Osiem lat. Rozdział VII

ROZDZIAŁ VII
     Rozejrzał się po sali weselnej.  Posiadała zarazem niezwykle eleganckie i nastrojowe wnętrze. Dwie ściany pomalowane zostały delikatnym kolorem kremowym, natomiast dwie kolejne ciepłym kolorem czerwieni. Wykonana dekoracja z dwóch delikatnych tkanin, umieszczona była zarówno przy suficie jak i przy głównym stole dla Państwa Młodych. Doskonale komponowały się żyrandole. Sala wyposażona była w stoły nakrywane satynowymi, białymi obrusami. Przy nich stały eleganckie krzesła z tapicerką w kolorze czerwieni. Dania serwowane były na białej, porcelanowej zastawie. Na stołach postawiono wysokie wazony z bukietami kwiatów, które celnie dopełniały całe wnętrze. Oprócz tego na sali weselnej znajdowały się dwie kule dyskotekowe, które dzięki grze światłem gwarantowały podczas zabawy niezapomniane efekty wizualne. Z obiektu w każdym momencie można było wyjść na taras z widokiem na las przez trzy duże okna balkonowe, a tam odpocząć przy drewnianych ławkach i stołach. Właśnie w to miejsce kierował swoje kroki. Od trzech godzin uśmiechał się do wszystkich udając szczęśliwego. Kiedy więc  opuścił salę, usiadł na ławce i głęboko odetchnął. Była już połowa października. Termometr wskazywał pięć stopni Celsjusza. Na dworze było chłodno.  
     Przymknął oczy i zaczął rozmyślać. Przypomniał sobie jej delikatny dotyk palców błądzących po bliźnie na plecach. I te lekkie muśnięcie ustami. Wiedział, że tego sobie nie wyobraził. Sama się do tego przyznała, mówiąc:
- Ucałowałam twoją ranę. Powinnam zrobić to trzy lata temu .
     Po chwili przed oczami stanął mu dzisiejszy sen. Aneta stała przed nim w białej sukni. W ręku trzymała bukiet a na głowie powiewał jej welon. Obok niej dumnie kroczył Michał. Patrzyła na niego ze smutkiem w oczach a jej usta wołały ciche:
- Uratuj mnie.
     Nie miał pojęcia co to oznaczała. Obudził się cały spocony. Teraz zastanawiał się jak to będzie na weselu. W obecnej chwili ledwo mógł znieść jej widok w objęciach innego. Doszedł do wniosku, że nie może czekać aż do ślubu. Po dzisiejszym wieczorze zacznie ją unikać. A potem całkiem zerwie z nią kontakt. Z tego co słyszał, planuje na stałe przenieść się do stolicy. Więc jak raz na jakiś czas przyjedzie do rodziców w odwiedziny, on to przeżyje. Zastanawiał się tylko co będzie jej mówił za każdym razem gdy spyta czy kogoś ma i czemu jest sam.
- Zmarzłeś - otworzył oczy i ujrzał obiekt swoich rozmyślań. Może przyciągnął ją tym? W dłoni trzymała jego czarną marynarkę - widziałam jak dobre piętnaście minut temu tu wyszedłeś. Proszę, załóż.
- Dziękuje - tyle był w stanie wydukać. Swoim cudnym i zachrypniętym głosem powiedziała, że go obserwowała.
- Jak impreza? - spytała niepewnie.
- Fajna. Masz nietypowe pomysły, ale to u ciebie normalka - oboje się roześmieli.
- Wiem. Tylko też potrzebuję trochę odsapnąć. Mogę się dosiąść?
- Jasne - przesunął się lekko w prawo robiąc jej miejsce koło siebie.
     Usiadła i lekko oparła głowę o jego ramię. Tak jak robiła to osiem lat temu gdy coś ją trapiło. Nie była skora to wyznań, więc postanowił z nią pomilczeć. Czasami wystarczyło jej, że był obok i mogła się w niego wtulić. Podobało mu się to choć cierpiał. Czuł jej lekko słodkawy zapach perfum. Słyszał jej spokojny oddech i zerkał na zamknięte oczy. Kochał ją całym sercem. W takich właśnie momentach zdawał sobie  z tego większą sprawę i wszystko wracało ze zdwojoną siłą.  
- Ostatnio zobaczyłam u ciebie coś, czego byłam pewna już nigdy nie widzieć. Od tamtej chwili zastanawiam się jakby to wszystko się potoczyło gdyby było inaczej - ciszę przerwało jej wyznanie.
- I co wymyśliłaś?
