Osiem lat. Rozdział II

ROZDZIAŁ II
- Moi drodzy, wczoraj zakończył się dwutygodniowy pobyt we Włoszech dla naszych klientów. Mamy nowy początek i od dziś serwujemy kuchnie francuską. Zanim otworzymy pamiętamy o swoich obowiązkach. Podmieniamy menu i kwiaty na stołach obowiązkowo. Czy ktoś ma jakieś pytania? - rozejrzał się po sali. Nikt nie uniósł dłoni - w takim razie życzę wam wszystkim miłego dnia - pracownicy zaczęli bić brawo i każdy z nich rozszedł się do swoich zajęć.
     Sebastian uśmiechnięty od ucha do ucha również zajął swoje miejsce. Zasiadł przed komputerem i odpalił go. Nie mógł się skupić na robocie. Jego myśli zaprzątała rudowłosa przeszłość. Nie dała znaku życia od tamtego czasu, a minęło już półtora tygodnia. Mógł pierwszy się odezwać, tyle że nie chciał się narzucać. Marzył o spotkaniu z nią, o miłej pogawędce. Pragną usłyszeć jej głos i popatrzeć w oczy. Do tego poczuć jej lekki, niesamowity zapach i delikatnie dotknąć. Nie powinien chcieć takich rzeczy. Chociaż nieosiągalna, coś go ciągnęło. Za półtora miesiąca on zostanie sam, a ona będzie szczęśliwą mężatką.  
     Po rozstaniu z Elwirą, próbował z innymi dziewczynami. Spotkał się z kilkoma, jednak żadna nie była Anetą. Nie były rudawe z oliwkowymi oczami, nie miały złotych piegów i zachrypniętego głosu. Starał się, ale nie wychodziło. Przerwał swoje rozmyślania i zabrał się do roboty.
     Sięgał po myszkę kiedy zadzwonił telefon.  
- Sebastian Palich, w czym mogę pomóc?
- Co tak oficjalnie Sebciu? - na ten dźwięk, serce załomotało mu mocniej.  
- Cześć Ancia, co tam u ciebie?
- Zamartwiałam się. Nie dawałeś żadnego znaku.
- Przepraszam, ale byłem zajęty.
- A co takiego stało ci na przeszkodzie w napisania kilku słów do mnie? - usłyszał lekką pretensję.
- Planuje otworzyć na sylwester kolejną restaurację.
- Serio? W takim razie wybaczam i gorąco gratuluję. Nie chwaliłeś się ostatnio.
- Nie byłem jeszcze pewny. To dzięki tobie podjąłem ostateczną decyzję.
- Jak to dzięki mnie? - spytała zdziwiona.
- Ty zaczynasz drugą książkę. Biorę zatem przykład.
- To super.  Ale tak naprawdę dzwonię z małą prośbę.
- Dla Ciebie wszystko.
- Bez przesady. Jeszcze ci nie powiedziałam, a ty zgadzasz się w ciemno - roześmiała się do słuchawki - Kurczę, widzisz... Powiem wprost. Powinnam zrobić to już cztery miesiące temu, ale wydawałam książkę. Wybrałbyś się ze mną do salonu po zakup sukni ślubnej? - Sebastiana zatkało.
- Dlaczego ja? - wykrztusił.
- Moja druhna zjedzie się dopiero na dwa tygodnie przed ślubem. Obecnie jest za granicą i pracuje. A ty jesteś mi tutaj najbliższą osobą, która zawsze szczerze i bez owijania w bawełnę powie jak wyglądam. Więc jak?
- Miło mi słyszeć te słowa - zastanawiał się jak delikatnie odmówić, gdy Aneta przemówiła.
- Proszę, proszę, proszę... Co mam zrobić byś się zgodził? - słyszał nieme błaganie i zdecydował.
- Dobrze, tylko niech potem nie będzie do mnie pretensji jak wybierzesz złą - roześmiał się do słuchawki, choć nie było mu do śmiechu.
- Dziękuje, jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem. Wpadnę jutro koło 14 pod twoją restaurację.
- Okej - na słowo "przyjaciel" jego serce złapał skurcz - A skąd będziesz wiedzieć gdzie jest?
