Szukałem cię cz.7

Szukałem cię cz.7Słowa Alejandra w mgnieniu oka przerodziły się w rzeczywistość. Trzydziestolatek po dłuższym namyśle nieśmiałym krokiem podszedł po cichu do szesnastolatki, która uparcie próbowała nauczyć się wszystkich podstawowych sztuczek ułatwiających im przetrwanie w zbliżającej się wielkimi krokami, dalekiej podróży. Widział, jak nieumiejętnie strzelała i w większości chybiła. Uśmiechnął się pod nosem, nie mając pojęcia, jakim cudem ona będzie wszystkim kierowała.  
-Boże…- westchnęła zdenerwowana Tatiana, nie wiedząc o tym, że książę stał tuż za nią.
-Coś nie tak?- spytał, wywołując u niej niemały strach. Podskoczyła, wybita z własnych myśli i rytmu, tej ciągłej rutyny, walki o sprawiedliwą opinię na temat jej młodej, niedoświadczonej osoby.
-Wasza…- zaczęła, kłaniając się, lecz następca tronu przerwał jej:
-Ćwicz. Chcę zobaczyć, jak strzelasz- zadrwił z niej z wyraźną kpiną w głosie.
-Już dość się napatrzyłeś na moje powalające umiejętności- odpowiedziała ironicznie, rzucając na niego zdenerwowane spojrzenie, które nie uszło jego uwadze.
-Nie złość się. Nie musisz jechać.
-To nie zależy ode mnie.
-A gdyby zależało?... Co byś zrobiła?- zaciekawił się. Szesnastolatka poprawiła ciemne, lśniące, opadające na jej śliczną twarz, włosy i spojrzała w ziemię głęboko zamyślona. „Znowu zadaje tysiąc pytań i śmieje się ze mnie”- pomyślała, czując lekkie skrępowanie jego obecnością. Nie sądziła, że będzie chciał z nią porozmawiać. Poprzedniego dnia wyśmiał ją i wyszedł, wywyższając się, pokazując swoją pozycję niezależnego w jego marzeniach, księcia. Pomimo że miał trzydzieści lat, rodzice nadal rozstawiali go po kątach i decydowali o tym, co ma robić. Nie wchodzili jednak w sferę bardzo prywatną, co Miguel zawsze doceniał. Mimo wszystko, w swoim wieku wolał być traktowany jak dorosły- nie dziecko.  
-Zrezygnowałabym- z jej ust padła krótka, długo wyczekiwana odpowiedź.
-Bardzo wyczerpująca wypowiedź- ponownie z niej zadrwił.
-Nie jestem godna jechać z tobą i wszystkim dowodzić. To wielka odpowiedzialność- nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Czuła się, jak najgłupszy człowiek świata. Książę próbował udowodnić wszystkim dookoła, że dziewczyna nie nadawała się na przywódcę. Miguel był wyraźnie zaskoczony jej słowami.
-Skoro już będziesz ze mną jechała…- zaczął z wolna- pragnę, byś opowiedziała mi trochę o sobie.
    Tatiana zaczęła zbierać porozrzucane w głowie myśli i fakty na temat swojego życia, gdy nagle przybiegł Alejandro. Tatiana spojrzała mu w oczy zmieszana, nie wiedząc, co się dzieje. Widząc pełne strachu spojrzenie swojego wybawcy, miała podejrzenia, że działo się coś naprawdę złego. Serce podskoczyło jej do gardła. Pierwszy raz w życiu poczuła, jak mocno tętno dobija do jej nadgarstków. Głośno przełknęła ślinę, nie mając odwagi pytać, o co chodzi.
-Książę…- presja czasu wyrwała Alejandra z zamyśleń.- Musicie już uciekać. Strażnicy zbierają rzeczy, wojsko jest gotowe.- wyrzucił na jednym oddechu, gestykulując nerwowo.
-Jak to?- Miguel był zszokowany. Tatiana omal nie zemdlała. Oparła się o stojące nieopodal krzesło, oddychając głęboko. Czuła, jakby ktoś zabierał jej tlen, rozum, grunt pod nogami. Spojrzała z przerażeniem na Alejandra, który bał się niemniej niż ona. Próbowała uspokoić oddech i trzęsące się ciało dla dobra sytuacji i zdrowia wszystkich, którzy już zbierali siły do ucieczki ze stolicy.  
-Książę…- wydusiła ledwo słyszalnie, podchodząc do jego wysokości- musimy się spieszyć.  
    Mąż Rii pobiegł po skrzynię, w której schowane były podarowane Tatianie, niezbędne rzeczy. Dziewczyna stała naprzeciw następcy tronu, próbując wybudzić go z transu. Chwyciła go za ramiona i mocno potrząsnęła, krzycząc:
-Wasza wysokość! Musimy uciekać, wojska króla Oktawiusza zbliżają się do zamku! Książę!  
-Matka… Chcę się z nią pożegnać…- wyszeptał, roniąc łzy.
-Przecież tu wrócimy!- chwyciła go za nadgarstek, ciągnąc w stronę bramy.
-Nie wrócimy!- wyrwał się z jej uścisku, wrzeszcząc przeraźliwie głośno, nieludzkim głosem.- Zabiją nas jeszcze dzisiaj!
-Jeśli będziemy się tyle zbierać, nie ulega to wątpliwości!- warknęła wściekła. Wiedziała, że nie powinna była krzyczeć, ale adrenalina zrobiła swoje. Nie potrafiła się opanować ani myśleć w tamtym momencie o zasadach.- Wsiadaj- rozkazała, przyprowadzając mu jego silnego konia. Książę powoli usadowił się na grzbiecie pięknego ogiera. W głowie Miguela kłębiło się tysiąc pytań bez odpowiedzi i dręczących go myśli.  
-Gdzie jedziemy?- spytał trzęsącym z przerażenia głosem.
-Nie ma czasu na wyjaśnienia. Trzeba było wcześniej ze mną rozmawiać- rzuciła zdenerwowana, wyjeżdżając przed szereg.  Nie czekając na towarzyszy, skierowała się na północny zachód, gdzie czekał na nich zaprzyjaźniony z nimi król Kacper.


