Czarownica część 4

Las to magiczne miejsce. Ostoja dla przyrody, której człowiek nie zdołał jeszcze zniszczyć. Chociaż niewiele mu brakuje do zdewastowania tego miejsca, jak to ma w swojej naturze. Spokój został przerwany przez portal, a z niego wypadło nieprzytomne ciało młodego mężczyzny. Całemu zdarzeniu z wysoka przyglądały się kruki.
         ********
         Siedziałam sobie spokojnie w salonie, pijąc poranną kawę i oczekując na Lucyfera.
Mój wieloletni przyjaciel, gdy dowiedział się o wieczornym incydencie, nie mógł sobie odmówić niepotrzebnej paplaniny. On już taki po prostu jest i trzeba się przyzwyczaić.
Czekałam chwilę, aż się pojawił. 
- Cathrino, czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć, coś ty odwaliła wczoraj?
- Hmmm... Jakby ci to ubrać ładnie w słowa? Miałam niezapowiedzianego gościa.
- Któremu ukazałaś swoje moce i pozostawiłaś w lesie.
- Owszem, ale najpierw wykazałam mu pamięć. Jak się wydostanie, to znaczy, że szczęście mu sprzyja. Nie spodziewam się tego. Zobaczymy czy Bóg ma go w swojej opiece.
- Dziewczyno to nie jest zabawne! Masz na głowie ludzi polujących na takich jak ty. Posłałaś w cholerę ich dowódcę. Jak powiążą cię z tym, to możesz mieć duże kłopoty.
- Wiem. Zadowolony? Czasu i tak nie cofniesz, a ty zamiast prawienia mi tu morałów powinieneś zajmować się swoim zakątkiem. Bo w piekle też wesoło nie jest, a JA sobie poradzę. 
- Tylko nie wzywaj mnie z płaczem, jak sprawy wyrwą się spod kontroli.
- Jego ludzie tu nie przyjdą. Kilka osób straciło już życie w tym małym boju. Szef, dowódca czy zwykły członek gildii nie jest dla nich tak ważny, by ryzykować własnym życiem. 
- Skąd taka pewność?
- A stąd, że dogadałam się z leszym. Noc zamienia się w istne piekło na ziemi dla Rady. Mam wszystko pod kontrolą. A jeśli nie chcesz porozmawiać ze mną o normalnych rzeczach przy kawie, to możesz już iść.
- Pozostawienie tego człowieka na pastwę losu będzie niosło za sobą poważne konsekwencje. Zastanów się kilka razy nad tym, bo twoje postępowanie nie jest słuszne.
- Nie jest słuszne?! Czy ty siebie słyszysz? Ta frakcja, bo inaczej tego nie nazwę, zabiła większość jak nie wszystkich mi podobnych, a ty mi mówisz, że pozbycie się jednej jednostki jest złe. Czy ty czasem nie jesteś władcą piekieł, który cieszy się z ludzkiego cierpienia? 
- To nie ma nic wspólnego z twoim bezpieczeństwem. Oni zaczną szperać i prędzej czy później trafią do ciebie.
- W takim razie będę na nich czekać. Przyjdą i znikną w niewyjaśnionych okolicznościach.
- Żeby tylko ciebie nie spotkał taki los. Zastanów się. Lepiej by było, jakbyś znalazła tego chłopaka. Jesteś ostatnią z nas i musisz się pilnować.
- Nie wiem, może to przemyśle, a teraz jak nie chcesz się napić ze mną kawy, to idź.
           Poszedł. Nie zdziwiło mnie to. Zawsze tak się kończyło, gdy coś nie szło po jego myśli. Dobra, niech będzie. Znajdę tego łowcę i nie dam mu umrzeć. Chyba. Zobaczę, w jakim będzie stanie i czy będzie chciał współpracować, ale najpierw kawa.
         Gorąca kawa to jest to czego się potrzebuje. Zawsze. Naszykowałam się, zamknęłam dokładnie dom, by coś mi się tam czasem nie zaplątało jak poprzednio. Ruszyłam w stronę polany leszego. Jeśli chce się coś znaleźć w lesie, trzeba iść do strażnika lasu. On wie wszystko odnośnie tego co się dzieje na jego terenie.

