"-Naprawdę byś to dla mnie zrobił? - zapytałam. Blondyn pokiwał głową. Umówiliśmy się na jutro po szkole. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że muszę już iść, stanęłam na placach i delikatnie cmoknęłam go w policzek jeszcze raz mu dziękując. Gdy się odsunęłam, dostrzegłam, że się zarumienił. Uśmiechnęłam się ostatni raz i odeszłam. "
"- Dosyć tego. Nie będziesz się tak odzywał do własnej matki! - nie wytrzymałem i po chwili parsknąłem śmiechem z niedowierzania. Cofnąłem się o kilka kroków zaraz potem unosząc brwi ze zdziwienia.
- Matki? Ty siebie nazywasz m a t k ą? - w dalszym ciągu patrząc na nią, ledwo powstrzymywałem się od tego, by jej nie uderzyć. - Pomyśl. Jaka matka, oskarża swoje dziecko o śmierć drugiej osoby?"
Tak wiem. Te fragmenty nie są długie i może niezbyt ciekawe, ale mimo wszystko mam nadzieje, iż zachęciły niektórych do przeczytania kolejnej części. No to chyba tyle. Bajo.
Dodaj komentarz