Si ku ku si cz. 4

- Chcesz to poczuć? - zapytałam.
- Chcę! Plis! Zrób to! - wyszeptała z entuzjazmem, spoglądając mi głęboko w oczy.
Z radością popuściłam. Sikałam seriami, przerywając co chwilę, żeby mogła dłużej nacieszyć się ciepłem złotego deszczu. Kiedy skończyłam, wyuzdanym, powolnym ruchem przesunęła mokre palce po swoich wargach i języku. Jak to zobaczyłam, oszalałam! Rzuciłam się do całowania tych perfidnie występnych usteczek, językiem próbując odebrać podniecający nektar. Jej język i usta przypuściły taki sam atak na moje. Chciałabym posmakować jej muszelki, ale kabina prysznicowa nie jest najlepszym miejscem do takich zabaw, więc skoncentrowałam się na pieszczeniu cipki palcami. Monika odwdzięczyła się tym samym. Miło było poczuć jej piersi wznoszone przyspieszonym oddechem na swoich, równie poruszonych. Nasze języki wyprawiały harce w ustach partnerki. Zewsząd dobiegały pomruki, westchnięcia, po pewnym czasie zaś jęki i przeciągłe, gardłowe dźwięki towarzyszące orgazmom. Koleżanki po kolei zaczęły szczytować. My nie stanowiłyśmy wyjątku. Oczywiście Monika stężała w ekstazie dużo wcześniej niż ja, bo dla niej to była pierwsza taka zabawa z koleżanką. Ja po trzech wczorajszych orgazmach, wytrzymałam jednak dłużej, ale w końcu też odpłynęłam w krainę rozkoszy. Palce opuściły wytarmoszone cipki i na miękkich nogach, przez moment dochodziłyśmy do siebie. Wtulone, złączone pocałunkiem i szczęśliwe.


     Ablucje dokończyłyśmy razem – ja myłam ją, a ona mnie. To urocze uczucie, kiedy czyjeś ręce rozprowadzają po twoim ciele żel, pieszcząc przy tym najintymniejsze miejsca. Po niedawnym orgazmie, występuje nadwrażliwość w niektórych rejonach i każde muśnięcie jest odbierane bardzo intensywnie. Było cudownie! Kiedy ucichł szum wody i wszystkie uśmiechnięte, ale lekko zawstydzone tym, co przed chwilą zrobiłyśmy, zaczęłyśmy osuszać ciałka, coś przykuło naszą uwagę. Łaźnia chłopców znajduje się tuż obok, rozdziela ją z naszą tylko cienka ściana. To z za niej usłyszałyśmy odgłosy towarzyszące męskim orgazmom. Chłopcy jęczeli, szczytując jeden po drugim. Nakręceni naszymi jękami i westchnieniami, musieli znaleźć uspokojenie buzujących hormonów, aby nie siedzieć na kolejnej lekcji ze sterczącymi pałami i głową pełną wyobrażeń o nagich koleżankach, sekszących się pod prysznicami. Wyobraziłam sobie to morze spermy spływającej do kanalizacji. Szkoda! Takie marnotrawstwo! Chociaż młode jądra produkują ją w takiej ilości, że pięciokrotny wytrysk w ciągu jednej doby, nie jest niczym nadzwyczajnym. Trochę było mi szkoda chłopców. Musieli zaspokajać się indywidualnie. My robiłyśmy to w parach, a to jest zawsze przyjemniejsze i bardziej ekscytujące. Ale przynajmniej będą jeszcze długo wspominać i wyobrażać sobie, co się działo w dziewczęcej łaźni.


