Kuzyn Mojej Przyjaciółki cz. 2

Pocałunek ten był niesamowity. Czułam, że to ten jedyny. Miał tak delikatne usta.. Rozkosz! Gdy pocałunek się zakończył popatrzyliśmy Sobie głęboko w oczy, powiedział:
- Jesteś Piękna.
Poczułam się wyjątkowo! Po tych słowach Mnie przytulił. Posiedzieliśmy jeszcze tak kilka minut rozmawiając. Opowiedział Mi o Swojej sytuacji w domu.. A Ja o Swojej.. Gadaliśmy ze Sobą tak jakbyśmy się znali od lat. Nagle podeszła do Nas Magda:
- Może pójdziecie coś zjeść gołąbeczki?  
- No przydałoby się coś wszamać - powiedział Marcin.
Wstaliśmy i poszliśmy coś zjeść. Zaczeliśmy sporo pić. Chłopaki po pijaku zaczęli skakać do wody.. Stwierdziłam, że nie będę od Nich gorsza i też w skocze, gdy już chciałam się rozbiec i wskoczyć do wody, ktoś złapał Mnie za rękę. Okazało się, że był to Marcin. Przyciągnął Mnie do Siebie i powiedział:
- Nigdzie nie skaczesz, zostajesz tu ze Mną.
- No, ale czemu?
Zamisat coś odpowiedzieć, po prostu Mnie pocałował.
- Okey, wolę jednak zostać.
- No i prawidłowo.
Poszliśmy usiąść Sobie przy ognisku ponieważ zrobiło się chłodno. Gdy wszyscy się kąpali w rzece, Ja i Marcin siedzieliśmy wtuleni w Siebie. Chciałam aby ta chwila nigdy się nie skończyła. Zrobiłam się śpiąca a przypomniało Mi się, że z tego wszystkiego nie rozbiliśmy namiotów.  
- Marcin..
- Słucham?
- Nie rozbiliśmy namiotów..
- No tak.. Jak Oni rozbijali namioty My poszliśmy po piwo.. A później o tym zapomnieliśmy..
- No właśnie.. Musimy wstać i je rozbić.  
- No to wstajemy.
- Problem jest w tym, że ja kompletnie nie wiem jak się rozbija namiot..
- Spokojnie, pomogę Ci.  
I poszliśmy rozbić Mój namiot. Po ciemku nie było to zbyt łatwe a oboje byliśmy już ostro wypici. Gdy rozbiliśmy wreście Mój namiot Marcin powiedział:
- Skarbie, wiem, że może to głupio zabrzmieć, ale nie mam siły rozbijać Swojego namiotu. Mogę się położyć razem z Tobą w Twoim?
- Marcin, ale ze Mną w Namiocie miała spać Magda.. Gdzie Ona pójdzie?
- Pójdzie do Kamila.. Przecież widać, że nieźle ze Sobą Dziś flirtują.
- Ale chyba lepiej się jej zapytać co?
- Nie chce Mi się.. Za daleko.. - Dobra, Mi też się nie chce. Położymy się razem, ale nic nie kombinuj okey?
- Oczywiście, że nic nie zrobie.. Za Kogo Mnie masz?
- Dobra... Lepiej było to powiedzieć tak..  
- No racja.
Położyliśmy się w namiocie.  
- Mogę się do Ciebie przytulić
- Co to za pytanie? Wcześniej ciągle się do Mnie przytulałeś, i nie pytałeś o zgodę.
- No tak ale teraz chciałem zagrać dźentelmana.
- No coś Ci nie wyszło kochany.
Gdy leżeliśmy tak w Siebie wtuleni, rozmyślałam o Tym co będzie dalej.. Wychodzi na to, że się zakochałam.. A przecież to nie ma sensu ponieważ mieszka on 170km ode Mnie a przyjechał do Mojego miasta tylko na dwa tygodnie. Ten temat w Mojej głowie przerwał głos Magdy.  
- Mycha śpisz?
- Tak śpimy - odpowiedział jej Marcin.  
- Aaa.. No okey to nie przeszkadzam.
