Szukałem cię cz.6

Szukałem cię cz.6    Szesnastolatka wpatrywała się w niego jak gdyby był ósmym cudem świata. Nie wierzyła, że tu przyszedł. Czyżby już wiedział o tym, co jej zlecono? Nie potrafiła nic wyczytać z jego twarzy. Widziała jedynie duże oczy śledzące cały pokój w wyraźnym poszukiwaniu czegoś lub kogoś. Jego postawa, sposób zachowania i ubiór były potwierdzeniem jej myśli- wiedziała, że to właśnie był Miguel. Człowiek, którego ma uratować przed zagładą. Dojrzały mężczyzna o jasnych, gęstych włosach, dumnej postawie ciała, ciemnych, jak bezgwiezdna noc, oczach. Stał na środku pokoju i patrzył uważnie w każdy kąt, ignorując osobę Tatiany. Dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć. Była w totalnym szoku. Przyglądała się mu, chcąc poznać jego intencje. Wpadł do tej komnaty, jakby się paliło, rzucił całkowicie nieistotne dla niego pytanie i zaczął się rozglądać po całym pomieszczeniu. Tatiana stała jak słup soli i zaczęła naśladować jego zachowanie. Dyskretnie obejrzała się do tyłu, by upewnić się, że na pewno nie widać rzeczy podarowanych jej przez Alejandra. Odetchnęła z ulgą, upewniwszy się, że absolutnie wszystko jest dobrze ukryte i spojrzała na księcia. Miała ochotę spytać, po co przyszedł, czego szuka, co tu robi, ale za każdym razem, gdy chciała coś z siebie wydusić… po prostu nie mogła. To właśnie był ten brak odwagi, o którym opowiedziała Dianie.
-Kim jesteś?- Miguel niespodziewanie przerwał ciszę, ponawiając niezrozumiałe dla Tatiany pytanie. Nie wiedziała, co takiego było interesującego w jej osobie, że o nią spytał. Wyglądała jak niejedna lepiej zarabiająca służąca w tym zamku.  
-Jestem Tatiana Aguirre…- odparła półgłosem. Ta odpowiedź raczej nie była satysfakcjonująca…  
-Dlaczego jesteś w komnacie mojej służącej?- spytał, marszcząc brwi. „Dobre pytanie”- pomyślała, kiwając głową. Wzruszyła ramionami, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Musiałaby mu wszystko wyznać tu i teraz, a nie była na to gotowa.-Gdzie Diana?- dziewczyna miała wrażenie, że następca tronu potrafi tylko zadawać pytania i jest na poziomie małego, dopiero poznającego świat, dziecka.
-Poszła do ogrodu…- odparła, patrząc w podłogę. Nie śmiała dłużej patrzeć na jego intrygującą osobę- książę- dodała pośpiesznie, przypomniawszy sobie, że nie zatytułowała jego wysokości.
-Skąd wiesz, kim jestem?- Miguel podszedł do łóżka Diany. Przejechał męską, silną dłonią po miękkiej, białej pościeli. Tatiana spojrzała na tę krótką scenę skonfundowana. Diana nie mówiła jej o tym, jakoby mieli romans… czy też uznany przez ludność i władców związek… Książę spojrzał pytająco na szesnastolatkę, która wpatrywała się w zepsutą koncepcję ładu i porządku jeszcze przed chwilą starannie pościelonego łóżka.  
