Tak będzie lepiej [7]

-No nie wierzę! – krzyczała rozzłoszczona Holly – Teraz? Nagle odechciało ci się ślubu? – brunetka krążył po pokoju co chwilę uderzając w drzwi od łazienki – Cindy! Czy ty już do reszty postradałaś rozum? Godzinę przed ślubem tobie odwidziało się wychodzenie za mąż? Wyłaź stamtąd i pod ołtarz! Jeszcze mi kiedyś za to podziękujesz!
-Podziękuje ci jak przestaniesz na mnie krzyczeć! – powiedziała Cindy delikatnie mrużąc oczy i pokazując język siostrze stojącej po drugiej stronie drzwi. Odwróciła twarz i spojrzała w lustro spoglądając prosto w swoje zakrwawione usta.
  Sara i Lidia przyglądały się tej z scenie z niedużej odległości. Każda z innym nastawieniem, Lidia przyjmowała to jako przejaw stresu przed ślubem, a Sara zaś za poważne problemy dręczące jej kuzynkę:
-Cindy, posłuchaj mnie uważnie, albo wyjdziesz sama, albo ja ci pomogę! – wrzasnęła brunetka zaciskając drobne dłonie w pięści. Była zła, jej siostra zawsze rezygnowała z różnych rzeczy w ostatniej chwili co denerwował Holly, która zaplanowanych rzeczy nie potrafiła tak po prostu odwołać.  
-Ciekawe jak? – prychnęła złośliwie blondynka. Brunetka ukazała szereg białych zębów, pokazując tym samym swoje niezadowolenie i szybkim krokiem wyszła z pokoju. Sara i Lidia odprowadziły ją wzrokiem.
  Po dłuższej chwili wróciła ciągnąc za rękę Tylera. Chłopak rozejrzał się po pokoju zdekoncentrowany i spytał siostry:
-Po co mnie tu przyprowadziłaś?  
-Cindy! – powiedziała głośno Holly poprawiając niesforne włosy. – Wymyśliła sobie, TERAZ, że jednak nie chce wychodzić za mąż i w ramach buntu zamknęła się w łazience! – rzekła wskazując na drzwi.  
  Tyler uśmiechnął się pobłażliwie i podszedł do Lidii. Dziewczyna spojrzała na niego spod długich rzęs i zauważyła, że wyciągnął jej wsuwkę z koka. Po czym podszedł do drzwi i kilkoma wprawnymi ruchami otworzył słaby zamek. Holly mocnym ruchem odsunęła go od rozchylonych drzwi i wpadła prosto do łazienki.
  To co tam zobaczyła przeraziło ją. Cindy stała nad umywalką i pluła krwią:
-Co się stało? – spytał Tyler podchodząc bliżej młodszej siostry. – Cindy co ty sobie znów zrobiłaś? – rzekł i podszedł do starszej siostry po czym uniósł jej podbródek – Otwórz buzię – powiedział łagodnie. Blondynka posłusznie wykonała polecenie. – Coś ty do cholery zrobiła?
-Chciałam umyć zęby nową szczoteczką. – powiedziała zażenowana – A, że mam słabe dziąsła to zatarłam je i krew mi poleciała.  
-Dużo krwi. – dopowiedział złośliwie Tyler. – No już nie denerwuj się tak. – przyciągną siostrę do siebie i mocno przytulił. – Co ja się z tobą mam. – pogładził ją po długich włosach. – Wypukaj buzię, zaraz jedziesz do kościoła. – uśmiechnął się i zadziornie złapał ją za nos. – Tylko się pośpiesz! – powiedział zanim zniknął za drzwiami.  
  Kiedy Holly była już pewna, że Tyler jest na tyle daleko, że nie usłyszy jej wrzasku, spojrzała na siostrę spod byka:
-Coś ty narobiła? – powiedziała zła. – Dlaczego nie powiedziałaś po prostu, że krew ci leci z dziąseł? – spytała próbując ukryć rosnące rozbawienie.  
-Dlatego, że śmiała byś się ze mnie. - rzekła krzyżując ręce na piersi.  
-I tak to będę robić. – zachichotała wychodząc z łazienki.  
-No właśnie. – wyszeptała Cindy po czym wypłukała buzię z krwi. Blondynka była zła na siebie, że dała powód do śmiechu młodszej siostrze.  
***
  Ślub był prostą, skromną ceremonią. Taką jaką Lidia uwielbiała i która wywoływała na twarzy dziewczyny najszczerszy uśmiech, który nie znikł nawet kiedy podczas wesela z Holly ukrywały się przed Tylerem po zalezieniu pełnej butelki wina:
-Myślisz, że nas nie znajdzie? – spytała Lidia przyglądając się jak Holly otwiera kolejną butelkę.
-Mam taką nadzieję – odparła przykładając butelkę do ust. – Nawet dobre. – skomentowała smak wina i podała butlę czarnowłosej.
-O matko! – krzyknęła Lidia chowając się pod stół. – On tam jest. – złapała Holly za skraj sukienki i pociągnęła za sobą.  
-I co my zrobimy? – powiedziała pijana Holly.  
-Poczekamy aż sobie pójdzie. – odparła poprawiając obrus. – A teraz cicho.
  Tyler już od ponad godziny szukał Lidii wiedząc jak skończy się jej dłuższe przebywanie z Holly. Usłyszał cichy śmiech pod jednym ze stołów i od razu udał się w tamtym kierunku. Uklęknął i zabrał obrus zasłaniający skulone postacie:
-Co wy tu robicie? – spytał z rozbawieniem patrząc na dziewczyny. Holly była już pijana, a Lidia była całkiem trzeźwa.
