie ślub z osobą, która ją kocha. A Chloe i Aisha znajdą odpowiednich partnerów. Byłbym szczęśliwy gdyby każda z was wybrała mężczyznę.
Patrzyłem na ich twarz. Tylko Aisha nie wyglądała na szczęśliwą, słysząc moje oświadczyny.  
– Czy to pewne, Euri? – zapytała.
– Tak.
Pokiwała głową.
– To teraz możemy iść – rzekłem.
– Będziemy gotowe za pięć minut, tatku.
Ubrałem się i czekałem na córkę i jej przyjaciółkę. Koi i Roz zniknęły w pokoju.

Pierwszy raz od kilku dni wyszedłem na dwór. Nadal czułem Londyn. Szła obok mnie córka, a to zawdzięczałem Aishy. Po raz kolejny poczułem smutek, ponieważ niezależnie od tego kto zabił Remiego i Dianę, ja ponosiłem za to odpowiedzialność. I tak pewnie będę czuł się do końca życia, pomimo że to nie przywróci życia moim najbliższym.
– Gdzie chcesz jechać, tatku?
– A gdzie wy chcecie jechać?
– Może do centrum handlowego.  
Dostrzegłem dwa samochody, ale to była ochrona z ramienia Rozalindy. Miałem ze sobą pistolet, ale nie obawiałem się raczej napaści.  
– Euri, czy to przy śniadaniu powiedziałeś ze względu na mnie? – zapytała Aisha.
– Nie, zrobiłem to z powodu Chloe.
– Och!
– Jestem dla was księciem z bajki. Nie mogę wykorzystywać swojej pozycji. Gdybym tak postąpił, byłbym nie takim, jaki jestem. Być może inny mężczyzna by się ucieszył, że tyle pięknych kobiet mu się podkłada. Ja tak nie potrafię. Powiedziałem to Chloe i powiem tobie. Ponieważ mnie pragnęłyście i być może nadal pragniecie, to znaczy tylko jedno, że obie być może znajdziecie mężczyznę. Każda swojego. Być może wasza wzajemna relacja wynikła z błędu mojego i Ahmeda. Nie wiem, gdzie on zaniedbał, natomiast wiem, co ja zrobiłem nie tak.
– Tatusiu już o tym rozmawialiśmy, nie zrobiłeś niczego złego.
– Mylisz się, kochanie. To, co jest z wami, nie jest naturalne. Nie widzisz i nie czujesz, ale tak jest. Koi uważa, że gdybym z wami to zrobił, od razu byście zmieniły orientację. Ale ja tego nie zrobię nigdy, nawet gdyby mnie poprosiła o to Diana. Już ci powiedziałem, ojciec nie powinien spać ze swoją córką, nawet jeżeli oboje mają tę samą fantazję.
– Euri, ja mam inną – szepnęła Aisha – nawet Chloe nie wie o niej. Postanowiłam ją wyjawić tylko tobie. Tylko teraz myślę, że i tak tego nie zrobisz, mimo że powiedziałeś, żebym prosiła, o cokolwiek.
Poczułem się źle. Podobna sytuacja zdarzyła się mi z Rozalindą. I co? Jaki był rezultat tego, że spałem z nią? Dobry. Zmieniłem jej życie. Pewnie również dzięki temu, przynajmniej w części, zniszczyła kwaterę główną Syndykatu, a teraz chce wraz ze mną, Koi i swoimi ludźmi, zniszczyć gniazdo skorpionów. Być może dlatego uratowała Koi. Nie wiem. Wiedziałem, że nie mogę i już nie chcę być blisko, w ten specjalny sposób z córką, ale z innymi? Nigdy mi nie chodziło o seks, być może z Dianą, ale również chyba nie. Poprzednio z Koi, w młodości, hormony przeważyły nad świadomością. Ale Koi nie kochała mnie dlatego, że z nią spałem. Ona pokochała mnie i dlatego ze mną spała. Miała wówczas dwanaście lat i prawdopodobnie była bardziej dorosła wewnętrznie niż nie jedna osiemnastolatka. Pomyślałem, co robi w tej chwili. Czy faktycznie wyręcza Basiora w swoich obowiązkach? Jeżeli Rozalinda naprawdę mnie kocha, odczuje to dzięki Koi. Tak działa prawdziwa miłość.  
