Czy to może się udać? - Rozdział 8

-LETTI-
Jechaliśmy z Poulem autem jakieś pół godziny. Nie wiedziałam co ten idiota znowu wymyślił, ale wydawało mi się, że jedziemy do lasu. Po kilku minutach okazało się, że moje przypuszczenia były bardzo trafne.  
- To co zaczynamy dzisiaj lekcje szybkiej jazdy? - Chłopak nawet na mnie patrzył, a na jego minie pojawił się jakiś dziwny uśmieszek.
- Ale jak? Przecież ja nie mam auta i.... - Nie dane mi było skończyć, bo Poul mi przerwał.
- Coś na to zaradzimy.
Wjechaliśmy na leśny plac i doznałam wielkiego szoku. Na środku placu stało nowiutkie ferrari.  
- To co taka niespodzianka się podoba? - Wysiadł z auta i otworzył mi drzwi, a gdy wysiadłam wyciągnął w moją stronę rękę z kluczykami.
- Ale ja nie...
- Nie ma żadnego ale. Wsiądź i odpal to cudeńko.
Podeszłam do samochodu i delikatnie otworzyłam drzwi. Najzwyczajniej w świecie bałam się coś zniszczyć, ale gdy tylko wsiadłam i przekręciłam kluczyk w stacyjce wszystkie obawy zniknęły.

Prawie cały dzień spędziliśmy w tym lesie. Poul uczył mnie różnych rzeczy, a później się pościgaliśmy, ale oczywiście on wygrał. Umówiliśmy się, że co drugi dzień będziemy tu przyjeżdżać, a za jakiś tydzień zacznę jeździć na "nitro". Szczerze? Nie mogę się już doczekać, ale z drugiej strony to niebezpieczne.

kilka dni później...
-LETTI-
Jechałam właśnie do centrum miasta kupić parę rzeczy. Moje autko mknęło 120km/h, a ja myślałam nad wydarzeniami minionych dni. Boże, ja nie wierze ile się zmieniło i o ile ja się zmieniłam. Kilka ostatnich dni jeździłam na nitro i doskonaliła swoje umiejętności, a wczoraj ścigałam się z Poulem. Oczywiście chłopak wygrał, ale nie to jest najważniejsze. To uczycie gdy auto prawie leci nad drogą, a czas zwalnia. Nie liczy się w tedy nic. Jesteś tylko ty i droga.  

Gdy dojechałam do centrum niestety musiałam zwolnić, bo ulice tam są bardzo zatłoczone i ciężko jest jechać więcej niż 70km/h, ale cóż takie życie. Skierowałam się do galerii i postanowiłam kupić trochę ciuchów. Po około dwóch godzinach kupiłam czarny top z nadrukiem, bokserkę w biało - czarne baski, jeansy i skórzaną kurtkę oraz czarne skórzane trampki na wysokiej koturnie.

Wychodząc z galerii wpadłam na pomysł, aby pojechać zobaczyć co u Poula. Podczas drogi myślałam nad tym co jest między nami, bo do końca tego nie rozumiałam. Z jednej strony chłopak non stop mnie przytulał, a i kilka razy się całowaliśmy, ale mimo to nigdy nie rozmawialiśmy o związku. Chociaż może to lepiej, bo przecież ja sama nie wiem co do niego czuję i nie jestem pewna czego chcę. Jedno wiem na pewno to jak się przy nim czuję jest takie jakieś jakby magiczne, więc może jednak się zakochuję albo już się zdążyłam zakochać. Matko boska, kto to wie.

Droga minęła mi na rozmyślaniu o moich uczuciach, a po długim analizowaniu faktów i mojego zachowania, mogę stwierdzić że na 100% kocham Poula. Tylko pytanie brzmi "Czy on czuje to samo?". Zaparkowałam swoje ferrari przed domem chłopaka, gdzie stały już inne sportowe fury i wysiadłam. Pierwsze co doszło do mich uszu to głośna muzyka dobiegająca z domu chłopaka. Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i zapukałam. Nikt nie otwierał więc nacisnęłam klamkę, o dziwo drzwi się otworzyły i mogłam spokojnie wejść do środka. W powietrzu unosił się zapach alkoholu, a na stołach stały puste butelki po piwie, ale nie to mnie najbardziej zdziwiło. Na stole między butelkami leżał pistolet. Rozumiecie to pistolet?! Jak można coś takiego położyć na widoku i to podczas trwania imprezy, na której prawie wszyscy są przynajmniej wstawieni. Postanowiłam jednak to olać i poszukać Poula. Szłam powoli i wymijałam różnych ludzi, którzy dziwnie na mnie patrzyli. Jenak dzięki temu jak byłam dziś ubrana nie wyróżniałam się zbytnio z tłumu. Miałam krótki top do pępka, czarne rurki, czarne botki z ćwiekami i skórzaną kurtkę, a moje czarne włosy miałam przerzucone na jedno ramie.  

Doszłam do salonu gdzie było najwięcej ludzi, ale to mnie nie interesowało. Szukałam wzrokiem tylko jednej osoby i w końcu ją znalazłam, chociaż wolałabym nie. Poul siedział na fotelu, a na jego kolanach byłam jakaś blondynka, którą całował. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Jak on mógł mi to zrobić?! Po co były te wszystkie pocałunki i inne duperele. W momencie gdy zobaczyłam tą scenę stanęłam jak wryta, a moje oczy zaszły łzami. Nie wiem ile tak stałam, ale chłopak w końcu oderwał się od blond lali i mnie zauważył. Z jego twarzy można wyczytać różne uczucia, ale przede wszystkim złość, zdziwienie i smutek. Nie mogłam dłużej na niego patrzeć, odwróciłam się i wybiegłam z pokoju, a po mojej twarzy spływały łzy. Wychodząc z domu chłopaka wpadłam na jego paczkę przyjaciół, ale ich olałam. Już miałam wsiąść do auta, gdy uświadomiłam sobie, że ono należy do Poula. Zawróciłam i podbiegłam do Mii.
- Mia daj to swojemu bratu, jeśli mogę cię o to prosić. - Włożyłam jej do ręki kluczyki i poszłam do auta aby wyjąc torby z zakupami.
Ruszyłam do domu na pieszo, mimo że to parę kilometrów.

Jessica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1017 słów i 5316 znaków.

5 komentarzy

 
  • Luz

    Zajeeee*$@e!

    31 maj 2015

  • Tessa

    Uwielbiam <3 <3 Napisz kolejną część jak najszybciej

    27 maj 2015

  • taka tam

    Boskie!!

    26 maj 2015

  • Mowa

    Czekam na następne!

    26 maj 2015

  • ala1123

    Super :)
    Już niemogę się doczekać  kolejnej części ;)

    25 maj 2015