Czy to może się udać? - Rozdział 12

-LETTI-
"- Chyba powinniśmy porozmawiać nie sądzisz?"
Nie wiem ile czasu stoję już w tym samym miejscu. Nie mogę przetrawić tego, że on naprawdę tam stoi i chce rozmawiać.
- Letti czy możesz ze mną porozmawiać?
- Nie wiem o czym ty chcesz rozmawiać.
- Proszę daj mi pięć minut. Czy po tym co ostatnio między nami zaszło rozmowa to tak wiele?
Normalnie mnie zamurowało. Jak on może przy tych wszystkich ludziach o tym mówić.
- Słuchaj Poul, po prostu zapomnijmy. To była chwila słabości i byliśmy pija... - Przerwał mi podchodząc do mnie i łapiąc za nadgarstki tak, że dotykałam jego torsu. Automatycznie spuściłam wzrok więc złapał mój podbródek i uniósł tak, że musiałam patrzeć mu w oczy.
- Ja nie byłem pijany. Wszystko pamiętam... - Zrobił pauzę, a po chwili zbliżył swoje usta do mojego ucha i dodał szeptem. - Pamiętam każdy twój jęk, jak krzyczałaś moje imię i jak wyginałaś plecy w łuk podczas orgazmu.
- Skończ! To był błąd i nie wracajmy do tego. - Przerwałam mu, ponieważ już mu wierzyłam że nie był pijany i wszystko pamięta. Niestety.
- Letti zależy mi na tobie i nie żałuje niczego z tamtej nocy.
- Zostaw mnie w spokoju i nie zaczynaj nigdy więcej tematu tamtej nocy.
- Nie zostawię cię w spokoju, chyba że powiesz mi prosto w oczy, że nie chcesz mnie więcej widzieć, nie zależy ci na mnie i nic, a nic do mnie nie czujesz.
- Dobrze wiesz, że nie mogę...
Odezwałam się do niego ostatni raz i po prostu uciekłam. Nie wiem jak on mógł chcieć żebym coś takiego powiedziała. Czy on jest tak ślepy, że nie widzi jak bardzo mi na nim zależy i że się w nim zakochałam. Ja po prostu nie mogę wymazać z pamięci wspomnienia tego jak liże się z tamtą dziewczyną na imprezie.

Pobiegłam prosto do auta nie zważając na ludzi, którzy się na mnie gapili i wołanie chłopaka. Wsiadłam do samochodu, odpaliłam silnik i w tym samym momencie zobaczyłam, że chłopak biegnie w moim kierunku więc ruszyłam z pod szkoły z piskiem opon zostawiając Poula z tyłu. Jechałam w stronę mojego domu z jedną myślą w głowię: " Muszę sobie to wszystko w końcu poukładać, a najlepszym sposobem na to będzie wyjazd gdzieś daleko" Gdy tylko wjechałam do garażu postanowiłam zadzwonić do Toma. Mój kochany braciszek nawet się ucieszył, że do niego przyjadę i zaproponował że zarezerwuje mi bilet do Rio na dziś wieczór. Uzgodniliśmy wspólnie że przylecę do niego na trzy tygodnie.  

