Siewcy ciemności cz.1

Słońce  
Dawca życia, źródło wierzeń pradawnych ludzi.  
Wyciągam po nie rękę, chcę je sięgnąć...  

*Dryń, dryń, dryń*  
Sięgam ręką aby wyłączyć alarm -...cholerny budzik... rzuciłem gorzko w myślach.  
Zwlekam się z łóżka, zakładam kapcie. Wychodzę z pokoju i wchodzę do kuchni, zaczynam przygotowywać śniadanie. Otwierając lodówkę, zauważyłem na niej przylepioną karteczkę "wrócę w nocy, idę na zakupy z Alą. Kocham, Emilka."  
-Ta kurwa znowu wyczyści mi konto -pomyślałem, czytając bazgroły żony. Mimo, że zarabiam dość dużo, to ten pasożyt potrafi wydać to w ciągu kilku dni.  
Mimo, że jesteśmy małżeństwem dopiero od dwóch lat, to mam jej serdecznie dosyć. W mojej głowie ciągle tli się nadzieja, że zdechnie przy pierwszej możliwej okazji. Nie chcę zmarnować z nią całego życia. W końcu mam dopiero 27 lat, ale z jej powodu czuję, że bliżej mi do grobu niż dalej. Dlaczego musiałem ożenić się z tą rozpuszczoną lafiryndą? Już dawno bylibyśmy po rozwodzie, gdyby nie to, że...  

Nagle, zauważam, że kuchnia wypełnia się dymem.  
-CHOLERA, OMLET -krzyknąłem, wyrywając się z transu. Po raz kolejny zepsułem jedzenie przez to, że się zamyśliłem.  
-No to kolejny dzień bez śniadania -pomyślałem zrezygnowany.  
Patrzę na zegarek, 7:30. Spotkanie dopiero o 10:00, ale wypadałoby coś zjeść na mieście.  
Punkt ósma, jestem już w drodze do pracy. Towarzyszy mi jakieś dziwne wrażenie, jakby widoczność była ograniczona... Włączam radio...  

*Dzisiaj mamy 7 sierpnia 2019 roku. Wiadomości zaczniemy od świeżej nowinki, prosto od NASA. Niezidentyfikowana asteroida przeleciała obok naszej planety w odległości mniejszej od odległości Ziemia-Księżyc. Szacuje się, że obiekt ten miał ponad 5, 5km średnicy. Mówimy tu więc o czymś ogromnych rozmiarów! Dlaczego dowiedzieliśmy się o tym po fakcie? to pytanie zadamy dzisiejszemu gościowi programu, Panu...  
-I'm out to be the best me that I can be...*  

-No pięknie, rozpieprzyłoby nas, a my nie wiedzielibyśmy nawet, co się stało. Tyle są warte te zapewnienia polityków, którzy twierdzą, że dzięki nowym zdobyczom nauki, jesteśmy w pełni bezpieczni -pomyślałem lekko zdenerwowani. Nigdy nie podchodziłem ufnie do takich stwierdzeń, ani nowych wymysłów naukowców, chyba mam jakąś paranoje...  

W końcu dojechałem do mojej ulubionej restauracji.  
-Proszę to co zwykle- powiedziałem. Zająłem miejsce przy oknie przy dwuosobowym stoliku. Po dziesięciu minutach czekania, dostałem swoje zamówienie - pierogi ruskie i tosty.  
-Oho, ktoś znowu spalił śniadanie -powiedziała Monika, niska, szczupła brunetka, nieprzeciętnej urody, wychylając uśmiechniętą twarzyczkę za tacy. Jest ona córką właścicielki tej knajpy. Jedna z bliższych mi osób. Tylko dwa lata młodsza ode mnie.  
-Aaa, no niestety... -odpowiedziałem lekko speszony.  
-Musisz w końcu przestać chodzić z głową w chmurach! Tak w ogóle, słyszałeś o tej asteroidzie? Trochę to... -chciała rozwinąć wypowiedź, ale przerwało jej wezwanie z kuchni.  
-No nic, najwyżej zadzwonię wieczorem -odchodząc rzuciła uśmiechem.  
Skończyłem jeść i pojechałem prosto na spotkanie. Jestem przedstawicielem jednej z większych firm informatycznych na kontynencie. Należy ona do mojego taty, więc nawet nie musiałem się starać o stanowisko. Poza tym, ojciec zawsze widział mnie w tym miejscu.  
-Charyzmatyczny, inteligentny, dobrze wyglądający, otwarty na ludzi, umiejący rozmawiać i się targować... Będziesz nadawał się idealnie! -powtarzał mi to w koło, od momentu, gdy poszedłem na studia. Zawsze uważałem, że przesadzał.  

