Osiem lat. Rozdział XI

ROZDZIAŁ XI
- I niech stanie w miejscu czas, nikt nie patrzy na mnie tak, jak ty... niech się kręci cały świat, zawsze niech już będzie tak, jak dziś... Środa, Czwartek na, na, na... I tak dalej na, na, na... - w radiu leciała właśnie piosenka zespołu Video. Sebastian stał na czerwonym świetle i rozglądał się dookoła.
     Była środa popołudniu. Postanowił wybrać się do rodziców. Nie był u nich od lata, a jest już koniec października. Miał zamiar wyjechać z samego rana. Kiedy się pakował, zadzwoniła do niego Aneta z informacją o dzisiejszym spotkaniu. Jej tata umówił go na trzynastą z osobami, które chciały bardzo pomóc. Rzucił bagaże i pozbierał papiery na temat imprezy dla dzieci z domu dziecka. Założył najlepszy garnitur i wyruszył na spotkanie. Zebrało się dziesięciu inwestorów. Załączył komputer pod rzutnik, głęboko odetchnął i przemówił. Kiedy skończył wszyscy go oklaskiwali i gratulowali pomysłu. każdy z nich podarował mu czek takiej samej wartości. Zaprosił ich na otwarcie swojej restauracji i licytacje. Obiecał powysyłać im zaproszenia z odpowiednimi informacjami i pożegnał się. Wrócił do domu i dokończył to, co robił rano. Następnie zawołał do siebie Andrzeja. Powiedział mu o swoim wyjeździe i poprosił by zajął się wszystkim.  
     Państwo Palich mieszkali od niego zaledwie dwie godziny drogi. Podczas ostatniej wizyty zabawił u nich zaledwie trzy godziny, bo bardzo mu się śpieszyło. Tym razem postanowił pobyć u nich do niedzieli. Szczerze mówiąc nie chciał być w sobotę w mieście, w którym się zakochał i w którym jego miłość powie innemu "tak". Po za tym pragną osobiście pochwalić się rodzicom planem na temat nowej restauracji. Wiedział, że się ucieszą tym bardziej iż sami namawiali go na kolejną knajpę. Na dodatek chciał ich od razu zaprosić na wigilię.
     Kiedy wjeżdżał na rodzinną posesję, wybijała siedemnasta. Wyszedł z samochodu i sięgnął na tylne siedzenie. Wyjął ogromny bukiet czerwonych róż i butelkę whisky. Wszedł po schodach i zapukał. Usłyszał stukot mamusinych butów o posadzkę. Kiedy otworzyła drzwi, popatrzyła zdziwiona. A po chwili już wtulała się w jego ramiona. Jej oczy świeciły się od łez.
- Synku... ale niespodzianka.
- Cześć mamuś. Też się cieszę, że cię widzę.
- Uszczęśliwiłeś mnie. Ale wchodź do środka bo chłodno.
     Ledwo przekroczył próg domu i poczuł miły zapach wydobywający się z kuchni.  
- Czy to twoja szarlotka? - spytał, ale dobrze znał odpowiedź.
- Tak. Zdejmuj kurtkę i chodź do kuchni. Właśnie ją wyjęłam - mama znalazła się pod schodami i głośno krzyknęła - Zenon, zejdź na dół. Zobacz kto do nas przyjechał.
     Sebastian zdjął buty i kurtkę, a potem grzecznie pomaszerował za swoja matką. Kiedy zasiadał do stołu, usłyszał kroki na schodach. A po chwili ujrzał siwego mężczyznę po pięćdziesiątce. Miał na sobie spodnie od garnituru i szary sweterek. Czuć od niego było cygara. Ojciec ogromnie ucieszył się na widok Sebastiana. Obaj rzucili się sobie w ramiona.
- To dla ciebie tato.
- Nie musiałeś, ale dziękuje.
- A teraz jeśli się nie obrazisz wrócę do jedzenia - uśmiechnął się szeroko i z powrotem zasiadł przy stole. Chwycił widelec w rękę i dalej pałaszował ciasto ze smakiem.
- Co cię do nas sprowadza?
- Mam wam coś ważnego do powiedzenia.
- Wal śmiało.
- Chciałbym was zaprosić na siedemnastego grudnia do mojej nowej restauracji. Mieści się ona przy ulicy Krakowiaków 15.