Powiedziała i odeszła. Chyba poszła do Namiotu Kamila.
- Kamil się ucieszy - zaśmiał się Marcin.
- No na pewno.
- Jesteś na Mnie zła?
- Nie, skąd takie pytanie?
- No bo prawie wgl się nie odzywasz.. Ani Mnie nie pocałujesz..
- Bo czekam na Twój krok
- Czekałem aż to powiesz.
Podnósł głowę i namiętnie Mnie pocałował, zaś popatrzył Mi głęboko w oczy jeszcze raz pocałował i powiedział dobranoc. I zasnęliśmy tak w Swoich objęciach.  
Rano obudził Mnie krzyk Magdy. I jej wielka twarz po otworzeniu oczu przy Mojej twarzy. Koooszar!  
- Wstawać gołąbeczki! Czas wracać do domu!  
- No już wstajemy, mogłbys wyjść?- powiedział zaspanym lec słodkim głosem Marcin
- No już wychodze, ale macie dosłownie 10 Min na wyjście z tego namiotu albo zrobimy wam grupową kanapkę.  
- Dobra wyjdź cioto - powiedziałam.
No i wyszła.
- Marcin, serio musimy już wstawać.  
- Wiem Skarbie, ale ni mam chęci ponieważ wiem, że będę musiał się z Tobą pożegnać..
- No, ale spotkamy się wieczorem.
- No tak, ale Ja chciałbym Mieć Cię cały czas przy Sobie.
Po tych słowach namiętnie go pocałowałam i powiedziałam.
- Dobra wstajemy.
Gdy wyszlismy z Namiotu zaczęliśmy składać namiot. Gdy już Go spakowaliśmy Marcin zaproponował, że odprowadzi Mnie do domu na to Magda:
- Przecież Ty nie trafisz zaś Sam do domu.
- Spokojnie, dam radę.
- Nie dasz! Idę z Wami.
- No jak już musisz - powiedział oschle Marcin.
Podczas drogi powrotnej do Mojego domu Marcin złapał Mnie za rękę. Czułam, że wszyscy Moi znajomi z naszej "Ekipy" się na Nas patrzą. A Zwłaszcza Grzesiek, który jest we Mnie zakochany. Ale nie zwracałam na to uwagi. Czułam się wyjątkowo. Pożegnaliśmy się i poszłam do domu. Zjadłan obiad wykąpałam się i ciągle o Nim myślałam. Odliczałam minuty do naszego ponownego spotkania. Byliśmy umówieni na Godzine 20 przy ławce. Punktualnie o 20 byłam na ławce. Czekał już tam Na Mnie Marcin. Strasznie Mnie to ździwiło, ponieważ był On sam. Podszedł do Mnie i namietnie Mnie pocałował.
- Tęskniłem - powiedział.
Odjęło Mi mowe! Ale wykrztusiłam.
- Ja też.
- Pewnie jesteś ździwona, że jestem tu sam?
- Owszem, gdzie jest Magda? I jak tu trafiłeś.
- Przyprowadziła Mnie tu, a sama poszła na orlika ponieważ Ją o To poprosiłem.
- Dlaczego?
- Bo chciałem spędzić z Tobą troche czasu sam na sam.
- Magda nie jest o To zła?
- Nie, wręcz przeciwnie. Stwierdziła, że Miło się patrzy Jak promieniejesz. Więc gdzie idziemy?
- Hehe, może nad rzekę? Posiedzimy pogadamy. Będzie miło.  
- Mi to pasuje.
Ponownie złapał Mnie za rękę i poszlismy nad rzekę. Podczas drogi co chwile Mnie przytulał, ciagle rozmawiaiśmy, a gdy byliśmy już na Miejscu ponownie namietnie Mnie pocałował. Czułam się jak w niebie! Dosłownie!
CDN

Booomkufa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1126 słów i 5878 znaków.

1 komentarz

 
  • sweetkicia

    Jest CUDOWNE! Pisz dalej :D

    2 paź 2013