Osiem lat. Rozdział IV

ROZDZIAŁ IV
     Minęło kilka dni od spotkania a Aneta dzwoniła codziennie. Chciała "odświeżyć " ich przyjaźń. Tak mu oznajmiła pierwszego dnia i dążyła do tego. Nastał wieczór i wybiła godzina dwudziesta. Wraz z tym usłyszał głośne burczenie w brzuchu. W głowie przeglądał zawartość swojej lodówki. Co prawda mógł zejść na dół i poprosić o jakieś szybkie danie, tyle że nie miał siły. Dopadła go jakaś grypa i po całym dniu pracy nad nową restauracją wylegiwał się w łóżku.  Patrząc bez sensu w telewizor, myślał nad kolacją. Jego lenistwo przerwało ciche pukanie do drzwi. Przekonany o urojeniu spowodowanym wysoką gorączką, nie zareagował. Jednak odgłosy stały się głośniejsze i bardziej upierdliwe. Ledwo żywy wyruszył natrętnemu gościowi na spotkanie.  
- To pewnie Andrzej. Zaraz mu wygarnę - powiedział, ze złością do siebie. Uchylił drzwi i wszystko odeszło w niepamięć. Naprzeciwko niego stała uśmiechnięta od ucha do ucha rudowłosa przeszłość.
- Myślałam, że śpisz i będę musiała wykonywać włam - roześmiała się.
- Nie, po prostu... - machnął tylko ręką i wpuścił ją do środka - w czym mogę ci pomóc?
- W tym - wskazała głową zakupy zwisające wzdłuż jej drobnego ciała - to jest bardzo ciężkie.
     Rzucił sie do niej i zaniósł rzeczy na stolik.
- Coś ładnie pachnie - pociągnął nosem - czyżbym czuł zwykłego fast fooda?
- Zgadłeś. Nabrałam ochotę na nie zdrowe żarcie i pomyślałam o tobie.
- Chyba czytasz w moich myślach...
- Cieszę się... - nie dokończyła mówić, gdyż jego kichnięcie rozległo się po całym mieszkaniu - na zdrowie.
- Dziękuje. Przyniosę jakieś talerze - wyszedł do kuchni i wziął oddech. O tyle głęboki, o ile pozwalał mu na to zapchany nos. Wkoło niego nadal roztaczał się jej słodki zapach. Nie stała obok, ale ciągle przyprawiała go o zawrót głowy. Policzył do dziesięciu, aż jego serce spowolni rytm i wrócił na miejsce - no dobra. Pokazuj co tam masz ciekawego.
     Aneta sięgnęła do torby z jedzeniem. Wyciągnęła frytki i hamburgery. Dla siebie jedną, dla Sebastiana podwójną. Popatrzył łapczywie i już brał się za żarcie, kiedy dostał po łapie. Zdziwiony zbesztaniem jak małe dziecko, spojrzał na nią groźnie:
- Nie działa na mnie twój wzrok. Przyniosłam coś jeszcze - z drugiej reklamówki wyjęła stos płyt dvd. Sebastian wziął do ręki i na głos zaczął czytać tytuły:
- "Sara", "Kiler", "Chłopaki nie płaczą", "Job czyli ostatnia szara komórka"... Robimy sobie wieczór filmowy?
- Konkretnie to polski. Wypożyczyłam stare polskie komedie i postanowiłam obejrzeć je w najlepszym towarzystwie.
- To czemu nie jesteś koło Michała? - usłyszał lekko czepliwy ton i w nagrodę posłał szczery uśmiech.
- Bo on wyjechał do siebie na tydzień. Po za tym chciałam, żeby było jak za dawnych czasów. Ty, ja i niezdrowe żarcie, ale jeśli ci przeszkadzam... - uniosła się, ale nie zdążyła postawić kroku. Chwycił ją za dłoń i posadził spowrotem na miejsce. Sam zaś wstał i skierował się po laptopa. Podłączył go pod telewizor.
- Od czego zaczynamy?
- "Sara".
     Sebastian uruchomił płytę i usiadł na kanapie. Zajadając fast foody, oglądali. Na ekranie pojawiła się Agnieszka Włodarczyk, tytułowa Sara, oparta o samochód z mikrofonem w ręku. Kiedy zaczęła mówić Aneta dołączyła do niej:
- Raz, dwa, trzy... już zamarzłam na tej ulicy. Wszędzie bandyci i złodzieje. Zaraz mnie zgwałcą! Mam nadzieję. Moi goryle się pochowali. Pewnie tata ich wywali.
