Moje marzenie. Rozdział 1

Poznajcie historię bohaterów, których znacie z Tylko Ty. Komentujcie! Jesli Wam się spodoba, będzie cd, jeśli nie, to nie.

Rozdział 1

     Kaśka spojrzała na Olę, a potem we wskazanym przez nią kierunku. Przez zakurzone okna klatki schodowej, którą schodziły, widać było wyraźnie golfa parkującego przed budynkiem. Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i wysoka postać w dżinsowej kurtce stanęła obok samochodu.      
- No, idź, nie czekaj na mnie. Umówiłam się z Adamem – rzuciła Ola, widząc, że Kasia nie rusza się z miejsca – Idź! – popchnęła ją lekko i mrugnęła figlarnie.
     Teraz już nie czekała, zbiegła po schodach, przeskakując po dwa stopnie. Przyjechał, myślała rozgorączkowana, przyjechał, powtarzała sobie w duchu. Kiedy Ola zostawiła ich samych w knajpce, w dniu kobiet, rozmawiali jeszcze ponad godzinę, ale rozstali się właściwie "nijak”. Nawet nie poprosił o telefon. Serce zamierało jej za każdym razem, kiedy o nim myślała. Pokonała własne kompleksy, własne słabości, starała się zrobić na Arturze wrażenie pewnej siebie, ale wszystko na nic, myślała z goryczą, czekając przez te wszystkie dni na jakiś znak z jego strony. Przyjechał... Stanęła niezdecydowana w drzwiach i osłoniła oczy dłonią. Udała, że oślepia ją słońce, żeby zyskać na czasie. Artur zrobił kilka kroków w jej stronę i zatrzymał się w połowie drogi. Ona też ruszyła, czując jak drżą jej łydki. Był tu... ON tu był! Przyjechał, żeby się z nią spotkać! Poczuła się, jakby miała za chwilę skoczyć ze spadochronem. Strach zapierał jej dech, ale odwrotu nie było. Wzięła głęboki wech, żeby się uspokoić.
- Witaj – odezwał się pierwszy i spojrzał jej śmiało w oczy.  
- Witaj – odparła, starając się, by jej głos zabrzmiał pewnie.  
     Mimo pięknej pogody, kapryśny marcowy wiatr targnął połami dżinsowej kurtki Artura i odsłonił białą koszulkę z napisem "Depeche Mode”.  
- Jesteś ich fanem, czy to tylko pamiątka z koncertu? - lekko drwiący ton miał ukryć jej niepewność.  
- I to, i to - odpowiedział i wciąż jej się przyglądał.  
     Zauważyła, że kącik ust lekko mu drga, jakby starał się ukryć uśmiech. Podeszła i położyła mu dłoń na piersi w niewielkim zagłębieniu utworzonym przez wyczuwalne pod koszulką mięśnie. Nieoczekiwanie Artur położył na jej dłoni swoją i lekko docisnął, tak, że poczuła ciepło jego skóry. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Podniosła głowę i nagle tuż przed sobą miała jego usta. Ich oddechy zmieszały się. Jak miała się temu oprzeć? I po co? Wystarczyło, że lekko uniosła się na palcach i dotknęła jego warg. Tyle razy próbowała sobie to wyobrazić, a teraz po prostu zagłębiła się delikatnie, ale zdecydowanie, układając ręce na karku Artura. W pierwszej chwili nie zareagował, ale kiedy omiotła jego podniebienie językiem, przejął inicjatywę. Poczuła jak obejmuje ją w pasie i przygarnia do siebie, a po chwili druga jego dłoń przytrzymuje jej szyję. Westchnęła cicho i wciągnęła powietrze nosem. Artur wpił się w nią mocniej i głębiej, jakby sprawdzając językiem, jak głęboko dosięgnie... Jęknęła, czując, że nogi robią jej się dziwnie miękkie. Pragnęła, by ta chwila trwała wiecznie, ale on nagle oderwał się od jej ust. Dyszeli przez chwilę.