W domu szybko spakowałam potrzebne rzeczy, zmieściłam się w dużą walizkę. Został jeszcze jeden problem jak mam wziąć broń żeby jej nie wykryli na lotnisku, ale w tej sprawie postanowiłam zadzwonić do mojej koleżanki Lux, która zna się na przemycie wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Po telefonie do Lux została mi jeszcze godzina do wyjścia więc postanowiłam wziąć prysznic i się przebrać. Z szafy wyjęłam czarny crop top na szerokich ramiączkach, skórzane rurki i czerwone szpilki na platformie. Gdy skończyłam się ubierać poszłam zrobić makijaż. Postawiłam na tradycyjny, czyli kreski eyelinerem, czerwona szminka i trochę pudru. Zmieściłam się idealnie w godzinie więc musiałam szybko wychodzić i jechać na lotnisko. Złapałam tylko swoją czerwoną torebkę i wyszłam z domu. Pojechałam na lotnisko i niedługo później siedziałam już w samolocia, a po trzynastu godzinach lotu byłam w Rio.
-POUL-
Od kilku dni nie widziałem Letti, nie ma jej ani w szkole, ani w domu. Nawet moja siostra nie wie co się z nią dzieje i gdzie może być. Zaczynam się martwić, ponieważ nikt kogo znam nie widział jej od tygodnia. Mimo, że trudno mi to przyznać ja ją kocham, ale nie wiem jak ją odzyskać, a do tego mam przeczucie że to przeze mnie zniknęła. Gdy jej nie ma nie mogę znaleźć sobie miejsca, ale muszę się ogarnąć i pomyśleć co zrobić gdy ją znajdę. Jak ją odzyskać.
-LETTI-
trzy tygodnie później...
Wróciłam właśnie do domu i jestem po prostu wykończona tym lotem, a do tego od kilku dni jestem ciągle zmęczona i drażliwa. Mój braciszek miał mnie chyba troszkę dosyć więc ucieszył się na wieść, że już wracam. Nie wiem jak to możliwe, ale stęskniłam się za swoim L.A. no i za moim łóżkiem. Jedyne o czym marzę od kiedy wysiadłam z samolotu to kąpiel i łóżko, w którym w końcu się wyśpię, bo na tych fotelach w samolocie to tylko kark skręcić można.

Rano obudził mnie budzik, nastawiłam go na 7:00 i teraz tego żałuję. Walnęłam go z całej siły aby przestał dzwonić i postanowiłam jeszcze pospań, ale nie było mi to dane. Nagle zrobiło mi się niedobrze, zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Przez moje kłopoty żołądkowe tak się rozbudziłam, że i tak już nie usnę więc postanowiłam iść do szkoły. Pogoda dziś pozostawiała dużo do życzenia. Deszcz lał i było zimno. Postanowiłam ubrać się w koszulę, czarne jeansy i czarne trampki na koturnie. Po kilkunastu minutach byłam gotowa i szłam do kuchni po jabłko. Nie miałam w ogóle na nic ochoty, ale przecież na śniadanie trzeba zjeść choćby głupie jabłko. Prawda? Pojechałam do szkoły i na parkingu parkowałam dziesięć minut przed dzwonkiem. Gdy tylko weszłam do budynku, mój pech polegał na tym, że wpadłam na dyrektora, który kazał stawić mi się u siebie w gabinecie.  

Siedziałam u niego w gabinecie i miałam w dupie jego kazanie do póki nie powiedział, którego dzisiaj mamy. Był 20 października, coś mi mówiła ta data. Gdy uświadomiłam sobie o czym zapomniałam, mało co spadła bym z krzesła. Miesiąc temu powinnam dostać okres. Kurwa mać, to nie może być to o czym myślę. Ja nie mogę być w ciąży, w ciąży z Poulem.  

Wybiegłam z gabinetu nie zważając na wołanie dyrektora i popędziłam do samochodu. Na moje nieszczęście niektórzy uczniowie mięli na dziesiątą, a do tej grupy zaliczała się Mia. Brunetka stała teraz na parkingu razem z Poule i jego paczką. Gdy tylko wyszłam z budynku ich spojrzenia odrazy były skierowane w stronę mojej osoby, a jakby tego było mało mój samochód był zaparkowany obok nich. Postanowiłam nie zwracać na nich uwagi.  
- Letti! - Mia ruszyła w moim kierunku i od razu uściskała mnie na powitanie.
- Hej. Słuchaj pogadamy innym razem, bo teraz serio się spieszę.
- Okey, do zobaczenia.
Odeszłam od dziewczyny i gdy byłam już przy aucie, zakręciło mi się w głowie prawie upadłam ale obok drzwi od strony kierowcy stał Alex, którego się złapałam.  
- Letti wszystko w porządku? - W głosie chłopaka było słychać... troskę? Chyba tak.
- Tak nic mi nie jest.
Wsiadłam do samochodu i odjechałam pod ostrzałem spojrzeń, a szczególnie jedna osoba mi się przyglądała. Poul stał i się gapił na mnie, ale nawet słowem się nie odezwał. Postanowiłam o tym nie myśleć. Pojechałam w kierunku apteki aby kupić test ciążowy. Dojechałam do celu w parę minut. Gdy weszłam do środka i poprosiłam sprzedawczynie o test, ta stała i patrzyła jakbym była z marsa, a w końcu dała mi mój zakup. Pojechałam szybko do domu, żeby mieć to już z głowy. Wiem, że testy nie daje stuprocentowej pewności, ale to jednak jakiś dowód. W domu byłam po pół godzinie i poszłąm od razu do łazienki aby zrobić test. Przeczytałam instrukcję i zrobiłam wszystko krok po kroku tak jak było to napisane, a teraz pozostało tylko czekać.  

