Osiem lat. Rozdział IX

ROZDZIAŁ IX
     Tydzień później podpisał papiery o kupnie nieruchomości na obrzeżach miasta. Towarzyszyła mu jego księgowa Monika. Od jakiegoś czasu już nie była taka nieśmiała i świetnie się mu z nią dogadywało. Kiedy wyszedł poprzedni właściciel z deweloperem, rozejrzeli się po lokalu. Był mniejszy niż pierwsza restauracja. Zdecydował się na to miejsce, z zamiarem przeprowadzki .  Tak jak w centrum, tak i tu na pierwszym piętrze odnowi sobie mieszkanie. Następnie zamieszka na jakiś czas, póki Aneta nie opuści ich mieściny wraz ze swoim nowo poślubionym małżonkiem.
- Już widzę to pomieszczenie w pełni wyposażone i odnowione, tak jak opisywałeś - z zamyślenia wyrwał go głos Moniki.
- Cieszę się, że jesteś tu dziś ze mną.
- Drobnostka - posłała mu piękny uśmiech - ale ja za godzinę mam spotkanie i chciałabym się jeszcze przygotować.
-Zapomniałem, chodźmy. Odprowadzę cię do samochodu.
     Wyszli na zewnątrz i uderzyła go fala zimnego powietrza. Podniósł wyżej kołnierz płaszcza.  
- Strasznie dziś wieje. Jest ci ciepło?
- Tak, nie martw się. Jutro wstawię się do pracy o ósmej rano jak zawsze.
- To dobrze, bo bez ciebie stoję w miejscu - oboje się roześmieli. Sebastian odwracał się by zamknąć drzwi na klucz gdy mignęła mu znajoma sylwetka. Przyjrzał się lepiej i był już w stu procentach pewny. To była rudowłosa z narzeczonym. Chciał się cofnąć i schować do środka, ale było już za późno. Po za tym obok niego stała Monika  nie mógł jej tak zostawić. Michał go zobaczył i pomachał mu z daleka. Miał jeszcze cichą nadzieję, że jak im odmacha sobie pójdą. Pomylił się jednak. Zmierzali ku niemu. Przybrał na twarzy uśmiech i przywitał się jak gdyby nigdy nic.
- Cześć - podał rękę Michałowi, a Aneta ucałowała go w policzek - poznajcie, to jest Monika.
- Cześć  - przywitała się - Miło mi was poznać, ale ja już muszę lecieć.
- Okej. To widzimy się jutro.
- Pewnie. Do zobaczenia mam nadzieję  - Sebastiana ucałowała lekko w policzek i ruszyła w stronę auta.
     On tymczasem spojrzał przelotnie na przyjaciółkę. Miała dziwny wyraz twarzy. Nie zdążył się nad tym zbyt długo zastanowić. Pierwszy odezwał się Michał:
- Co ty tu robisz i co to za lokal? - spytał.
- To nowe miejsce na restaurację - odrzekł z dumą - jak macie chwilę czasu to może rzucicie okiem i powiecie co o tym myślicie.
- Nie chcemy ci przeszkadzać - wypowiedziała pierwsze zdanie dzisiejszego wieczoru.
- Oj choć kochanie, pokaże nam twój przyjaciel co planuje - Michał pociągnął rudowłosą za rękę i po chwili we trójkę zwiedzali lokal.
-Tu będzie sala jadalna. Po tamtej stronie - wskazał na prawo - będzie bar z alkoholem. Mam zamiar wyjąć te drzwi z zawiasów i powiększyć przejście. Zrobię salę taneczną. Pomyślałem by wynajmować  to miejsce na różne okazje. W rogu przy oknie postawię scenę i będą przygrywać zespoły - Sebastian poprowadził ich dalej i opisał resztę - wszystko będzie w kolorze turkusa z małymi czarnymi akcentami. Na ścianach będą obrazy kojarzące się z miłością i rodziną.
     Wrócili na miejsce, od którego zaczęli. Wtedy głos zabrał Michał. Wskazał na kręcone schody i spytał z ciekawości
- A dokąd to prowadzi?
- Na drugie piętro.
