Osiem lat. Rozdział III

ROZDZIAŁ III
     Chodził po całym gabinecie zdenerwowany. W każdej chwili miała być Aneta, której obiecał pomóc. Dziś tego strasznie żałował. Szczególnie po wczorajszym wieczorze. Przypomniał sobie, jak kątem oka spoglądał na jej stolik. Wtedy albo się całowała z Michałem, albo ją przytulał, albo... "Nie, dość" powiedział do siebie. Przecież nie mógł ciągle się ranić. Pójdzie z nią dziś i pomoże wybrać jej najlepszą sukienkę pod słońcem. Miał przeczucie, że to nie ostatnia jej prośba. Zatem przez najbliższe dwa miesiące będzie do jej dyspozycji. Pokaże się jako najlepszy przyjaciel pod słońcem.  A potem... no właśnie. Potem zniknie z jej życia tak jak ona zrobiła to osiem lat temu. Z takim postanowieniem wyszedł na zewnątrz i tam oczekiwał przyjaciółki. Odpalał papierosa gdy ją ujrzał. Zmierzała w jego kierunku. Miała na sobie ciemne, obcisłe dżinsy zwężające się u dołu. Na nogach czarne, do wpół łydek botki na koturnach. Górną partię ciała przysłaniał krótki, zielony płaszczyk. Szyja opatulona została turkusowym szalem, który bezwiednie powiewał na wietrze. Dojrzała go i resztę drogi pokonała w biegu. Stanęła przed nim, zarzucając mu ręce. Ich usta złączyła w długim i namiętnym pocałunku. Kiedy się od niego oderwała, popatrzył zdezorientowany próbując złożyć pełne zdanie:
- Ale, przecież Michał... - przerwała mu, kładąc palec na ustach. Na jej twarzy wykwitł najpiękniejszy uśmiech jaki do tej pory widział.
- Sebuś, najdroższy... kocham ciebie i tylko ciebie. Żaden Michał nie istnieje dla mnie.  
- A ja kocham ciebie Ancia - wyszeptał jej do ucha - nawet nie wiesz jak bardzo.
- W takim razie, czy teraz możemy iść? - jego wzrok ukazywał niedowierzanie. Aneta pomachała mu ręką przed oczami a on nawet nie drgnął - Sebek... Sebastian...
- Słucham? - odezwał się nieprzytomnie. W końcu podarł rękami twarz, i wyszedł ze swojego letargu.
- Nie wiem o czym tak myślałeś, ale nawet nie zauważyłeś kiedy podeszłam. Stałeś z głową spuszczoną w dół i tlącym się papierosem w ręku. Mam nadzieję, że długo na mnie nie czekałeś.
- Aż tak długo nie, tylko osiem lat.
- Co? - popatrzyła pytająco. Chwilę jej się przyglądał i wtedy ogarnął co się dzieje. Zamyślił się o niej i wszystko sobie wyobraził. Wybuchł niepohamowanym śmiechem
- Czy z tobą jest wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona.
- Tak. Po prostu sobie przypomniałem śmieszną historię z przeszłości.
- W takim razie podziel się nią.
- Dobrze, ale może w drodze do salonu?
- A tak. Prawie zapomniałam po co się spotkaliśmy - wziął ją za rękę i pociągnął w stronę samochodu. "Ale ja nie" usłyszał w swojej głowie.
     Chciał korzystać z każdej wspólnej chwili, którą podarował mu los. Zdawał sobie sprawę, że w momencie kiedy ona wypowie "Ja Aneta Kącik, biorę sobie ciebie Michale Łokoć za męża i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską ... " ich drogi rozejdą się na zawsze. Zapewne będzie go zapraszać na święta, przyjęcia i tym podobne. Jednak nie da rady patrzeć na nią u boku innego. Był tak samo winny jak i ona. Nic nie zauważył osiem lat temu. A Aneta nic mu nie powiedziała. Może gdyby padły od niej te dwa słowa, a nie uciekała potoczyło by się wszystko inaczej. Może byli by już po ślubie... może mieliby dwójkę dzieci... może... no właśnie to wszystko może. A gdyby ją odrzucił i cierpiała by mocniej? Tego by sobie nigdy nie wybaczył. Lecz o tym się nie dowie. Usłyszał kiedyś, iż utrata kogoś bliskiego sprawia, że dopiero wtedy dowiadujemy się jak wiele dla nas znaczył. Kiedy znalazł list tamtego dnia, cierpiał. Dopiero wtedy zrozumiał, że była wszystkim, czego potrzebował do szczęścia i życia.  
- ... i on odrzekł: "nawet w worku na śmieci wyglądasz doskonale". Rozumiesz? - śmiała się głośno i szczerze.
