Czarownica część 8

     Następnego dnia z samego rana wszedłem do budynku, w którym pracowałem. Mijając innych członków Rady, spotykały mnie radosne komentarze o moim powrocie. Udałem się do mojego biura, zamykając za sobą dokładnie drzwi. Miło było w końcu tu wrócić, ale nie miałem ochoty na rozmawianie z innymi. 
      Usiadłem za biurkiem, obróciłem się na krześle, by być twarzą do okna i wpatrując się przez nie, pogrążyłem się myślami. Czy zaniechać poszukiwania? Dać sobie spokój z wiedźmą? Jak się okazało, nie jest taka zła, jak malują ją książki dla dzieci. Z drugiej strony nie wiadomo co ona może wymyślić i czy nie sprowadzi na nas jakiś poważnych kłopotów. Lecz znowu jak będziemy dalej próbować ją złapać, może zginąć więcej łowców, a tego bym nie chciał. Będąc zamyślonym, nie usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Dopiero głos mojego zastępcy wyrwał mnie z transu.
- Hej, Rip, słyszałem, że wróciłeś. - przywitał się Eliasz, podchodząc do biurka. Ja w tym czasie obróciłem się przodem do niego.
- Cześć, Eli. Nie, żebym specjalnie robił sobie przerwę. - zaśmiałem się.
- Co się z tobą stało? Czy ta wiedźma miała coś z tym wspólnego? - ehhhh... Te niewygodne pytania.
- Nie do końca.
- Spotkałeś ją. - stwierdził. Wiedział bez mojego potwierdzenia, że ma rację.
- Słuchaj, usiądź, bo to jest bardziej skomplikowane, niż by mogło się wydawać. Wtedy przed moim zniknięciem wpadłem na genialny pomysł, który jak się później okazało, nie był taki genialny, że pójdę i przeszukam dom tej dziewczyny, mieszkającej pod lasem. Chciałem znaleźć jakieś informacje, bo wydawała się podejrzana, ale przyłapała mnie. - streściłem mu całą moją ostatnią przygodę. Eliasz słuchał uważnie. 
- Czyli ta kobieta jest naszą poszukiwaną wiedźmą? - spytał.
- Tak, ale, nie wierzę, że to powiem, ona nie jest zła. Nie jest naszym wrogiem, a co jeszcze bardziej absurdalne, byłaby dobrym sojusznikiem. - widziałem jego zmieniający się wyraz twarzy.
- Rpi, czy ona ci mózg wyprała? Wiedźma sojusznikiem łowców? Pomijając fakt, że postrzeliła cię i porzuciła w środku lasu na śmierć. Słyszysz sam siebie? Jak bardzo irracjonalne to jest?
- Wierz mi, że nie chcemy robić sobie z niej wroga. Ona ma po swojej stronie stworzenia, o których nigdy nie słyszałeś. Kontroluje ten las.
- Jakbyś zapomniał, pozbywamy się takich jak ona.
- Kurwa, Eliasz, chcesz zadzierać z kobietą, do której na herbatkę przychodzi Lucyfer?- w jego oczach pojawiło się niezrozumienie. - Lucyfer albo diabeł, upadły anioł, król piekieł czy inne podobne.
- Nie mów, że uwierzyłeś jej w to. Okłamała cię i tyle.
- Nie ty leżałeś u niej na kanapie przez kilka dni, kiedy ona siedziała w tym samym pomieszczeniu, rozmawiając sobie z szatanem, diabłem czy innym lichem. Powiedzmy, że miałem okazję go poznać. Ja nie żartuję, Eli, albo przełkniemy naszą dumę i będziemy z nią współpracować, albo wydamy jej wojnę, której nie mamy szans wygrać. Wiem, że jest to dość trudna decyzja, ale trzeba wziąć to pod uwagę.
- Nawet jeśli to nie wszyscy się na to zgodzą. Pamiętaj, że mimo bycia naszym szefem, dowódcą jesteś jednym z najmłodszych członków rady. Wielu starszych łowców, mówię o tych, co należą do nas od kilkudziesięciu lat, nigdy się nie zgodzi na sojusz. Być może i oskarżą cię o zdradę. O spiskowanie z wiedźmą. 
- Jestem w pełni świadomy konsekwencji jednego jak i drugiego wyboru, ale i tak uważam, że warto próbować przemówić im do rozsądku. Przypomnij sobie, ile naszych już pogięło w lesie, a to wszystko na polecenie tej dziewczyny. 
- Do wczoraj ty należałeś też do tej statystyki. Skąd możemy mieć pewność, że tamci też nie błądzą po lesie?
- Ciężko mi to przyznać ale gdyby przyszła po mnie dzień później to byłbym martwy, czy to z powodu rany, czy z wychłodzenia, zmęczenia, głodu. Stworzenia mieszkające tam wiedzą co zrobić byś błądził i nie znalazł wyjścia. 
- Co chcesz teraz zrobić? Mam zebrać ludzi?
- Nie, jeszcze nie. Na razie przekaż im, tylko by omijali las szerokim łukiem. Muszę wymyślić jak im to powiedzieć i co dokładnie mamy zrobić. Możesz już iść. 
         Zostałem sam z głową pełną myśli. To będzie długi i ciężki czas dla wszystkich. 