Aa te dwie młode panny, obok mnie? Co zrobi z nimi? Zupełnie nie rozumiałem jej postępowania. Koi była inna niż wszystko, co znałem. Jej miłość z pewnością dorównywała miłości Diany. Natężenia miłości nie można porównywać, ale być może gdyby można, czyżby przewyższała miłość mojej nieżyjącej żony? Większość ludzi opiera się na szablonach i stereotypach. Niektórzy mają uwarunkowania rodzinne, kulturowe, religijne i moralne. Czy ja należałem do nich? Dlaczego najbardziej lubimy maliny, a inni truskawki? Dlaczego, chociaż takiej małej, drobnej rzeczy, nie możemy zmienić nawet dla najukochańszej osoby? Na tym lista się nie kończy, a dopiero zaczyna. Zapach, smak. Wolimy zielone oczy od niebieskich. Czarne włosy od blond. Dlaczego właściwie coś preferujemy, a inne odrzucamy? Czy to szczególny układ genów, poziomu hormonów? Dlaczego? Czy to możliwe, że Koi widziała mnie w niebie? Czy tam była? Naukowcy tłumaczą, że niedotleniony mózg wytwarza pewne substancje. Dlaczego jednak w innych wypadkach ludzie umierają cicho, a inni w bólu? Sądzimy, że wiele wiemy i wiele osiągnęliśmy, a nie wiemy nic i tylko krążymy od jednego domysłu do drugiego.
Musiałem o tym porozmawiać. Prowadziłem Jaguara i nadal widziałem z tyłu Audi i Mercedesa z ochroną. Dojechaliśmy do kompleksu handlowego. Nigdy nie byłem w tym mallu, ale zorientowałem się, gdzie jestem. Ośmiu ludzi wysiadło z dwóch samochodów i rozeszli się po centrum.  
Dziewczyny oglądały ubrania, torebki i buty. I ja tak czasem robiłem więcej niż trzy lata temu. Teraz wszystko miało dla mnie inną wartość. Stałem się inny. I to miało wszystko wpływ. Śmierć bliskich, życie jako żebrak, walka z shinobi i ostatecznie życie z czterema kobietami, które mnie z pewnością kochały. Podobno kocha się bez powodu, ale czy na pewno? Dlaczego Aisha mnie kochała? Dlaczego Chloe? Dlaczego Koi? Najprostsze wytłumaczenie miałem znowu dla Rozalindy. Zmieniłem jej życie. Udowodniłem jej, że nie jest brzydka. Dzięki temu mogła wykwitnąć w niej prawda, że nie jest potworem i po krótkim czasie stała się zabójcą potworów. Co odnośnie Chloe? W jak wielkim stopniu na jej miłość wpłynęło to co widziała? Odrzucałem to natychmiast. To było tylko czyste pożądanie. Jednak jak mocne być musiało, że pokonało miłość do ojca? Może nie pokonało, ale odsunęło na drugie miejsce. Może nawet nie tak. Utrzymało równolegle. Musiałem ją o to zapytać, ale nie teraz, ze zrozumiałych powodów. W końcu mimo osiemnastu lat już dawno stała się dorosła. Kiedy to się stało? Kiedy miała piętnaście, a może kiedy miała dwanaście? Pamiętałem Koi. W tym wieku stała się dorosła. Potem tylko nabierała doświadczenia. Czemu Chloe mnie tak kochała? Miałem nadzieję, że nie podeptałem jej miłości. Nikt nie powinien deptać niczyjej miłości, a szczególnie ojciec nie powinien deptać miłości córki. Co prawda ktoś z boku mógłby widzieć tylko pożądanie, ale ja widziałem coś więcej. O jak bardzo brakowało mi teraz Diany! Bo Koi, mimo że miała do mnie miłość, nie mniejszą niż moja żona, nie była matką Chloe. Musiałem dowiedzieć się od córki jak mnie kocha, wiedziałem, że mi powie.