- Idziemy coś zjeść – stwierdził, kiedy oddech nieco mu się uspokoił. Jakby nigdy nic, wskazał samochód i sięgnął do kieszeni po kluczyki.
     Wsiadła posłusznie, wciąż oszołomiona pocałunkiem. Czy to była zapowiedź, że to on tu rządzi? Nie potrzebował jej tego mówić, wyczuła natychmiast, jakie przyznał im role. Zresztą, czegokolwiek by zażądał, zgodziłaby się z ochotą. Kiedy go zobaczyła po raz pierwszy, to było jak grom z jasnego nieba. Wszystko zeszło nagle na drugi plan. Myślała tylko o tym, jak podejść do zjawiska, które ma ze 190 cm wzrostu, sylwetkę, jak żywa reklama sprzętu sportowego i ciemnoblond czuprynę. No i te oczy...
- Lubisz naleśniki? - spytał Artur, przerywając jej rozmyślania – znam tu niedaleko takie miejsce.
- Może być, pod warunkiem, że nie będę ich musiała sama usmażyć – zachichotała nerwowo. Nie była pewna, czy przełknie choć kęs w jego obecności.
- Wystarczy, że je zjesz – zaśmiał się krótko, ukazując białe zęby. Zauważyła, że ma kły wystające odrobinę poza łuk zębów, co nadawało jego uśmiechowi drapieżności.
     Zaparkowali na chodniku przed niewielką knajpką. Dobrze znała to miejsce, ale nie chciała psuć mu zabawy. Artur delikatnie objął ją ramieniem i poprowadził do jednego z maleńkich stoliczków..
- Na słodko, czy na słono? - spytał.
- Jeden taki, drugi taki – odparła bez zastanowienia – Zaraz wracam – dodała, kierując się w stronę toalety.
- Poczekam na Ciebie z zamówieniem – Artur rozsiadł się na jednym z krzeseł.
- Jak chcesz, ale możesz mi wziąć taki z pieczarkami i drugi z dżemem wiśniowym –rzuciła i ruszyła przed siebie. Musiała choć na chwilę znaleźć się z dala od niego.  
     Kiedy tylko znalazła się za drzwiami toalety, zatrzasnęła je i oparła się plecami o twardą powierzchnię. Dotknęła palcami obrzmiałych ust. Nikt nigdy tak jej nie całował, a w każdym razie ona sobie tego nie przypominała. Artur nie był jej pierwszym chłopakiem, ale na pewno ci, z którymi się dotychczas spotykała byli przy nim zaledwie chłopcami. To był prawdziwy mężczyzna! Taki, jakiego pragnęła. Nie, ona pragnęła dokładnie JEGO. Od pierwszej chwili, gdy go ujrzała. Myśl, że przyszedł z dziewczyną i to z jaką dziewczyną, aż ją zabolała. Patrząc na nich, nie potrafiła myśleć o niczym innym, jak tylko o niesprawiedliwości panującej na świecie. Od pierwszych chwil, jakie mogła odtworzyć w pamięci, zawsze miała "pod górkę”. Nieślubne dziecko ojca, który zginął w wypadku, zanim zdążył ją zobaczyć i podjąć decyzję, czy chce dać jej nazwisko, nie miało lekko. Co prawda matka dobrze sobie radziła, prowadząc razem z siostrą aptekę, ale nie zmieniało to faktu, że córka często była w szkole traktowana gorzej niż inne dzieci. Może nauczyciele nie okazywali pogardy wprost, ale też nie byli nastawieni przyjaźnie. Nawiązywanie kontaktów z rówieśnikami też nie przychodziło jej łatwo. Nie była nieśmiała, ale też nie brakowało jej kompleksów. Ukrywała je, decydując się na najbardziej szalone eskapady. Zyskała dzięki temu opinię "równej dziewczyny” i nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że ona też może się bać. Cieszyła się z tego do chwili, kiedy weszła w wiek dojrzewania. Mimo kobiecej sylwetki, chłopcy widzieli w niej bardziej kumpla, niż ewentualny obiekt pożądania. Tym razem miało być inaczej, bo on aż nadto wyraźnie dał jej do zrozumienia, że mu się podoba.