     Sebek zaczął bić jej głośne brawo. Rudowłosa zrobiła przed nim ukłon i oboje wybuchnęli śmiechem. Do końca filmu żadne z nich się już nie odezwało. Na ekranie ukazała się ostatnia scena. Po chwili zaczęła lecieć piosenka Bogusława Lindy "Jestem twój". Sebastian sięgnął po następną płytę, a rudowłosa przeszłość posprzątała ze stołu i wyniosła wszystko do kuchni.
- A psik.
- Na zdrowie - usłyszał. Zdążył załączyć kolejny film, a jej nadal nie było. Wyruszył na przeciw i w tym samym momencie wynurzyła się z gorącą szklanką wody.
- Co to? - spytał.
- Złoto - roześmiała się i pociągnęła na kanapę - Siadaj i nie dyskutuj. Ostrzegam - pogroziła żartobliwie palcem i sięgnęła do torebki. Wyjęła małą reklamówkę z lekarstwami. Źrenicę mu się poszerzyły na ten widok.
- Okradłaś aptekę? - zażartował.
- Domową apteczkę rodziców. Teraz bez żartów. W wodzie rozpuszczamy theraflu extra grip i wypijasz. Następnie bierzesz strepsils i nie rób żałosnej miny. Przed spaniem wymoczysz nogi, a ja nasmaruję cię wick vaporub.
- A czy mogę się postawić?
- A będziesz próbował? - posłała mu wzrok nieznoszący sprzeciwu.
- Nie, mamo. Posłucham cię tylko nie bij - oboje wybuchnęli śmiechem i Sebastian wypił theraflu - Dziękuje, ale skąd wiedziałaś?
- Znam cię na pamięć, ty mnie przecież też. I pomimo twoich zapewnień o dobrym samopoczuciu wiedziałam, że nic ci się nie poprawia. Dlatego tu jestem.
- A ja jestem wdzięczny.
- Teraz moje pytanie. Jaki jest mój ulubiony cytat z filmu "Sara"?
- A jaka jest nagroda?
- Nasmaruje ci stopy tak jak kiedyś.
- Z tego nie mogę zrezygnować. Chodzi ci o moment kiedy Sara kąpie się w wannie po ich pierwszy razie i wyznała miłość Leonowi. A on powiedział: "Tak ci się zdaje. Miłość to takie coś, czego nie ma. To takie coś, co sprawia, że nie ma litości. To tak, jakby budować dom i palić wszystko wokół" - przysunął się do niej bliżej i spojrzał jej w oczy - "Miłość to jest słuchanie pod drzwiami, czy to jej buty tak skrzypią po schodach. Miłość jest wtedy, kiedy do czterdziestoletniej kobiety wciąż mówisz moja maleńka i kiedy patrzysz, jak ona je, a sam nie możesz nic przełknąć. I wtedy, kiedy nie zaśniesz, zanim nie dotkniesz jej brzucha. Miłość jest wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz o tym, żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić" - ten moment go oczarował. Delikatnie palcem musnął jej policzek. Pomiędzy nimi pozostały niedopowiedziane słowa. Coś co wydawało się wiecznością, trwało zaledwie parę sekund. Aneta otarła maleńką łzę, która bez pośpiechu płynęła w dół.
- Znasz mnie dobrze. W takim razie włączaj kolejny film. I teraz ty wybierasz.
     Sebastian podniósł się z łóżka i podszedł do laptopa. Jego pikawa po raz kolejny w ciągu jednego wieczoru chciała doprowadzić go do śmierci. Na ślepo sięgnął po dvd. Włączył pierwszą z góry i obejrzał się za siebie. Rudowłosej nie było na kanapie. Dojrzał światło palące się w toalecie. Wracając na swoje miejsce trzymała w rękach miskę z gorącą wodą. Sebek zauważywszy to pokręcił głową:
- Musisz sama dźwigać? Nie mogłaś powiedzieć? Przecież nie umieram.
- Sebuś ale znając ciebie, przekładałbyś to aż w końcu nie wymoczył byś nóg. Więc teraz grzecznie przynieś grube skarpety i weź sól po drodze. Najlepiej moczy się w gorącej wodzie z solą.
- Dobrze mamo - opuścił głowę i wymaszerował z pokoju.
     Jakiś czas później Aneta wmasowywała mu maść w nogi. Następnie zajęła się jego plecami i na końcu opatuliła go kołdrą. Po zakończonej kuracji zatopiła się w ekranie telewizora. Sebastian tymczasem ukradkiem na nią spojrzał. W sumie robił to od kiedy wypowiedział jedną z kwestii Leona. Miał wtedy wrażenie, że między nimi przepływa jakiś niewidzialny i nienamacalny prąd. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna, która ukradła jego serce nie mając o tym pojęcia, siedzi koło niego i śmieje się do rozpuku. Wyglądała tak pięknie.