Aisha stanowiła dla mnie tajemnicę. Gdyby powiedziała, że mnie lubi, że mi ufa... Ale nie, wyznała mi miłość. Z pewnością na nic nie liczyła. Prawdziwa miłość nigdy na nic nie liczy. Powiedziałem, że zrobię dla niej wszystko, a nie zrobiłem nic. Wiedziałem, że gdyby zaszła konieczność oddałbym za nią życie, podobnie jak za Chloe, podobnie jak za Koi i za Rozalindę. Tylko my mieliśmy żyć! Każde z nas miało nowe życie. Po raz kolejny lista pytań stanęła przed moimi wewnętrznymi oczami. Rozalinda uratowała Koi i mnie. Ja uratowałem Rozalindę i wiele lat temu, Koi. Wzmocniłem Aishę w jej decyzji. Ona uratowała Chloe. Chloe dała mi nowy sens życia tym, że istniała. Koi była balsamem na moje serce i dusze. Jednak nadal nie wiedziałem, dlaczego mnie kochają. Czy dadzą mi odpowiedź? Może będę musiał zaakceptować świadomość tego, że mnie kochają. Po prostu. Dziecko kocha rodzica, bo rodzic daje mu bezwarunkową miłość. Dziecko kocha i ojca i matkę. Z pewnością inaczej. Ja? Czyż moja tragedia zaczęła się, ponieważ mój ojciec był bez serca? Dlaczego nigdy mnie nie kochał? Dlaczego mnie odrzucił? Dlaczego był takim tyranem, że nie pozwolił matce nawet na odruch miłości w moim kierunku? Czyż dlatego los, życie, przeznaczenie czy jakkolwiek to nazwać, obdarzyło mnie tyloma miłościami teraz? A ja okazałem się niewdzięczny. Bo brakowało mi Diany. Czy jednak oddałbym te wszystkie miłości za tę jedną? Z pewnością nie. Bo miłość jest czymś niematerialnym i nie podlega fizyce ani matematyce. Przeciwnie. Z niczego jest wszystko. Oddajesz wszystko, tylko wówczas możesz zyskać wszystko. Co zrobiłbym, żeby Diana żyła? Czy pokochałbym Chloe gdyby to miało wrócić mi Dianę? I w końcu czy ona zaakceptowałaby to? Miłość jest bardzo dziwna. Diana dała jej więcej Remiemu niż Chloe, ale to nie wystarczyło. Co spowodowało, że Remi taki się stał, bo nie mogłem uwierzyć, że taki się urodził? Czy mój ojciec był winny również, że Hajze taki się stał, czy też Hajze taki się urodził? Skoro taki się urodził, to i Remi mógł, prawda? Co spowodowało, że Joseph Parker taki się stał? I tak bez końca. Dlaczego Betty była nieszczęśliwa? Kto zabił Simona i Terry’ego? Kto zabił Josepha Parkera i Clarę Parker, bo nagle uświadomiłem sobie, że to nie mógł być wypadek. Jeden nieprzerwany łańcuch zdarzeń. Moje urodziny, odrzucenie przez ojca za cichą zgodą matki, oddanie w ręce Yakuza i odesłanie mnie przez Yakuza do klasztoru. Uratowanie Koi, zabicie bandziorów, podarunek miecza, powrót do Anglii, poświecenie Koi, Miłość Diany, nikczemność Hajze, Remi, mój krzyż przez trzy lata. Pomoc Koi i Rozalindy. Miłość Chloe, Aishy, Koi i Rozalindy. Przede mną akcja w celu zniszczenia jednego z najważniejszych siedlisk zła.  
