Szukałem cię cz.2

Szukałem cię cz.2-Obudź się!- blondyn potrząsnął filigranową dziewczyną leżącą na ciepłym piasku. Wszelkie próby obudzenia nastolatki szły na marne. Gdyby ktoś przypadkowo przechodził obok niej, pomyślałby, że to trup i natychmiast rzuciłby się jej na pomoc. Ledwo co można było dostrzec unoszenie i opadanie klatki piersiowej w rytm spokojnego oddechu. Jej czarne, mokre włosy przylepiły się do ładnie opalonego ciała. Pełne usta błyszczały w słabym blasku zachodzącego słońca.  
    Fernando usiadł na mokrym od morskich fal piasku, po czym wziął Tatianę na ręce. Odgarnął jej włosy z twarzy i wpatrywał się w piękną, pozbawioną jakichkolwiek wad, twarz. Położył silną dłoń na policzku szesnastolatki. Biło od niej ciepło. Miał pewność, że żyła. Patrzył na nią oczarowany. Pragnął, by już nigdy się nie obudziła. Najpewniej przeraziłaby się go, gdyby tylko otworzyła oczy i nawrzeszczałaby na niego, zabraniając mu się dotykać. Celebrował moment, w którym tulił ją w swoich ramionach, podziwiając jej naturalne piękno. Wdychał słodki zapach pięknego ciała, które trzymał w objęciach i nie zamierzał puścić.  
    Tatiana powoli otworzyła oczy. Zobaczyła Fernanda, na którego widok zawsze przechodziły ja niemiłe dreszcze. Nie spuszczał z niej wzroku. Uśmiechnął się lekko, patrząc jej głęboko w oczy.  
-Puść mnie…- szepnęła, siadając powoli. Syknęła z bólu, łapiąc się za głowę.- Co mi się stało?
-Nic- z jego ust padła krótka odpowiedź. Gładził dziewczynę po włosach, nadal patrząc w jej piękne, piwne oczy.  
-Zostaw- Tatiana zerwała się gwałtownie. Otrzepała brudną suknię i popatrzyła pytająco na pirata. Rozejrzała się dookoła. Nerwowo pokręciła głową, nie wiedząc, gdzie się znajduje. Spojrzała pytająco na porywacza.
-Taki miałem rozkaz. Jesteśmy za morzem.- blondyn wzruszył ramionami.
-Chcę do domu- do oczu napłynęły jej łzy.- Nic wam nie zrobiłam! Chcę do domu!- krzyknęła z bezsilności. Nie widząc pożądanej reakcji, podeszła do rozmówcy i chwyciła go za ramiona. Zaczęła nim szarpać z całej siły, wykrzykując tę jedną prośbę.
-Przestań- Fernando zaśmiał się w głos, wykręcając jej ręce do tyłu. Przycisnął dziewczynę do swojego ciała i mocno pociągnął za włosy. Tatiana jęknęła z bólu.- Możemy pobawić się inaczej…- szepnął, wdychając jej zapach.
-Nie chcę…- odparła natychmiast, czując, jak łzy spływają jej po policzkach.
-Przeproś- zażądał surowym głosem.
-Przepraszam…- załkała. Cała trzęsła się z przerażenia i obrzydzenia jego zachowaniem.  
    Mężczyzna przesunął ręką po jej brzuchu, jednocześnie zmuszając ją, by na niego spojrzała. Dostrzegł przerażenie i ból w jej oczach. Przybliżył twarz do jej ucha i szepnął:
-Ciesz się, że jesteś żywa…- Tatiana wstrzymała oddech na te słowa- i nietknięta- dodał po chwili, rozluźniając uścisk.
    Dziewczyna głośno przełknęła ślinę. Wytarła łzy i głęboko wciągnęła powietrze, chcąc choć trochę się uspokoić. Nadmiar negatywnych emocji zbierających się przez ostatnie kilka dni jej nie służył. Odwróciła się i zobaczyła, że Fernando wsiada na pokład statku. Nie miała siły błagać porywaczy o litość. Świadomość tego, że wiedziała tylko tyle, iż jest na drugiej stronie morza, zabijała ją. Schowała zmęczoną twarz w dłoniach i ponownie uroniła łzy. Jeszcze nigdy nie była tak bezsilna. „Po co ja wtedy uciekłam?!”- karciła się, czując narastającą wściekłość.