- W takim razie poszukamy jakiegoś białego, w odpowiednim rozmiarze. Dokupimy sztuczne kwiaty i doszyjemy tu i ówdzie. A welon zrobimy z papieru toaletowego - Aneta lekko klepnęła go w ramię. Oderwał na chwilę wzrok od drogi by na nią spojrzeć.
- Jesteś niemożliwy - pogroziła mu palcem.
- A do tego miły, sympatyczny, szczery i co najważniejsze skromny. Drugiego takiego z lupą szukać.
     Tym razem oboje wybuchnęli śmiechem. Droga do salonu upłynęła im w miłej i przyjemnej atmosferze. Po dotarciu do celu opuścili samochód. Po przekroczeniu progu podeszła do nich ekspedientka i zaprosiła na salę. Sebastianowi wskazała czerwoną kanapę, a Anetę zaprowadziła do przebieralni. Po drodze wypytywała ją o narzeczonego i tym podobne.  Gdy zniknęli mu z oczu, rozejrzał się dookoła. Na przeciwko stał mały, okrągły podest. W koło niego usytuowano kilka luster dużych rozmiarów. Dziwnie się czuł. Większość foteli zostały zajęte przez kobiety. Młode, starsze i  w średnim wieku. Nie minęło pół godziny gdy drzwi garderoby otworzyły się i stanęła w nich Aneta. Miała na sobie białą suknię z tiulu. Dekolt został wycięty w kształcie serca. Część gorsetowa ozdobiona była połyskującą, delikatną koronką. One delikatnie schodziły na górną część spódnicy. Suknia wypełniona została ogromną ilością ozdób.
- I co pani sądzi? - zapytała ekspedientka.
- Ładna, ale chyba zbyt wiele dla mnie - odwróciła się do Sebastiana - a ty co o tym myślisz?
- Podoba mi się dekolt i te ozdoby. Jednak nie pasuje do ciebie.
- W takim razie kolejną? - usłyszeli od sprzedawczyni.
- Proszę.
     Aneta wróciła do przebieralni. Dwadzieścia minut później stała na tym podeście, okręcając się wokół własnej osi. Sebastian patrzył jak zahipnotyzowany. Na jej piegowatej twarzy ukazywało się szczęście. Suknia była w kolorze kremowym.  
- Drapowanie na biuście dodaje elegancji, wdzięku i uwydatnia piękny dekolt. Haftowany pas pod biustem wykonany jest z ręcznie przyszytych pereł i ozdobnych kamieni - ekspedientka opisywała strój, jednocześnie wskazując dany element - Krój sukni pozwala na swobodne poruszanie się, nie krępuje ruchów nawet podczas wielogodzinnej zabawy. Mimo, iż jest bez ramiączek, nie obsuwa się i idealnie trzyma.
- Czuję się jak księżniczka - wyszeptała Aneta.
     Sebastian nie był w stanie niczego powiedzieć. Wpatrywał się, tyle że widział ją w innym miejscu. Śmiało kroczyła do ołtarza, trzymając pod rękę Michała. Wszyscy w koło nie mogą oderwać od niej wzroku, tak jak on teraz.
- Sebastian, powiesz w końcu coś czy będziesz milczał?
- Przepraszam. Twoja uroda zapiera mi dech w piersi i onieśmiela.
- Nie żartuj sobie.
- Oczarujesz nie tylko Michała, ale i wszystkich gości. Wyglądasz pięknie - odwrócił ją w stronę lusterka i spytał - czy mówisz tak swojej sukni?
- Za dużo naoglądałeś się zagranicznych programów - Aneta roześmiała się głośno - Ale tak, mówię jej tak- popatrzyła na niego i zarzuciła mu ręce. Poczuł ciepło bijące z jej ciała i delikatny zapach jej włosów - dziękuje, że ze mną przyszedłeś. Mam u ciebie dług.
- Nie przesadzaj - odsunął ją i spojrzał w oczy - dla ciebie zrobię wszystko. Idź się przebierz a ja wyjdę na zewnątrz i tam poczekam. Dobrze?
- Dobrze - ucałowała go w policzek i poszła do przymierzalni. Sebastian skierował się w stronę wyjścia. Kiedy dotarł na zewnątrz wyjął papierosa i go odpalił. Ręce trzęsły mu się jak galareta. Nie wiedział ile wytrzyma. Jej bliskość opatula go całego. Zbyt wiele go do niej ciągnie i darzy za mocnym uczuciem. Widząc ją wszystko inne traci sens. Nic wtedy się więcej nie liczy. Zapomina zrobić rzeczy, których nie powinien. Ciągle czuł jej słodki zapach, słyszał zachrypnięty głos.  
     Jego rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi.  
- Nie wyleczyłeś się z tego śmierdzącego nałogu? - usłyszał.
- Nawet nie próbowałem. Ale palę dużo mniej niż kiedyś.