-Ja…- zaczęła, nie odrywając wzroku od białego materiału- stwierdziłam po ubiorze, że to ty jesteś księciem.  
    Miguel uniósł brwi w ogromnym zdziwieniu. Spojrzał na dziewczynę jak na wariatkę. Jej inteligencja wcale nie była zabójcza jednak dziewczyna potrafiła zaimponować. Oderwała wzrok od pościeli i schyliła głowę zmieszana.
-Nie mówiła, kiedy przyjdzie? Boli mnie głowa. Diana zawsze pomaga mi wrócić do zdrowia…- rzekł rozmarzony, wpatrując się w widoki za oknem, mając nadzieję, że tam znajdzie niezastąpioną sługę. Tatiana była w szoku. Książę zwierzał się jej z największych marzeń i pragnień! Tego ognia w oczach nie dało się nie zauważyć…  
-Nic mi nie wspominała. Powiedziała tylko, że dziś zacznie, a jutro skończy pracę.- Tatiana wzruszyła ramionami, patrząc na zamyśloną twarz królewicza. Pokiwał lekko głową, przenosząc na nią wzrok.
-Poprosiła cię, byś z nią zamieszkała?...- snuł domysły.- Zawsze czuła się samotna… Jest ogromnie smutna…  
-Wasza wysokość…- Tatiana zrozumiała, że książę jeszcze o niczym nie wie.  
-Cieszę się, że z nią zostaniesz, gdy ja wyjadę. Tego chcą rodzice. Nie dziwię im się… Z resztą… nie będę ci tłumaczył. Nieważne- odwrócił się na pięcie, by wyjść. Szesnastolatka poczuła potrzebę wyjawienia prawdy.
-Wasza książęca mość…- podeszła do niego, gdy ten już chwycił za klamki przymkniętych drzwi. Spojrzał na nią zdziwiony.- Muszę ci cos wyznać…
-Tak?
-Król i królowa…- szukała odpowiednich słów- chcą, bym pojechała z tobą i kierowała całą wyprawą.  
    Królewicz spojrzał na nią beznamiętnie, by po chwili… wybuchnąć nieopanowanym śmiechem. „Powiedziałam coś nie tak?”- Tatiana spytała samą siebie, widząc niespodziewaną reakcję jego wysokości. Książę westchnął głośno, spojrzawszy na nią ponownie. Uśmiechnął się mimowolnie, patrząc na drobną nastolatkę.  
-Ty?- parsknął śmiechem ponownie.- Z jakiej racji?
-Mój ojciec jest szlachcicem, którego twój ojciec bardzo ceni, książę.  
-Rozumiem- odparł nadal rozbawiony.- Nie… Nie rozumiem- pokręcił głową, załamany. Podszedł bliżej niej, nachylił się i powiedział irytującym głosem:
- Sam sobie poradzę- wyszedł, trzasnąwszy drzwiami. Tatiana podskoczyła, wyrwana z transu. Nie wiedziała, co sądzić o królewiczu. Był bardzo nieprzewidywalny i tajemniczy. Wyglądał jej też trochę na panikarza. Domyślała się jednego- będzie chciał powstrzymać ją przed wyjazdem. Chyba lubił być wolny i niezależny…