    Wróciła myślami do dzieciństwa. Oczami wyobraźni dostrzegła obraz kochającej matki i wspaniałego ojca. Teraz była sama jak palec i nie wiedziała absolutnie nic. Ponownie rozejrzała się dookoła. Otaczał ją ogromny las, na który składały się wysokie, stare drzewa, krzewy z trującymi owocami i gdzieniegdzie krzaki jagód- to było jedyne pożywienie dla człowieka w okolicy. Woda morska była dosyć słona i nienadająca się do picia. Te przemyślenia i kalkulacje wcale nie dodawały jej sił i wiary w siebie. Tatiana nie potrafiła się uspokoić. Oddychała niespokojnie. Stała na środku tej przeklętej plaży i zastanawiała się, co dalej. Widziała odpływający statek. Miała ochotę wpaść do wody i go dogonić, ale po chwili uświadomiła sobie, że przecież nie umie pływać i, kiedy tylko spróbuje zrealizować swój plan, utopi się. „Może to i lepiej”- pomyślała, ocierając potok łez spływający po jej ciepłych policzkach. Spojrzała na swoje ciało. Była cała brudna, posiniaczona i podrapana. Jej suknia nie nadawała się do użytku, a buty… Nie miała ich na sobie. Zostały na tym cholernym statku!  
-Boże, dlaczego?...- spytała, wznosząc oczy ku niebu. Pierwsze gwiazdy zaczęły pojawiać się na granatowym niebie. Było coraz zimnej, a szesnastolatka nie miała, gdzie się podziać. Stwierdziła, że musi poszukać tymczasowego domu. Ruszyła przez ciemny, straszny las.
    Szybko się okazało, że drzewa nie zajmowały dużego terenu. Przez te okropne chaszcze przedzierała się raptem dziesięć minut. Kiedy wydostała się z gąszczy, jej oczom ukazały się małe, urocze chatki. Podziękowała Bogu, widząc, że ktokolwiek tam mieszkał i pobiegła do wioski.  
    Stanęła przed pierwszym domem. Z tego, co zdążyła zauważyć, każdy płot był taki sam- niski, zaniedbany i spróchniały. Każdy mieszkaniec miał własny ogródek. Małe działki nie dawały dużego pola do popisu, jeśli chodzi o liczbę i wielkość roślin, ale kwiaty wywarły na Tatianie ogromne wrażenie. Były piękne, ogromne, kolorowe i wspaniale pachniały. Nawet lepiej niż najdroższe perfumy. Otworzyła furtkę, która głośno zaskrzypiała. Weszła na podwórko i przeszła wydeptaną przez gospodarzy ścieżką. Zapukała do drzwi. Niemal od razu otworzyła jej starsza kobieta. Miała na sobie szary kożuch i czarną, długą chustę na głowie.
-Przepraszam…- szesnastolatka była wyraźnie zakłopotana- czy… mogę u pani przenocować? Nie mam, gdzie się podziać i…- staruszka zamknęła jej drzwi przed nosem, nie słuchając próśb dziewczyny. Tatiana poczuła, że nie będzie łatwo znaleźć nocleg. Ruszyła w dalsze poszukiwania. Niestety, bezskutecznie. Raz dom był pusty, innym razem nie było dla niej miejsca. Nie miała siły szukać dalej. Była wyczerpana. Złapała się za głowę, która bolała ją niemiłosiernie. Załkała głośno, wracając tam, gdzie się przebudziła.  
    Tatiana przepłakała całą drogę przez las, mając w głowie najczarniejsze scenariusze. Przerażała ją myśl, że wśród tych drzew mieszkają wilki, które z chęcią ją rozszarpią, ktoś znów ją zastraszy, nawiedzi i skrzywdzi albo zachoruje tu i umrze w niewyobrażalnych męczarniach, nie mając przy sobie kochanej rodziny, z którą chciałaby się pożegnać. Niestety, nie zdążyła uściskać ojca na pożegnanie. Nie wiedziała, że zwykła ucieczka z domu skończy się tak tragicznie.  
    Kiedy w końcu dotarła na plażę, usiadła na mokrym piasku. Był zimny i nieprzyjemny. Dziewczyna nie miała koca, poduszki, ani najgorszego kawałka szmaty, by się przykryć. Tak bardzo potrzebowała ciepła… Fernando przerażał ją do tego stopnia, że śnił jej się po nocach. Kiedy była nieposłuszna, bił ją i groził, że ją zabije, wrzuci do morza lub zgwałci. Przez to na całym ciele miała siniaki i zadrapania. To była blizna, która tworzyła nielogiczną całość. Tatiana nie uważała, że zrobiła coś złego. Chciała tylko wiedzieć, gdzie ją zabierają, co dalej z nią będzie i kto kazał im to robić. Za każde pytanie bili ją po twarzy i kopali w brzuch. Próbowała się bronić, zasłaniając ciało rękami, lecz mężczyźni mieli więcej siły. Stwierdziła, że i teraz nie będzie mogła spokojnie zasnąć, więc położyła się i wpatrywała w gwiazdy. Jak małe dziecko szukała na niebie kształtów, zwierząt, wyimaginowanych potworów, byle by tylko nie zasnąć…