     Rodzice patrzyli oniemieli. Na ich ustach z każdą sekundą zaczął wykwitać uśmiech. W końcu zaczęli zadawać pytania jedno przez drugie. Nie mógł się powstrzymać i zaczął się głośno śmiać. Parę chwil później dołączyli do niego. Pojęli swój błąd i brak odpowiedzi ze strony syna.
- Kochani, nie wszystko naraz. Nie mogę was zrozumieć. Może po prostu opowiem wam wszystko po kolei. I najwyżej wtedy zadacie pytania. Zaczynać?
- Śmiało - rzekła matka i posłała mu swój uśmiech, w celach zachęty.
- A więc... - Sebastian opowiedział im wszystko od początku do końca. Jak po ośmiu latach spotkał Anetę i dzięki niej pomyślał o drugiej restauracji. Nie pomijał niczego. Jak pomagał jej wybrać suknie do ślubu, i menu na wesele. Przedstawił im swoje plany o mikołajkach w domu dziecka i świętym Mikołaju w wigilię.  
     Pięć godzin później leżał w swoim starym pokoju. Nic w nim się nie zmieniło, odkąd stąd wyjechał. Wybierał się na studia i żeby oszczędzić pieniądze na bilety i czas na dojazd, rodzice wynajęli mu małą kawalerkę w mieście. Jego głównym zadaniem była nauka, a oni wspomagali go finansowo. Opłacali mu lokum i dawali na życie. Nigdy mu niczego nie zabraniali i zawsze go wspierali. Mógł się zwrócić do nich z każdą prośbą, z każdym problemem, każdą radością i każdym smutkiem. Był ich jedynakiem. Choć bardzo się starali, nie mogli mieć już drugiego dziecka. Między nimi był konflikt serologiczny i problemy z druga ciążą. Dlatego uważali Sebastiana za swój cud. Na niego przelali całą swoją miłość. Chcieli by miał najlepiej w życiu i za to będzie im wdzięczny do końca świata i o jeden dzień dłużej.
     Rozejrzał po pokoju. Ściany były turkusowo - zielone. W rogu pokoju stało narożne biurko. Nad nim wisiała tablica korkowa. Uniósł się z łóżka i podszedł bliżej. Zapalił lampkę i przyglądał się zdjęciom powieszonym na niej. Były to fotografie z całego życia. Co roku było wieszane świeże. Rodzice chcieli by pamiętał jak wyglądał w młodości. Chcieli by gdy spojrzy na nie, mógł sobie przypomnieć swoje dzieciństwo i to co już przeżył. Uśmiechał się do siebie. Na jednym ze zdjęć miał cztery latka. Siedział na plastikowym samochodziku, który ciągnął jego ojciec. Na fotografii z szóstego roku życia był z mała, czarną, pyzatą dziewczynką. Przypomniał sobie ją. Miała na imię Dominika i była jego pierwszą miłością. Chodzili razem do przedszkola i ciągle się wspólnie się bawili. Pewnego dnia był chory i leżał w domu. Kiedy wrócił, ona już miała innego kolegę do zabawy. Kiedy Sebastian ją poprosił by wróciła, usłyszał słowa:
- Jus mi się znuziły zabawy z tobą. Telas Aleks uczy mnie nowych giel. Pa.
     I tyle ją widział. Wrócił do domu zrozpaczony. Matka próbowała przez półgodziny wyciągnąć o co mu chodzi. W końcu udało jej się i dała mu się wypłakać. Następnie odsunęła go od siebie, otarła wierzchem dłoni łzy i rzekła:
- Synuś, nie płacz. Wiedz, że tam na świecie istnieje dziewczyna, którą pokochasz i nigdy cię nie zostawi. A teraz czy masz ochotę na lody?