^^^^^^^^^^^^^    

     Nastał ranek, a wraz z nim wszyscy obudzili się, by wykonać swoje prace. Niektórzy odkąd trafili do zamku, odczuwali rutynę, każdy ich dzień wyglądał tak samo, jak poprzedni. Czasem dostawali inne potrawy na obiad, czyste ubrania. Od czasu do czasu zdarzało się, że do zamku przybył ktoś nowy, co było wielką sensacją i jedyną, wyczekiwaną atrakcją raz na kilka lat. Tatiana nie wzbudziła większego zainteresowania. Ktoś coś szeptał, obgadywał ją, ale nie zrównali jej z ziemią, gotując prawdziwe piekło. Przybyła, od razu awansowała i dzieliła komnatę z Dianą, gdzie dziewczęta często nie mieściły się w małych pokojach i kłóciły o różne bzdury, mieszkając w sporych grupach. Zdarzało się, że musiały spać na podłodze, bo nie starczało łóżek jednak duża ilość sług była jedną z ważniejszych rzeczy w zamku, który musiał być zadbany i miał za zadanie oszałamiać swoim pięknem.  
    Miguel był jednym z niewielu ludzi, którzy nie spali tamtej nocy. Powoli zaczął bardziej stresować się sytuacją polityczną. Wojska króla Oktawiusza były coraz bliżej ich zamku. Wiedział, że musi być gotowy na wszystko… Dowiedziawszy się, że całą wyprawą kierować będzie młoda dziewczyna, zaczął żegnać się ze światem. Wiedział, iż nie miała żadnego doświadczenia, była młoda i zagubiona. Jednak jego natura kazała mu walczyć o swoje i chciał zmienić zdanie rodziców, rozmawiając z nimi na ten temat. O wiele bezpieczniej czułby się w towarzystwie Alejandra.
-Wejść- rzucił w stronę drzwi, słysząc ciche kłótnie pod swoją komnatą. Wszedł nieznany mu sługa, mówiąc:
-Panie, królowa może już rozmawiać.
-Idę- odparł, kierując się w stronę komnaty matki. Nie musiał długo iść, komnata była oddalona o zaledwie kilkanaście kroków. Wszedł do środka majestatycznym krokiem, z udawanym uśmiechem na twarzy, by zrobić dobre wrażenie.
-Witaj, synu. O czym chciałeś pomówić?- zaciekawiła się Enriqueta. Książę usiadł obok niej, na dużej, starej kanapie.  
-Chodzi o moją wyprawę…
-Wszystko jest już gotowe, o to się nie martw- zapewniła go z uśmiechem. Jej zachowanie nie przekonało księcia.  
-Matko…
-Wyjedziesz za kilka dni, jak Bóg da. Spokojnie. Twój ojciec postarał się o najlepszych rycerzy, wierne sługi i…
-…i złe dowództwo- zakpił z decyzji władców. Po chwili zrobiło mu się trochę głupio, ale nie żałował swoich słów. Były całkowitą prawdą.- Zbyt szybko jej zaufaliście.
-Więc już wiesz… Skąd?
-Rozmawiałem z nią. Nie pytaj o szczegóły- rzekł, widząc, że matka chce zadać mu wiele pytań.- Dlaczego, mamo? Nie zależy wam na moim bezpieczeństwie?
-Synu- królowa ujęła jego twarz w swoje pomarszczone, słabe dłonie- jesteś naszym dzieckiem. Kochamy cię ponad życie.
-Już dawno chciałem wyjechać- warknął przez zaciśnięte zęby.- Teraz może się nie udać! I co wtedy zrobicie? Będą jechać za nami krok w krok, nie ustąpią, dopóki mnie nie zabiją! Boję się, nie rozumiesz tego?
-Dziecko…
-Ona jest młoda i głupia!- gwałtownie zerwał się na równe nogi.- Jak mogliście dać jej tak ważne zadanie? To od niej zależy, czy będę żył, czy zginę. Nie zgadzam się! Nie zgadzam się na to!
-Miguel, to wola twojego ojca… Zgodził się z moją prośbą.
    Królewicz westchnął ciężko, chcąc opanować emocje. Podszedł blisko królowej i szepnął jej prosto do ucha:
-Spełniam tę wolę już trzydzieści lat. Nie jestem małym dzieckiem, sam znam siebie najlepiej i wiem, co dla mnie dobre.
-Synu, ta dziewczyna nie ma, gdzie się podziać, jest z dobrego domu, nie będzie myła podłóg!- Enriqueta zaczęła się denerwować.
-Wydaj ją za mąż. Niech idzie w świat, założy rodzinę… Tu tylko zniszczy się jeszcze bardziej.
-Nie wiesz, co przeszła, więc nie opowiadaj głupstw. Jest rozsądna, mądra i dzielna. Poradzi sobie…
-Ona jest przede wszystkim dzieckiem, matko- zaśmiał się głośno, kpiąc ze słów królowej.- Nie zna okolicy.
-Tak samo jak i ty.
-Lepiej będę czuł się, gdy Alejandro pojedzie ze mną i będzie wszystkim kierował.
-On musi być teraz z Rią.  
-Przecież przyjechała tu, byś ty się nią opiekowała.
-Miguel, przestań! Twoja siostra nie przeżyje tak długiej rozłąki. To nie jest wyprawa na kilka dni.
-Będzie taka, matko, bo ta dziewka nie potrafi dowodzić wojskiem!- wyszedł szybkim krokiem, zostawiając za sobą otwarte drzwi.  