    Sen zmógł ją po godzinie żmudnego wpatrywania się w niebo. Koszmary nie dawały jej spokoju i kilka razy zbudziła się zlana potem. Było tak zimno, że cała się trzęsła. Cóż… Jesień w tym miejscu była wyjątkowo sroga. Głowa rozbolała ją jeszcze bardziej. Westchnęła ciężko, chcąc zmotywować się do snu, by chwilę odpocząć i zrelaksować się przed następnym dniem w obcym miejscu. Jednak wszelkie próby zaśnięcia szły na marne przez złe wspomnienia, wycie wilków i zimny, porywisty wiatr. Przetarła zmęczone oczy i zaczęła wpatrywać się w morze, którego fale szumiały głośno i unosiły się wysoko w tę beznadziejną pogodę. Po chwili słońce zaczęło wschodzić. Od razu zrobiło się raźniej i milej niż w czasie bezsennej nocy. Tatiana westchnęła ciężko, patrząc tępym wzrokiem na fale i słońce. Ten krajobraz już się jej znudził. Postanowiła, że pójdzie poszukać czegoś do jedzenia, gdyż była okropnie głodna i spragniona. Nie jadła nic przez ostatnie cztery dni, źle spała i błąkała się, pukając do drzwi wielu domów, przez co wyglądała jak zombie.  
    Szukając choćby jednej maliny, usłyszała tętent kopyt. Serce podpowiedziało jej, żeby uciec i gdzieś się schować. Ona jednak była ciekawa, kto jedzie przez to pustkowie o tak wczesnej porze. Efektem tego była jej wewnętrzna walka- ucieczka, czy ciekawość? Wsłuchując się w odgłos pędzących koni, stwierdziła, że jadą w jej kierunku. Była podekscytowana i podenerwowana jednocześnie. Miała nadzieję, że ten człowiek jej pomoże, ale równocześnie nie wiedziała, czego się spodziewać...  
    Po chwili zza ogromnych drzew wyłonił się piękny, dostojny koń, na którego grzbiecie siedział przystojny, smukły mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Miał przy sobie długi miecz schowany w czerwonej pochwie. Był ubrany w bogato zdobione szaty. Zauważywszy Tatianę, zatrzymał konia. Wkrótce dojechali do niego jego towarzysze ubrani znacznie gorzej niż on, mający stare buty i zaniedbane konie. Szesnastolatkę przeraził i onieśmielił widok dostojnego mężczyzny oraz jego ogiera. Schyliła głowę, widząc, że przywódca przybyłych ludzi, podchodził do niej. Spojrzała na niego nieśmiałym wzrokiem i upadła na kolana.
-Błagam, nie rób mi krzywdy…- wydusiła ledwo słyszalnie.
-Wstań- powiedział wyraźnie zszokowany.- Po co padasz na twarz? Nie mam zamiaru cię zranić.- jego ton głosu był uspokajający i kojący jak balsam. Tatiana wstała na trzęsących się nogach, nadal nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy.- Jak ci na imię?
-Tatiana… Tatiana Aguirre- wydukała.
-Jesteś córką szlachcica?
-Tak…- odparła zszokowana.- Skąd… skąd wiesz… panie?- podniosła na niego wzrok. Przyjrzała mu się dokładnie. Nie pamiętała, by ten człowiek kiedykolwiek zawitał w jej domu.  
-Znam twego ojca. Pracował kiedyś dla króla. Potem podupadł na zdrowiu. Znalazł sobie żonę, twoją matkę, która, niestety… zaginęła. Przykro mi. Byłaś wtedy dzieckiem- wyrecytował bez żadnego zająknięcia. Wiedział wszystko! Szesnastolatka stała jak słup i nie wierzyła w to, co słyszy.
-Jesteś sługą króla?
-Mężem jego córki, Rii Malave. Jestem Alejandro Bernal- ucałował jej dłoń z szacunkiem.- Nie zostawię cię tu, pani. Jesteś w okropnym stanie. Wybacz mi te słowa.  
    Tatiana tylko kiwnęła głową. Doskonale wiedziała o tym, że nie wyglądała jak człowiek, a jak zjawa.  
-Upolujcie zwierzynę i przynieście wodę z pobliskiej wioski!- nakazał Alejandro.- Usiądźmy, musisz się posilić. Potem ruszymy w drogę.
-Dokąd?- spytała zaskoczona.  
To wszystko działo się zdecydowanie za szybko.

