Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Odwróceni, bez twarzy cz.12 Prawdziwe znaczenie CPK

Odwróceni, bez twarzy cz.12 Prawdziwe znaczenie CPK27-08-2024 wtorek  
Kilka minut po  północy, ktoś rzuca w moje okno kamieniami i mnie budzi.
Wyjrzałem przez okno, a tam Dorota, w koszuli nocnej, okryta szlafrokiem. W ręku trzyma, duży wiklinowy kosz, a w nim 4 kociaki.
Schodzę na dół i biorę od niej kosz z kotami i chwytam ją za rękę. Idziemy do domu.

Ja: Dorota, co się stało, że przyjechałaś?
Dorota: Jacyś faceci w kominiarkach, chcieli się włamać do domu.  
Koty miauczały głośno i drapały w drzwi. Zobaczyłam na smartfonie podgląd z kamer monitoringu, że dwóch facetów, próbuje się dostać do środka. Jeden szarpał za klamkę drzwi garażu, a drugi, chciał dostać się przez drzwi do domu.
Przestraszyłam się, bo byłam sama, wkoło żadnych sąsiadów, no i nie było żadnego mężczyzny obok mnie, tak jak ostatnio, gdy wzywałam pomocy, to Tylko Ty, Mareczku się pojawiłeś. Pobiegłam po koty, złapałam szlafrok i wybiegłam z domu od strony basenu. Zobaczyłam na monitoringu, że faceci, przeszukują szafki, przed garażem. Po kilku minutach poszli do komórki na narzędzia i stamtąd, zabrali kilka par sekatorów, nożyczek i foli do pakowania kwiatów. Koty  miauczały głośno i to uruchomiło alarm. Uruchomił się dron, który był na dachu i zaczął wszystko nagrywać z powietrza. Włamywacze, się  przestraszyli. Przeskoczyli przez płot i od razu złapała ich ochrona.
Ochroniarze z samochodu, złapali złodziei i zakuli w kajdanki. Zdjęli im kominiarki i jak się okazało, to byli inni ochroniarze z tej samej firmy ochroniarskiej. W ciągu kilku minut przyjechała Policja i na podstawie zeznań naocznych świadków i dowodów w postaci nagrań z kamer monitoringu, zostali zawiezieni prosto do więzienia, gdzie spędzą pół roku. Nie widziałam twarzy złodziei, ochroniarzy ani też, policjantów. Rozmawialiśmy tylko przez telefon, a nagranie z domowego monitoringu, to sam dron pobrał i wysłał do biura ochrony i na komendę policji.
Ja: Bardzo mi przykro z tego powodu. Czy nic się Tobie, nie stało?  
Dorota: Nie, jestem cała i zdrowa. Przytul mnie tak mocno z całych sił.
Ja podszedłem, wziąłem Dorotę w ramiona i mocno tuliłem.  
Dorota: Koty mnie uratowały. Mądre zwierzęta.
Gdyby nie twoje zainteresowanie moim wołaniem, kilka dni temu, to byśmy się nie poznali i by nie było kotów u mnie. To chyba jakiś znak.
Ja: Tak, zgadza się. Powinnaś mieć kota w domu, bo to czujni ochroniarze.
Dorota: Nie bądź taki skromny i sobie nic nie umniejszaj. Nie musisz się zasłaniać kotami.
To dzięki Tobie to wszystko.
Ja: To nic takiego wielkiego. To nie ja Cię uratowałem, tylko koty, alarm, ochroniarze.
Dorota: Czasami żałuję, że dzieli nas, aż 20 lat różnicy.
Gdyby nie ta różnica, to już dawno, bym Cię nie wypuściła z rąk.
Ja: Zaniemówiłem,  bo  takie komplementy od koleżanki dostałem i to w środku nocy.

Dorota: Nie wstydź się GŁUPTASie.
Ja: w porządku. Mam pytanie: czemu tych złodziei zawieźli od razu do więzienia? Gdzie jest sąd?
Dorota: Od Sierpnia tego roku, zmienili prawo. Gdy są naoczni świadkowie i dowody w sprawie w postaci nagrań z kamer monitoringu lub zdjęcia, to każda kradzież do 5000 tysięcy, jest traktowana tak samo, czyli: pół roku więzienia, bez przepustek.
Ja: No tak. Bardzo mądre rozwiązanie.
Policja nie wozi drobnych przestępców z aresztu do sądu i z powrotem. Nie traci pieniędzy za paliwo. Sąd w czasie rozpraw, nie zużywa tyle prądu, papieru do druku, i tuszu do drukarek, co wcześniej. Sprytne i ekologiczne. Policjant sam daje dyrektorowi więzienia dowody w sprawie i ten już go umieszcza w odpowiedniej celi.

Dorota: Ekologia i Ekonomia, dotarła nawet do wymiaru sprawiedliwości i więziennictwa.
A wiesz, jak wyglądają więzienia pod miastem?  