     W przerwie między jednym seansem a drugim wdali się w rozmowę. Rudowłosa wyznała mu, że chciałaby go jako drużbę Michała. Jednak jej narzeczony miał przyjaciela praktycznie od pieluch.
- Przepraszam, pamiętam o naszych obietnicach.
- Przestań. To było wieki temu. Nie muszę drużbować. Nawet to i lepiej, będę miał więcej czasu na bajerowanie niezamężnych i samotnych kobiet - lekko trzepnęła go w ramię.
- A powiedz mi szczerze. Spodoba się Michałowi moja suknia?
     Delikatnie pokręcił głową z niedowierzaniem. Następnie chwycił ją za rękę:
- Spójrz mi w oczy i powiedz mi szczerze: ufasz mi?
- Zawsze i wszędzie.
- Więc uwierz mi. Twój przyszły mąż będzie dumny, że u jego boku do ołtarza towarzyszy mu piękna kobieta. I że ta kobieta po wypowiedzeniu słów "Biorę ciebie za męża, biorę ciebie za żonę" będzie należeć tylko do niego. Więc "nie płacz maleńka, szkoda łez".
- Kocham cię - wyszeptała te dwa słowa a jego serce stanęło - Kocham cię i uważam, że jesteś najlepszym bratem jakiego można mieć - oddech wrócił, a radość zastąpiło cierpienie. Na słowo brat poczuł ukłucie w klatce. Odrzucił złe myśli, otarł jej łzy i wrócili do oglądania filmu. Jednak parę minut później rudowłosa znowu się odezwała.
- Nie rób tego więcej - poprosiła.
- Ale czego?
- Mówisz mi miłe słowa, traktujesz mnie jak księżniczkę i doprowadzasz tym samy do łez.
- A czy ja każe ci płakać? - uśmiechnął się.
- Nie, ale wiesz jak łatwo mnie wzruszyć.
- Wiem - odrzekł. Fakt, Aneta była bardzo wrażliwą kobietą. Łatwo się wzruszała, ale on to w niej kochał. I zawsze będzie kochać.
     Wybiła czwarta nad ranem kiedy kończył się ostatni film. Przyjaciółka od dobrych trzydziestu minut przysypiała na jego ramieniu. Bał się poruszyć by jej nie zbudzić. Choć zdrętwiała mu już cała ręka nie potrafił się oprzeć tej przyjemności. W końcu po pół godzinie stwierdził, że jej na pewno nie wygodnie. Powyłączał wszystko i zaniósł ją do swojej sypialni. Uśmiechnął się na wspomnienie rozmowy o miejscu jej spania:
- Mi wystarczy kanapa.
- Nie przesadzaj. Jesteś gościem i będziesz spała tam gdzie cię ułożę.
- Tylko śpiącą zaniesiesz mnie do własnego łóżka. Inaczej mnie tam nie zaciągniesz.
- Zakładamy się? - wiedział, że wygra.
     Każdy ich wieczór kończył się w ten sam sposób. Ona zasypiała podczas ostatniego seansu, a on dbał by trafiła w wygodne miejsce. Smacznie chrapała w jego ramionach a on niósł ją na posłanie. Była tylko w jego koszulce i gdy lekko ją układał podsunęła się do góry. Chciał ją obsunąć i delikatnie musnął opuszkami palców jej udo. Po jego ciele przeszedł dreszcz. Serce znów podłapało szybki ruch a emocje wzięły górą. Przykrył ją kołdrą ale jeszcze dobre piętnaście minut wpatrywał się w jej twarz. Wyglądała jak piękny anioł. Rude włosy jak aureola ułożyły się w koło jej głowy. Piegi świeciły się jeszcze bardziej niż w dzień. Miała dobry sen, gdyż uśmiechała się. Przez to zrozumiał jak bardzo ją kocha i ile dla niego znaczy. Jego oczy zaczęły się zamykać. Nadchodził i jego koniec. Tyle, że nikt go nie przeniesie. Zatem wziął poduszkę i wyjął koc pod którym miał zamiar spać. Złapał za klamkę, ale zatrzymał się przy drzwiach. Zawrócił się do łóżka i pochylił nad rudowłosą. Ucałował ją delikatnie w czoło i wyszeptał dwa słowa: "Kocham cię". Potem legną się na kanapę w salonie i zasnął.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2168 słów i 11481 znaków.

Dodaj komentarz