Poniedziałek.
Chyba najbardziej znienawidzony dzień w tygodniu. Nie tylko przez uczniów, ale i dorosłych, którzy w ten dzień rozpoczynają pracę.
Wszyscy znajomi, których mijam w drodze do szkoły wyglądają jak zombie, a ja wcale nie jestem wyjątkiem.
Podkrążone oczy, sine usta, które ciągle otwierają się, aby ziewnięciem oznajmić wszystkim ,,Halo, jestem zmęczona, nie spałam całą noc." Chociaż to nieprawda, ponieważ bezsenna noc nie ma tu nic do rzeczy. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze włosy, które pomimo wysiłków i próby spięcia ich w koński ogon nadal wyglądają jakbym przed chwilą uczestniczyła w Armagedonie i była jedyną osobą, która przeżyła mając tego widoczne objawy na ciele.
Dzisiaj rano, a dokładniej rzecz biorąc już o szóstej byłam na nogach. Krzątałam się tu i tam, żeby w końcu stwierdzić, że się stresuję. Stresowałam się szkołą i to nie ze względu na naukę, czy inne takie.
Oczywiście wybaczyłam już Nikoli to, że się wygadała, ponieważ stwierdziłam, że i tak nie byłoby sensu robić z tego jakiejś wielkiej tajemnicy. Wolny kraj jak to mówią.
Jednak po Adze mogłam spodziewać się dosłownie wszystkiego.
Teraz jednak stoję przed placem głównym tej ogromnej szkoły i zamiast po prostu przekroczyć tę jedną, jedyną bramkę ja stoję tuż przed nią i zastanawiam się nad tym ile osób może już to wiedzieć, ilu zostało poinformowanych, ilu słyszało jedynie plotki i w końcu, jak teraz będą mnie postrzegać ci wszyscy ludzi, którzy niegdyś byli moimi kolegami? Stwierdzą, że jestem dziwna? Nie będą chcieli mieć ze mną nic wspólnego? A może wręcz przeciwnie?
Tyle pytań kłębiło mi się w głowie i jak do tej pory nie robię dosłownie nic, aby to sprawdzić.
- No podejdź do niego w końcu - usłyszałam zza pleców glos Nikoli, który w ułamku sekundy wyrwał mnie z rozmyślań. Była opanowana, choć znałam ją już na tyle dobrze, aby wiedzieć, że jest strasznie podekscytowana całą tą sytuacją.
Sytuacja mogła oznaczać wszystko łącznie z tym, że wreszcie mam chłopaka. Tak, to mój pierwszy chłopak w życiu. Może dlatego tak się stresuję?
- Co on robi? - zapytał Kajetan. No tak, tam gdzie Nikolcia tam też i on. Po chwili zerknęłam na miejsce, które było w jego tymczasowym centrum zainteresowania.
Zobaczyłam Nathana z głową spuszczoną w dół, patrzył na ziemię, tak jak wtedy na kafelki, tak jak wtedy na MNIE.
- Jak to co? Szuka sensu życia w tym betonie - zaśmiała się jego dziewczyna. - Ty tego nie zrozumiesz misiu, jesteś za mało romantyczny. - po chwili zwróciła się również do mnie. - To twój CHŁOPAK, nie możesz bać się do niego podejść.
- Nie boję się po prostu... - zaczęłam, ale przyjaciółka szybko mi przerwała.
- Po prostu się wstydzisz - podpuszcza mnie, wiem o tym, ale jestem twarda, nie dam się.
- Księżniczko... - wtrącił się Kajtek - tu nie chodzi o to, żebyś się na oczach wszystkich z nim obściskiwała. To wręcz niewskazane.
- Czemu niby? - zapytała Nikola lekko oburzona.
- Jestem jej bratem - powiedział i spojrzał na nią wzrokiem mówiącym: ,,To wszystko wyjaśnia".
Spojrzałam ponownie w stronę Nathana, nadal stał w zupełnym bezruchu, a jednak nagle rozwinął się pewien postęp, wyprostował głowę i plecy, rozejrzał się dookoła w końcu mnie dostrzegając.
- Ola...
- Tak? - spytałam nie odrywając wzroku od dążącego w tę stronę chłopaka o czerwonych włosach i wyjątkowych, złotych oczach. Chłopak ubrany w ciemne rurki i biały t-shirt, w którym jest mu tak bardzo do twarzy. Uczeń, który nie odzywał się zbyt często, a gdy już to robił emanowała od niego czysta obojętność na wszystko i wszystkich co tylko istnieje. Co mi się w nim podoba? Jego filozofia? Jego sposób bycia?
- Chyba wpadł na to pierwszy - skończona myśl przyjaciółki dotarła do mnie z lekkim opóźnieniem.
- Hej.
Obojętność.
Kocham to prawie tak samo jak tego nienawidzę...
***
Podążaliśmy korytarzami. Co prawda nie trzymaliśmy się za ręce, nie całowaliśmy się, nie okazywaliśmy sobie choćby kszty czułości, a jednak wszyscy już wiedzieli. Czułam na swoich plecach ich oddechy, a na swoich dłoniach ich wzrok, słyszałam ich ciche szepty mówiące, że jestem dziwna, nienormalna.
- Denerwujesz się.
Jak zareagować na to pytanie? Pytanie? Nie. On to stwierdził. Zaprzeczyć?
- Zdaje Ci się - uznałam, że najbezpieczniej będzie zbyć tę uwagę.
- Czy to ja wprawiam Cię w taki stan? - nie dawał za wygraną.
- Nie. Nic się nie dzieje po prostu... Ahh, dobra mam wrażenie... Czuję się osaczona. - osaczona. Tak, zdecydowanie zbyt dużo czasu...
- Dlaczego? - zapytał i zaraz potem, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź zadał kolejne pytanie - Czujesz na sobie wzrok ludzi, czujesz ich oddechy, słyszysz ich ciche szepty?
- Nathan...
- Tak?
- Czasem się ciebie boję.
- Tylko czasem? - uniósł w tradycyjny dla siebie sposób wargi, pokazując tym samym, ze jednak jest jeszcze tamtym ,,normalnym" (rzecz względna) chłopakiem i nie ma się czego bać. - Pozwól, że coś ci pokażę.
- Co?
- Niespodzianka, księżniczko. - po chwili przerwy dodał: - Cholera..
- Zepsułeś całą romantyczną scenę. Jak mogłeś? - zaskoczona, zaczęłam się głośno śmiać, a on na to:
- Przepraszam, ale muszę Ci wymyśleć w końcu własne przezwisko aniołku. Nie mogę wiecznie korzystać z inwencji twórczej twojego brata. I tak, właśnie stałaś się moim Aniołkiem...
2 komentarze
Aaaaaaaaaaa
Szuka sensu życia w betonie... Jezu kocham
niezapominajkaxy
@Aaaaaaaaaaa haha dzięki
Jenner
Czekam na następną część Hihi