    Kilka dni drogi wyczerpały ich totalnie. Jechali bez przerwy przez trzy dni, czując oddech śmierci na plecach. Ostrze noża przy gardle powstrzymywało uciekinierów od najkrótszego postoju wśród zimnych gęstwin i lasów, w których czyhały watahy wilków. Fruwające nietoperze wydawały nieprzyjemne dla uszu dźwięki, często płoszyły konie i sprawiały, że zmęczeni ludzie nie mieli najmniejszej ochoty na odpoczynek. Spożywali to, co zabrali ze sobą z zamku. Niektórzy cierpieli głód, by książę mógł się posilić. Blisko sześćdziesięciu rycerzy żyło w ogromnym stresie, uważnie obserwując teren. W każdej chwili byli gotowi do ataku.  
    Tatiana zwracała uwagę na każdy detal. W pewnym momencie jej myśli zaczęły szaleć i widziała rzeczy, których tak naprawdę nie było. Często dostrzegała coś w gęsto skupionych roślinach, a był to wytwór jej wyobraźni. W pewnym momencie zaczęła bać się samej siebie. Martwiło ją to, że każe wszystkim uciekać, a teren będzie nieskażony najmniejszym, toksycznym, groźnym niebezpieczeństwem. Zauważyła, że ludzie zastawiali pułapki na zwierzęta i rozrzucali trucizny wszędzie, gdzie się dało. Co jakiś czas widać było biedne, martwe zwierzę, które wpadło w sieci złoczyńców. Wszyscy usieli być bardzo ostrożni, ale zarazem ważna była szybka, mądrze przeprowadzona ucieczka. W takich chwilach nietrudno stracić głowę i pogubić się we własnych planach…
-Daleko jeszcze?- spytał cicho Miguel, który podjechał do Tatiany.
-Książę, prosiłam, byś został w bezpiecznym miejscu, w środku całej wyprawy- szesnastolatka westchnęła poirytowana faktem, że królewicz ponownie zachowywał się, jak dziecko i nie słuchał jej próśb.
-Jestem wyczerpany- wyznał szczerze.- Robi się ciemno. Przenocujmy choć pół nocy.
-Przeszkadzasz mi. Potem ja odpowiem za to, że stała ci się krzywda. Nie jedziesz w bezpiecznym miejscu, gdzie chroni cię wojsko, a na brzegu, gdzie nie ma nikogo, kto cię uratuje i jeszcze chcesz postoju.  
-Moja panno, chyba powoli zapominasz, z kim masz do czynienia- książę wszedł w ulubiony tryb Tatiany. Znowu się wywyższa, by osiągnąć swój cel i mieć satysfakcję, że go usłuchała. Uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na niego kątem oka.  
-Niechże tylko znajdę dobre miejsce na odpoczynek.
    Jechali jeszcze zaledwie pół godziny, by dotrzeć do głębokiej rzeki, pełnej czystej, chłodnej wody. Zatrzymali się nad zbiornikiem wodnym, który w tamtym momencie był wybawieniem dla wszystkich ludzi, ale i piekielnie zmęczonych koni. Całe wojsko, strażnicy i wszystkie sługi ugasiły pragnienie, obmyły zmęczone, brudne twarze. Poczuli się wspaniale i świeżo. Z pewnością zapamiętają ten dzień do końca życia.  
-Upolujcie zwierzynę i przyrządźcie, by nadawała się do spożycia- rozkazała stanowczo Tatiana.- Prześpimy się kilka godzin i ponownie ruszymy w drogę.  
    Dziesięciu strażników pobiegło schwytać zwierzęta, by każdy mógł zaspokoić głód. Wrócili po godzinie polowań, kiedy wielu ludzi spało z wyczerpania. Tatiana kończyła karmić konie. Chyba nigdy nie były tak głodne. Sługi szybko przysmażyły schwytane jelenie, sarny i zające.  
-Wasza książęca mość- szesnastolatka rzekła zaspanym głosem, budząc Miguela ze snu. Powoli otworzył oczy. Księżyc świecił mocnym, białym światłem.- Przygotowano ciepły posiłek.  
-Mhm…- wymamrotał, nie mając ochoty wstawać jednak był tak głodny, że nie było, o czym mówić. Pragnął tylko jeść i spać. To najlepszy odpoczynek.
    Wszyscy siedli wokół rozpalonych ognisk, ciesząc się chwilą błogiego spokoju i ciszy. Każdy spożywał, nie odzywając się ani słowem. Tatiana wpatrywała się jak zaczarowana w tańczące płomienie i ulatujące w górę iskry. „Gdzie lecą? A my? Dokąd tak naprawdę jedziemy?...”- pytała zmartwiona. Z rozmyśleń wyrwał ją głos siedzącego obok niej księcia:
-Dlaczego nie jesz?
-Nie jestem głodna- wzruszyła ramionami. Miguel spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-O czym ty mówisz? Jechaliśmy bez przerwy przez trzy dni i nic nie zjadłaś.  
    Dziewczyna milczała, zadowalając się przełykaniem śliny. Faktycznie, ostatnio jadała przed wyjazdem. Jednak przyzwyczaiła się już do głodu.
-Jedz- królewicz podał jej kawałek mięsa i kubek wody.
-Książę… Ja naprawdę nie muszę…  
-Chcesz tu zemrzeć z głodu?- zdenerwował się- To jest twoja odpowiedzialność?!  
    Tatiana spojrzała zmieszana w ziemię. Miał rację. Jednak chciała dla niego, jak najlepiej. W końcu, to był następca tronu, dorosły mężczyzna, któremu nie wystarcza zaledwie kęs mięsa. Jego choroba, złe samopoczucie i zmęczenie byłyby ogromnymi błędami, które są zbędne w czasie ucieczki, dlatego zdecydowała się na postój. Szybko zjadła przyrządzonego zająca, wypiła wodę i kazała ugasić ogniska, by nikt nie widział, że ktoś tu przebywa.
-Odpocznij, książę. Za kilka godzin ruszamy w drogę.

