30-08-2024 godzina 6:13
Walenie do drzwi.
Budzę się, idę do drzwi i otwieram.
Słychać wybijane szyby, przez uderzające w nie kamienie.
Szkło się rozpryskuje po całej podłodze w kuchni i w pokoju, aż cząsteczki lądują w przedpokoju.
Czerpię za drzwi, ale nie mogę ich otworzyć, bo kawałki szkła, je blokują.
Dorota: Otwieraj te cholerne drzwi!!! To ja Dorota!!!
Gonią mnie, te 4 baby. Nie znam ich i nie wiem, czego chcą.
Otwieraj, już idą, słyszę je na parterze.
Ja: Nie daję rady, bo kawałki szkła z rozbitej szyby okiennej, dostały się między podłogę, a drzwi.
Dorota: Leć po nóż do kuchni i wyjmiesz szkło, spod drzwi.
Wziąłem nożyczki z szafki w przedpokoju i udało się pozbyć szkła i wpuścić Dorotę.
Dorota: Czemu ty jesteś w samych bokserkach?! Co Ty robisz!! Jesteś z jakąś kobietą!!
Ja: Uspokój się!!! Zawsze tak śpię!!
Dorota: Gdzie ona jest?! W kuchni czy w łazience?
A może w szafie lub w łóżku!!!
Ja: Przestań gadać takie głupoty!!!
Co się stało? Czemu masz ręce we krwi?!!
Dorota: Skaleczyłam się szybą z rozbitego szkła z okna, bo kawałek mi się wbił, ale jego wyjęłam!
Ja: Kto Cię goni?
Dorota: Jakieś 4 wściekłe kobiety!
Ja: Brunetki??
Dorota: tak, a Ty skąd wiesz?
Ja: Bo u mnie też były i zrobiły wjazd na chatę!!!
Dorota: Kim one są? Znasz je!!
Ja: Nie znam!!! Ale kojarzę, z kim współpracują! Z jakimiś Agentami SB i UB z czasów PRL-u.
Dorota: Przestań mi wciskać bajki!!
Ja: Mówię prawdę.
Słychać trzask i w drewniane drzwi wejściowe na 1 piętro wbiły się mechaniczne piły i zaczęły ciąć drzwi w miejscu zawiasów i zamków.
Ja: Szybko na górę! Na strych!
Tam jest zjeżdżalnią z czasów dzieciństwa. Wystawimy przez okno i po niej zjedziemy i uciekniemy.
Jesteśmy na strychu, łączymy 3 części zjeżdżalni, spuszczamy je przez okno i zaczepiamy o wewnętrzny parapet. Zjeżdżamy na podwórko z tyłu domu.
Słychać trzask i niebieski samochód marki polonez z napisem MO taranuje drewnianą bramę i wjeżdża na podwórze i z dużą siłą uderza w huśtawki z czasów dzieciństwa i jedna z nich wbija się przez przednią szybę. Centralnie wbiła się, pośrodku w siedzenia od wewnętrznej strony i przycisnęła marynarki pasażerów. Nic im się nie stało. Szybko zdjęli marynarki i się wydostali, z samochodu otrzepując się z kawałków szkła. Jeden miał, stopę skaleczoną a drugi udo co uniemożliwiało im swobodne chodzenie i utykali, idąc w naszą stronę.
Dorota: Słyszę śmieciarkę od strony ulicy.
Ja: Biegniemy do niej.
Po chwili już byliśmy w autonomicznej śmieciarce i zmieniliśmy trasę w nawigacji.
Za nami 4 wściekłe kobiety, z drugiego Poloneza wyrzuciły na ulicę, dwóch kolejnych Milicjantów i zaczęły nas gonić.
Dorota, zrobiła sobie opatrunki na dłoniach, korzystając z rzeczy z apteczki samochodowej.
Śmieciarkę udało się przestawić na sterowanie ręczne, za pomocą wirtualnej kierownicy na tablecie.