Moje marzenie i pragnienie? Ożenić się z Koi, zobaczyć szczęście Camille i Georga. Zobaczyć Chloe z chłopakiem, zobaczyć Aishę z chłopakiem, Zobaczyć Rozalindę na ślubnym kobiercu z Paulem. Zobaczyć Dianę. Tylko to ostatnie życzenie nie będzie mogło być spełnione. Czy ja podobnie jak Japonia narodziłem się z miecza? Czy faktycznie jestem aniołem z nieba? Czy jestem aniołem z nieba?  
– Euri, co ci jest? – zapytała Aisha, a Chloe płakała.
– Co się stało moje drogie? – zapytałem zdziwiony.
Siedzieliśmy na ławeczce w mallu.
– Twoja twarz...
– Co z moją twarzą?
– Świeciła jak oświetlona, spójrz na ludzi, którzy to widzieli. Na szczęście nikt nie robił zdjęcia. Jesteś naprawdę aniołem z nieba. Koi mi mówiła, ale w to jedno nie chciałam wierzyć. Może dlatego wszystkie cię kochamy.
Nie powiedziała, pragniemy. Nie powiedziała tego. Może to było zbyt mało, ale tym jednym zdaniem przekonała mnie.  
– Czemu płaczesz, kochanie? – zapytałem Chloe.
– Nie będziesz się gniewał, kiedy powiem?
– Skarbie, ja nie potrafię się na ciebie gniewać. Raz wybuchłem, może więcej niż raz. Wybacz.
– Bo wiesz, kiedy patrzyłam na twoją rozświetloną twarz, pomyślałam o mamie. Pomyślałam, co bym dała, żeby tu była i co ty byś dał, żeby to mogło zaistnieć.
– Życie, bo to ja powinienem umrzeć.
– Czy sądzisz, że byłabym wówczas o jotę szczęśliwszą niż teraz? Może w moich wszystkich wyznaniach coś pominęłam. Być może powiedziałam ci, że ją kochałam i kochałam. Ale nie wyznałam jak bardzo. Wiedz, że kocham cię bardziej niż Aishę, a mamę kochałam więcej niż ciebie. Chciałam kochać brata, ale mi nie pozwolił. Rami deptał moją miłość. Nigdy nie próbowałam kochać Hajze. Mimo że byłeś blisko, bałam się go. Diana też. Ale ponieważ i ty i Aisha słucha, muszę wytłumaczyć. Ta różnica w poziomie miłości jest mniejsza niż wielkość atomu, ale jestem tego świadoma. Jeżeli dobra a wręcz idealna matka ma bliźniaki, zawsze kocha jedno więcej. O taką samą odrobinkę. To mit, że matka kocha tak samo. Nigdy nie czułam się źle, że mama kochała bardziej Remiego niż mnie. Od sześciu lat poświęcam, chociaż minutę na dzień i myślę, dlaczego tak cię kocham. Nigdy, od czasu jak jestem świadoma, nie myślałam, dlaczego kocham Dianę. Mam nadzieję, że nie czujecie się źle z tego powodu, że ją kocham najbardziej. O małą odrobinkę. Wierzę, że istnieje Bóg i jedna księga mówi, że powinnam go kochać więcej niż Dianę. Ale nie potrafię. Chociaż nie mam do Niego żalu, że mi ją zabrał. Być może wolałbyś, by ona żyła niż ja, ale nie wiem tego. Wiem, że ciężko by mi było żyć i bez ciebie i bez niej. Mam ciebie i przelałam całą miłość do niej na ciebie. Mimo że to zrobiłam w aspekcie materialnym, kocham cię teraz więcej niż wszystko razem na świecie, a mimo to mam taką samą miłość do niej jak wcześniej.
Aisha dotknęła jej dłoni.
– Jesteś cudowną istotą, Chloe – szepnęła.
– Postaram się to wszystko zrozumieć, kochanie – szepnąłem. – Chcę cię o coś zapytać, ale nie teraz, natomiast nadal nie rozumiem, dlaczego płakałaś? Nie dlatego, że moja twarz świeciła, prawda?