Siedziałam w łazience i bałam się spojrzeć na wynik testu. Od kilku chwil wynik powinien być widoczny, ale ja tego nie wiem, bo boję się na niego spojrzeć. Ta niepewność mnie zabija, więc muszę się wziąć w garść. Podniosłam się z podłogi i podeszłam do umywalki, na której leżał test. Spojrzałam na wynik i mogłam uwierzyć w to co widzę. Dwie kreski! Nie ten test musi się mylić. Pobiegłam do salonu aby zadzwonić do przychodni i umówić się na wizytę. Okazało się, że jeszcze dzisiaj pani doktor ma jedno wolne miejsce. Pani, która ze mną rozmawiała, że mogę przyjść na 17:00. Boże jak ja wytrzymam tyle czasu, jest dopiero 15:00. Tyle czasu siedziałam w tej łazience, że aż trudno uwierzyć.
- Ciekawe jesteś tam czy test się pomylił cię tam nie ma. - Mówiłam sama do siebie dotykając brzuch. Wiedziałam, że nie chcę tego dziecka, ale nigdy nie poddałabym się aborcji. Za dwie godziny będę miała jasność i dowiem się czy noszę w sobie dziecko czy też nie.
Wyszłam z domu pół godziny przed wizytą, ponieważ musiałam jeszcze dojechać. Podczas drogi myślałam cały czas co zrobię jeśli naprawdę jestem w ciąży. Na całe szczęście nie musiałam się martwić o pieniądze, bo miałam niezłą sumkę na koncie. Dzięki wyścigom nieźle się ustawiłam. Właśnie wyścigi przecież jak zacznie mi rosnąć brzuch to nie będę w stanie się ścigać. Do jechałam do przychodni myśląc o tym. Weszłam do poczekalni i nie mogłam uwierzyć własnym oczom, na korytarzu siedziałam Gisele. Na całe szczęście nie była pod gabinetem mojej pani ginekolog tylko jakiegoś innego lekarza. Przeszłam obok niej nawet na nią nie patrząc, w duchu się modliłam aby mnie nie zauważyła. Chwilę później pani doktor poprosiła mnie do gabinetu. Najpierw pobrano mi krew, a oczekiwanie na wyniki trwało wieki, przynajmniej z mojej perspektywy. Gdy pielęgniarka je przyniosła stało się to co najgorsze.
- Gratuluję, te wyniki potwierdzają to, że jesteś w ciąży. Choć teraz zrobimy USG i zobaczymy twojego dzidziusia.
Leżałam i gapiłam się w ten monitor, a doktorowa pokazywała mi na przykład serduszko dziecka. Jak spytała czy chcę usłyszeć jak biję, bez wahania się zgodziłam. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Od razu pokochałam to jeszcze nienarodzone dziecko. Dowiedziałam się że jestem w siódmym tygodniu ciąży i mój brzuch się niedługo zaokrągli. Pani doktor dała mi płytkę z moim pierwszym USG i zdjęcie z opisem oraz umówiła mnie na następną wizytę.  