Polonez nas przegonił, bo nie miał, programowej blokady, ograniczenia prędkości do 50 km na godzinę.
Wjechaliśmy w jednokierunkową ulicę, bez wyjazdu i Polonez ostro za hamował i śmieciarka uderzyła w jego bagażnik i popchnęła jego do przodu o kilka metrów.
Nic się nam nie stało i wysiedliśmy z auta.
Zanim się zorientowaliśmy to, kobiety były już koło nas i nas mocno złapały pod pachy i wepchnęły do bagażnika samochodu.
Mój telefon stracił zasięg i jechaliśmy kilka godzin po jakiś wertepach, bo co chwilę samochód podskakiwał. W końcu wysiadły kobiety i nas wypuściły. Jak okiem sięgnąć, to wszędzie tylko pola i pola. Działki uprawowe pełno żyta, przemocy, kukurydzy, słoneczników. Nad głowami, błękitne niebo, pod którym latały myszołowy. Piękny widok jak z pocztówki, ale nie w takiej sytuacji jak nasza, w trakcie porwania.
Kobiety, prowadziły nas przez wysokie uprawy, między słonecznikami i o dziwo dotarliśmy do posiadłości. Weszliśmy przez bramę i na podwórze.
Porządek, basen, ogród, olbrzymi parterowy dom z długim korytarzem, zbudowanym tylko, z okien, przez które było widać stoły i krzesła, jakby to była długa jadalnia na przyjęcia okolicznościowe.
Nad domem i nad posiadłością były zamontowane olbrzymie ekrany z kamerami. Kamery nagrywały pole słonecznika w czasie rzeczywistym i wyświetlały na ekranach skierowanych ku niebu, te nagrane widoki.
Tak więc jak leciał, samolot to jego pasażerowie widzieli pole słonecznika na ekranach, a nie domek z posesją, bo to był świetny kamuflaż, posiadłości.
Zaprowadziły nas kobiety do domu i nic nie mówiąc, przeszukały nas i zabrały dokumenty, telefony, portfele.
Przyniosły jedzenie i picie i jakby nigdy nic, zaczęliśmy jeść.
Jedna z kobiet:
Uratowaliśmy was, przed tymi dziadkami z PRL-u.
Oni są niebezpieczni. Pozbywają się ludzi jak śmieci.
Dla tego nas chcą dopaść, bo widziałyśmy, jak porywają twoje rodzeństwo i rodziców, oraz Doroty dzieci.
Marku, twój ojciec złamał zabezpieczenia ABW i był na tropie skandalu, z najwyższymi urzędnikami państwowymi. Chodziło o uziemienie samolotów, osłabienie wpływów, gospodarki i nie kupowanie, paliwa z Arabii Saudyjskiej i gazu z Rosji. Nie chcieli im płacić, aby nie wyprowadzać pieniędzy za granicę. Politycy w Polsce, sami założyli pod obco brzmiącymi nazwami: Ubera, Bolta, Veturilo, hulajnogi, samochody, i rowery elektryczne. Zainwestowali nasze podatki w farmy wiatrowe nad Bałtykiem i farmy paneli słonecznych.
Ich rodziny są w zarządach tych spółek i nawet 18-latkoie z ich rodzin mają dożywotnie kontrakty, po 50 tysięcy na osobę+ premie, wczasy pod gruszą, paczki na święta i premie od zysków, wypłacaną co kwartał. Dlatego tak reklamują ekologię.
Twój ojciec, włamując się do komputerów, poznał całą korespondencję i chciał to nagłośnić. Wykryto włamanie do sieci komputerowych ministerstw, a uciszenie sprawy zlecono byłym oficerom Milicji, UB i SB.
Ja: czyli to oni mają telefony mojej rodziny i Doroty rodziny. Piszą w ich imieniu, aby uśpić naszą czujność.
Nagle, nadleciały jakieś ciche, małe samoloty. Nie było ich widać, tylko słychać.
Jedna z kobiet: Spadamy stąd, znaleźli nas!!!
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.