- Znajdę w internecie, albo zapytam rodziców - słyszał jak ktoś ją woła - Sebciu muszę kończyć. To na razie.
- Pa - już go nie usłyszała bo odłożyła słuchawkę.
     Dopiero teraz doszło do niego co zrobił. Zgodził się towarzyszyć kobiecie, którą kochał nad życie, w kupowaniu sukni. Na własny ślub, ale nie on jest wybrankiem. Już nie mógł się wykręcić. Miał tylko nadzieję, że to wszystko potoczy się szybko i sprawnie. Tym będzie zamartwiać się jutro. Dziś czekało go ważne spotkanie z deweloperem, który miał dla niego kilka propozycji lokali. Mają je wspólnie obejrzeć, a potem w samotności zastanowi się nad najlepszym wyborem. Następnie będzie musiał załatwić koncesję i wynająć dobrą firmę budowlaną. Tyle, że to już dalekobieżne plany. Spojrzał na zegarek. Dochodziła dwunasta. Za godzinę musiał być na mieście. Wstał zatem z fotela i poszedł do wyjścia.
     Na sali zatrzymał się koło kierownika sali:
- Andrzej, wychodzę i pewnie będę dopiero pod wieczór.
- Nie ma problemu. Słuchaj, czy to możliwe żebym wyszedł wcześniej?
- Ile?
- Tak koło 20. Asia dzisiaj gorzej się czuje i rozumiesz.
- Nie ma problemu. Przyjdę przed ósmą i cię zmienię.
- Dzięki. Jesteś najlepszym szefem pod słońcem.
- Staram się - Sebastian uśmiechnął się. Podał rękę na pożegnanie i opuścił lokal.
     Wybiła godzina dziewiętnasta, gdy wpadł jak oszalały do restauracji. Wbiegł na górę by wziąć szybki prysznic i się przebrać. Jego obowiązkiem przez najbliższe dwie godziny miało być witanie gości i rozsadzanie ich do odpowiednich stolików. Musiał upewniać się czy są rezerwację i czy w razie jej braku, mają wolne miejsce. Założył czarny garnitur. Pod marynarką znajdowała się biała koszula. Wszystkich jego pracowników obowiązywał strój galowy. Nie wywyższał się, lecz traktował na równo z innymi. Dlatego ubrał się w odpowiednie rzeczy. Skończył przygotowania i poszedł zmienić Andrzeja. Jego żona była w ósmym miesiącu ciąży. Już było bliżej niż dalej, a on denerwował się niesamowicie. To było jego pierwsze dziecko, więc Sebastian mu się nie dziwił. Ledwo stanął na miejscu, usłyszał głos z przeszłości:
- Dzień dobry, miałam rezerwację na 20:15 na nazwisko...
- ... Kącik - Sebastian uniósł głowę do góry i uśmiechnął się od ucha do ucha. Aneta nie mogła uwierzyć w to co widzi - stolik dla sześciu osób. Pozwolą państwo, że poprowadzę.
- Ale... jak to... chwila - stanęła nie zwracając uwagi na ludzi, którzy szli za nią - więc tu pracujesz?
- Nie, to moja restauracja. Mówiłem ci, że ją posiadam - chwycił ją lekko za łokieć i pociągnął w stronę stoliku - choć bo tarasujesz drogę.
- Sorry - rzekła do niego i odwróciła się do reszty - mamo, tato, pamiętacie Sebastiana?
- Kochanie, my przychodzimy tu raz na miesiąc - odezwała się jej matka, a Sebastian podszedł do niej i ucałował jej dłoń.
- Już bałem się, że nie ujrzę pani w tym miesiącu. Tego bym nie przeżył - mama Anety szturchnęła go lekko w ramię. Następnie przedstawiła mu resztę gości. Poznał Michała i jego rodziców. Zaprosił wszystkich do stoliku i podał menu.
- Dlatego wyciągnęliście mnie do tej restauracji - powiedziała zadziornie do rodziców, a na jej ustach błąkał się uśmiech.
