Miłość z przypadku cz. 10

Do domu dojechałam, o 16.50. Adrian pojechał się spakować, a później miał przyjechać do mnie. Poszłam na górę i z szafy wyjęłam swoją torbę podróżną. Nie była ona jakaś wielka, ale nie była też zbytnio mała więc spokojnie zmieszczę w niej wszystkie ubrania i moje kosmetyki. Najpierw wszystko kładłam na łóżko, a później wkładałam do torby. Postanowiłam że nie będę brała zbyt dużo ciuchów. Wzięłam więc kilka par krótkich spodenek, kilka koszulek, dodatkowa parę butów i 2 ciepłe bluzy, gdyby wieczorem się ochłodziło. Spakowałam jeszcze 2 pary legginsów i moja ogromna kosmetyczkę. Założyłam na siebie sweterek, po czym zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół, kierując się w stronę salonu. Będąc na dole wyjęłam swój telefon i wybrałam numer do Matiego.  
-No hej Kaja. Odezwał się głos po drugiej stronie.
-Cześć Mati.  
-Co tam? Coś się stało?  
-Nie. Dzwonie bo chciałam Ci powiedzieć że jeszcze dzisiaj z Adrianem przyjedziemy do was. Powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Naprawdę? To super. Zajmiemy wam miejsce. A tak wgl to macie namiot?  
-Emm. Kurcze o tym nie pomyślałam. Ale może Adrian ma.  
-A no okej. To ja już kończę. Zadzwońcie jak dojedziecie.  
-Okej. To papa.
-No to pa.
Po chwili rozłączył się, a ja schowałam telefon do kieszeni. Po rozmowie poszłam do kuchni i zrobiłam kilka kanapek, na wszelki wypadek gdybyśmy zgłodnieli po drodze. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnym krokiem poszłam je otworzyć. W progu stał Adi.
-Hej kochanie. Powiedział i nie dając dojść mi do słowa przycisnął mnie do ściany, słodko całując. Zamruczałam mu w usta i powiedziałam :
-Hej skarbie. Aż tak się stęskniłeś?  
-No oczywiście że tak. Powiedział i po raz kolejny cmoknął mnie w usta.  
Lekko się zaśmiałam.  
-To co idziemy? Zapytał mój chłopak. Woow powiedziałam "mój chłopak". Teraz oficjalnie mogłam tak na niego mówić. Bo był mój. I bardzo się z tego cieszyłam.
-Jasne..a Adrian?
-Tak ?
-Słuchaj, wziąłeś może namiot? Bo wiesz zupełnie o nim zapomniałam.
-No tak. Uśmiechnął się.  
- Uff no to dobrze. Powiedziałam, a Adrian zaczął się śmiać. Po jakiś 5 minutach wyszliśmy z domu kierując się w stronę stacji kolejowej. Tak, niestety musieliśmy jechać pociągiem, ale naszczęście miejsce, w którym zawsze rozbijaliśmy namiot nie było daleko. Jechało się około 2 godzin. Teraz gdy spojrzałam na ekran mojego telefonu była już 18. Czyli na miejscu powinniśmy być o 20.
Razem z Adrianem kupiliśmy bilety, po kilku minutach przyjechał pociąg więc wsiedliśmy do niego i weszliśmy do wolnego przedziału.  
Leżeliśmy na siedzeniach, a ja byłam wtulona w pierś Adiego.  
-Kaja.. Zaczął nagle.
-Hmm?  
-..Opowiesz mi o Michale?  
-Wiesz co, ale..to nie jest najlepszy moment. Przepraszam Cię.
-No okej, rozumiem. Ale w końcu opowiesz mi o nim i o tym co się stało kiedyś prawda?
-Oczywiście że Ci powiem. Tylko że nie teraz. Po prostu..po prostu nie chce.  
-No okej. I przepraszam że wgl zapytałem. Powiedział ze smutkiem w oczach.  
-Nie przepraszaj, masz prawo pytać mnie o takie rzeczy.  
Adrian tylko spojrzał na mnie i po chwili pocałował mnie czule w usta.  
-Kocham Cię.  
Gdy usłyszałam te słowa wypowiedziane z jego ust, od razu się uśmiechnełam. Wiedziałam że teraz będzie inaczej. Bo jestem szczęśliwa z chłopakiem którego kocham i który kocha mnie. Wiedziałam że tym razem on mnie nie opuści. Nie opuści i nie skrzywdzi tak jak zrobił to Michał.  
-Ja Ciebie też Kocham. Odpowiedziałam i jeszcze mocniej wtuliłam się w niego żeby po chwili przenieść się do krainy spokoju gdzie życie jest idealne niż w rzeczywistości. Niestety.  
Budząc się zobaczyłam że Adrian śpi. Powoli żeby go nie obudzić, wysunęłam się z jego obięć. Gdy już mi się udało złapałam za mój telefon i sprawdziłam godzinę. Była już 19.35. Postanowiłam jednak że obudzę go żebyśmy mogli zjeść kanapki, które wcześniej dla nas przygotowałam.  