Na miejscu, okazało się, że szefostwo przełożyło moją rozmowę na przyszły tydzień. Nie zdradzali powodów. Trochę zdenerwowany pojechałem do domu. Po drodze wstąpiłem do kilku miejsce, do mieszkania dojechałem około 15:30.  
Wchodzę do środka. Cisza, nie ma nikogo.  

*Dryyyń* -Emilka-  
-Taaak? -zapytałem.  
-Kochanie, nie wrócę dziś do domu, muszę wstąpić do rodziców. Chcieli żebym w czymś pomogła -powiedziała swoim oschłym głosem. Rozłączyłem się. Nie powiem, zadowoliła mnie ta informacja. Przynajmniej nie będę musiał się z nią użerać -pomyślałem.  

Przebrałem się i zszedłem do piwnicy na siłownie. Jedna z pierwszych rzeczy, którą zrobiłem w domu po jego kupnie. Zawsze dbałem o swoją formę. Uważam, że zadbane ciało jest wizytówką człowieka, która świadczy o tym, że jest on sumienny i potrafi znieść wiele wyrzeczeń. Później szybka kąpiel i kolacja.  
Około 19 zadzwoniła do mnie Monika. Jak zawsze, rozmawiało mi się z nią bardzo dobrze. Nim się zorientowałem wybiła 21.  
-Co powiesz na wspólną kolację? Może pojutrze? -zapytała. W jej głosie było słychać zdecydowane podekscytowanie.  
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Mimo iż wiedziała, że nie dogaduje się z żoną, to nigdy nie próbowała ingerować w nasze życie.  
-...W sumie, czemu nie. Przynajmniej się rozerwę -powiedziałem stanowczo.  
-Super! To jeste...  

*pyk*  
Nagle w domu zgasło światło. Spoglądam za okno, na osiedlu kompletna ciemność.  
-Haloooooo? -nie dostaje odpowiedzi. No tak, przecież to domowy -zaśmiałem się do siebie.  
Po omacku przeszukuje pokój, nie mogę znaleźć mojego prywatnego telefonu. Musiał zostać w siłowni. Najwyżej wytłumaczę się jej rano, nie będę się obijał we własnym domu po ciemku -pomyślałem. Nie widząc sensu, położyłem się spać. W nocy słyszałem jakieś dudnienie, ale nie zwracałem na to większej uwagi.  
Budzę się. Otwieram oczy, rozglądam się po pokoju -cholera, ciemno jak w dupie. Która to godzina? Biorę do ręki budzik, jednak widzę, że nie działa. -Co jest? -zapytałem sam siebie.  

Sądząc po ilości światła wpadającego do pomieszczenia, można wnioskować, że jest przed grubo przed 5:00. Wstaję z łóżka, zapalam światło, jednak nic się nie dzieje. Jeszcze nie naprawili? -zapytałem sam siebie.  
Mało co widziałem, jednak najważniejsze - kontury szafek, czy innych przedmiotów dało się dostrzec. Udało mi się dostać do siłowni i znaleźć telefon. Włączył się na chwilę, mignęła mi godzina 13:00 i nagle się wyłączył.  
-Jeszcze telefon? Niech to cholera -zakląłem. Zastanawiała mnie godzina, która widniała na telefonie, ale wmówiłem sobie, że po prostu zaczął wariować. Miał już swoje lata, miał prawo. Wyszedłem przed dom, wysoki żywopłot odcinał mnie od reszty świata. Na dworze panował półmrok. Mój nos momentalnie został podrażniony przez zapach żelaza, który cały czas się nasilał. Za rogiem ogrodzenia zauważyłem unoszący się dym. Zaniepokoiło mnie to i wybiegłem na drogę, by sprawdzić co się stało. Może ktoś potrzebuje pomocy? -pomyślałem.  