Wychodząc z przychodni cały czas trzymałam rękę na brzuchu. Byłam jakaś dziwnie szczęśliwa i cały czas się uśmiechałam. Nie wiedziałam tylko jak powiem Poulowi. Szłam w kierunku samochodu i rozważałam opcję wyjazdu z L.A. Wtedy nie musiałabym mówić nic ojcu dziecka, ale z drugiej stron na jego miejscu wolała bym wiedzieć.
miesiąc później...
Mój brzuch zaczyna być zaokrąglony, ale dzięki luźnym bluzką mogłam go jeszcze ukryć. Poul próbował się ze mną skontaktować, ale na marne. Prawie w ogóle nie wychodziłam z domu, codziennie miałam mdłości, a kilka dni temu miałam drugie USG. Postanowiłam, że w końcu powiem Poulowi. Mój plan polegał na tym, że to Mię poproszę o przekazanie koperty. Wiedziałam jednak, że nie mogę zostawić go bez wyjaśnień więc postanowiłam napisać krótki list.
"Poul, wiem że to dla Ciebie trudne - dla mnie też. Zakochałam się w Tobie dawno temu, ale nadal pamiętam jak całowałeś się z tamtą dziewczyną. Nie umiałam Ci tego wybaczyć, a teraz wiem że zasługiwałeś na drugą szansę. W kopercie, którą przekazała Ci Mia było zdjęcie i płyta z USG. Tak jestem z tobą w ciąży, ale nie oczekuje od ciebie niczego. Nie chcę żebyś myślał, że chcę złapać Cię na dziecko. Nie wiem czy dam sobie sama radę, sądzę że tak. Twoje życie to twoja sprawa i ja nie chcę w nim mieszać. Wyjeżdżam, nie szukaj mnie, może kiedyś wrócę. Wiem, że nigdy nie byłeś gotów na dziecko, twój styl życia jest niebezpieczny, a ja nie mogę teraz myśleć tylko o sobie. ŻEGNAJ!"  
Gdy skończyłam pisać ten list - rozkleiłam się. Tak bardzo pragnę by był przy mnie, ale to niemożliwe. Spakowałam szybko walizki i wyszłam z domu. Wcześniej zadzwoniłam jeszcze do Mii żeby umówić się z nią na spotkanie. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę kawiarni, w której umówiłam się z przyjaciółką. Gdy zaparkowałam samochód i weszłam do środka, zauważyłam dziewczynę siedzącą przy stoliku pod oknę.
- Cześć Mia.  
- Hej kochana, co się stało?
- Mam do ciebie prośbę...
- Jaką? Wiesz że możesz mnie poprosić o wszystko.
- Przekaż to swojemu bratu. - Położyłam przed nią na stolę dużą kopertę.
- Ale co to jest? Nie rozumiem.
- Jak to otworzy wszystko zrozumiecie. - Popatrzyłam jej prosto w oczy i dodałam. - Pa Mia.
Wyszłam z kawiarni, wsiadłam do auta i ruszyłam na lotnisko, z którego miałam wylecieć do Londynu za trzy godziny.

Jessica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2441 słów i 12636 znaków.

12 komentarze

 
  • Użytkownik Jessica

    Wiem że pisałam iż kolejna część będzie w ciągu kilku dni, ale jednak,trochę przedłużyło mi się pisanoe i sądzę, że do poniedziałku dodam na 100%.

    27 cze 2015

  • Użytkownik Ok

    Dodaj!!!:**

    26 cze 2015

  • Użytkownik takasytuacja

    Ona nie moze wyjechac!!

    24 cze 2015

  • Użytkownik Marlens

    Wspaniałe. !

    22 cze 2015

  • Użytkownik mysza

    ONA NIE MOŻE WYJECHAĆ! Niech on ją zatrzyma! Błagam!

    21 cze 2015

  • Użytkownik szalona123

    Genialne, poprostu genialne

    21 cze 2015

  • Użytkownik kamila12535

    Super  opowiadanie ale ona nie może wyjechać ona musi być z poul'em

    21 cze 2015

  • Użytkownik taka tam

    Dobre

    21 cze 2015

  • Użytkownik Jessica

    Myślę, że kolejna część będzie za kilka dni, bo jak na razie mam dużo pomysłów i  już zaczęłam pisać13-stą część.

    21 cze 2015

  • Użytkownik Nata208

    Super opowiadanie nie spodziewalam sie ze bedzie w ciąży ;) kiedy kolejna część ? :)

    21 cze 2015

  • Użytkownik Martyna

    Super :) kiedy planujesz dodać kolejną część?

    21 cze 2015

  • Użytkownik NoNamee

    Prosze niech nie wyjezdza!! Bo wtedy to opowiadanie bedzie naprawde glupie

    21 cze 2015