- A co tam jest?
- Jeszcze nic, ale będzie tam mój gabinet i mieszkanie - nie patrzył na Anetę. Wszystko za bardzo bolało.
- To będziemy sąsiadami - roześmiał się narzeczony rudowłosej. Sebastian z niedowierzaniem uniósł głowę w jej kierunku.
- Jak to? - spytał.
- Postanowiliśmy zamieszkać tutaj. Mój skarb jest bardzo przywiązany do tego miejsca. Właśnie oglądaliśmy mieszkanie po drugiej stronie. Jutro mamy wpłacić zadatek i postarać się o kredyt. Brakuje nam połowy.
- W takim razie... gratuluję - wyszeptał Sebastian.
- Dziękujemy - odrzekła Aneta- Michał choć, bo się spóźnimy.
- Zapomniałem. Miło było cię zobaczyć. Widzimy się za tydzień na ślubie - już miał wyjść gdy zatrzymały go słowa Sebastiana:
- Mnie nie będzie. Mówiłem już Anecie.
- Czemu? - zdziwił się.
- Sprawy rodzinne.
- Okej. W takim razie do zobaczenia. Życz nam połamania nóg w drodze do ołtarza.  
- Powodzenia.
- Mam nadzieję, że zaprosisz nas na otwarcie - zażartował Michał.
- Nie mogło być inaczej. Tydzień przed świętami robię kolację wigilijną dla pracowników, znajomych i rodziny. Będę zbierał na prezenty dla dzieci z naszego tutejszego domu dziecka. Zapraszam.
- Napewno skorzystamy - decyzję za ich dwoje podjął Michał.
- To udanego wesela - Sebastian pożegnał się z nimi i opuścili lokal. Został na środku sali i nie wierzył w to co się dzieje. Chciał się od niej uwolnić, a ona zamieszka po sąsiedzku. Będzie widywał ją często. Jak trzyma Michała za rękę a potem ich wspólne dziecko. Nie chciał zrezygnować z tego miejsca. Było ono dobrze usytuowane i nie wiele wymagało remontu. Jeszcze pół roku temu był tu bar. Ale właściciel wyjechał za granicę i chciał się pozbyć tego miejsca.  
- Nie będę uciekał. To nie w moim stylu - powiedział do siebie na głos i poszedł do samochodu.
     Po drodze pogasił światła i zamknął drzwi na klucz. Stojąc pod budynkiem popatrzył przez chwilę na osiedle po drugiej stronie ulicy i zastanawiał się, w którym bloku Aneta będzie oddawać się swojemu szczęściu i poświęcać temu co kocha.  Spojrzał na zegarek i z przerażeniem stwierdził, że za pół godziny ma spotkanie z burmistrzem miasta w sprawie koncesji. Obliczył w głowie, że zajedzie praktycznie na styk.
     O dwudziestej drugiej siedział przed telewizorem i zajadał kolację. Wiele dziś załatwił. Po wizycie u burmistrza pojechał do organizacji zbiorowej zarządzającej prawami autorskimi i pokrewnymi. Bez nich, nie mógłby w swoim lokalu publicznie odtwarzać muzyki z płyt, kaset i innych nośników oraz z radia czy telewizji. Podpisał z nimi wstępną umowę i wniósł odpowiednią opłatę. Potem podzwonił po znajomych i zaprosił ich na kolację. Wiedział, że prawie dwa miesiące ma do tego, jednak wolał to zrobić wcześniej. Do końca listopada prosił wszystkich o potwierdzenie. Musiał wiedzieć ile jedzenia przygotować. W trakcie jednej z rozmów uzmysłowił sobie, że może zrobić coś jeszcze dla nich na Mikołajki.
     Kiedy godzinę wcześniej siedział w swoim gabinecie odwiedziła go Monika. Był bardzo zdziwiony, tym bardziej że miała wolne do końca dnia. Ta jednak będąc w jakimś sklepie dojrzała coś co według niej będzie pasować do nowej restauracji. Jednak tak naprawdę po chwili zrozumiał jej prawdziwy powód.
