27-08-2024 kilka minut po południu.
Tak jak zawsze, w lecie, spałem na brzuchu, bez koszulki, w bokserkach i niczym się nie przykrywałem. Obudziło mnie łaskotanie włosów na plecach. To Dorota się pochyliła nade mną i jej długie włosy mnie łaskotały po plecach. Pochyliła się i pocałowała w policzek i powiedziała:
Dorota: Wstawaj śpiochu! Już koty zjadły śniadanie. Teraz pora na nas oboje.
Ja: Dorota, ja jestem zawstydzony. My jesteśmy na stopie koleżeńskiej i nie powinnaś mnie tak widzieć ubranego.
Dorota: Nie masz się czego wstydzić. Masz bokserki i już podaję koszulkę i spodenki.
Ja: Nie musisz mną się tak opiekować.
Dorota: Nie muszę, ale chcę. Traktuję Cię jak syna i dla tego na Ciebie przeszła moja Miłość Matczyna.
Ja: Skoro tak mówisz, to bardzo dziękuję.
Dorota: Tęsknię za dziećmi i za synem, a Ty się pojawiłeś w moim życiu i mam się kim zaopiekować.
Ja: To bardzo miłe z twojej strony. Bardzo dziękuję za opiekę.
Uklęknąłem na łóżku, przykryłem, się kocem zawiązując wokoło talii, tak jak ręcznik się zawiązuje.
Pocałowałem Dorotę w policzek w geście podziękowania za opiekę.
Dorota się zachwiała na jednej nodze. Poleciała do przodu, wprost na mnie. Ręce oparła o moje ramiona i mnie popchnęła na łóżko. Poleciałem do tyłu na plecy, a Dorota na mnie spadła i leżała.
Dorota: Ale jestem niezdara. Nawet nie potrafię ustać na jednej nodze. Już schodzę z Ciebie, bo Cię przygniotłam swoim wielkim ciężkim ciałem.
Ja: Nawet nic nie czuję, że masz trochę więcej kilogramów.
Dorota: Jak to nic nie czujesz? Skoro ważę koło 100.!!!
Ja: Po prostu nie wiele.
Dorota się uniosła i uklęknęła, na łóżku na kolanach tak jak się klęka do modlitwy. Dłonie położyła sobie na bioderkach.
Dorota: Zobacz, jak ja wyglądam. Wszędzie zaokrąglona jestem i nie mam figury modelki.
Ja: Widzę to, ale to nie wyklucza Cię z niczego.
Dorota: Jak to z niczego?
Ja: Nie wyklucza Cię z tego, abyś była:
Żoną, matką, ciocią, babcią, siostrą, sąsiadkom, przyjaciółką, pracownikiem.
Zawsze jesteś pogodna, uśmiechnięta, otwarta na rozmowę. Potrafisz słuchać bez przerywania komuś wypowiedzi. Potrafisz mówić tak, aby inni Cię słuchali.
Chyba o to w życiu chodzi o to jak nas odbierają ludzie, jakimi jesteśmy osobami i co sobą przedstawiamy, a nie o to ile kto ma kilogramów za dużo czy za mało.
Dorota: W sumie to masz rację. Dziękuję Ci za tyle ciepłych i prostych słów, które mi rzuciły nowe światło na moje życie i na postrzeganie samej siebie.
Ja: A ja i tak Cię lubię i mi się podobasz taka, jaką jesteś i nie wyobrażam sobie Ciebie, abyś miała teraz schudnąć i wyglądać jak modelka.
Dorota: Na prawdę się Tobie podobam z moją nadwagą?
Ja: Tak. W głównej mierze chodzi o to, że nie chciałbym, abyś się katowała na siłowni i stosowała różne diety. Abyś liczyła kalorie i sobie czasem odmawiała, wszystkiego, co najbardziej lubisz jeść i pić.
Dorota: Nie mogę powiedzieć, co najbardziej lubię pić, ale z jedzenia to zdecydowanie jajecznica na szynce.
Ja: To smaczne danie na śniadanie.
Nie chcę, abyś miała wyrzuty sumienia, jak coś zjesz, czego nie zaleca dieta i żebyś przez to miała wyrzuty sumienia i depresję.
Dorota: Ale mi zaimponowałeś swoimi spostrzeżeniami i logicznym myśleniem oraz daleko wysuniętymi wnioskami na temat chęci zmiany swojej wagi. Jestem na prawdę pod wielkim wrażeniem twojej wiedzy i kojarzenia logicznych faktów.
Ja: No widzisz Dorotko, to proszę się nie odchudzać i nie stresować, bo naprawdę fajnie wyglądasz.