     Artur zamówił naleśniki i czekał spokojnie przy stoliku. Obserwował uważnie, jak Kaśka zgrabnie wymija przeszkody i płynnym ruchem siada na krześle naprzeciw niego.     
- Opowiedz mi coś o sobie – poprosił.  
- Mieszkam z mamą, ale chwilowo jej nie ma... - umilkła na chwilę, a potem spojrzała w stronę szklanej tafli okna – Tam, po drugiej stronie jest podstawówka, do której chodziłam. Do ogólniaka miałam dalej, ale wtedy już miałyśmy samochód – dodała i znowu umilkła – Nie wiem, co chcesz wiedzieć – stwierdziła wreszcie.
- Wszystko – wzruszył ramionami – Powiedz mi to, co chcesz. Próbuję Cię poznać, dowiedzieć się, co lubisz, jaka jesteś... - zawiesił głos.
     Uśmiechnęła się zagadkowo. Gdyby wiedział, jaka jest, a raczej, jaka była. Nie miała najmniejszego zamiaru, wtajemniczać go w swoje sprawy. Niech ją widzi taką, na jaką się wykreowała. Za każdym razem, kiedy odsłaniała się przed kimś, kończyło się to katastrofą. Tym razem nie będzie błędów, postanowiła.  
- Lubię ryzyko, lubię jeździć samochodem, ale odkąd zapłaciłam mandat za prędkość, mama ograniczyła mi dostęp do kluczyków – wydęła wargi – lubię dobre jedzenie, ale nie lubię gotować, lepiej czułabym się chyba w skórze chłopaka.
- Też coś! - Artur prychnął i uśmiechnął się kącikiem ust – z mojego punktu widzenia, dobrze jest, jak jest. Chłopaki mnie nie interesują. W tym sensie oczywiście – uniósł brwi w uniwersalnej minie oznaczającej... no, wiadomo, co!
- W tym sensie? - uniosła brwi, a jej pełne usta wykrzywił drwiący uśmieszek.
- Jeśli jeszcze raz tak zrobisz, to Cię ugryzę – stwierdził nagle, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk.
- To groźba? - zadrwiła znowu i wykrzywiła usta.
     Nim zdążyła się zorientować, co się dzieje, Artur przyciągnął ją do siebie zdecydowanym ruchem i pochwycił zębami jej dolną wargę, a po chwili poczuła jak wciąga ją i ssie. Zaniemówiła z wrażenia. Język Artura wdarł się śmiało do jej ust i sięgnął aż do podniebienia. Jęknęła, ale nie broniła się, a on smakował ją, jak dojrzały owoc. Pozwoliła mu buszować bezkarnie przez dłuższą chwilę, po czym sama zacisnęła delikatnie zęby na jego języku. Syknął zaskoczony i oderwał się od jej ust. Zamarła, zaskoczona własną śmiałością. Miała przed sobą dwoje szarych, pałających oczu. Wpatrywała się w nie, jak zahipnotyzowana. Była w nich jakaś dzikość i gdyby miała je opisać, powiedziałaby, że przypominają oczy wilka.  
- No, no... - głos miał niski i chropowaty.  
     Spuściła wzrok i głośno wciągnęła powietrze nosem. Czuła jak skronie jej pulsują. Uwielbiała jego głos, męski i zdecydowany, który doskonale współgrał z wyglądem i dopełniał obrazu seksownego, niegrzecznego chłopaka. Taaak, mógł tym głosem oczarować, kiedy chciał, ale z pewnością potrafił nim również narzucić swoją wolę, czy nawet przestraszyć, przemknęło jej przez myśl.