- To ona, prawda? - nie chciał przed nią udawać. Kiedyś przez przypadek wygadał się, że jest zakochany.
- Aż tak widać?
- Tylko prawdziwie zakochany dostrzeże drugiego zakochańca.
- A więc ty...
- Kocham. I przez długi czas nie byłam dostrzegana. Gdy wyznałam miłość, okazało się że i on oddał mi swoje serce.
- Cieszę się. Tylko widzisz, ja powiedziałem jej te dwa słowa a ona zaoferowała mi swoją przyjaźń. Za tydzień bierze ślub i nic nie mogę zrobić. Obejrzałem się o osiem lat za późno.
- Nigdy nie jest za późno - tyle odpowiedziała i wyszła.
     Teraz siedział w mieszkaniu. Telewizor mimo, że był włączony nie wydawał żadnego dźwięku. Grał bo grał. On wypisywał w tym czasie różne pomysły. Miał zamiar rano pogadać o nich ze swoją księgową. Miała na jutro przygotować odpowiedni budżet na to przedsięwzięcie.
     Wiedział na czym to ma polegać. Postanowił zorganizować kilka konkursów. Pozbierać jury, którzy będą oceniać dzieci. Chciał by każde z nich otrzymało jakąś nagrodę oraz poczuło się szczęśliwe. Co prawda nie wiadomo czego nie będzie to wygrania, jednak wiedział, że będą zadowolone. Jego rozmyślania przerwał brzęk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz a jego serce przestało chwilowo bić by zacząć walić jak oszalałe. Przeciągnął zieloną słuchawkę palcem po ekranie i odezwał się najspokojniej jak umiał:
- Tak, słucham.
- Bałam się, że nie odbierzesz - po drugiej stronie z głębokim westchnieniem odezwała się Aneta.
- Nie mam powodów by tego nie robić - rzekł mało przekonywająco.
- A jednak nie byłeś dziś najszczęśliwszy gdy nasz zobaczyłeś. A może powinnam stwierdzić, że zobaczyłeś mnie.
- To nie prawda.
- Widziałam twoją minę, ale nie o tym chciałam pogadać.
- W takim razie o czym?
- Możemy się jutro spotkać? To nie jest rozmowa na telefon.
- Dobrze. O której i gdzie?
- Mogłabym podjechać do ciebie, koło siódmej wieczorem.
- Nie ma problemu. Będę czekać.
- W takim razie do zobaczenie.
- Pa - zaległa cisza. Miał wrażenie, że rudowłosa chciała coś jeszcze powiedzieć. Jednak po chwili się rozłączyła. A w jego głowie kołatały się myśli, o co jej może chodzić.
     Próbował się jeszcze skupić na wcześniejszym zajęciu, nie potrafił. Wciąż zaprzątał głowę czym innym.  W końcu wyłączył telewizor i poszedł do sypialni. Spojrzał na zdjęcie pod lampką i zgasił ją. Przyłożył głowę do poduszki i podał się swoim snom. Już nawet nie próbował nad nimi zapanować. Ciągle dotyczyły jego rudej miłości. Tyle, że tam była odwzajemniona.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1711 słów i 9388 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Wiktor

    Witaj!!!. Opowiadanie ekstra. Więcej, częściej poproszę. Dzięki za część. Pozdrawiam Wiktor

    22 lut 2016

  • Użytkownik tom

    Super! Kiedy kolejna?

    22 lut 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    boskie *-*

    22 lut 2016

  • Użytkownik brakujaca_klepka

    No nareszcie :) I znów pozostał ten niedosyt po przeczytaniu. Czekam z niecierpliwością na kolejną część :kiss:

    22 lut 2016

  • Użytkownik ja

    Pisz częściej!!! Opowiadanie super, kocham ! ❤????????????????????

    22 lut 2016