********
         Siedziałam za domem z Lucyferem, popijając sobie herbatę. Przed nami na padoku stał mój koń, który nic szczególnego nie robił, ale i tak lubiłam go obserwować. 
- Myślisz, że jak potoczą się teraz wszystkie wydarzenia? - spytał siedzący obok.
- Wiesz, ciężko powiedzieć. Rip wydawał się być pojętnym łowcą, co jak sam wiesz, nie zdarza się często. Sam zaproponował swego rodzaju sojusz. Jednak on może mówić jedno, a ludzie będący pod nim robić drugie. Jeśli by doszło do owego sojuszu, jego pracownicy mogą się zbuntować. Czyli i tak muszę zachować ostrożność. Ale jak to mówią, pożyjemy, zobaczymy. Teraz delektuj się ciszą i spokojem. 
- Ostatnie dni były dziwne, a to tylko przedsmak tego co cię czeka.
- Wiem, ale nie będę zawracać sobie tym głowy w taki piękny i spokojny dzień. Jest zbyt ładnie by psuć sobie humor. 
         Reszta dnia zeszła nam na wpatrywaniu się w niebo i rozmowie o mało ważnych sprawach. Gdy zaczynało robić się chłodniej, zaprowadziłam konia do boksu, a my udaliśmy się do mojej biblioteczki. Lucyfer stanął przed jednym regałem i przesuwając palcem po grzbietach książek, szukał czegoś. Po chwili wyjął grubą, oprawioną w czarną skórę książkę. Nie miała ona nigdzie widocznego tytułu.
- Po co ci to? - spytałam.
- Jest tu opisany rytuał wskrzeszenia.
- Nie zgadzam się na to. Odłóż książkę na miejsce i łapy z dala od tego.
- Jeśli łowcy nie zechcą współpracować, obiecaj mi, że albo ty, albo ja, wskrzesimy innych czarodziei i czarownice do pomocy w powstrzymaniu ich.
- Rozumiem twoje zmartwienie, albo staram się to zrozumieć, ale przesadzasz i to bardzo. Moja intuicja mówi mi, że się dogadamy i twoje radykalne metody nie będą potrzebne. Mają mądrego dowódcę.
- Obyś miała rację, dziewczyno. Muszę wracać, widzimy się za jakiś czas. - zniknął, a książki, tak czy inaczej, nie zostawił. Złodziej jeden. 

1 komentarz

 
  • Użytkownik emeryt

    @Aleksa gdy umieściłaś swoje dwa pierwsze opowiadania, trafiłem na nie i z przyjemnością je przeczytałem. Teraz jednym ciągiem zaliczyłem od 3 do 8 i czekam na kolejne, gdyż bardzo mi się spodobały. Opisujesz tak ciekawie bohaterów twojego opowiadania, że nie można przestać czytać, tak to wciąga. Serdecznie pozdrawiam, życząc dużo zdrówka i w dalszym ciągu wspaniałej weny.

    23 wrz 2021

  • Użytkownik Aleksa

    @emeryt miło mi, że tak się podoba i dziękuję.

    24 wrz 2021