Materiał zarchiwizowany.

Życie to nie bajka cz5

Następna część... W poprzedniej zrobiłam mnóstwo błędów. Zdaje sobie z tego sprawę. Myślę że ta będzie lepsza. życzę miłego czytania
I przepraszam was za tak długą nieobecność




Gdy byłam już gotowa. Nacisnęłam przycisk. I po chwili zjawił się Alex. I wróciłam do "lochu". Wiedziałam jak stąd uciec. Tylko czekałam na odpowiedni moment. Po tym wszystkim co przeszłam nie miałam chyba nic do stracenia?. Ale chciałam przerwać ciąg tych smutnych zdarzeń. Ale coś mi tu nie grało. Przecież to takie dziwne że zostawił mnie samą w łazience nic nie podejrzewając. Czułam że w tym kryje się jakiś haczyk. Tylko jaki?? Leżałam i się nudziłam. Czekałam a czas leciał tak wolno.. Wcześniej byłam panią swojego losu. A teraz ma ktoś o nim decydować! O nie na pewno nie jak tylko nadarzy się okazja to nie będę się zastanawiać tylko uciekam!!!
Trzy godziny później...
Schowałam telefon. I zadzwoniłam dzwonkiem. Przyszedł jak zwykle po chwili. Nic nie mówił tylko szedł. Znalazłam się w tej samej łazience co wcześniej. Otworzyłam okno, nie było zbyt wysoko. Szybki skok, i ucieczka. Udało się!! Przeskoczyłam przez płot i biegłam przed siebie. Zatrzymałam się dopiero gdy byłam pewna że jestem daleko. Zwolniłam tępo. Czy to prawda? Czy naprawdę udało mi się uciec? Jeśli tak to jestem bardzo szczęśliwa. Tylko gdzie teraz jestem. Nie Wiem. Jest środek dnia słońce miło przygrzewa. Wyjmuję telefon, szukam swojej lokalizacji. Okazuje się że jestem 50km od domu moich rodziców. Nie mam pieniędzy, więc muszę iść pieszo. Nie będę ryzykować z autostopem.  
3 godziny później...
Jeszcze tylko 36 km do końca. Jestem wykończona nie mam jedzenia ani picia. Dlaczego ja nam takiego pecha ? Dlaczego właśnie to co dobre w moim życiu tak szybko się kończy? Nie wiem. Nagle usłyszałam za sobą samochód. Dziwne ale wydawał mi się znajomy. Hmmm, kurcze to chyba samochód Alexa. Ale to niemożliwe jestem tak daleko od jego domu...Skreciłam wsię jjakąś uliczkę aby go zgubić. I chyba mi się udało. A może po prostu miałam przewidzenia. Wróciłam na drogę i szłam dalej...
Godzinę potem...
Nagle słysze pędzący samochód. Zatrzymuje się obok mnie. Zaczynam biec. Jednak auto mnie dogania.
- Spokojnie dziecko- słyszę głos taty
- tato ! - krzyczę i żucam mu się na szyję  
- teraz już wszystko będzie dobrze  
Jednak w tym momencie nie wiedziałam co on planuje

Martysia18

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 461 słów i 2494 znaków. Tagi: #ucieczka #tajemnica

Dodaj komentarz