Tajemniczy drugoklasista //cz.10

Na początku chciałam tylko zaznaczyć, że to chyba najlepsza część tej serii. Jestem z niej naprawdę dumna :) Zresztą sami zobaczycie. Miłej lektury :)  

Ignorując nowopowstałe pytania mamy pomknęłam w stronę drzwi. Szłam przyśpieszonym krokiem. Serce waliło mi jak oszalałe. Powoli zbliżałam się do celu.
5 metrów.  
Za chwilę go spotkam!
4 metry.  
Aż tak bardzo tego chcę?
3 metry.  
Nie ważne.
2 metry.  
Co ja w nim widzę?
Metr. Parę centymetrów.
Chwytam za klamkę. Waham się. Ręka trzymająca uchwyt drży. Otworzyć? Nie otworzyć? Stoję nieruchomo z ręką na klamce. Od tego co teraz zrobię zależy naprawdę wiele. Przez chwilę myślałam nawet, żeby się wycofać. Wrócić do sypialni, do mamy i napisać Nathanowi, że nie chcę się z nim widzieć. A jednak stoję przed drzwiami, zastanawiam się, czy chłopak wciąż przed nimi jest, czy czeka.  

Nie planowałam tego ruchu, a jednak stało się. Stoję na progu. On poza nim. Patrzy na mnie swoimi złotymi oczami, ja wpatruję się w jego kolczyk na wardze. Chwilę potem spojrzałam na te piękne ogniste włosy, aby sprawdzić, czy na pewno nic się nie zmieniło. Koniec końców stoimy wpatrzeni w najszczególniejsze detale naszych ciał zastanawiając się jak długo trwała nasza rozłąka. A może to tylko ja się nad tym zastanawiam? Nie wiem. Lecz czuję się jakbym nie widziała go wieki.  

Czekałam, aż coś powie. Nie chciałam odzywać się pierwsza. Nie wiedziałabym co powiedzieć. Zresztą to on poprosił o spotkanie musiał mieć, więc przygotowaną jakąś mowę albo cokolwiek. Nie pomyliłam się.  

- Chyba… - zrobił pauzę. Miałam wrażenie, że lekko się do mnie zbliżył. – Chyba podzielasz zdanie, że wiemy o sobie dość mało. Praktycznie zbyt mało, aby nazywać się przyjaciółmi, ale musisz coś zrozumieć – w tym momencie znów zrobił pauzę. Zauważyłam, że jego oczy się zeszkliły. Nie miałam pojęcia co chce mi powiedzieć, nie skupiałam się za bardzo na tym co mówił. Mój mózg i zdrowy rozsądek zaciął się na momencie, kiedy zobaczyłam go przed moimi drzwiami. Szok został dodatkowo podlany faktem, że Nathaniel wygłasza, , mowę”. Pamiętam, kiedy pierwszy raz odezwał się do mnie więcej niż paroma krótkimi wyrazami.  
- Przepraszam, że wtedy nie przyszedłem – byłam bardzo ciekawa jak będzie się tłumaczył. Ale czy tego potrzebowałam? – Do szpitala – dodał dla sprostowania. Tak, jakbym nie wiedziała kiedy wystawił mnie ktoś na kim mi zależy.  
, , Nie zależy mi!” – skarciłam się w myślach.
- Ja… musiałem załatwić coś bardzo ważnego. – Nie! Po pierwsze jego obojętny ton, który strasznie mi się podoba, lecz na dłuższą metę jest wkurzający wrócił. Po drugie tylko tyle?! Musiałem coś załatwić?!  
- Ale tak jak wspomniałem wcześniej… Znamy się mało, lecz… Ufam Ci. – powinnam odpowiedzieć. Choćby zwykłe, , dziękuje”, jednak cały czas mówi tylko on. Nie, nie mówi duka. Słowo po wyrazie składając każdą sylabę pojedynczo.
- Dlatego właśnie chciałbym ci powiedzieć dlaczego nie przyszedłem i.. mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. – mówił jak uczeń, który został wywołany do odpowiedzi, tak jak gdyby bał się, że powie coś nie tak, dlatego mówi powoli. Swoją drogą cieszę się, że ta ważna sprawa nie będzie jednak tajemnicą.
- Też mam taką nadzieję.  

Uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka.

Miałam wrażenie, że Nathan cały czas był zestresowany jak na rozmowie o pracę.
- Chyba powinienem zacząć od tego, że nie powiedziałem Ci całej prawdy o mojej… - znów pauza. Chyba szukał odpowiednich słów, bo za chwile dodał: - …sytuacji rodzinnej.  
- To znaczy? – dopytałam.
- To znaczy, że nie mam rodziców. Razem z siostrą jesteśmy… sierotami. – powiedzenie tego słowo na pewno musiało sprawić mu ból. - Od dwóch lat mieszkamy z bratem mojej mamy.  
- Przykro mi. – zrobiło mi się głupio i tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.  

Dziękuję za komentarze <3

2 komentarze

 
  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy kolejna?? Cudowna część!

    11 sty 2017

  • Użytkownik niezapominajkaxy

    @Nataliiia dziękuje :) też bardzo mi się podoba nie wiem kiedy kolejna, postaram się jak najszybciej ;)

    11 sty 2017