Czy to może się udać? - Rozdział 10

-LETTI-
Całą drogę na wyścig miałam takie uczucie jakby Mia mi czegoś nie mówiła, ale nie chciałam zaczynać tego tematu. Z resztą przed wyścigiem powinnam być opanowana i skupiona tylko na wygranej. Moja przyjaciółka cały czas bawiła się włosami i patrzyła się na swoje nogi, jakby nie wiadomo jak bardzo były ciekawe.  
- Mia czy coś się stało? - Nie wytrzymałam i musiałam się dowiedzieć co ona ukrywa.
- Wiesz jest coś co powinnaś wiedzieć... - Więcej już nie słyszałam, ponieważ dojechałyśmy na miejsce wyścigu, a przy linii startu stała osoba, której już nigdy w życiu nie chciałam widzieć. Poul i jego znajomi stali oparci o swoje "fury". Nigdy nie rozumiałam jak oni mogą się tak zachwycać swoimi samochodami, skoro tak naprawdę tylko Poul i Mia mieli naprawdę fajne auta. Boże gdy go zobaczyłam moje serce na chwilę się zatrzymało. Nie mogłam jednak teraz o tym myśleć, bo musiałam się skupić na wyścigu.

Po kilku minutach stałam na linii starty i zaraz miałyśmy ruszać. Nie wiem jak to się mogło stać, ale miałam się ścigać z Gisele.  
Dobra dość tego rozmyślania, muszę się skupić. - Powtarzałam sobie w myślach.
Chwilę później ruszyłyśmy, a tłum za nami bardzo głośno krzyczał nasze imiona. Na początku szłyśmy łeb w łeb, ale na ostatniej prostej udało mi się ją wyprzedzić. Mimo tego, że Gisele świetnie prowadziła ja wygrałam. Zatrzymałam się przed zgromadzonymi ludźmi. Od razu zaczęli mi składań gratulacje, ale najbardziej zdziwiły mnie słowa jednego chłopaka.  
- Wow, jestem pod wrażeniem.
- Czego? Przecież to zwykły wyścig.
- Zwykły wyścig? - W jego głosie było słychać sarkazm i kpinę, a na ustach uformował się dziwny uśmieszek. - Jako pierwsza wygrałaś z kimś z ekipy Poula.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale on już sobie poszedł. Postanowiłam to olać więc ruszyłam do samochodu. Już miałam wsiadać gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Odwróciłam się, a za mną stała ekipa Poul, ale jego wśród nich nie było.  
- No, no jesteśmy pod wrażeniem. Wyrobiłaś się. - Na twarzy Gisele gościł uśmiech, co było dziwne zwłaszcza, że przegrała.  
- Dzięki. - Nie kontynuowałam z nimi rozmowy, bo w naszym kierunku zmierzał Poul. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z piskiem opon, słysząc tylko jak chłopak woła moje imię.
-POUL-
Nie no, dzisiejszy wyścig był bardzo... Dziwny? W sumie to sam nie wiem. Jedyne co się dla mnie liczyło to jedna brunetka. Nie mogłem uwierzyć, że dziewczyna która przyjechała z Mią to Letti. Boże, jak ona się zmieniła, ale moim zdaniem na lepsze. Nawet moi przyjaciele stwierdzili, że teraz jest całkowicie w moim typie. Jeny jak oni mnie dobrze znają, ale teraz się pomylili. Ona zawsze była w moim typie i uważałem, że jest piękna. Gdy wygrała wyścig nie mogłem w to uwierzyć. Widać było, że dużo trenowała, a to auto. Skąd ją było na nie stać? Ferrari to straszliwie drogie bryki i nawet mi jest taką trudno skołować, a mam wiele kontaktów. W pewnej chwili moi kumple gdzieś zniknęli więc zacząłem ich szukać. Zauważyłem, że stali z Letti obok jej samochodu. Postanowiłem z nią porozmawiać. Powiedzieć jak bardzo żałuje tego co było na tamtej imprezie, ale gdy tylko ruszyłem w ich kierunku. Brunetka chyba domyśliła się moich zamiarów, bo bardzo szybko wsiadła do auta i odjechała. Wołałem aby się zatrzymała, ale ona to olała. Wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo mi na niej zależy, że ją kurwa kocham i muszę o nią walczyć.  

tydzień później...
-LETTI-
Dzisiaj Mia urządza imprezę, na którą mnie zaprosiła i mimo iż nie chcę widzieć jej brata to ona jest moją przyjaciółką. Impreza jest o 19:00 więc mam półtorej godziny na przygotowanie. Pobiegłam szybko do sypialni aby wybrać ciuchy. Stanęło na małej czarnej z odkrytymi plecami, srebrnych szpilkach i takiej samej kopertówce. Następnie poszłam do łazienki zrobić makijaż i fryzurę. Gdy się wyszykowałam była 18:59 więc byłam można powiedzieć spóźniona.  
Pod dom przyjaciółki podjechałam dziesięć po, a impreza była już nieźle rozkręcona. Muzykę było słychać w dzielnicy obok, nie wiem jak jej sąsiedzi to wytrzymają. Wysiadłam z autka i ruszyłam do drzwi. Po kilku minutach piłam już piwo z Mią, a co najważniejsze nie widziałam jeszcze dzisiaj Poula ani jego bandy. Chyba przysłowie "nie chwal dnia przed zachodem słońca" jest prawdziwe, do kuchni wszedł Han. Na mój widok jego oczy bardzo się rozszerzyły. Wiedziałam, że tylko kłopoty bo on zaraz powie przyjacielowi.
Poul raz próbował ze mną porozmawiać, ale nie dałam mu dojść do słowa. Było dobrze po trzeciej rano, a ja całkiem dużo wypiłam. Właśnie zaczęłam tańczyć z jakimś kolesiem, gdy nagle ktoś go ode mnie odciągnął. Spojrzałam w górę i zobaczyłam twarz Poula. Już miałam go ochrzanić, ale uniemożliwił mi to złączając nasze usta w pocałunku. Na początku tylko muskał moje usta, ale gdy to odwzajemniłam pogłębił pocałunek. To już nie było delikatne, ale wręcz brutalnie mnie całował. Chłopak pachniał alkohole, którego chyba wypił mnie więcej tyle co ja. Po chwili ruszyliśmy do sypialni chłopaka, a potem wszystko potoczyło się swoim rytmem. Tej nocy przeżyłam swój pierwszy raz, ale nie wiem czy to nie był błąd.

Jessica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1053 słów i 5473 znaków.

7 komentarzy

 
  • Jessica

    Kolejną część powinnam dodać jutro, najpóźniej pojutrze, ponieważ mam już napisaną ponad połowę :) <3

    14 cze 2015

  • Marlens

    @Jessica W takim razie czekamy.!:)

    15 cze 2015

  • NatalieWinter

    Hohoho. A to ci niespodzianka. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewałam. :) Czekam na kolejną część. :)

    14 cze 2015

  • Nick.

    Kiedy kolejna ???

    14 cze 2015

  • Martyna

    Super, tylko mogło być dłuższe :)

    12 cze 2015

  • nelka

    Dyzio jak ja cię  "puszczę". Opowiadanie fajne tylko krotkie:) weny życzę.

    11 cze 2015

  • kamila12535

    Super fajne opowiadanie

    11 cze 2015

  • dyzio

    No cóż ... :) "każda się kiedyś puści" (cokolwiek to znaczy) :D

    11 cze 2015

  • Jack

    @dyzio Może po tym zajdzie w ciąże :)

    12 cze 2015