- Och, kochanie. Taka mała niespodzianka.
- Super, w takim razie muszę się do czegoś przyznać - posłała niewinne spojrzenie dziecka, przyłapanego na złym uczynku.
- Słuchamy.
- My się już widzieliśmy - mrugnęła okiem do Sebastiana.
- Ale gdzie? - spytała matka.
- Tajemnica - odrzekł Sebastian, a następnie przemówił do reszty gości - Dziś, tak jak przez najbliższe dwa tygodnie obowiązuje u nas kuchnia francuska. Znana jest przede wszystkim z serów, ślimaków czy też ze zwykłej bagietki. Na początku zaproponowałbym państwu francuskie wino Château Calon-Ségur, rocznik 1996. Jest czerwone i wytrawne, oraz idealnie pasuje do reszty potraw.
- Zapewne, jak ja do Anety - odezwał się Michał, a reszta roześmiała się.
- Bardzo śmieszne - klepnęła go narzeczona i spojrzała na Sebastiana - Mów dalej.
- Zanim przystąpimy do odkorkowania wina, warto zadbać o zaostrzenie apetytu i zmysłu smaku za pomocą orzeźwiającego aperitifu Mente frappe.
- A cóż to jest takiego? - tym razem przerwał mu ojciec Anety.
- Koniak z likierem miętowym - wszyscy przyglądali mu się z zaciekawieniem - Zaraz po jego spożyciu zaserwujemy przystawkę w postaci francuskich paluszków.  Kolacja z tego kraju nie może oczywiście obejść się bez zdrowej i niskokalorycznej sałaty w sosie winegret. Bogactwo i zróżnicowanie tej kuchni wyraża się również w obfitości zup. Z wielkiego wyboru podałbym zupę ogórkową z awokado.  Jako główną atrakcją wieczoru może być kisz ze szparagami, czyli wyszukane połączenie delikatnego ciasta i białych szparagów z owczym serem. Warto pamiętać też o deserze, i tu mamy do wyboru dwie tarty: intensywnie cytrynową z kremowym nadzieniem lub glazurową ze śliwkami moczonymi w brandy. Pysznym tartom towarzyszyć może kieliszek koktajlu przygotowanego ze słynnego likieru porzeczkowego Creme de Cassis nazywanego "Spód spodni".
-Długo się pan przygotowywał? - zaśmiał się ojciec Michała.
- Taką mam pracę - odparł - Więc pasuje państwu, czy zaproponować coś innego?
- Mógłby pan zostawić nas na chwilkę samych?
- Oczywiście, proszę się zastanowić. Przyjdę za pięć minut - kiwnął głową i wrócił na swoje miejsce.
     W tym samym momencie podeszli nowi klienci. Przywitał się i poprowadził do stolika. Przyniósł menu i zawołał do nich kelnerkę. Sam zaś wrócił do stolika Anety. Wszyscy jednogłośnie zgodzili się na jego propozycję. Przyjął więc zamówienie z uśmiechem na twarzy. Poszedł do kuchni, a do nich podesłał Jarka. Był jednym z najlepszych kelnerów u niego. Wytłumaczył mu, jak ważni są ci goście i wrócił do siebie.
     Dochodziła dziesiąta i w restauracji zostało niewielu klientów. Aneta i jej rodzina oraz para, która przyszła tuż po 21. Był zmęczony i obolały. Miał dziś ciężki dzień za sobą. Odpoczywał przy barze, gdy ktoś zakrył mu oczy. Obce dłonie musnęły jego twarz, a on poczuł się niesamowicie. Swoim szóstym zmysłem wyczuł rudowłosą przeszłość. Uśmiechnął się do siebie. Podniósł swoje graby do góry i ułożył na jej łokcie. Następnie delikatnie zaczął je sunąć w kierunku palców. Doszedł do końca, a jego uśmiech zamarł. Na serdecznym palcu u prawej dłoni wyczuł pierścionek zaręczynowy. Odsunął ją od siebie i starając się ukryć emocje, odezwał się:
- Coś ci kazało podejść?