Ja: Jak to jak? Normalne cele kilkuosobowe.

Dorota: Drobnych złodziei umieszczają na  Farmie. Jest to, gigantyczne więzienie zamiast CPK — CENTRALNEGO PORTU KOMUNIKACYJNEGO. Lotnisko to miała być przykrywką dla nowego ekologicznego więziennictwa.
Rządzący, mówiąc o lotnisku, tak naprawdę, mieli na myśli, lądowanie,  osądzonych.
Na powierzchni kilkudziesięciu tysięcy metrów kwadratowych są posadzone wysokie i gęste żywopłoty, tworzące labirynt korytarzy. Powierzchnia, ponad 500 kilometrów, tak jak GSB ( GŁÓWNY SZLAK BESKIDZKI) Ściany to żywopłoty, podłoga to trawa, rosnąca wkoło płaskich kamieni, po których chodzą więźniowie. Każdy więzień przebywa na jednej wąskiej ścieżce ok 100m2. Jednocześnie, może w tym CPK przebywać ok. 500 osadzonych.
CPK ma kilka pięter i z zewnątrz wygląda jak duży, kilkupiętrowy betonowy garaż, zarośnięty bluszczem. Z języka łacińskiego, to HEDERA HELIX. Bluszcz, ma zielone liście, nawet w zimie. To się nazywa roślinka zimozielona. CP od zewnątrz beton i bluszcz, a od wewnątrz, jest bogactwo zieleni.
Żaden z osadzonych, nie ma kontaktu ze służbą więzienną i z innymi osadzonymi. Osadzony ma prawo do jednego telefonu w tygodniu oraz  do spacerowania bez ograniczeń. Namiot ma obustronne wejścia i wyjścia. Natomiast w zimę jest ogrzewanie. Jedzenie, picie i leki, drony dostarczają. Namiot ma klimatyzację i zimą ogrzewanie, że jest minimum 25 stopni.
TOI i prysznic jest na końcu zielonego  korytarza, tak że nie  widać jego z namiotu, ani w czasie spacerowania.  

Ja: To mają kiepsko, bez kumpli w celi.
Dorota: Tak, ale to już ich zmartwienie.
Przygotujesz mi kąpiel z pianką i kolację?
Ja: Już się robi.
Wanna napełniona wodą z płynem do kąpieli i z dużą ilością pianki.
Dorota poszła się kąpać, a ja w tym czasie zrobiłem kanapki. Wc było w osobnym pomieszczeniu, w drugim była pralka i suszarki, a w trzecim prysznic i wanna w czwartym pomieszczeniu.
Dorota długo nie wychodziła i usłyszałem krzyki. Miałem talerz w ręce z kanapkami, aby go zanieść do salonu, ale pobiegłem do łazienki. Otworzyłem drzwi bez pukania i wszedłem. Dorota zasnęła w wannie i krzyczała przez sen.
Obudziłem ją.
Odłożyłem na bok talerz z kanapkami, uklęknąłem i mocno przytuliłem Dorotę.

Ja: Jestem blisko, nie martw się,  nic tutaj Tobie nie grozi.  
Dorota: Co ja tu robię?
Ja: Przyjechałaś do mnie, bo, było nieudane włamanie u Ciebie do domu. Przyjechałaś do mnie przestraszona z kotami w koszu.
Opowiedziałaś mi o wszystkim. Przygotowałem Ci kąpiel, poszłaś się kąpać i zasnęłaś. Miałaś zły sen i krzyczałaś, dlatego też przyszedłem.
Dorota: Już wszystko pamiętam. Poprosiłam o kanapki i mi je zrobiłeś. Czy mogę je zjeść?
Ja: Tak proszę. Może wyjdziesz z kąpieli i w salonie zjesz.  
Dorota: Jestem taka głodna, że chcę teraz je zjeść.
Ja: To smacznego.
Dorota leżała w wannie pełnej wody i pod grubą warstwą piany. Jadła kanapki w milczeniu i popijała sokiem pomarańczowym.
Oddała mi talerz. Wstałem i wziąłem duży ręcznik kąpielowy. Rozłożyłem jego na szerokość ramion i trzymałem w górze na wysokości moich oczu, tak więc nie widziałem Doroty jak wstała z wanny. Na dole tylko brzeg wanny, a na górze tylko sufit widziałem. Dorota się okryła ręcznikiem i wyszła z wanny. Poszła do pokoju mojej siostry i się położyła na łóżku, owinięta ręcznikiem, od ud do klatki piersiowej i zasnęła.
Ja poszedłem do siebie do pokoju i zasnąłem.

Rym

opublikował opowiadanie w kategorii horror i dramaty, użył 1350 słów i 7361 znaków, zaktualizował 17 wrz o 14:20.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Magda34

    Dobrze zrobiła ze uciekła

    5 dni temu

  • Użytkownik Rym

    @Magda34 zgadza się

    5 dni temu