-Siedzimy. – odpowiedziała Lidia. – A co? – uśmiechnęła się szeroko.
-Chodźcie. – rzekł ciągnąc je za ręce. Cała trójka wyszła z pod stołu. – Ken! Ken, chodź! – krzyknął do kuzyna.  
Brunet o ciemnych oczach, jasnej cerze odwrócił się i podszedł do Tylera. Spojrzał na Holly i już wiedział o co Tyler go poprosi:
-Zaprowadzę ją do domu, spokojnie. – powiedział i złapał brunetkę za ramię. – Chodź Holly.
  Tyler został sam z Lidią. Czarnowłosa miała rumiane policzki, szyję i dekolt. Uśmiechała się do niego szeroko, stała oparta o krzesło:
-Coś się stało? – spytała poprawiając szerokie ramiączka niebieskiej sukienki. – Ja nic nie piłam! – powiedziała na swoja obronę. – Cały czas byłam z twoją mamą, a gdy zobaczyłam Holly była już w tym stanie. – rzekła wskazując palcem na plecy brunetki. – Nawet nie zdążyłam napić się wina.
-I ja mam ci uwierzyć? – wysyczał przez zaciśnięte zęby i pociągnął dziewczynę w stronę wyjścia.
-Gdzie idziemy? – zapytała próbując wyrównać krok z Tylerem. – Przecież Cindy wyjechała.  
-Do moich rodziców. – odparł nie odwracając się do niej.  
  Dom państwa Black mieścił się trzy ulice od miejsca gdzie odbywało się wesele. Budynek był okazały a ogród był ładnie urządzony:
-Wychodź. – powiedział Tyler i otworzył drzwi od samochodu. Lidia uczyniła to samo.
-Tyler? – rzekła cicho. Usłyszała pomruk chłopaka, który właśnie mocował się z zamkiem. – Jesteś zły?
-Nie. –odpowiedział bez emocji i otworzył masywne drzwi. – Wchodź.  
  Kiedy Lidia znalazła się w salonie od razu usiadła na dużym skórzanym fotelu. Wzrokiem oceniła całe pomieszczenie, było ono urządzone w starym stylu. Potężne, drewniane meble, ogromna biblioteczka i kominek, jednak najbardziej spodobał jej się żyrandol:
-Idź się wykąpać. – powiedział Tyler rzucając na kolana dziewczyny torbę z ciuchami. – Już! – rzekł nie zauważając u dziewczyny żadnej reakcji.
-No już idę, idę! – wybełkotała – Jakiś ty drażliwy. – wyszeptała gdy zamknęła za sobą drzwi od łazienki.
  Kiedy stała pod prysznicem, a na jej twarz spadały zimne krople wody poczuła się rozbudzona:
-O matko. – powiedziała sama do siebie, obtarła twarz i wyszła z kabiny. Szybko ubrała na siebie świeże ciuchy i wyszła z łazienki. Tyler stał przy wysokim oknie i rozmawiał przez telefon:
-Dotarliście już? … To dobrze… Pójdź do niej jutro… Nie mogę jutro wyjeżdżam… Za dwa dni wracam do pracy… Porozmawiamy rano… Cześć. – rozłączył się lecz wciąż nie odwrócił się i wpatrywał się w gwiazdy.
-Tyler… - powiedziała niepewnie.
-Idź spać. – rzekł rozkazującym tonem.
-Ale ty jesteś… jesteś… oziębły! – powiedziała zła.
-Oziębły? – spytał rozbawiony i odwrócił się do Lidii. Czarnowłosa stała w lekkim rozkroku, w za dużej bluzce i z włosami związanymi w dwa kucyki.  
-Tak. – odparła i podeszła do chłopaka bliżej. – bezduszny, gruboskórny, niewrażliwy, zimny, obojętny. – przy każdym kolejny określeniu dźgała go palcem w klatkę piersiową.
-Dlaczego tak myślisz? – spytał i delikatnie złapał ją za nadgarstek.  
-Bo nie okazujesz żadnych emocji. Nigdy nie wiem jaki masz nastrój. A chciałabym to wiedzieć. Nawet teraz nie wiem czy jesteś zły.
-Chciałabyś? – spytał. Stała blisko niego, niemal oparta o jego klatkę piersiową. Nie wyczuł od niej alkoholu, czyli to co mówiła nie było tylko pijackim bełkotem.
-Tak! – powiedziała głośno. – A wiesz dlaczego? – spytała wiedząc, że teraz jest gotowa wyznać mu całą prawdę. Tyler uniósł brew, to był znak. – Bo cię kocham, kretynie jeden, przez ten cholerny rok nie zauważyłeś tego?!
-Lidia jesteś pijana nie wiesz co mówisz. – był wstrząśnięty je wyznaniem.
-Tyler, nie jestem pijana. – powiedziała spokojnie. – Dobrze wiesz, że przy twojej mamie nie da się pić. A z Holly nie udało mi się nawet spróbować wina.
-Czyli mówisz to całkiem trzeźwa? – upewnił się.
-Tak. – odparła pewnie.
-To dobrze. – odpowiedział i przyciągnął ją mocno do siebie po czym zatopił się w jej ustach. – Bo ja ciebie też kocham. – wyznał.

loka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1586 słów i 9073 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik goracakicia

    Genialnie:) a teraz szybko do roboty i następna część

    19 sie 2013

  • Użytkownik ghghghg

    Pisz pisz <3

    19 sie 2013

  • Użytkownik ^^

    Booooskie!! Wiedziałam, ze tak bedzie!! Pisz jeszcze i jeszcze i jeszcze!! :D

    19 sie 2013

  • Użytkownik sweetkicia

    Uwielbiam to opowiadanie!!! :)

    19 sie 2013