- Nie myśl, że ci wybaczyłam – Monika odezwała się udając urażenie, kiedy już opuściłyśmy szatnię.
- Niby co? – zapytałam zdziwiona.
- Przyjaźnimy się tyle lat, wszystko robimy razem, ale to nie ja byłam twoją pierwszą kobietą. Najpierw poleciałaś do mamusi!
- Nie świruj! Skąd mogłam wiedzieć, że tego chcesz? Że nie weźmiesz mnie za zboczoną lesbę? A z mamą to samo jakoś tak wyszło. Ale teraz ci wynagrodzę. Wpadnij do mnie wieczorem, to ci coś pokażę.
- Co takiego? Kolekcję znaczków pocztowych? Hi, hi! Daj spokój, na to podrywali nasi dziadkowie.
Śmiałyśmy się przez chwilę z tych znaczków.
- Nie powiem ci, bo zepsuję niespodziankę.
- Wredna jesteś! Spieprzyłaś mi całe popołudnie! Jak ja mam przeżyć w takiej niepewności do wieczora.
- Nie wiem. Zajmij się czymś. Powiem ci tylko, że jeszcze mi podziękujesz. Aha, ubierz się na sportowo. Żadnych szpilek!
- Będziemy biegać?
- Może… Jak nas będą gonić…
- Kuźwa, co ty znowu wymyśliłaś?
- Zobaczysz. Cierpliwości.


  Do wieczora czas upłynął szybko. Wyprowadziłam Felka na spacer, zjadłam obiad, posprzątałam, odrobiłam lekcje i resztę czasu spędziłam czytając opowiadania erotyczne pisane przez gościa o nicku 0bi1. To wyjątkowo wyuzdany zboczek! Takie rzeczy wypisuje, że czytając je i wyobrażając sobie, aż rumienię się ze wstydu. W normalnej głowie takie perwersje nie mogłyby powstać. A w jego opowiadaniach było już prawie wszystko. Najgorsze, że to mnie intryguje i podnieca.
Spojrzałam na Felka, leżącego jak sfinks u podnóża mojego łóżka. Dyszał z językiem wywalonym na bok. Patrzył na mnie tymi wielkimi, przepełnionymi miłością oczami, przechylając głowę to na jedną, to na drugą stronę, jakby rozumiał potrzeby swojej pańci. Otrząsnęłam się. Już całkiem mi się w głowie poprzewracało, tak jak temu wykolejeńcowi! Może od czytania jego historii, stałam się nimfomanką? Ciągle mi mało! Już nie wystarcza mi Kuba, mamcia, Monisia, chcę jeszcze więcej. Ale, czy to moja wina? Może to po prostu hiszpański temperament?


     Mamci wciąż jeszcze nie było. Miała spotkanie z ciocią Polą. Dosyć często, mniej więcej raz w tygodniu wychodzą do knajpki, na wino i babskie pogaduchy. To już taka tradycja. Ciocia Pola jest młodszą siostrą mojego taty i przyjaźni się z mamcią od bardzo dawna. Razem chodziły do liceum i studiowały ten sam kierunek. To przez nią mamcia poznała tatę i zaiskrzyło pomiędzy nimi. Z tego iskrzenia powstałam. Taki mały diabełek, w którym ogień nigdy nie gaśnie. W pewnym sensie ciocia przyłożyła się do mojego poczęcia. Bardzo ją lubiłam, bo była taką samą wariatką jak ja. Lubiła błaznować, wygłupiać się i robić innym kawały. Ale jej żarty, szaleństwa i psoty nie wyrządzały nikomu krzywdy. Zawsze były pełne szacunku dla innych. Poza tym była niezwykle empatyczną osobą, mającą w sobie pewien magnetyzm, zjednujący jej przyjaciół. Emanowała taką pozytywną energią – po prostu chciało się przebywać w jej towarzystwie, nawet żeby tylko posiedzieć i pomilczeć. Jednym mrugnięciem powiek wysyłała w świat tyle dobrych fluidów, że ludzie lgnęli do niej jak ćmy do światła. Uwielbiałam jej towarzystwo, ale nie wtrącałam się w ich wypady na winko. Szanowałam tę wieloletnią tradycję.