- Raczej ktoś - spojrzała za siebie - oni wszyscy proszą byś podszedł do naszego stolika.
- Chwilkę, tylko zarzucę marynarkę - sięgnął po nią, ale ona była szybsza i wyrwała mu ją.
- Ale oni chcą cię zobaczyć wyluzowanego, a nie pod krawatem - wzięła go za rękę i pociągnęła w stronę stoliku. Nie zrobili jednak dwóch kroków gdy wypuściła jego dłoń. Popatrzył zachmurzony, ale zaraz wrócił do uśmiechu.
- Czy smakowała państwu kolacja? - zapytał oficjalnie.
- Była wspaniała - odpowiedziała matka Anety - i uprzedzając kolejne pytanie, tak... bardzo nam się tu podobało i na pewno jeszcze tu wrócimy - Sebastian roześmiał się wraz z innymi.
- Pani Małgorzato, pani wraz z mężem wraca tu co miesiąc więc nie wątpię - przebiegł wzrokiem po wszystkich. Zauważył, że przyjaciółka mu się przygląda. Chciał mrugnąć do niej okiem, gdy jej uwagę odwrócił Michał - proszę mi zatem powiedzieć czy obsługa dobrze się państwem zajęła?
- Panie Sebastianie, muszę powiedzieć, że ma pan dobrze wyszkolony personel. Wszyscy są tu mili, uprzejmi i pomocni. A sam pan..
- ... widać, że kochasz to co robisz - dokończyła Aneta i to ona puściła do niego oczko - a teraz będziemy się już zbierać. Mnie jutro czeka wybór sukni ślubnej. A sam Sebastian pada na twarz.
- Ani trochę.
- Nie oszukuj - pogroziła mu palcem - znam cię i wiem, że kłamać nigdy nie umiałeś.
- No dobrze. Może odrobinę. Miałem zbyt wiele spraw na głowie. Odprowadzę zatem państwa do drzwi.
- Już chcesz się nas pozbyć, bo jesteśmy ostatnimi klientami - zażartował Michał - marzy ci się łóżko.
- Dla mnie możecie siedzieć całą noc - odparł lekko wytrącony z równowagi.
- Michał, daj spokój. I tak się zasiedzieliśmy. Jest już po dziesiątej i nie tylko on, ale wszyscy pracownicy  na pewno chcą iść do domu. Mamo, tato, państwo Łokoć i ty - wskazała palcem na narzeczonego - wychodzimy.
- Jak sobie życzysz kochanie - mrugnął okiem do Sebastiana, a sam wsunął jej płaszcz - miło było cię poznać. Po tylu opowieściach o tobie zacząłem się robić zazdrosny - zażartował.
- Mam cichą nadzieję, że to nie było nic nie dozwolonego - wszyscy wybuchnęli śmiechem i uszczęśliwieni opuścili lokal.
     Jeszcze w drzwiach Aneta odwróciła się i przesłała mu całusa w powietrzu
- Do jutra przyjacielu - Sebek udał, że go łapie i miał zamiar położyć na ustach. Opanował się i ręka wylądowała na policzku. Zamknął drzwi na klucz i oznajmił wszystkim, że zamknięte. Kelnerki zaczęły sprzątać ze stołu. W kuchni było głośno. Wszyscy zbierali się do wyjścia.  
     Kiedy dwadzieścia minut później zamykał drzwi za ostatnim pracownikiem, padał z nóg. Marzył mu się prysznic i cieplutkie łóżko. Ledwo przyłożył głowę do poduszki, a zasnął jak małe dziecko.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2399 słów i 13099 znaków.

2 komentarze

 
  • Chrumkacz

    Chciałem tylko napisać ,że ja też czytam to opowiadanie i nawet mi się podoba :)

    14 sty 2016

  • malutenka52

    @Chrumkacz Miło mi to czytać :)

    14 sty 2016

  • Wiktor

    Witaj. Jest dopiero początek opowiadania, a już zaczyna wciągać.  Fajnie że wróciłaś.  Pozdrawiam Wiktor

    12 sty 2016

  • malutenka52

    @Wiktor Miło mi to słyszeć :)

    12 sty 2016