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i dramaty, użyła 1795 słów i 10170 znaków.

3 komentarze

 
  • Somebody

    Podoba mi się u cb odwrócenie stereotypowych ról. Damą w opałach jest następca tronu, a jej rycerzem drobna dziewczyna. Pięknie  <3

    31 lip 2019

  • Duygu

    @Somebody Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Dziękuję, słońce <3

    31 lip 2019

  • Speker

    Adrenalina obudziła w niej instynkt? Bardzo ciekawie opisane. Rządzi i niech rządzi ;)

    Profeska

    31 lip 2019

  • Duygu

    @Speker Tak, a to dobrze, choć jest też trochę przewrażliwiona. Dziękuję  :)  Zobaczymy, jak to dalej będzie z jej rządami  ;)  

    Jeszcze raz dziękuję  z całego serca <3

    31 lip 2019

  • kaszmir

    Witam
    No proszę jaka elokwentna i zasadnicza, a także dobry taktyk. Kobieta dowodzi całą wyprawą i do tego jeszcze rządzi. Gdzie się przemieszczają i jaki czeka ich los?
    Ciekawie prowadzisz akcje i wprowadzasz klimat podsycony tajemniczością.  

    Pozdrawiam :bravo:

    30 lip 2019

  • Duygu

    @kaszmir Witaj
    Tak, Tatiana całkiem nieźle sobie radzi  ;)  Dla dobra wyprawy i wszystkich towarzyszy, musi być silna.
    Dziękuję za miłe słowa  <3  
    Pozdrawiam serdecznie

    31 lip 2019