     Wróciłam do lektury. Właśnie 0bi1 opublikował kolejną część opowiadania Druga Czekoladka. Czytałam je, zastanawiając się, skąd bierze takie pomysły? Czy to są jego doświadczenia, czy tylko wybujała wyobraźnia? Oprócz zastanawiania się nad tym, czułam też mrówki, o których mówiła Monisia. Do spółki z motylkami w brzuszku, zachęcały do odnowienia znajomości z Leonem. Ale gdzie on jest? Powinien być u mamci. Niechętnie oderwałam się od lektury i poszłam poszukać. Nie było go nigdzie na wierzchu, więc zaczęłam regularne przeszukanie całej sypialni. W szafkach nocnych natknęłam się tylko na prezerwatywy, w szafie ubraniowej jedynie ciuchy i pościel w dolnej szufladzie, w toaletce kosmetyki i biżuteria. Co jest? Zabrała go na spotkanie z ciocią?


  Poszłam sprawdzić jeszcze łazienkę. Może była go umyć i zostawiła do wyschnięcia. Też nie! W łazience został tylko zapach jej perfum. Musiała się obficie spryskać przed spotkaniem. Zrobiłam kipisz w swoim pokoju, w nadziei, że może tam go znajdę. Nic! Wróciłam jeszcze raz do sypialni rodziców. Zajrzałam pod łóżko – jest! Leżał na pudełku po butach. Wzięłam go i już miałam wychodzić, kiedy coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić, jakie buciki mamcia chowa pod łóżkiem. Oczami wyobraźni widziałam już wysokie, czarne, skórzane szpilki, z rzemieniami zawiązywanymi od kostki aż do pachwin. A obok skórzane stringi i stanik podpierający piersi, ale ich niezasłaniający. Do tego pejczyk z rzemieniami, zakończonymi pętelkami. I kocia przepaska na oczy! I dildo analne z kocim ogonkiem! Jejku! Już byłam mokra w środku, a mrówki i motylki wpadły w jakiś szał! Wyobraziłam sobie mamcię w tym wszystkim i zwariowałam z podniecenia!


  Niestety po otwarciu pudełka, okazało się, że są tam tylko jakieś zdjęcia. Trochę mnie to rozczarowało, ale z ciekawości zaczęłam je przeglądać. W końcu musiał być jakiś powód, że znalazły się pod sypialnianym łóżkiem, a nie w albumie. Były stare. Chyba ze studiów. Na niektórych poznawałam mamę i ciocię, ale pozostałych twarzy nie kojarzyłam. Nagle jedno z nich przykuło moją uwagę. O cholera! Co jest?! Przyjrzałam się jeszcze raz. No tak! To one! Ciocia siedzi na łóżku w akademiku, oparta o ścianę, mama opleciona długimi nogami, plecami rozgniata jej piersi, ich twarze są przytulone policzek przy policzku. Piersi mamci giną w dłoniach cioci. Wprawdzie obie są ubrane, ale z tego zdjęcia wprost wylewa się erotyzm, namiętność i pożądanie. Widać po ich oczach, że to nie są zwykłe studenckie wygłupy, tylko głęboka więź łącząca dwie kochające się osoby. Nie wiedziałam! Przez tyle lat nie wiedziałam, że małżeństwo moich rodziców, to trochę szerszy układ. Więc stąd te cotygodniowe wyjściówki! I to najprawdopodobniej za wiedzą i pozwoleniem taty! Teraz zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście chodzą do knajpy, czy może od razu spotykają się u cioci i uprawiają nieskrępowany seks w zaciszu jej mieszkania. Niezłe ziółko z mamci! Jaka ja byłam ślepa do tej pory! Na pewno wykorzystam swoją wiedzę. Jeszcze nie do końca wiem jak, ale na pewno coś wymyślę.