Gdy wyszedłem na drogę, czas się zatrzymał, a żołądek niemalże powędrował do ust. Widok, którego uświadczyłem, nie był czymś, co można było zobaczyć w jakimkolwiek filmie. Na drodze znajdowała się masa samochodów, jedne wyglądały na sprawne, inne zaś były rozerwane na pół. Wokół, jak i na, nich znajdowała się, łącznie, przynajmniej setka ciał. Wszystkie zmasakrowane, bez kończyn. Niektóre uduszone własnymi jelitami, inne zadźgane własnymi kościami. Jednak najbardziej w umyśle wyrył mi się widok leżącego przede mną sąsiada, który miał otworzoną klatkę piersiową. Praktycznie nie miał organów wewnętrznych. Ktoś odciął jego głowę, włożył do środka ciała, a je ułożył tak, jakby było krzyżowane.  
Zwymiotowałem, a następnie zemdlałem. Otworzyłem oczy. Nie wiem ile godzin minęło, ale sądząc po odorze, byłem nieprzytomny dość długo. Próbowałem wstać, jednak padłem, gdy nagle usłyszałem okropny huk z domu nieopodal. Przez drzwi wyszła monumentalna postać, mierzyła przynajmniej 3 metry. Ubrana byłą w czarny płaszcz, przynajmniej tak mi się wydawało. Nie dałem rady się jej lepiej przyjrzeć, stała za daleko. Wrzask. W rękach trzymał dziewczynkę, znałem ją. Córka znajomej mojej żony. Nagle, jednym ruchem, rozerwał ją na pół. Bez żadnego wysiłku, jakby nie stanowiło to dla niego żadnego wyzwania. Zwymiotowałem i zacząłem szlochać. Usłyszał mnie. Postać rzuciła truchło dziecka i zaczęła kierować się w moją stronę...  

Moje pierwsze opowiadanie (a raczej ich seria), proszę więc o odrobinę wyrozumiałości ;P Mam nadzieję, że się spodoba!

3 komentarze

 
  • Użytkownik AnonimS

    Zaciekawiło świat mnie. Tak i łapka.

    16 lut 2018

  • Użytkownik Fanka

    Dla mnie świetne! Naprawdę fajnie się czytało ;) Fajna akcja ;)
    Zobaczymy następne części,ale coś czuję że będą również świetne ;)

    13 lut 2018

  • Użytkownik Ewelina31

    Mnie się podoba. Zaciekawiła mnie akcja, ale bez urazów, mam jedno ale. Ale poprawcie mnie, jesli sie mylę. Czy w trakcie zdań, zaraz po wykrzyknikach nie piszę sie dużych liter?  :exclaim:  Pytam się, bo sama zawsze sie nad tym zastanawiałam. Tekst jest na serio ciekawy, ale po prostu razi mnie to, co napisałam za uwagę. Ale daj ciąg dalszy ;)

    12 lut 2018

  • Użytkownik Demix

    @Ewelina31 To zależy. Jeśli wykrzyknik zamyka zdanie, tak jak u mnie, to następna jest wielka litera. Z kolei zaś, jeśli nie stosujemy go w tym celu, to kolejna jest mała litera.
    Przynajmniej taką zasadę pamiętam ze szkoły :P

    Następna część pojawi się na dniach, niech tylko znajdę czas na spisanie pomysłów ;)

    12 lut 2018

  • Użytkownik Ewelina31

    @Demix heh już czaje

    13 lut 2018