     Roześmiał się na to wspomnienie. Potem dostał od mamy wyjątkowo podwójną porcję. Wzrokiem przebiegł po reszcie zdjęć. Na fotografii w wieku trzynastu lat przytulał się do blondynki. To była jego siostra cioteczna. Był z nią zżyty. Został chrzestnym jej córki. To właśnie jej kupował książkę na ósme urodziny, w księgarni w której spotkał się potem z Anetą. Patrzył dalej i trafił na swoje ulubione zdjęcie. Znajdował się na nim z Anetą. Miała na sobie kolorową sukienkę i buty na koturnach. Stała z obrażoną miną, bo śmiał się z niej, że w końcu wygląda jak prawdziwa dziewczyna. Sebastian klękał przed nią z bukietem stokrotek. Kolega zrobił im zdjęcie a potem dokuczał, że jej się oświadcza. Odpiął je i położył koło lampki nocnej. Rzucił się spowrotem i znów rozejrzał dookoła.
     Po prawej stronie na ścianie wisiał duży plakat przedstawiający znaną aktorkę. Kiedyś się w niej podkochiwał jak każdy nastolatek. Wiadomo, że za tak zwane kobiece kształty. Ktoś zastukał do drzwi i przerwał jego rozmyślania.
- Proszę - usiadł na łóżku i spojrzał na gościa.
- Nie śpisz jeszcze synku? - to była jego matka - przyniosłam ci szklankę wody, jakby ci zaschło w gardle w nocy.
- Dziękuję mamo, zawsze o mnie dbasz.
- Od tego są rodzicielki - zawahała się z wyjściem z pokoju i Sebastian to dostrzegł.
- Chodź i usiądź. Powiedz mi, o co chodzi? - zawołał matkę.
- Wiesz, że znam cię jak nikt?
- Wiem.
- Powiedz mi zatem, czy coś cię gryzie?
- Nie, skąd takie pytanie?
- Bo kiedy opowiadałeś dziś o tym wszystkim to wyglądałeś jakbyś był myślami daleko gdzieś.
- No skąd mamuś. Po prostu nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Otwieram druga restaurację, a zaledwie osiem lat temu byłem zwykłym pomywaczem w kuchni. Mieszkałem za granicą i myślałem, że tak już zostanie. A teraz planuje kolejną inwestycję i mam nadzieje, że mi się uda.
- Synku, dawno ci tego nie mówiłam, ale oboje z tatą jesteśmy z ciebie dumni. Nie przerywaj mi, bo wiem że chcesz to zrobić. Kiedy nam oznajmiłeś przez telefon, że wracasz i otwierasz restauracje od razu wiedzieliśmy, że to osiągniesz. I nie pomyliliśmy się. Jesteś naszym ósmym cudem świata. Traciliśmy nadzieje, kiedy na teście ciążowym pokazały się dwie kreski. Gdy lekarz to potwierdził płakałam cały dzień ze szczęścia. Tak samo jak płakał ojciec, gdy dowiedział się, że będzie miał pierworodnego. Pokochaliśmy cię od pierwszego wejrzenia i wiem, że słuchasz tego po raz kolejny. Przechodzę zatem do konkretów. Sebuś, kochanie oboje z ojcem jesteśmy pewni, że osiągniesz w życiu wszystko co sobie postawisz za cel. Jeśli będziesz czegoś potrzebować to śmiało mów. Nigdy niczego nie ukrywaj i bądź sobą. Jeśli będziesz trzymał się swoich zasad, to nigdy w siebie nie zwątpisz.
- Wiem mamuś.
- Kocham cię synku.
- A ja kocham ciebie mocniej.
- Skąd masz tą pewną Sebastianie? - spytała z uśmiechem. Ucałowała go w policzek - Dobranoc. Śpij dobrze i niech ci się przyśnią twoje marzenia.
- Dobranoc mamciu.
     Kobieta opuściła pokój i wyszła na korytarz. Sebastian zdjął ubranie i wszedł pod kołdrę. Położył się na lewym boku i zamknął oczy. Nie zdążył ziewnąć i już podróżował pomiędzy swoimi marzeniami, tak jak życzyła mu matka. Tylko on wiedział, że jego jedynym i niespełnionym marzeniem jest Aneta. Jego rudowłosa przyjaciółka z przeszłości.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1890 słów i 10373 znaków.

5 komentarzy

 
  • Anonim2

    Wspaniałe opowiadanie.Czekam na kolejną część.

    8 mar 2016

  • Karolina12

    Cudowne opowiadamie i smutne troche ale i tak je kocham ❤❤

    6 mar 2016

  • Misiaa14

    boskie ah *-*

    4 mar 2016

  • Ewcia:D

    :sad: aj, smutno... :c

    4 mar 2016

  • el

    ej oni muszą byc razem

    4 mar 2016