   Z rozważań wyrwał mnie dźwięk dzwonka domofonu. Na pewno Monika – pomyślałam i otworzyłam bez sprawdzania. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i zdziwiłam się bardzo. Nie spodziewałam się dzisiaj odwiedzin Sabiny – mieszka na drugim końcu miasta i rzadko u mnie bywa.
- Hej! Co cię sprowadza? – rzuciłam wpuszczając ją do środka.
- Byłam w pobliżu i pomyślałam, że cię odwiedzę – odpowiedziała, ale słyszałam w jej głosie niepewność. Pomyślałam, że przyjechała tu specjalnie. Zresztą odstrzeliła się jak na imprezę. Widać było, że podczas gdy ja siedziałam w domu, ona była u fryzjera. Makijaż też zrobiony profesjonalnie. Coś mi tu nie grało.
- Widzę, że masz fryzjera w pobliżu – zagaiłam.
- Widać? Ładnie? – dopytywała obracając się wokół własnej osi. Cóż mogłam powiedzieć?
- Pięknie! A jak pachną! – nie kłamałam. Naprawdę miała ładne włosy w kolorze ciemny blond.
- To lakier z L’Oreala – tylko takich tam używają. Wiesz, mają z tego tytułu profity, jak stosują kosmetyki tylko jednej firmy. Gratisowe lakiery, wyjazdy na "szkolenia” do Dubaju, na Majorkę, na Kanary.
- Napijesz się czegoś?
- Najchętniej soczku z kroczku – rzuciła niby żartem, ale wyczułam w jej głosie fałszywą nutę.
- Co się wygłupiasz? - spytałam poważnie.
- Widziałam, co zrobiłyście. Wtedy, po wuefie. Mnie też to strasznie rajcuje. Proszę cię …
Jak posucha, to posucha. A teraz nagle w ciągu jednej doby klęska urodzaju. Mamcia, Monika a teraz Sabina. I same miłośniczki mokrych zabaw!
- Ania będzie zazdrosna – próbowałam się droczyć.
- Prosiłam ją, ale nie chciała. Mizianie ok., ale siusiu już nie. Mówi, że to obrzydliwe, ale nic na to nie poradzę, że mnie strasznie podnieca. Nie mogę przestać o was myśleć!
- To miło, ale musisz trochę pocierpieć, bo na dzisiejszy wieczór obiecałam Moni niespodziankę.
- Jaką?
- Nie mogę powiedzieć, ale to może być też dla ciebie.


     Znów dzwonek domofonu. Tym razem przyszła Monika. Zaraz po wejściu cmoknęła Sabinę w policzek, a mnie bezwstydnie w usta, w dodatku na oczach koleżanki obściskując mój tyłek.
- Chodźcie na chwilę do mnie – musimy przebrać Sabinkę w coś mniej imprezowego. Dobrze, że dresów u mnie nie brakuje.
- A co tam leży na łóżku twoich starych? Czy to przypadkiem nie jest nasz prezent na osiemnastkę?
No tak. Idąc otworzyć drzwi, zapomniałam zabrać Leona z sypialni rodziców. Pobiegłam po niego i schowałam zdjęcia do pudełka. Wsunęłam je pod łóżko, tam gdzie stało. Wróciłam do dziewczyn, zajętych głaskaniem Felka i schowałam Leona do szuflady. Trudno. Już go dzisiaj nie użyję.
- Zabawiałaś się w łóżku starych? – dociekała Sabina.
- Lubię coś zmieniać – powiedziałam na odczepnego – no dobra, przebieraj się. Masz tu mój dres. Może się jakoś wciśniesz.


  To nie była złośliwość. Sabinka nie była taka jak my. Była duża. Duża, ale piękna, proporcjonalnie zbudowana, z dorodnymi piersiami i cudownie kobiecą figurą. Stąd moje obawy. Zdjęła swoje ciuchy i wskoczyła w moje. Dobrze, że dresy są rozciągliwe. Jakoś je założyła, choć rękawy i nogawki były lekko przykrótkie, a reszta ciasno opinała jej ciało. Jeszcze tylko buty. Moje adidasy były na nią za małe, ale szczęśliwie mamci były całkiem ok.
- No to laski – bieganie! - zakomenderowałam.
- To ma być ta niespodzianka? Pięknie ci dziękuję – zajęczała Monika.
- Spoko. Do niespodzianki biegniemy – uspokoiłam ją.


