Tak będzie lepiej [3]

Obudził się wtulony w filigranową sylwetkę Lidii, dłoń miał zaklinowaną w uścisku jej drobnych dłoni. Próbował wstać nie budząc jej, lecz każda próba wyswobodzenia się kończyła się fiaskiem:  
-Lidia! –szturchnął ją lekko. – Wstawaj.
-Ale ja nie chcę. – zaprotestowała mocniej przyciskając go do siebie. Zaśmiał się pod nosem.
-Ale ja muszę iść do pracy. –powiedział, po czym poczuł jak dziewczyna poluźnia uścisk. Wyślizgnął się z łóżka i spokojnie poruszał się po mieszkaniu, po chwili wrócił do pokoju i ucałował ją w policzek. – Śpij. – nakazał, po czym wyszedł na wciąż jeszcze ciemne ulicę. Otuliła się tylko mocniej kołdrą ponownie zasypiając.  
  Ze snu wyrwał ją dzwonek do drzwi, z niemałym trudem wyszła z łóżka i ruszyła w stronę drzwi. Gdy je otworzyła ujrzała postać wysokiej kobiety; miała brązowe włosy związane w wysokiego kucyka, granatowe oczy i szczupłą sylwetkę:
-Witaj Lidio. – powiedziała kobieta przyjaznym głosem. Podeszła do Lidii i czule ją objęła.
-Tyler nie mówił, że pani przyjedzie. – odpowiedziała zaspanym głosem.  
-Przyjechałam tylko na kilka godzin. – uśmiechnęła się.  
-Proszę. – powiedziała Lidia odsuwając się od drzwi. – Jak podróż? – spytała podążając za kobietą do kuchni.  
-Dobrze. – odpowiedziała i usiadła na jednym z krzeseł.
-Kawy? – spytała Lidia stojąc przy kuchence.
-Tak, poproszę. – westchnęła, przypatrując się ruchom dziewczyny. – Jak się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. – powiedziała zatroskanym głosem.
-Nie najgorzej. – postawiła na stoliku dwie filiżanki kawy i talerzyk z ciastkami – Co u reszty? – spytała sięgając po cukier.
-A dobrze.- powiedziała odrywając filiżankę od ust. - Holly dostała się do szkoły policyjnej, Matt dostał pracę, a – posłała Lidii zadziorny uśmiech – Cindy wychodzi za mąż. – jej głos był pełen dumy. – Zapomniałabym! – zaczęła przeszukiwać torebkę, by po chwili z tryumfalnym uśmiechem podać kopertę Lidii. – Proszę.
-Dziękuję. – wypowiedziała po czym otworzyła kopertę. – Cindy Black i Niall Robinson - to imię coś jej mówiło "Niall… Robinson?… byłam w nim zakochana w pierwszym roku studiów!” - zapraszają – wyszeptała – na swój ślub?  
-Tak. – odpowiedziała Rose. – Cindy bierze ślub za dwa tygodnie. Przyjedziecie?
-Nie wiem co z Tylerem. – powiedziała podnosząc wzrok na kobietę.  
-To ślub jego siostry. – westchnęła – Powinien się zjawić.  
-Zaraz wróci. – powiedziała zerkając na zegarek. – Więc mu pani o tym powie. – gdy kończyła to mówić usłyszały szczęk otwieranego zamka.  
  Tyler wszedł do kuchni rozmawiając przez telefon:
-Tak wiem … Skąd? – zaśmiał się kpiąco - Jest już u mnie. – powiedział po czym pożegnał się i rozłączył. –Więc? – oparł się o framugę drzwi, a w dłoni bawił się kluczykami. Oznaczało to, że był zły. – Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
-Tyler nie złość się na mnie – powiedziała patrząc na syna przepraszającym wzrokiem. – chciałam was zobaczyć. – chwyciła dłoń Lidii – Przyjechałam tylko na chwilę.
-Jak przyjechałaś? – spytał łagodnie.
-Cindy zamówiła suknię u tutejszego projektanta. Dziś ma ją odebrać, więc postanowiłam przylecieć z nią i przy okazji dać wam zaproszenie. – powiedziała podchodząc do Tylera i podając mu kopertę. Spojrzał na nią z pod rzęs. – Oj kochanie! Nie złość się. – Uśmiechnęła się do niego promiennie. Przewrócił oczami i przejrzał zaproszenie.
-Za dwa tygodnie? – skierował wzrok na Lidię. – Kiedy jedziesz do domu?
  Lidia spojrzała na niego pytającym wzrokiem, lecz po chwili przypomniała sobie o co mówił:
-Za miesiąc.
-To będziemy. – uśmiechnął się zadziornie i przeniósł wzrok na matkę. – Jak tam w domu? – spytał przytulając kobietę.
-Dobrze. – wyszeptała wtulając się w syna.  
  Siedzieli, rozmawiali i czekali na przyjazd Cindy, która zjawiła się po dwóch godzinach:
-Tyler! – krzyknęła średniego wzrostu dziewczyna i rzuciła się w kierunku chłopaka. – Wiesz jak się stęskniłam? – wyszeptała.
-Ja za tobą też. – powiedział gładząc ją delikatnie po blond włosach. – Ja za tobą też. – wypuścił ją z objęć, dłonią łapiąc jeden kosmyk jej włosów. – Blond? Naprawdę? –spytał rozbawiony.
-Musiałam coś zmienić. – uśmiechnęła się zadziornie.  
  Cindy spojrzała na drzwi w których stała Lidia. Czarnowłosa dziewczyna przyglądała się jej stojąc na progu. Ubrana była w za dużą męską bluzę i szare, dresowe spodnie:
-Lidia. – powiedziała zbliżając się do niej.
-Cześć Cindy. – odpowiedziała zachrypniętym głosem, wyciągając ręce w kierunku blondynki. – Jak się czuje przyszła panna młoda?
-Dobrze. – powiedziała łagodnie i spojrzała spod rzęs. Objęła ją gładząc po plecach. – To do zobaczenia za tydzień. – westchnęła łapiąc dłonie Lidii.
-Za tydzień? – spytała.
-Chyba przyjedziecie nas odwiedzić. – powiedziała spoglądając na Lidię.
-Jasne. – odpowiedziała spoglądając na Tylera, który w pytającym geście uniósł brew. –Do zobaczenia.  
  Po odjeździe kobiet, Tyler podszedł do Lidii ze złowrogą miną:
-Dlaczego się zgodziłaś? –wysyczał.  
-To twoja siostra. Powinieneś chociaż ten jeden raz pobyć z nią dłużej. – odpowiedziała podobnym tonem. Chłopak zaśmiał się kpiąco.
-Pomyślałaś o tym, że oni myślą, że jesteśmy prawdziwym małżeństwem. – powiedział łapiąc ja za nadgarstki. – I wiesz, że będziemy musieli nosić obrączki – spojrzał na nią z rozbawieniem w oczach – i to, iż będziemy musieli udawać szczęśliwą parę. –powiedział uśmiechając się ironicznie. – Zapewne wszystko przemyślałaś. – powiedział po czym odszedł zostawiając ją samą.

loka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 992 słów i 5993 znaków.

1 komentarz

 
  • m

    Może 4?

    9 lip 2013