Happyendów nie ma: rozdział czternasty

-Psycholog?- patrzę na niego zdziwiona, a jego policzki przybierają czerwony kolor. Przez chwilę wygląda na zawstydzonego i zmieszanego, ale ostatecznie prostuje się, a potem patrzy mi prosto w oczy.

-To nie twoja cholerna sprawa! Kurwa! Najlepiej by było gdybyś zniknęła z mojego życia, gdybyś nigdy się w nim nie pojawiła rozumiesz? Ty, twoja burza loków, zielone oczy i głupi garakter, który mnie tak bardzo pociąga- krzyczy na mnie, a ja stoję w osłupieniu. Nie wiem co mam powiedzieć, czy co zrobić. Już dawno nie widziałam nikogo tak zdenerwowanego, a to jeszcze przeze mnie.

Patrzę na niego, aż w końcu się do niego przytulam i proszę, żeby się uspokoił. Przez chwilę Leo ma jeszcze przyśpieszony oddech i rozszerzone źrenice.

-Kocham cię- mówi, wyrywa się z mojego uścisku i idzie do siebie do pokoju.

Teraz to ja jestem zła. To wszystko jest niesprawiedliwe! On nie może tak robić! Nie może wywierać na mnie poczucia winy, że go nie kocham, że nic do niego nie czuje! Przez niego czuje się jak skończona suka, bo wiem, iż to teraz to też moja wina jego okropnego zachowania i buntu.

A poza tym nie może powiedzieć mi "kocham cię" i tak po prostu odejść.  Co jeśli chce z nim na ten temat porozmawiać?

Przez chwilę nad sobą nie panuje. Zaczynam krzyczeć i tupać, aż w końcu płakać. Zachowuje się jak idiotka, bo uświadamiam sobie, że Leo jest w tym samym położeniu co ja i to przeze mnie. Co za ironia. Co za głupi, pojebany świat.  

Idę do mojego pokoju i głośno trzaskam drzwiami, siadam na łóżku, a potem chowam zapłakaną twarz w dłoniach.  

Muszę się wyprowadzić. To pierwsza racjonalna myśl, która przychodzi mi do głowy. Nie może przecież żyć z Leo pod jednym dachem, wiedząc, że jest we mnie nieszczęśliwie zakochany. To byłoby znęcanie się nad nim, a zwłaszcza jeśli Natan by mnie odwiedzał. Przecież ja i on wyglądamy, zachowujemy się jak zakochani.

Następnego dnia nie wychodzę z pokoju aż do wieczora, a potem po prostu ide do mojego przyjaciela. Wiem, że to nie w porządku co do Leo, ale chcę wszystko powiedzieć Natanowi, żeby mi ułożyło. Nie chce o niczym mówić Kim, która i tak już pewnie wie, w końcu jest jego siostrą.  

-Wchodź mała i mów wszystko- od wejścia podaje mi ciepłą herbatę i prowadzi do salonu. Taki przyjaciel to skarb.

Siadam na fotelu, Natan przykrywa mnie kocem, a potem siada na przeciwko mnie, na dywanie. Wpatruje się we mnie oczekująco, a ja zaczynam mówić.  

-I teraz czuje się okropnie, bo... ja go nie kocham, ale wiem, że moja obecność go boli. To tak jak ja i Kuba... Nie chce być jak Kuba.

-Musisz mi wybaczyć, ale muszę na ciebie nakrzyczeć, bo mnie wkurzasz- mówi prostu z mostu, a ja kiwam głową i czekam, aż znowu się odezwie.

-Jesteś moją przyjaciółką i naprawdę cię kocham, ale zachowujesz się teraz bardzo nie fajnie. Użalasz się nad sobą jak jakiś pizda, a to on cierpi, nie ty. Wiem, że ten cały Leo postawił cię w trudnej sytuacji, ale to nie ty w tej bajce jesteś najważniejsza... on jest. Musisz podjąć jakieś kroki, żebyś w tej bajce nie zmieniła się w czarownice, tylko księżniczkę, która wybrała innego księcia. Uwierz mi, oboje na tym zyskacie, chyba- wstaje i mocno mnie przytula.