- Nic. Po prostu dochodzę po chwili do wniosku, że nie ma sensu gdybanie. Czasu nie da się cofnąć. A jak się da to czy wtedy też nie zastanawialibyśmy się co by było gdyby. Skąd mamy pewność czy wtedy też nie żałowalibyśmy swoich wyborów, swoich przekonań o pozostawieniu rzeczy takich jakie są. Czy nie żałowalibyśmy swoich decyzji podjętych w całkowitym bólu i cierpieniu?
- A żałujesz jakiś swoich decyzji? - spytał.
- Nauczyłam się w życiu nigdy niczego nie żałować. Niestety taka nauka przyszła dopiero kilka lat temu.  I jest jedna rzecz, którą żałuję.
- Jaką?
- Tego, że wtedy osiem lat temu nie miałam tyle odwagi by wyznać ci co czuję i jak głęboko to uczucie we mnie siedzi. To zabawne, bo należałam do odważnych osób i nadal się do takich zaliczam. Jednak byłam młoda i głupia. Ty przyprowadziłeś Elwirę i patrzyłeś na nią z takim oddaniem i poświęceniem. Byłeś gotowy skoczyć za nią w ogień. Pomiędzy wami wisiała niewidzialna nić miłości.
- Ale za tobą też bym wtedy skoczył. Nadal bym to zrobił. Jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko rudowłosą przyjaciółką z przeszłości.
- Fakt. Ale te uczucia różniły się bardzo od tych, którymi cię darzyłam. Kochałam cię. Zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia. Podobałeś mi się bardzo w momencie, kiedy przytrzymałeś mnie za rękę i wypowiedziałeś: "Coś mi kazało podejść". Jednak dopiero gdy stanąłeś z nią w moich drzwiach i przedstawiłeś jako swoją miłość, doszły do mnie moje uczucia. Rozumiesz o czym mówię? - uniosła głowę i popatrzyła mu prosto w oczy. Ujrzał dziewczynę dwudziestodwuletnią zakochaną po uszy i zagubioną - w sumie zapomnij. Nie wiem co mnie naszło. Chyba trochę alkohol na mnie źle podziałał.
- Daj mi powiedzieć. Ja... - nie mógł dokończyć.
     Na taras wyszedł Michał i rzucił od progu:
- Ja wiem, że nie widzieliście się tyle lat i tak dalej. Ale chciałbym zatańczyć z moją narzeczoną. Po za tym za piętnaście minut zaczyna się karaoke. Nie może nas zabraknąć. Jesteśmy głównym jury i do nas należy wybór wygranego.
     Aneta podniosła się z ławki i podała rękę Michałowi.
- Przyjdź zaraz po zmarzniesz i nie będziesz w stanie śpiewać - mrugnęła do Sebastiana i wróciła do środka. On po chwili zszedł z tarasu i poszedł do swojego stolika. Usiadł i patrzył na salę. Właśnie leciała piosenka: "Wielka miłość" Seweryna Krajewskiego. Na środku sali Aneta tańczyła wtulona w ramiona Michała. Ten widok palił jego serce żywcem, jednak nie potrafił odwrócić  się. "Kiedy rozum każe zwątpić..." jego już dawno mu to doradzał. A on nie był w stanie przestać jej kochać. Jego serce wybijało rytm jej imienia. Ciągle o niej myślał i towarzyszyła mu praktycznie podczas każdego snu.  
     Taniec się skończył i pocałowali się. Następnie rudowłosa weszła na scenę:
- Witam wszystkich i dziękuje za przybycie. Postanowiliśmy urządzić karaoke dla chętnych i odważnych. Oczywiście uwzględnione są małe drobiazgi w postaci nagród. Kto zatem chce spróbować się na scenie przy mikrofonie, proszony jest o zgłaszanie się do mnie lub mojego narzeczonego Michała. Na początek chciałabym sama kogoś wytypować. Znam go od dziesięciu lat, ale dopiero wczoraj przekonałam się jak piękny ma głos. Panie i panowie, przed wami Sebastian. Powitajmy go gorącymi oklaskami.
     Wstał i nie wierzył w to co się dzieje. Wrobiła go w śpiew. Niepewnie dołączył do niej:
- Zabiję cię - wyszeptał jej do ucha.
- Jasne - powiedziała do niego z szerokim uśmiechem. Ucałowała go w policzek i opuściła scenę.
     Jej miejsce zajął jeden z członków zespołu. Miał mały dylemat co wykonać. W końcu zdecydował i popłynęły pierwsze nuty.  