         *********
        Szwendałem się po lesie od dawna. Nie wiem, ile minęło, ale miałem wrażenie, że wieczność. Przechodząc setny raz obok tak samo wyglądających drzew, krzewów i ścieżek łatwo było stracić orientację w terenie, którego i tak się nie zna. 
         Dotarłem w końcu do jakiejś dziwnie pustej polanki pośrodku gęstego lasu. Nie wiele się zastanawiając, podszedłem do jednego drzewa rosnącego na skraju. Noga mi doskwierała i chciałem już odpocząć. Oparłem się o pień i zsunąłem na ziemię między krzewy. Byłem zmarznięty, głodny i spragniony, ale muszę poczekać do rana. Może wtedy uda się znaleźć wyjście stąd. Teraz pozostaje mi jedynie pójść spać, by przeczekać do rana.
        Powoli docierały do mnie jakieś nieznane głosy. Siedziałem bezruchu i słuchałem.
- Słuchaj, wiesz, że cię szanuje, jednak jesteś takim jakby właścicielem tego miejsca. Potrzebuję informacji.
- Domyślam się, droga wiedźmo, zawsze przychodzisz po informacje.
- Nie nazywaj wiedźmą. Nie lubię tego. Parę godzin temu, na twoim terenie pojawił się mężczyzna. Jestem tu, bo nasz kochany Lucek stał się miękki i każe mi odnaleźć tego człowieka.
         Patrzyłem na postacie przede mną. Była to kobieta o rudych włosach ta sama, przez którą tu wylądowałem. Przed nią stało dziwne, dwunożne, stworzenie z porożem wyrastającym ze zwierzęcej czaszki. Postać wyglądała, jakby była pokryta korą i mchem, a wokół niej unosiło się stado kruków. Nie skupiałem się nad tym, o czym rozmawiają, aż nagle stwór uniósł rękę i wskazał palcem centralnie w miejsce, w którym siedziałem. Kobieta skinęła głową i udała się w moją stronę.

********
          Podziękowałam leszemu i udałam się na obrzeża polany, gdzie miała znajdować się moja zguba. Nie ruszał się. Albo jest martwy. Albo myśli, że jak nie da oznak życia, to go zostawię w spokoju. Pewnie tak, gdyby nie narzekanie Lucyfera.
- Cześć, witaj. Chodź ze mną, a zabiorę cię z tego miejsca. - wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Najpierw jakąś magią sprawiasz, że kula z mojego pistoletu ląduje w mojej nodze. Później rzucasz na mnie jakiś inny czar, a na koniec wysyłasz nieprzytomnego na środek lasu w nocy. I myślisz, że ci teraz uwierzę wiedźmo? Powinnaś spłonąć na stosie jak reszta! - Nie powiem, zadziwił mnie ten człowiek. Musiał być odporny na magię.
- Słuchaj, nie nazywaj mnie wiedźmą. Nie lubię tego. A teraz bądź łaskaw wytłumaczyć mi jakim cudem pamiętasz wszystko przed pobudką w lesie.
- Nie wiem. Nie będę z tobą rozmawiać. Moi ludzie cię znajdą i spalą jak resztę.
- Tak, tak wygrażaj sobie. Pójdziesz ze mną, trochę się ogrzejesz i będziesz mógł sobie wrócić do swoich.
- A wtedy co? Wbijesz mi nóż pod żebra, aby mieć pewność, że się mnie pozbędziesz? - Mam go już dość. Nie chce po dobroci, to będzie siłą. Wyszeptałam jedno zaklęcie i łowca zasnął. Teraz tylko wypowiedzieć drugie i będziemy w domu. Oczywiście moim. 

Aleksa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1201 słów i 6509 znaków. Tagi: #czarownica #łowcy #las #lucyfer #magia #czary #śmierć #cmentarz

1 komentarz

 
  • Gość Paul W

    Bardzo ciekawe. Niecierpliwie czekam na dalsze części... No może te literówki... Ale i tak ciekawie się to czyta.
    Szkoda, że na nowe części trzeba czekać tak długo, ale widocznie są jakieś powody obiektywne.   ;)

    8 sie 2021

  • Aleksa

    @Gość Paul W Cieszę się, że się podoba 😄

    9 sie 2021