– Nie tatusiu. Powiem ci i Aisha to usłyszy. Nie rozumiem, dlaczego to mi się przydarzyło. Otóż Koi ma rację. Jesteś aniołem z nieba. Widziałam cię tam. To trwało ułamek chwili, ale wystarczająco długo bym mogła Go zapytać.
– Co zapytałaś? – poczułem niemiłe prądy na skórze.
– Zapytałam, czy tam jest mama i on odrzekł, że nie.
Chwyciłem ją za dłoń.
– To nie może być prawda! Ja nie wiem, czy mogę wam wierzyć, ale wiem jedno. Diana była aniołem. Nie zdołałem jej nigdy powiedzieć, jak dobra jest  kochana – teraz ja poczułem łzy.
Wytarłem je szybko.
– Kiedyś Joseph Parker, twój dziadek, którego na szczęście nie znałaś, powiedział mi, kiedy płakałem, że prawdziwy mężczyzna nie płacze.  
– Tato! Joseph Parker się mylił. Tylko prawdziwy mężczyzna płacze. Rozumiesz?
– Tak – szepnąłem.
Teraz i Aisha ujęła moją dłoń.
– Pewnie myślałeś, dlaczego ja cię kocham. Ciebie nie można nie kochać. Może uznasz, że jestem niesprawiedliwa i nie mam prawa oceniać, ale twierdzę, że ktokolwiek cię zna, a cię nie kocha, jest złym człowiekiem.
– Aisho, ja tego nie rozumiem. Uważam, że jestem zwykłym człowiekiem i popełniłem dużo zła. Fakt, teraz czuję się pod tym względem lepiej. Wiesz, jak wiele nie rozumiem? Kocham, nada Dianę i to rozumiem. Kocham Koi, co jest naturalne. Mam wielkie uczucie do Rozalindy i nazwałbym to miłością i oczywiście kocham Chloe – zawiesiłem głos.
Aisa patrzył na mnie spokojnie.
– Euri ja i tak ciebie kocham. Mam nadzieję, że wierzysz w to, mimo że nie rozumiesz. I nie martw się tym, że mnie nie kochasz. Ja jestem szczęśliwa, że kocham ciebie i Chloe.
Chloe spojrzała na mnie, ale bez gniewu i bez zdziwienia.
– Ona uratowała mi życie.
– Wiem. Najbardziej na świecie jestem niesprawiedliwy dla Aishy. Uratowała mi coś najcenniejszego i jestem jej wdzięczny. I powiedziałem, że zrobię dla niej wszystko, a nie zrobiłem nic. Z drugiej strony nigdy o nic nie prosiła. Postanowiłem coś i wam ogłosiłem, ale teraz pytam cię Aisho. Co byś chciała, bym zrobił? Jeżeli to możliwe, uczynię to.
– Euri ja niczego nie pragnę od ciebie. Wystarczy mi, że cię kocham i kocham Chloe, nie w ten sposób jak myślisz, bo to dla mnie trzeciorzędne.
Wiedziałem, że ma na myśli erotyzm z Chloe. Ale czułem coś dziwnego, a tego nie czułem nigdy i z nikim.
– Powiedz, bo nie mówisz prawdy. Jest coś, czego pragniesz. Powiedz.
Spodziewałem się, że mnie poprosi o zbliżenie i bym jej nie odmówił, mimo że powiedziałem coś innego przy stole. Ale ona nie poprosiła o to. Po chwili kiedy czekałem, pomyślałem, że jednak poprosi o to dla Chloe i nie mógłbym tego odmówić, ale i to nie nastąpiło. Czyżbym się mylił?
– Euri, nie wiem, czy zrozumiesz. To jest coś, o co się nie prosi...
– Aisho, powiedz.