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i dramaty, użyła 2186 słów i 11853 znaków, zaktualizowała 26 cze 2019.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik kaszmir

    Ciekawie budujesz akcję i dodajesz nowe elementy do tej całej mozaiki. Czy Tatiana powinna wierzyć Alejandro? Wszystko takie niejasne. Pozdrawiam

    12 lip 2019

  • Użytkownik Duygu

    @kaszmir Staram się jak najlepiej budować akcję. Ja mam to do siebie, że tworzę wiele różnych zagadek w moich opowiadaniach  :lol2:  Pozdrawiam!

    13 lip 2019

  • Użytkownik Zjwnjkskskz

    Debilne opowiadanie znaczy spoko tylko nie moje gusta chyba za dużo bajek w dzieciństwie o tego typu charakterze oglądałem jak coś to spróbój napisać opowiadanie erotyczne o ile to są twoje gusta

    28 cze 2019

  • Użytkownik Duygu

    @Zjwnjkskskz Skoro nie Twoje gusta, nie znaczy, że jest debilne. Po prostu masz swoje zdanie na temat tego opowiadania i masz do tego pełne prawo, jak każdy. Tyle. Nie jestem 9-letnim dzieckiem i nie piszę bajek. Może jest to trochę inne od reszty opowiadań... Erotyki u mnie nie znajdziesz, szukaj gdzie indziej  ;)  

    PS: radziłabym przysiąść nad interpunkcją, bo komentarz jest bardzo chaotyczny.  

    Pozdrawiam!

    28 cze 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @Duygu Słownik ortograficzny też nie zaszkodzi:smh:

    29 cze 2019

  • Użytkownik Duygu

    @agnes1709 Prawda!  :faint:

    29 cze 2019

  • Użytkownik agnes1709

    Pycha :dancing:

    28 cze 2019

  • Użytkownik Duygu

    @agnes1709  Dziękuję  :wstydnis:  

    28 cze 2019

  • Użytkownik Somebody

    Wspaniale rozkrecasz akcję, super  <3

    27 cze 2019

  • Użytkownik Duygu

    @Somebody Dziękuję, kochana  <3   :kiss:

    27 cze 2019

  • Użytkownik AnonimS

    Zgodnie z obietnicą zaglądam. Niespodziewany zwrot akcji. Wygląda na to że los dziewczyny się poprawia. Tyle że fortuna bywa kapryśna.

    27 cze 2019

  • Użytkownik Duygu

    @AnonimS Dziękuję za zainteresowanie  :)  Aj, ta fortuna... Wszystko psuje, gdy wkroczy do akcji.

    27 cze 2019