     Po wyjściu z domu, ruszyłyśmy truchtem wzdłuż ścieżki rowerowej w kierunku peryferii miasta. Prowadziłam naszą grupkę, nadając tempo. Dobrze, że wszystkie biegamy, więc nie było problemu z dotarciem na miejsce. To właśnie podczas jednego z joggingów znalazłam to miejsce. Trochę dziwne i teraz w słabym świetle ulicznych lamp, trochę straszne. Noc była dość ciemna, więc byłam lekko zdygana. I nie do końca pewna, czy podglądanie nie jest czasem karalne. Ale mogło być ciekawie i ekscytująco. Zatrzymałyśmy się poza zasięgiem lamp i wskazałam na blok. To był budynek trójkondygnacyjny – parter i dwa piętra, na końcu którego, na ścianie szczytowej, znajdowała się jakby doklejona kotłownia. Wychodził z niej komin przylegający do muru. Na całej ścianie znajdowały się tylko trzy niewielkie okienka od łazienek. Kolejny budynek był zwykłą szeregówką z płaskim dachem – oba pewnie stanowiły relikt przeszłości. Zaprowadziłam koleżanki na koniec szeregówki i podeszłam do drabiny prowadzącej na dach.

- Ja nie wejdę! - wyszeptała przestraszonym głosem Sabina.
- Jak chcesz. A ty? - zapytałam Monikę.
- Jak ty, to ja też -odpowiedziała bez namysłu.
Zaczęłam się wspinać, by po chwili już z góry patrzeć na wchodzącą za mną Monikę. Jak już obie byłyśmy na dachu, usłyszałam z dołu odgłosy wspinania się kolejnej osoby.
- Oszalałyście? Chciałyście zostawić mnie samą w ciemności? Fajne z was koleżanki!
- Dobrze, że jesteś. Chodźcie, coś wam pokażę.
Zaprowadziłam je na drugi koniec i położyłyśmy się, żeby nikt nas nie zobaczył. Teraz miałyśmy naprzeciw siebie ścianę bloku z trzema okienkami, wąskimi ale normalnej wysokości i kominem, na którym też dostrzegłam drabinę.
- I co? - spytała Monika.
- Czekamy – odparłam szeptem.

     Po około dziesięciu minutach w najniższym oknie zaświeciło się światło. Do łazienki weszła kobieta w wieku około trzydziestu lat i nachyliła się napuszczając wodę do wanny. Patrzyłyśmy z otwartymi buziami jak po chwili zrzuca szlafrok i naga wchodzi do wanny. Niby nic takiego – nagich kobiet widziałyśmy mnóstwo, ale sam fakt podglądania podniecał nas tak bardzo, że wpatrywałyśmy się niemal nie oddychając, w obawie, że nas usłyszy. To oczywiście było niemożliwe, bo dzieliło nas jakieś dwadzieścia metrów i szyba okienna, ale strach ma wielkie oczy. Kiedy trochę oswoiłyśmy się z sytuacją, Sabinka, która wcześniej bała się wejść po drabinie, zaproponowała, żeby wejść na tę na kominie, to będziemy podglądać całkiem z bliska. Trochę się wahałam, bo na dachu nas nikt nie zobaczy, a na drabinie jest dużo większe ryzyko. Ale jest ryzyko, jest zabawa!