– Sądzisz, że to niemożliwe. Nigdy bym nie ośmieliła się o to prosić gdybym nie czuła, że to jest możliwe. Kiedy Chloe widziała tego anioła, czyli ciebie, ja oczywiście tego nie wiedziałam i nie widziałam. Ale czułam, że ona doznaje czegoś nadprzyrodzonego i w tym momencie powstało to we mnie. Wybacz, że jednak powiem. Pokochaj mnie. Chodzi mi o czyste uczucie duchowe. Wiesz, że cię pragnę, ale w tym nie ma nic z tego, o ile wierzysz.
Poczułem się tak źle.
– Gdybym mógł... O miłość nie można prosić. Nie potrafię tego spełnić.
Ona popatrzyła na mnie, jakby się nic nie stało i szepnęła.
– Euri, ja czułam od początku, że mnie lubisz. Wiem, że jesteś mi wdzięczny za uratowanie Chloe. Ja wszystko rozumiem i czuję. Nigdy bym cię o to nie prosiła gdybym nie wiedziała, że to się stanie.
– Aisho, wybacz mi. Musisz mi wybaczyć, że cię nie kocham. Gdybyś poprosiła o miłość fizyczną, zrobiłbym to. Gdybyś poprosiła, o to bym zrobił to z Chloe, zrobiłbym to, ale tego nie potrafię.
– Euri, jak mogłabym prosić o coś takiego? Chloe to zrozumiała i ja zrozumiałam. My obie ci wierzymy, że pewnie masz rację, że skoro chcemy ciebie to faktycznie może kiedyś poznamy mężczyzn, chociaż nigdy i to wiem na pewno i Chloe to wie, nie przestaniemy się kochać w sercach. Natomiast ja wiem, że mnie pokochasz. I dlatego o to poprosiłam. To jest nielogiczne, bo podobnie jak ty i ja wiem jakie prawa rządzą miłością. Nie myśl o tym. Poprosiłeś, to powiedziałam.
Jej wypowiedź niczego nie zmieniła. Wiedziałem, że nie jestem w stanie jej pokochać.  
– Przykro mi Aisho.
– To nic Euri, postaraj się tym nie martwić. Zjemy coś?
Roześmiałem się może odrobinkę zbyt głośno.
– Czemu się śmiejesz tato?  
– Bo to jest tragicznie śmieszne. Rozmawiamy o wzniosłych sprawach, a musimy jeść. Nie karmią tu jak wy w domu, ale chętnie coś zjemy. Mam nabrać ciała, prawda?
– Tak, musimy o ciebie dbać. – Obie wzięły mnie pod ręce i poszliśmy do miejsca, gdzie mieli mnóstwo małych stoisk z jedzeniem. Po chwili tam doszliśmy. Odczułem wzrok przystojnego mężczyzny. Nie mógł być to nikt inny tylko Paul. Dostrzegłem krótki uśmiech na jego twarzy. Tak, z pewnością kochał Rozalindę. Czy ona miała taki sam dylemat z nim jak ja z Aishą? Tego nie wiedziałem.  
Jeszcze raz spojrzałem krótko na twarz Aishy. Co bym zrobił, żebym mógł spełnić jej pragnienie, a wiedziałem, że nie potrafię. Co odczułem dziwnego, to że nie zauważyłem tam smutku. I to było bardzo dziwne. Bardzo.
– Chcecie iść do jakiejś restauracji? – zapytałem i ponownie dostrzegłem twarz Paula.
– Mamy ochronę. Sądzę, że wyczułbym wroga, a nie czuję żadnego zagrożenia, ale miło, że nas chronią.
– Jestem taka szczęśliwa, że jestem z wami. – odezwała się Aisha – Wiadomo, że cieszę się, że jestem blisko z Chloe, ale one obie są takie cudowne a takie różne. Koi jest bardziej duchowa, a Rozalinda fizyczna, ale obie z nich kocham nie mniej niż ciebie, Euri.