^^^^^^^^^^

-…Jeszcze dokładniej, skup się!- Alejandro grzmiał, widząc brak strzeleckich umiejętności szesnastolatki.
-Mówiłam, że to głupie i nigdy się nie nauczę!- wrzasnęła.
-Powiedziałem coś!- podszedł do niej stanowczym krokiem, wyrywając łuk i strzały z jej słabych rąk.- Chcesz, by wszyscy zginęli? Jesteś ochroniarzem księcia. Będziesz z nim dzień w dzień, musisz się nauczyć. Zgłupiałaś?!- nie potrafił się opanować.
    Alejandro zademonstrował jej, jak ma trzymać broń, co zrobić, by trafić do wyznaczonego celu i jak zachować bezpieczeństwo. Uświadomił dziewczynie, że strzały należy wykorzystywać z rozwagą, gdyż są niebezpieczne i nie ma ich zbyt wiele, a na polu walki obcy ludzie nie sprzedadzą im broni. Tatiana słuchała jego porad, starając się skupić. Nadal odczuwała do niego żal i wściekłość za ostatnie wydarzenia, ale próbowała ochłonąć. Miała ważną lekcję, bez której trudniej będzie jej ochronić następcę tronu.
-Rozumiesz?- spytał po kilkunastominutowej prezentacji.- Staraj się być jak najbardziej dokładna.- podał jej łuk i strzałę. Dziewczyna westchnęła ciężko.
-Łatwiej mówić, trudniej zrobić- rzuciła sfrustrowana, gdy znowu chybiła.- Alejandro… kiedy tylko ktoś zobaczy dziewczynkę z bronią, będzie się śmiał, nie sądzisz?
-Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni- mrugnął, kierując strzałę w odpowiednim kierunku.- Teraz- puściła ostro zakończoną broń.- Prosto w serce!
-Jakie serce? To zwykła deska!- szturchnęła go rozbawiona. Alejandro odwrócił się, słysząc znajomy odgłos trąb. Ten dźwięk był jednoznaczny i sygnalizował o przybyciu księcia. Miguel stał kilka metrów za ćwiczącymi ludźmi, śmiejącymi się do rozpuku. Kiwnął do urzędnika.- Ćwicz dalej, idę pomówić z księciem.- rzucił, kierując się w stronę królewicza.- Wasza miłość…
-Co was tak bawi? Jej nieudolność? To porażka! Będziesz się śmiał, gdy zobaczysz mnie w trumnie, z odciętą głową i poćwiartowanym ciałem.
-Twój koniec nie będzie aż tak marny i krwawy, książę. Całe życie przed tobą.
-Nie sądzę…- westchnął następca tronu, widząc marne wyniki Tatiany w strzelaniu do celu.- Spójrz tylko na nią.
-Daj jej szansę, wasza wysokość. To niegłupia dziewka, uwierz mi. Zna kilka języków, jest dobra z matematyki, obserwuje gwiazdy, dobrze jeździ konno.
-Skąd to wszystko wiesz?
-Uratowałem ją. Dużo opowiedziała mi po drodze, wczoraj i dzisiaj…- wzruszył ramionami.
-Skąd się tu wzięła?- spytał od niechcenia, chcąc poznać historię swojej kompanki.  
-Wyszła z domu po kłótni z macochą. Niespodziewanie porwali ją piraci. Znęcali się nad nią fizycznie i psychicznie. Przywieźli na nasze wyspy. Nie miała, gdzie się podziać… Z resztą… Może sam z nią pomówisz, wasza wysokość? W końcu ona będzie dowodzić, spędzać z tobą każdy dzień. Nie możesz się jej bać.
-Nie boję się. Po prostu wiem, że to będzie porażka. Nie mam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać.  
    Alejandro uśmiechnął się pod nosem:
-I tak będziesz musiał. Sytuacja cię do tego zmusi.  


*********************
Kochani!

Dziękuję za tak pozytywny odbiór tego opowiadania. Nie spodziewałam się tego. Akcja dopiero rozkręci się na dobre… Mam nadzieję, że Was nie zawiodę :)  

Całuski! <3   :kiss:

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i dramaty, użyła 2364 słów i 13455 znaków, zaktualizowała 22 lip 2019.

3 komentarze

 
  • Somebody

    Wspaniale! Uwielbiam twoje nowe opowiadanie  <3 Nie mogę się doczekać kolejnej części  :przytul:

    22 lip 2019

  • Duygu

    @Somebody  Dziękuję za ciepłe słowa, kochana  <3  Niebawem wstawię kolejną część  :przytul:

    22 lip 2019

  • kaszmir

    Witam
    Bardzo rozpuszczony ten książę i niedopuszczający do siebie myśli, że kobieta też potrafi. Jeszcze pewnie się zadziwi. Być może i zakwitnie uczucie pomiędzy nimi... kto się czubi ten się lubi. Alejandro pewnie dobrze przygotuje ją do roli ochroniarza. Zresztą dziewczyna potrafi zjednać do siebie ludzi. Już widać, że ma wielu wielbicieli.  

    Fajnie prowadzisz akcję, nie na siłę i logistycznie rozłożoną.  
    Pozdrawiam

    22 lip 2019

  • Duygu

    @kaszmir  Witaj

    Tak, to zdecydowanie dominująca cecha księcia Miguela. Na razie nie chce mieć z Tatianą nic wspólnego, zobaczymy, co będzie dalej. Alejandro daje z siebie wszystko!  

    Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam  <3

    22 lip 2019

  • Speker

    Świetnie, a ja mam dziwne przeczucie, że ten Alejandro też jest w to zamieszany. Przecież po śmierci Miguela, jego siostra będzie następczynią, a co za tym idzie Alejandro jako jej mąż, następcą tronu. Na bank mu zależy na koronie, dlatego spiknął się z Oktawiuszem.  

    To taka moja teoria spiskowa. Świetny rozdział :)

    22 lip 2019

  • Duygu

    @Speker Wiesz, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wziął ślub z królewną, może i chce korony... Jeśli Miguel zginie, Alejandro będzie miał pełne prawo do tronu. Na pewno nie pogardzi władzą  ;)  Jest uparty i wie, czego chce, więc... zobaczymy  :ninja:  

    Dziękuję bardzo za tę wspaniałą teorię spiskową, piękny komentarz i miłe słowa  <3

    22 lip 2019

  • Duygu

    @KontoUsunięte OMG  :wstydnis:  Ileż pochwał ja dostaję...  :wstydnis:

    23 lip 2019