     Kelnerka postawiła przed nimi talerze z naleśnikami. Kaśka przyjrzała się z zaciekawieniem porcji Artura. Zamówił takie z serem na słodko. Spodziewała się raczej czegoś z mięsem.
- Zdziwiona? - uchwycił jej zaskoczone spojrzenie – Czasem lubię słodycze – dodał z rozbrajającym uśmiechem.

     Wyszli w knajpki trzymając się za ręce, jak dzieciaki. Podeszli do samochodu, ale jakoś oboje nie kwapili się do wsiadania.
- Przejdźmy się -zaproponował Artur.
     Z ochotą przysłała na jego propozycję. Przeszli do niewielkiego skrzyżowania i Kaśka skręciła w osiedlową uliczkę, delikatnie pociągając za sobą Artura.  
- Masz ochotę na coś do picia? - starała się, by pytanie zabrzmiało "od niechcenia”, ale na wszelki wypadek patrzyła przed siebie, wiedząc, że w jej oczach wyczytałby napięcie.
- Skoro nalegasz... – Artur również patrzył gdzieś w dal. Tylko on wiedział, co się z nim działo w tej chwili. Dziwne, pomyślał, tyle emocji z powodu zbliżającego się seksu? Doskonale wyczuł jej intencje i natychmiast podjął grę. Mimo wszystko go zaskoczyła... Pewna siebie, wygadana, nawet trochę bezczelna, jak ją ocenił, doskonale wiedziała, czego chce. Seks był tylko kwestią czasu, ale nie sądził, że tak szybko. Zerknął na Kaśkę ukradkiem. Miała do zaoferowania wszystko, czego w tej chwili potrzebował. Już na konkursie ją "wyłapał”. Rzucała się w oczy z powodu sporego biustu, kontrastującego ze szczupłą talią i długimi nogami, ale prawdziwą niespodzianką był jej tyłek. Najładniejszy, jaki w życiu widział, a z pewnością miał z czym porównywać. Krągłe, jędrne pośladki, a nad nimi lekkie wygięcie pleców odsłonięte przez mocno wycięty kostium. Na samo wspomnienie poczuł przyjemne drganie w spodniach. Otrząsnął się. Jeszcze tego brakowało, żeby zauważyła!  
- Mieszkam niedaleko – rzuciła lekko i spojrzała na niego spod rzęs. Czuła, jak serce jej łomocze. Nigdy nie odważyła się dać chłopakowi tak jasno do zrozumienia, czego chce. Inna sprawa, że nigdy nie spotkała TAKIEGO chłopaka. A jeśli po tym jednym razie on dojdzie do wniosku, że jest beznadziejna? Z tego, co udało jej się dowiedzieć, Artur miał mnóstwo kobiet. Ta prawniczka, o której mówiła Ola była starsza i na pewno świetna w łóżku... Ale nie wystarczająco dobra, żeby z nim być, pocieszyła się natychmiast. Nawet jej przez myśl nie przeszło, że to ona mogła rzucić Artura. Kto przy zdrowych zmysłach rozstałby się z takim facetem?  
     Przeszli kilkadziesiąt metrów dzielących chodnik od bloku i weszli do słabo oświetlonej klatki schodowej.
     Seks na pierwszej randce? Nigdy! Słowa Ewy, młodszej siostry matki, brzęczały koło ucha Kaśki, jak utrapliwe komary. Odegnała je czym prędzej. A jeśli następnej już nie będzie, pomyślała? Poza tym, to była właściwie druga randka...
- Zastanawiasz się? - niski głos, o lekko kpiącym zabarwieniu wyrwał ją z zamyślenia.
- A Ty? - spytała zaczepnie, nie patrząc na Artura.