Znowu popatrzyłem na nią. Od kilku minut, rozmiękczała moje serce. Czułem, że się nie rozpycha, raczej stoi z boku i czeka, by ja tam zaprosić. Jeszcze kilka chwil temu sądziłem, że nie jestem w stanie nigdy jej pokochać, a teraz już nie byłem tego tak pewny. Czyżby to mój umysł odrzucił jej prośbę, a serce wręcz przeciwnie?
– Widziałam coś fajnego w tym sklepie – córka pokazała ręką – zaraz wrócę, nie odchodźcie nigdzie.  
Chloe wstała i poszła w kierunku boutique. Aisha patrzyła na mój tors, ale w końcu uniosła swoją buzię i patrzyła na mnie swoimi wielkimi brązowymi oczami.
– To nie jest sugestia, nie myśl tak. Wiem, że jeszcze przed chwilą nie widziałeś szans, że mnie pokochasz, a teraz się to zmieniło, dlatego się nie smuciłam.  
Dotknąłem jej dłoni.  
– Masz rację. Zwykle szejk ma kilka żon, a one są wzajemnie zazdrosne i walczą o to, którą wybierze do swojej sypialni. Wy razem się kochacie i każda z was pragnie szczęścia dla drugiej. Jednak rozumiesz moją decyzję. Gdybyśmy nie mieli przeprowadzić bardzo niebezpiecznej i prawie samobójczej akcji i mieszkalibyśmy w spokojnym miejscu, byłoby inaczej. Ty jesteś stanowczo za młoda, bym był twoim partnerem, nawet na jeden raz, ale ja to powiedziałem ze względu na Chloe. Niezależnie jak ona to rozumie i odczuwa, jestem ostatnim mężczyzną, z którym powinna być blisko, wiesz, co mam na myśli.
– Ja to zrozumiałam. Przez godzinę od twojego wyznania wszystko mi się ułożyło. Pewnie nie wiesz, co twoja wypowiedź zmieniła we mnie.
– A coś zmieniła?  
– Tak – dotknęła moją dłoń.  
Nie wierzyłem w czary, ale jak mogłem to nazwać? Miałem kontakt z Koi, potem z Dianą i raz z Rozalindą. I oczywiście wówczas dotykaliśmy swoje różne sfery erogenne, bo tak działa ciało. Ale teraz? Ona dotknęła mojej dłoni! Tylko, a ja odczułem taką energię miłości, jakiej nie czułem nawet od Koi i Diany. Wiedziałem, że to się stało, właśnie teraz i może dlatego Chloe odeszła. Ja zerkałem na nią co jakiś czas. Dostrzegłem, że Paul zbliżył się do sklepiku i stała z dziesięć metrów od niej. Byłem nadal shinobi non mono i dostrzegałem twarze. Wiedziałem siedmiu z ośmiu ludzi Rozalindy.
– Powiedz mi tylko jedno, dlaczego mnie kochasz? – zapytałem.
– Nie wiem Euri, być może, ponieważ otworzyłeś mi bramę do wolności. To, że jesteś niezwykle przystojny, pociągający, cholernie zniewalający, to nic. Pokochałam cię od razu tego wieczoru i sądziłam, że nie można kochać więcej. Oczywiście powiedziałam o tym Chloe, zaraz jak byłyśmy razem następnego dnia, mówię o wspólnej nauce, nie o tych delikatniejszych sprawach. Ona się ucieszyła, jakbym sprawiła jej największą radość. I moja miłość trwała niezmiennie trzy lata aż do dzisiaj. A kiedy powiedziałeś, że nie będziesz z żadną z nas, by Chloe nie czuła się poszkodowana, natychmiast przetransformowałam moje pożądanie w uczucie i teraz kocham cię więcej i bardzo się cieszę, że i ty mnie pokochałeś i pewnie też nie wiesz dlaczego.
– Nie wiem, ale twoja prośba została spełniona. Moja córka jest cudowna, ona chyba czuła, że musimy porozmawiać i dlatego odeszła.  
– Tak, Euri. Dlatego ją kocham. W naszym związku nie ma wcale pożądania. My to robimy z czystej miłości. Coraz rzadziej. Być może kiedy nasza miłość osiągnie szczyt, w ogóle zaprzestaniemy.  