     Zeszłyśmy z dachu i po przejściu wzdłuż szeregówki, wspięłyśmy się na dach kotłowni, a potem po drabinie, na wysokość pierwszego okna. Teraz mogłyśmy zobaczyć wszystko. Fakt, że wisząc na drabinie, prawie jedna na drugiej, ale usadowiłyśmy się tak, że każda mogła zajrzeć przez okno. Kobieta już wyszła z wanny, była w trakcie wycierania, gdy drzwi się otworzyły i wszedł jej facet ze sterczącym fifusiem. Takiego jeszcze nie widziałam! Był nie za gruby, ale za to bardzo długi. Wygolony robił naprawdę duże wrażenie. Jeszcze nie miał pełnego wzwodu, wisiał w pozycji poziomej, ale już był twardy. Kobieta uśmiechnęła się widząc go w takiej gotowości i sięgnęła dłonią do jajek. Pobawiła się nimi chwilę, podczas której facet zajął się jej piersiami. Musiała być po ciąży, może dwóch, bo piersi miała duże i opadnięte na brzuch, pokryty gęstą siatką rozstępów. Ale nie przeszkadzało to jej facetowi – pod pieszczotą jej palców, długi penis uniósł głowę, zesztywniał jeszcze bardziej i podrygiwał z podniecenia. Kobieta uklękła i wzięła go do ust. Chwilę possała, polizała, żeby nawilżyć, po czym odwróciła się tyłem, opierając dłonie o krawędź wanny.


     Jej piersi zawisły, a pupa wypięła się w stronę oczekującego penisa. Byłam cała mokra – w środku z podniecenia, na zewnątrz od potu. Facet jedną ręką przytrzymał biodro partnerki, a drugą naprowadził czubek w miejsce dla niego przeznaczone. Potarł nim wzdłuż szparki, rozchylając wargi i nawilżając penisa, po czym powoli wprowadził go w pochwę dobijając brzuchem do pośladków. Odczekał moment i rozpoczął powolne tłoczenie. Trzymał biodra oburącz, długimi ruchami swoich, wsuwając i wysuwając penisa, błyszczącego od wydzieliny pochwy. Drżałam już z podniecenia i wysiłku. Stanie tak długo na drabinie jest bardzo męczące. Bolą i ręce i stopy. Ale żadna z nas nie zamierzała odpuścić. Takie widoki nie zdarzają się codziennie. Idąc tu, liczyłam co najwyżej na zobaczenie jakiegoś golasa, ale nie na takie bzyki. Facet wytrwale pompował, wprawiając wiszące piersi kobiety w ruch obrotowy. Sądząc po wyrazie jego twarzy, niewiele już brakowało do finiszu. Byłam ciekawa, czy spuści się w środku, czy zaleje jej plecy.


     Przez szybę dolatywały do nas odgłosy ich kopulacji. Kobieta jęczała już bardzo często, by w końcu długim ooooooooooch oznajmić mieszkańcom bloku i trzem wiszącym na drabinie nastolatkom, że właśnie doszła. Facet wysunął się z niej, czekając aż usiądzie na skraju wanny i ustami dokończy dzieła. Po kilku ruchach w jej ustach, wygiął się jak paragraf, zacisnął pośladki i trysnął, stękając w ekstazie. Kobieta jeszcze przez chwilę glancowała jego berło, po czym uśmiechnięta, założyła szlafrok i wyszła. Facet z lekko opadniętym długasem wszedł do wanny i chwilę leżał z błogim wyrazem twarzy. Przestraszyłyśmy się, że leżąc tak może nas zobaczyć, więc szybko zeszłyśmy na dach kotłowni, a z niego na trawnik.

Na dole po prawej są łapki. Korzystajcie z nich :)
Pozdrawiam.
0bi1

0bi1

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3492 słów i 19195 znaków, zaktualizował 28 sie 2019.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Helen57

    Bardzo łanie napisane ! Coraz więcej doznań dziewczyny....

    7 kwi 2020

  • Użytkownik elninio1972

    tekst o "pochwałach pismienniczych" Obi1'go rewelacja :) gratuluje pomysłu

    28 lis 2018

  • Użytkownik 0bi1

    @elninio1972 nie ma to jak autoreklama :danss:

    30 lis 2018

  • Użytkownik nanoc

    Czekam, na dalsze części  :napalony:

    17 lis 2018