-Kochanie..Powiedziałam i lekko potrząsnełam ramie Adriana.
-Hmm? Odpowiedział zaspany.
-Wstawaj. Napewno jesteś głodny. Zrobiłam wcześniej kanapki.  
-O tak. Jestem głodny. Kochana jesteś. Gdy to mówił miał wielki uśmiech na twarzy. Oczywiście za chwile zerwał się i szybko usiadł całując mnie w czoło.
Ja tylko zachichotałam i podałam mu kanapkę. Podziękował za nią i po chwili oboje zaczęliśmy jeść. Przy okazji rozmawialiśmy trochę o kilku sprawach, a później gdy zerknęłam na zegarek była już 19.50. Nagle pociąg zaczął jechać coraz wolniej co oznaczało że już jesteśmy na miejscu. Adrian wziął nasze torby i wyszliśmy z naszego przedziału kierując się w stronę wyjścia. Gdy pociąg całkowicie się zatrzymał razem z Adim wyszliśmy czując podmuch zimnego powietrza. Od razu założyłam swój sweterek. Po kilku minutach usiedliśmy na ławce, a ja wzięłam swój telefon i wybrałam numer do Mateusza.  
-No cześć. Jesteśmy już na miejscu.  
-Cześć. A no okej. Podjechać po was samochodem bo wątpię żeby chciało wam się iść przez las..w dodatku jest już ciemno.  
-No jeżeli mógłbyś to tak, przyjedź po nas.  
-Dobra to będę za jakieś 10, góra 15 minut.
-Okej, czekamy. Powiedziałam i szybko się rozłączyłam.  
-No to co robimy skarbie? Usłyszałam głos Adiego.
-Narazie siedzimy i czekamy, aż przyjedzie po nas Mateusz.  
-A no dobrze. Jest Ci zimno kochanie?
-Tak troszeczkę. A co? Zapytałam.
Adrian odpowiedział mi uśmiechem i przytulając mnie do siebie, dał mi buziaka w usta.
Siedzieliśmy na ławeczce około 10 minut. Robiło się coraz chłodniej, a ja po mimo tego że spałam w pociągu robiłam się senna. Patrzyłam na niebo, które bylo pokryte w gwiazdy. Wyglądało to naprawdę pięknie. Jeszcze te lasy, które ciągnęły się dookoła. Mimo że teraz wyglądały strasznie tak naprawdę w dzień było tam cudownie. Kiedyś gdy jeszcze razem całą rodzinną przyjeżdżaliśmy tutaj pod namiot, zawsze chodziliśmy na spacery, a nawet kąpaliśmy się w jeziorze, które znajduje się niedaleko miejsc gdzie rozkładamy namioty. Pamiętam nawet że kiedyś razem z tatą chodziliśmy wieczorami i patrzyliśmy na świetliki. To był naprawdę cudowny widok, ale teraz..teraz już jest inaczej. Bo jego już nie ma. Nagle gdy te wszystkie wspomnienia wróciły po prostu się rozpłakłam. Adrian najwyraźniej to zauważył bo od razu przytulił mnie mocniej.
-Ej Kaja co się dzieje? Czemu płaczesz?  
-Emm. Co? A nie..nie nic. Wszystko jest okej.
-Skarbie..napewno? W jego głosie bylo słychać zmartwienie.  
-Tak. Napewno. Po prostu przypomniałam sobie jak kiedyś tu przyjeżdżałam i po prostu się wzruszyłam. Nic takiego.  
-To dobrze. Bo już się przestraszyłem że coś się stało. Powiedział i pocałował mnie w czoło. Ja tylko popatrzyłam na niego i posłałam mu uśmiech.


Hej wam. Wiem że strasznie długo nie dodawałam i bardzo was za to przepraszam. Mam nadzieje że teraz będzie inaczej. A i chciałam powiedzieć że ten rozdział napisałam specjalnie dla Lila i dla Matelo4, którzy naprawdę mnie wspierali i byli bardzo cierpliwi czekając na ten rozdział. <3 Może nie jest on jakiś super fajny i ciekawy, ale mam nadzieje że chociaż odrobine się wam spodoba. :3

moosiek150

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1367 słów i 7405 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik słodka

    Super kocham to.. :*  pozdrowionka .. :3

    10 sie 2013

  • Użytkownik kama

    świetne

    3 lip 2013

  • Użytkownik Neila

    Czekam, czekam, czekam !

    25 cze 2013

  • Użytkownik moosiek150

    Haha no dziękuję, ale wiesz mogłam napisać ją lepiej. Jednak pisałam ja około 1 w nocy więc nawet dobrze mi poszło jak na tą godzinę :D

    25 cze 2013

  • Użytkownik Matelo4

    Warto było czekać,ta część jest wspaniała :3

    25 cze 2013