Powiedziała to zdanie, ale jakoś inaczej.
Zobaczyłem, że córka wraca z torbą.
– Kupiłaś coś dla siebie? – zapytałem
– Kupiłam, ale ja nie mówiłam, że chcę to dla siebie. To jest dla Aishy, Rozalindy i Koi. Prawie nigdy nic nie kupuję dla siebie, dawanie sprawia mi radość. Oczywiście to niespodzianka i nie pokażę wam teraz.
– Jesteś kochana, córeczko. Jestem z ciebie dumny.
– Dziękuję, dla ciebie też coś mam, że byś nie myślał, że cię ignoruję – odrzekła krótko.
Popatrzyła na mnie i Egipcjankę.
– Jesteście w jednej bańce, to miłe widzieć.
– O czym mówisz, skarbie?
– Och, przecież nie wiesz. Plotłam ci tyle rzeczy, a nie powiedziałam o tym. Od pewnego czasu widzę uczucia. Te najwyższe są jak złote bańki. Musiałam odejść, bo twoja się właśnie otwierała na Aishę.
Zapytałem o coś, bo tak mi nagle przyszło.
– Skoro tak jest jak możemy robić coś jak walka czy zabijanie.
– Ty możesz, Koi i Rozalinda, my nie. Być może w momencie totalnego zagrożenia byśmy mogły, ale nie sądzę. Dlatego jesteśmy bezbronne. Ale wiem, jak to jest u ciebie. W ważnych momentach kokon się zmniejsza i koncentracja miłości może się zmieścić w zakamarku serca. Nie znaczy, że jest słabsza. To, co mam, to coś innego niż widzenie aury. Wasza wspólna bańka jest piękna.  
Poczułem nostalgię.
– Widzisz we mnie miłość do mamy?
– Oczywiście. Jest niezmienna. Myślę, że to jest duchowe i nie ginie z chwilą śmierci.
– Podobno jakiś mnich powiedział, że miłość to jedyna rzecz, która można zabrać na drugą stronę – rzekła Egipcjanka.
To cudowne, o czym mówisz, ale musimy dbać o ciało. Idziemy coś zjeść.
– Dobrze, mamy jeszcze dwie godziny.
Spojrzały po sobie.
– Czemu dwie? – zapytałem.
– Tak się złożyło – powiedziała Chloe, a ja wyczułem, że coś ukrywa.
– Chodzi o Koi i Roz?
– Tak. Koi uczy ją jakichś technik rozładowujących napięcia emocjonalne.
– Jest w tym dobra. Nie wiem, dlaczego przegrała z Tomine. Kiedy trzy lata temu odwiedziłem Japonię, walczyliśmy i mnie pokonała, a byłem wówczas w dobrej formie.
– Tato ja wiem, jak było naprawdę, ale nie mogę powiedzieć, ona nie przegrała. Gdybyś wiedział, co mi powiedziała...
– Przecież się martwiła, nie mogła się z tym pogodzić...
– Właśnie dlatego. Przecież mówiła ci, że widziała Rozalindę.
Zaczęło mi się układać. Przegrywała specjalnie, by Rozalinda mogła zastrzelić Czarną Śmierć!. Ale dlaczego? Pozwoliłaby się zabić, gdyby tamta zawiodła? Musiałem ją o to zapytać, ale chyba już wiedziałem. Mistrz Kensi–Omura mówił nam, że zło nigdy nie może pokonać dobra, a w walce Koi była doskonała.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użył 5291 słów i 29025 znaków.

Dodaj komentarz

    LOL24 wykorzystuje technologie take jak cookies w celu umożliwienia poprawnego korzystania z serwisu. Cookies wykorzystują też nasi partnerzy, którzy za naszą zgodą emitują reklamy oraz analizują ruch, co jest kluczowe dla naszej strony. Przeczytaj więcej cookies i o danych osobowych w Polityce prywatności.