     Zaśmiał się cicho i położył jej dłoń na biodrze. Zatrzymała się przed drzwiami własnego mieszkania i sięgnęła po klucz. Dłoń na szczęście nie poruszyła się, bo inaczej Kaśka mogła mieć problem z trafieniem do zamka. Weszła pierwsza, a chłopak podążył za nią i kiedy zamykała drzwi, ustawił się z tyłu. W korytarzu panował lekki półmrok, ale nie zdążyła sięgnąć do kontaktu, bo nagle poczuła na karku najpierw ciepły oddech, a potem zęby. Delikatne ugryzienie wywołało przyjemny dreszcz, który powędrował w dół, zdecydowanie niżej, niż się spodziewała.
- Podoba mi się to miejsce – wyszeptał jej do ucha i znów delikatnie zacisnął zęby na odsłoniętej szyi.  
     Upuściła powoli torebkę na podłogę i odetchnęła głęboko, pochylając głowę w dół. Silna dłoń Artura powędrowała do przodu i objęła pełną pierś, druga poszła w jej ślady. Kurtka zsunęła się z ramion Kaśki jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Artur zatrzymał się na chwilę, jakby czekając na jej reakcję, a wtedy ona cofnęła się odrobinę i otarła pośladkami o jego biodra. Przygarnął ją mocniej, tak, że poczuła wybrzuszenie spodni.
- Mmmm... - zamruczała zmysłowo i odchyliła głowę.
- Kocie... - głos Artura wydał jej się jeszcze niższy i jakby zachrypnięty.
     Jasne pasma włosów opadły do tyłu ukazując Arturowi zarys ucha z połyskującym kolczykiem i brzeg napiętego mięśnia pod jedwabistą skórą szyi. Wciągnął nosem jej zapach. Było w nim coś znajomego, ciepłego i smakowitego, a jednocześnie jakaś nowa niespotykana nuta, która wabiła go i podniecała. Wciąż obejmował dłońmi jej twardniejące piersi. Były większe niż początkowo sądził, ale mogło to wynikać z podniecenia. Wyczuwał wyraźnie twarde sutki. Zapragnął zapoznać się z nimi bliżej. Jakby wyczuwając jego myśli, Kaśka obróciła się powoli i równie powoli zsunęła mu z ramion kurtkę. Po chwili dołączyły do niej ich koszulki. Dopiero teraz Artur mógł w pełni podziwiać kształty dziewczyny. Delikatna koronka stanika niczego nie ukrywała, a jedynie podkreślała krągłości. Sięgnął do zapięcia i jednym ruchem pozbył się tej subtelnej bariery. Kaśka uniosła w górę ramiona i skrzyżowała je nad głową, jakby zapraszając do pieszczot. Nie czekał ani chwili! Miał ochotę wgryźć się w delikatne ciało, ale przecież nie chciał jej wystraszyć. Powitała delikatne pocałunki cichym jękiem, który przeszedł w zdecydowanie wyższe i głośniejsze tony, kiedy Artur zaczął szczypać zębami najpierw miejsca wokół brodawek, a potem aureole. Omijał sutki, czując, że nie będzie w stanie powstrzymać się od mocniejszych pieszczot. Nie miał kobiety od... Boże, od jak dawna? Od wieków! Kaśka jęknęła sfrustrowana jego zachowaniem. Objęła dłonią pierś, zachęcając go do zajęcia się nią konkretniej.
- Ugryzę Cię – warknął.
- To ugryź – jęknęła chrapliwie. Czuła w brzuchu rój motyli, ociężale wirujących coraz niżej i niżej. Nie kochała się od dawna, nie licząc przyjemności, jaką sama sobie dawała. Pragnęła go i była gotowa na wszystko, no, prawie... - Oooch! - jęknęła głośno, kiedy zęby zacisnęły się na jej wrażliwym sutku. Zarzuciła ręce na kark Artura i wbiła paznokcie w jego umięśnione plecy. W odpowiedzi poczuła kolejne ugryzienie, a potem wszystko wokół niej zawirowało. Artur ssał i miętosił jej piersi, wywołując w niej falę dzikiego pożądania. Jęczała i mruczała, raz po raz zaciskając palce na jego barkach.  