- Przynajmniej tyle - uśmiechnęła się pobłażliwie - jest dopiero czwarta popołudniu. Masz może ochotę na małą kawę?
- Z tobą zawsze. Ale mam propozycję?
- Wal śmiało.
- Ze dwadzieścia minut piechotą na północ jest kawiarenka. Mają nawet kilka stolików na zewnątrz. Dziś taka ładna pogoda, jak na połowę września. Zgadzasz się?
- Fajny pomysł. A po drodze opowiesz mi jedną rzecz.
- Postaram się - wziął od niej zakupy i włożył do auta. Następnie ruszyli przed siebie - co byś chciała wiedzieć?
- O czym dziś tak się zamyśliłeś, jak na mnie czekałeś? - spojrzała dociekliwie.
     Sebastian zakłopotał się i nie wiedział jak wybrnąć z tej sytuacji. "Myśl, myśl... szybko!!" nakazał sobie.
- Nie słyszę odpowiedzi.
- Przypomniałem sobie historię sprzed kilku lat - głęboko odetchnął.
- To mi ją opowiedz.
- Zgoda. Właśnie minął rok odkąd założyłem własną firmę i postanowiłem urządzić przyjęcie. Zaprosiłem znajomych i rodzinę. Nie zapomniałem o pracownikach, którzy na to również zasługiwali. Każdy miał prawo przyjść z osobą towarzyszącą. Miesiąc wcześniej zatrudniłem chłopaka imieniem Albert. Miał 25 lat. Był przystojny i przez to szalały za nim wszystkie kelnerki. On zaś uwielbiał z nimi flirtować. Puścił więc dla żartu plotkę po restauracji, że przychodzi sam. Kilka dziewczyn stwierdziło, że to jest okazja i nie mogą jej stracić
- Pewnie przyszły same a on jakąś przyprowadził? - spytała.
- Nie byle jaką. Jako osobę towarzyszącą wziął swoją żonę Dagmarę. Byli małżeństwem od zaledwie trzech miesięcy. Na dodatek była w ciąży i to w trzydziestym tygodniu. Dziewczyny się zdenerwowały.
- I co w tym śmiesznego.
- W tym nic, ale one się na nim odegrały.
- Jak? - Aneta spojrzała na niego. Nim odpowiedział złapał ją za rękaw i pociągnął na drugą stronę ulicy - Co robisz?
- Jesteśmy na miejscu - wskazał na bar, pod którym się znaleźli. Był skromny ale przytulny - poczekaj na zewnątrz, a ja pójdę zamówić. Co dla ciebie?
- Zaskocz mnie - posłała mu uśmiech i zajęła stolik.  
     Sebastian w tym czasie wszedł do środka i podszedł do kasy:
- Poproszę dwie kawy z mlekiem, bez cukru. I do jeszcze dwa kawałki milky waya.
- Dobrze - kasjerka odwróciła się i zaczęła przygotowywać zamówienie. On zaś wyjrzał za okno i wstrzymał oddech. Rudawe włosy Anety falowały na wietrze. Wyglądała tak pięknie. Zatopiona we własnych myślach. Musiały być miłe bo ciągle się uśmiechała. Wyczuła, że na nią patrzy. Obejrzała się, a on rozpłynął się w jej oliwkowych oczach. Dało się z nich wyczytać ogromną miłość przeznaczoną nie dla niego. Pomachała mu ręką i zajęła poprzednią pozycję.
- Pana zamówienie - odebrał tacę i wyszedł na zewnątrz.
-Ładnie to wygląda - usłyszał z jej ust.
- Nie ładniej niż ty - zauważył lekki rumieniec na jej policzkach i poprawił mu się humor.
- Dziękuje. A teraz dokończ opowieść.
- Jaką? - udawał, że o niczym nie wie.
- Nie udawaj głupka Sebastianku - roześmiała się. Wiedziała, że nienawidzi jak się ktoś tak do niego mówi. Mimo wszystko jej na to pozwalał.
- Rudawa, ty się nie mądrz - odpłacił jej pięknym za nadobne. Ona nie znosiła jak wszyscy zwracali się do niej w ten sposób.
- Nie zadzieraj z kobietami - pogroziła mu żartobliwie palcem.
- Przepraszam, tylko nie bij - zrobił przestraszoną minę i kontynuował dalej opowieść - Przed Halloween postanowiłem zrobić mały konkurs. Pomiędzy pierwszym a trzydziestym październikiem każdy z moich klientów miał szansę na wylosowanie szczęśliwego numerku. Goście wraz z paragonem dostawali karteczkę z takowym. Z tyłu mogli zapisać numer telefonu oraz imię i nazwisko. Przy wyjściu stał pojemnik na to. O godzinie 22 losowałem jeden z numerków. Wygrany mógł przyjść na darmową kolację właśnie w Halloween.
- No i jaki to ma związek.