- To dla ciebie - powiedział wskazując palcem na rudowłosą i zaczął śpiewać -  Zawsze myślałem, że żaden kolor oczu nie zaskoczy mnie. Były czarne, brązowe i zielone. I piosenki o nich śpiewane, a jednak przyszło mi spojrzeć w takie niespotykane - ujrzał zdumienie na twarzy Anety i przeszedł do refrenu - Niespotykany kolor oczu masz, aż, aż oderwać wzroku dziś nie mogę. Takie nietypowe oliwkowe, tylko chcę je mieć...
     Wszyscy zrobili kółeczko wokół narzeczonych. Na środku Aneta  z Michałem tańczyli. Nie długo nacieszyli się swoim towarzystwem.
- Odbitka - usłyszeli z ust wujka Mirka.  
     Ale i im przerwano po zaledwie kilku sekundach wspólnego tańca. Rudowłosa została przekazywana z rąk do rąk. Cała sala tańczyła bez chwili wytchnienia, ale na ich buziach rysowało się szczęście. Kiedy orkiestra wybiła ostatnie nuty piosenki, na sali wybuchły gromkie brawa. Schodząc ze sceny czuł się dumny z siebie, choć nie dorównywał oryginalnemu wykonawcy.  Aneta podbiegła do niego i mocno przytuliła. Sebastiana  znów oblała tęsknota za nią i jej bliskością.
- Dziękuję - wyszeptała do ucha - wszyscy poderwali się do tańca.
- Cieszę się.
     Stała tak jeszcze wtulona w niego parę sekund. W końcu oderwała się by zapowiedzieć kolejnego wykonawcę, a on poczuł ostrzejszy ból. Goście podchodzili do niego i gratulowali mu występu.  Pomimo cierpienia z jego ust nie znikał szeroki uśmiech.
     Koło trzeciej w nocy wchodził do mieszkania. Wygrał. Co prawda typowo jak to na przyjęciach butelkę wódki a do tego własnoręczny zrobiony przez Anetę dyplom. Postanowił powiesić go na ścianie. Skierował się do łazienki i odkręcił wodę. Zamarzyła mu się gorąca kąpiel.
     Kiedy piętnaście minut później wylegiwał się w wannie, przypomniał sobie rozmowę z przyjaciółką. " Kochałam cię. Zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia, jednak dopiero wtedy gdy stanąłeś z nią w moich drzwiach doszło to do mnie. Rozumiesz o czym mówię?" rozumiał i to bardzo dobrze. Jednak nie dane mu było dokończyć. Chciał jej powiedzieć, że on zrozumiał swoją miłość do niej po przeczytaniu listu. Już miał jej to powiedzieć, gdy wyszedł Michał i mu ją zabrał. W sumie nigdy nie należała do niego. A kiedy mogła należeć nie wykorzystał tego. Zmarnował swoją szansę.
     Stanęła mu teraz przed oczami scena, po której postanowił opuścić przyjęcie. Kierował się do łazienki gdy usłyszał czyjeś szepty.
- Kochasz go?
- Całym sercem i duszą.
- A więc pokaż mu co czujesz Aneta.
- Czasem okazanie uczuć może prowadzić do złamania czyjegoś serca.
- A czy ukrywanie ich daje szczęście? Czy przez to jesteś szczęśliwsza?
- Tak - po chwili usłyszał odpowiedź. Jednak wyczuł w niej nutkę smutku. Nie chciał słuchać dalej. Teraz musi dać sobie spokój. Właśnie przyznała się komuś, że kocha Michała i jest z nim szczęśliwa. W pośpiechu poszedł do samochodu i odjechał.
     Wyszedł z wanny i znalazł się w sypialni. Sięgnął do szafki nocnej i wyjął pudełko, które leżało do tej pory pod łóżkiem. Po wczorajszym sprzątaniu włożył je do szufladki.  Wziął swoje ulubione zdjęcie i zaczął się mu przyglądać. Było zrobione w górach. Razem z ekipą pojechali tam na ferie zimowe. Uczył ją jeździć na nartach. Gdy pierwszy raz miała zjechać pociągnęła go ze sobą i oboje stoczyli się z górki. Jeden z kolegów złapał ich w momencie jak leżała na nim i byli przysypani śniegiem. Przez długi czas nazywano ich "śniegową parą".  
     Tej nocy położył to zdjęcie przy lampce i poszedł spać.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2097 słów i 11397 znaków.

2 komentarze

 
  • ja

    Ta rozmowa to chyba o nim ;) czekam na kolejne ;* :)

    16 lut 2016

  • Pina

    Cos czuję ze ta rozmowa nie była o Michale  ;) czekam na cd  :)

    14 lut 2016