Nie dość że uratowałem jej życie to muszę się jeszcze z nią użerać. Co jakiś czas zerka na mnie ale nie odzywa się ani słowem, zachowuje do mnie dystans, jakby próbowała mnie oswoić. Gdy wychodzimy z lasu, dziesięć metrów dalej jest mój domu, uśmiecham się lekko może uda mi się jakoś temu wywinąć i nie jechać tam, kątem oka zauważam że Lena wyciąga komórkę.
-Po co Ci telefon?
-Dzwonie po taxi- patrzy się na mnie jak na jakiegoś debila.
-Pojedziemy moim autem , nie będę jechał żadną txii –Patrzę na nią pewny siebie i idę w stronę domu. Z torby wyciągam kluczę do autem i bramy.
-No tak przecież Panicz nie może jeździć taksówkami , to by było nie dopuszczalne- Chowa telefon do kieszeni spodni i idzie za mną. Za kogo ona mnie ma za rozpuszczonego bachora. Nic nie wie, nie prosiłem się o to wszystko. Odwracam się gwałtownie w jej stronę. Dziewczyna lekko podkasuje i robi krok w tył gdy gromię ją wzrokiem. Widząc jej strach i to że jest praktycznie gotowa do ucieczki lekko łagodnieje i zmieniam wyraz twarzy. Sam nie wiem czemu, nie powinno mnie to w sumie obchodzić, czy teraz ucieknie czy nie, czy będzie się mnie bała czy tez nie.
-Nie mów tak…nigdy – Mówię z zaciśniętą szczęka ,a ona tylko lekko przytakuje że zrozumiała co powiedziałem. Pilotem otwieram moje auto i chce już wsiadać za kierownicę gdy Lena prześlizguje się miedzy mną i drzwiami siadając na miejscu kierowcy.
-Nie myślisz chyba że pozwolę Ci jechać z tą ręką
Powinienem być wściekły na nią, nigdy nikomu nie pozwalam kierować moim autem nawet ojcu .Wciągam głęboko powietrze do płuc, nie jestem w stanie wypowiedzieć słowa , gdy wsiadała była tak blisko mnie, dosłownie się ocierała swoim ciałem o mój tors, jej zapach drażni jeszcze moje nozdrza. Dawno się tak nie czułem…tak dobrze, jakby wszystko się ulotniło, chętnie bym ja teraz wyciągnął z auta i nosił w swoich ramionach. Te myśli ani trochę nie są podobne do mnie, nienawidzę czyjegoś dotyku, bliskość z drugim człowiekiem, jego dłonie na mnie. Czuje do siebie wtedy jeszcze większe obrzydzenie , te blizny i szramy kto chciałby je dotykać albo patrzeć. Seks to co innego. Mój pierwszy raz był z dziwką, kiedy płacisz to wymagasz. Mogłem sobie pozwolić na to aby je związać i zasłonić oczy. Pełna kontrola nad tym co się dzieje , żadnych dotyków. Z myśli wyrywa mnie jej głos.
-Będziesz tak stał czy dasz mi te kluczyki – Wyciąga dłoń w moja stronę, unoszę lekko brwi ale posłusznie daje jej kluczyki i obchodzę samochód, siadając na miejscu pasażera.
-Wiesz w ogóle jak się tym jeździ ? – Nie na co dzień jeździ się Audi R8 V10 plus
-Nie wszystkie kobiety to kiepscy kierowy – Patrzy na kierownicę dość nie pewnie, odpala auto i rusza , chwilę szarpie ale po dwóch minutach auto jest już jej. Wie co robić. Nie odzywa się do mnie. Nie rozumiem jej nie raz do mnie mówi jak do normalne człowieka a za chwilę patrzy jak na zagrożenie i milczy.
-Zobaczmy co tam masz – Uśmiecha się lekko ,i odpala radio w aucie rozbrzmiewa „yiruma river flows in you”. Kurwa mać, zamykam oczy i lekko się krzywię. Zapomniałem zmienić płyty. Musiało akurat to się odpalić.- No proszę nie jesteś aż takim twardzielem – Uśmiecha się lekko pod nosem a jej spojrzenie łagodnieje.
-To nie moje – Warczę lekko, i próbuje jakoś wybrnąć z sytuacji.
-Spokojnie nikomu nie powiem , a to piękny utwór- Na jej twarzy widzę delikatne rumieńce. Boże ta dziewczyna doprowadzi mnie do zguby. Zjeżdżam wzrokiem na jej usta, delikatne pełne odznaczające się, czuję jak robi mi się gorąco i zaczyna powracać uczucie ze stołówki. Szybko patrzę przez okno żeby oderwać od niej swoje oczy.
-Czemu za mną skoczyłeś ?- Oho zaczyna się przesłuchanie, co mam jej powiedzieć? Że jest dla mnie jak narkotyk i zrobiłbym wszystko dla niej, że chciałbym ją trzymać w sowich ramionach i już nie puszczać. Że cholernie mi przypomina moją mała siostrzyczkę, że tak samo na mnie patrzy…
-A co miałem zrobić ? Pozwolić Ci żebyś zginęła ?- wzruszam lekko ramionami jakby to nie było nic wielkiego
-Nie musiałeś, sam mogłeś zginać- Widzę że patrzy na mnie pytająco i ściąga delikatnie brwi, próbuje mnie wybadać.
- To mnie się wystraszyłaś, musiałem – Zaczynam się lekko denerwować
-Nie jesteś taki zły, chcesz żeby ludzie tak o Tobie myśleli- Chwilę się waha- Nie zabiłeś jej , prawda ?
Czuje się jakby ktoś przyjebał mi pięścią w twarz ,momentalnie się spinam . Dosłownie czuje jak każdy mój mięsień nieruchomieje. Zaciskam szczękę ,co ją to obchodzi, nic jej nie przywróci życia, a to moja wina że jej już tu nie manie zdążyłem…nie byłem…nie byłem wtedy przy niej …
-Zabiłem- Mówię zduszonym głosem, patrząc pusto przed siebie. Lena milknie nie zadaje już pytań.
Dodaj komentarz