- Każdy z gości miał przyjść przebrany. Zatem zarządziłem i wypożyczyłem stroje dla pracowników. Nadszedł dzień i punkt godzina dwudziesta zaczęli się wszyscy zbierać. Po jakimś dłuższym czasie ni z tego ni z owego Albert stanął na środku sali i zaczął śpiewać. Klienci spojrzeli i ja również. Nikt nie wiedział co się dzieje. Minęła chwila a on... - Sebastian zaczął się śmiać jak wariat. Aneta spojrzała nie wiedząc jak ma się zachować. Ludzie przechodzący ulicą patrzyli na niego z litością.
- Ej, dobrze się czujesz? Sebek?
- Tak przepraszam, po prostu to było śmieszne. Albert był przebrany za Jokera. Stanął więc na środku i wypalił: "Dla was jestem szaleńcem, a według mnie to wy jesteście po prostu nudni". A potem ukłonił się i wyszedł do kuchni.
- Serio? Tak po prostu odwalił takie coś?
- Nie. Po wszystkim zawołałem go na rozmowę. A on zdziwiony powiedział, że sam tego chciałem tylko nie wiedziałem jak go o to poprosić. Wyprostowałem się i już było pewne. Dziewczyny się na nim zemściły za wybryk i ukrywanie bycia żonatym. Tydzień później przyniósł wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Nie mógł znieść śmiechu współ pracowników.
- Nie wierzę - Aneta śmiała się do łez.
     Czas minął niespodziewanie szybko. Wybiła dwudziesta kiedy machała mu na pożegnanie spod swojego rodzinnego domu. Zamknęły się za nią drzwi a on nadal wpatrywał się w to samo miejsce. Przed jego oczami stanęła Aneta, ale ta wieku dwudziestu dwóch lat. Miała na sobie sukienkę na ramiączkach, we wszystkich kolorach tęczy. Na ramię zawieszona była mała torebka, na nogach zaś sandałki na koturnach. Przesyłała mu buziaka w powietrzu i uśmiechała się od ucha do ucha. Wchodziła do bloku. Wtedy widział ją po raz ostatni. Dwa dni później był w tym samym miejscu. Tyle, że zamiast niej widział blok.  W jej oknach nie świeciły się światła i nigdy miały już nie zaświecić. Poczuł ten sam ból co osiem lat temu. Dziś jednak wydawał się ostrzejszy. Po jego policzku pociekły łzy. Zamknął na chwile oczy a gdy je otworzył stała przed nim starsza kobieta. W wyciągniętej dłoni miała chusteczkę.
- Wie pan, chłopaki nie płaczą... ale mężczyźni owszem - wziął podarek a ona odeszła. Nawet nie zdążył je podziękować. Wytarł oczy i poszedł do auta. Następnie wrócił do siebie. W progu zawołał do Andrzeja, żeby wszystko pozamykał. Sam zaś skierował się do swojego mieszkania na górę i wszedł pod prysznic.
     Parę minut później siedział przed telewizorem i oglądał stary film "Przeminęło z wiatrem". Dopiero się zaczynał. Wyjął z barka whisky i sobie nalał. W połowie usłyszał sygnał nadejścia wiadomości. Z ciekawością zerknął na telefon, a jego serce zaczęło walić jak oszalałe. Prawie wyskoczyło mu z piersi. Kiedy zaczął czytać, pikawa lekko się uspokoiła:
     "Przyjacielu. Właśnie w telewizji na Polsacie puszczają nasz ulubiony film. Pamiętasz jak wspólnie w pierwszą zimę oglądaliśmy go grzejąc się przy elektrycznym piecyku? Tyle, że ja mam teraz taki prawdziwy ogień z kominka :)Dziękuję za dzisiaj. Miłego oglądania :*."
     Uśmiechnął się do siebie. Jedynie co był wstanie wystukać to zwykłe: "Wzajemnie". Potem skupił się na filmie i przetrwał do końca. Na ekranie pokazały się litery, wyłączył go i poszedł do łóżka.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2879 słów i 15609 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Asertywna52

    Błagam,aby oni byli razem ,ale oczywiście wszystko zależy od ciebie :).Piękne opowiadanie i dobrze,że nie pisałaś o Anety odczuciach po ich spotkaniu po ośmiu lat to dodaje w tym opowiadaniu tajemniczości i ciekawości jakie ona ma te odczucia ;).

    28 sty 2016

  • Użytkownik Chrumkacz

    Ona go 'umieściła' w friendzone a on biedny myśli ,że jeszcze coś wskóra :D Naiwniak z tego Sebastiana. Tylko nie rób z niego alkoholika ...  :P

    17 sty 2016

  • Użytkownik Lucynka19

    @Chrumkacz Sebastian pewnie będzie drużbą na jej weselu. Może by tak go spiknąć z druhną ?

    17 sty 2016