Dorota się uśmiechnęła, a jej twarz pokryła się rumieńcami.
Wstała, odwróciła się tyłem do mnie i poruszała bioderkami jak w tańcu z uniesionymi rękoma wysoko. Odwróciła się i uśmiechnęła pięknym szerokim uśmiechem.
Ja: W dodatku, zobacz, jak masz piękne, białe proste ząbki. To dodaje pewności siebie i świadczy o Tobie, że o siebie dbasz.
Dorota: Jejku, Mareczku! Ale ty mi dodajesz wiary w siebie. Dobrze mieć obok siebie kogoś takiego jak Ty.
Ja: Po prostu, szczera prawda.
Dorota: Dobra, jemy śniadanie, bo herbata stygnie.
Śniadanie zjedzone, ząbki umyte.
Dorota: To twoje mieszkanie?
Ja: Nie moje, tylko całej rodziny.
Dorota: To fajnie, że mieszkasz z rodziną.
Ja: Już nie mieszkam z nimi.
Wszyscy się wyprowadzili i mnie samego tutaj zostawili.
Dorota: To tak jak i ja zostałam sama w domu
Odzywa się do Ciebie rodzina? Bo do mnie tylko piszą SMSy.
Ja: Do mnie tak samo SMSy albo e-maila, ale żadnych zdjęć i nie dzwonią.
Dorota: Dziwne to wszystko, tak jakbyśmy byli w Big Brother lub w Truman Show.
Ja: Tylko że Truman miał podstawioną rodzinę, a my mamy prawdziwą, tylko że się mało odzywają do nas.
Dorota: W sumie to racja.
Kiedy zaczynasz pracę? Masz 10 zleceń do końca września. To chyba się nie będziemy wiedzieli, bo to ok. 100 km od Sanoka.
Ja: Pracy dużo na cały miesiąc, ale może Cię odwiedzę.
Dorota: Wolałabym pojechać do Ciebie.
Ja: Dobry pomysł. Zapytam się zleceniodawców czy może mi towarzyszyć jakaś osoba w trakcie wykonywania pracy.
Nagle słyszę dźwięk wiadomości i odbieram e-maile od zleceniodawców:
Email od zleceniodawcy 3 ogrodów.
Jeśli Pan ma osobę, która by chciała Pani towarzyszyć w czasie wykonywania pracy, to może Pan ją ze sobą zabrać i te 4 małe kotki niech Pan też zabierze.
A.D.
E-mail od zleceniodawcy 7 posesji.
Domki są puste i pokoje gościnne. Może Pan przyjechać z jedną osobą towarzyszącą.
Proszę zadbać i zabrać kotki, aby nie zostały same.
M.M.
Dorota: Cholera!! Nie dość, że nas podsłuchują, to jeszcze podglądają!!!
Ja: Można tak to nazwać lub nadmierna troska o obywatela.
Dorota: Wolę twoją troskę, a nie ich.
Dorota delikatnie się zarumieniła i uśmiechnęła.
Ja: Też wolę dbać o Ciebie, niż nimi się przejmować.
Dorota: Muszę dziś wracać do domu, bo mam kilka zleceń do końca tygodnia.
Może przyjedziesz na weekend?
Ja: Z miłą chęcią. A może Ci pomogę w zleceniach?
Msm wolne do końca tygodnia.
Dorota: Nie obraź się, ale jestem straszną bałaganiarą i nie chcę, abyś był tego świadkiem.
Ja: Przecież wszystko masz posprzątane w domu.
Dorota: Oj nie wszystko. Dobrze, że nie otwierałeś szafki w łazience.
Ja: Nie zaglądam do cudzych szafek. A poza tym, już wiele widziałem i wiem ile żeli, szamponów, szminek, pomadek do ust może mieć kobieta, więc nic mnie nie zaskoczy.
Dorota: Oj i nie tylko!!!
Ja: To twoja szafka i możesz w niej trzymać nawet wartościowe przedmioty takie jak łańcuszki, bransoletki.
Dorota: Są wartościowego rzeczy, ale pod innym względem. Muszę to posprzątać, zanim na weekend przyjedziesz.
Ja: W porządku. To twoja decyzja i nie zamierzam Cię namawiać, do zmiany zdania.
Dorota: Ja się zbieram do domu, bo o 18 ma być dostawa. Biorę nasze wspólne kotki i jadę.
Buziaki i do zobaczenia w weekend.
Ja: Do zobaczenia.
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Rym
Dziękuję
Magda34
Ale to słodkie