-Jasne... przekaz dobry, popracuj nad metaforami- uśmiecham się, a potem robię mu miejsce na fotelu.

Tego wieczoru już nie wracamy do tego tematu, ale za to oglądamy naprawdę śmieszny film, który jak na mój gust za szybko się kończy.  

Następnego dnia wstaje po dwunastej, a na szafce nocnej znajduje liścik od Natana w którym jest napisane, że mam coś zjeść i na niego poczekać, bo poszedł na chwilę na uczelnie.

Schodze na dół do kuchni i bardzo cieszę się, że nie spotykam tam rodziców przyjaciela. Są bardzo sympatyczni i w ogóle, ale nie chce, żeby pomyśleli sobie, że mnie i Natana łączy coś innego niż przyjaźń.

Na tyle często jestem u chłopaka w domu, że wiem gdzie wszystko leży, więc szybko wyciągam wszystkie składniki i przygotowywuje sobie owsiankę. Chętnie poszłabym na basen albo pobiegać, ale Natan kazał mi na siebie czekać.  

Jem śniadanie sama, w wielkim, pustym domu i czuje się trochę nieswojo. Wyobrażam sobie jak bardzo samotni muszą być milionerzy bez rodziny w tych swoich dużych willach. Za żaden pieniądze świata nie chciałabym tak żyć, okropność.  

Wzdrygam się lekko, kiedy zaczyna dzwonić mój telefon, ale w końcu wyciągam go z kieszeni jeansów i odbieram połączenie.  

-Halo? Tak?

-Iza?- głos Kuby rozlega się w słuchawce. A miałam nadzieję, że to zamknięty rozdział, najwidoczniej się pomyliłam.  

-No tak, co chcesz?

-Chciałem cię odwiedzić, ale nie ma cie w mieszkaniu.  

-No nie ma i prawdopodobnie już nie będzie- mówię obietnym głosem, choć w środku łamie mi się serce.

-A to dlaczego? Co jest? Masz kłopoty?

-Um, nie mam już osiemnastu lat, żeby pakować się w kłopoty- śmieje się cicho, nieco wymuszonym śmiechem.- Po prostu przeprowadziłam się do Anglii, do Londynu, może zacznę studiować.  

Przez chwilę nic nie mówi, a ja zaczynam się zastanawiać, czy się nie rozłączył. Wiem, że jest na mnie wściekły, też bym była. Ale ja tego potrzebowałam, odciąć się od niego bez najmniejszego słowa. Nie pomyślałam tylko, że Kuba zajęty swoją dziewczyną, znajdzie jeszcze dla mnie czas.  

-Ty tak na serio?- odzywa się w końcu.

-No, tak.

-I nic mi nie powiedziałaś?

-A kim ty jesteś, żeby mówić mi co mam robić? Jakbyś nie zauważył jestem dorosła- walczę do słuchawki.  Nienawidzę, kiedy ludzie myślą, że mogą mówić co mogę, a czego nie mogę.  Nienawidzę matkowania, w końcu już mam jedną mamę, więcej mi nie potrzeba.  

-Jestem twoim przyjacielem, pamiętasz?

-Nie sposób zapomnieć- przewracam oczami i sama się dziwię, że stać mnie na aż tak ironiczny ton.  

Ta rozmowa powoli przeradza się w kłótnie, a my tak dawno się nie kłóciliśmy. Zła, po prostu się rozłączyłam i mocno położyłam telefon na blacie stołu.  

Hejo!
Dziś mega krótki rozdział, ale chociaż jest????
Umm... życzę Wam wesołego Sylwestra, szczęśliwego nowego roku, żeby Wasze postanowienia się spełniły!

                                  Przesłodzone

Przeslodzone

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1150 słów i 6316 znaków.

2 komentarze

 
  • Nataliiia

    Kiedy next??

    4 sty 2017

  • Przeslodzone

    @Nataliiia postaram się, żeby kolejna część była w sobotę????

    4 sty 2017

  • Nataliiia

    @Przeslodzone ok

    4 sty 2017

  • Ewcia:D

    Cudowna część! Świetnie piszesz! Oby tak dalej ;)

    1 sty 2017