- Mała kocica! - wydyszał unosząc głowę znad jej piersi i błyskając zębami w szerokim uśmiechu.
- Dzikus! - odparowała i pociągnęła go za sobą do pokoju.  
     Artur naparł na dziewczynę, szukając kawałka wolnej ściany. Nawet nie rzucił okiem na pojedyncze łóżko z wezgłowiem z kutego metalu pomalowanego na biało. Oparła się plecami o chłodny mur, a on osunął się na kolana i objął dłońmi jej kostki, sunąc powoli w górę.
     Niespodzianka! - pomyślała, czekając aż odkryje, że ma na sobie pas i pończochy. Szczerze ich nienawidziła, kiedy mama kupiła jej pierwszy komplet jeszcze w ogólniaku. Na szybko rosnącą dziewczynkę nie dało się dopasować odpowiednich rajstop. Buntowała się, ale miała do wyboru takie z krokiem w kolanach, albo takie, w które zmieściłyby się obie z mamą, za to z krokiem w kroku, albo pas i pończochy. Nosiła pas, pamiętając, żeby w dni z wychowaniem fizycznym zakładać spodnie. Dopiero na studiach odkryła, że facetów to kręci.
- Wow! - niski, aksamitny głos dobiegł ją z dołu. Zachwycone spojrzenie Artura wynagrodziło jej wszystkie upokorzenia, jakich doznała w szkole – Dziewczyno, zaskakujesz mnie! – w jego głosie było tyle samo zadziwienia, co radości. Czuł się, jak mały chłopiec, który dostał samochodzik i nagle odkrył, że pod spodem jest jeszcze pilot na baterie. Wiedział, że ta dziewczyna jest ostra, ale to była po prostu petarda! W dodatku odpalona w pobliżu jego spodni! Jeśli nie chciał stracić męskości, to zdecydowanie powinien rozpiąć rozporek. Przesunął dłońmi po smukłych udach wzdłuż cienkich paseczków przytrzymujących pończochy. Koronkowe majteczki nasiąkały wilgocią... wsunął pod nie kciuki, zawahał się, a potem podjął decyzję. Cienki materiał ustąpił pod wpływem szarpnięcia. Spojrzał w górę. Kaśka śledziła jego poczynania spod rzęs. Zachwyciło go, że nie protestowała, jakby wiedziała dokładnie, że właśnie tak zrobi.  
- Zgrabnie Ci poszło – zamruczała, mrużąc oczy.
- Kupię Ci nowe – resztki koronki wsunął do tylnej kieszeni spodni jak trofeum – Masz jakieś specjalne życzenia?  
- Co do majtek? - uniosła brwi. Weź mnie, przemknęło jej przez myśl, ale nie odważyła się powiedzieć tego głośno.
     Zaśmiał się cicho. Podkręcała go jak cholera! Uniósł jej spódnicę wyżej, tak, że zrolowała się w pasie i zbliżył głowę do kępki ciemnych kręconych włosów łonowych. Ucisnął kciukami delikatne ciało po obu stronach łechtaczki. Smagnął językiem wilgotne wrażliwe miejsce i poczuł na języku jej smak. Jęknęła głośno i napięła mięśnie ud. Odurzyło go to. Jak dawno tego nie robił? Zbyt dawno! Jego twardy fiut domagał się ulgi. Zignorował go i zaczął koniuszkiem języka pieścić twardy guziczek. Kaśka dyszała coraz głośniej i szybciej. Wpił się ustami we wrażliwe miejsce, czując, że jej palce szarpią mu włosy. Krzyknęła, ale nie był to okrzyk bólu. Prawą dłonią przesunął po wewnętrznej stronie uda i ostrożnie zagłębił palec w miękkiej wilgotnej przestrzeni. Westchnęła głęboko i wypchnęła biodra do przodu. Była gotowa go przyjąć. Czyżby? Z trudem wsunął drugi palec do ciasnego wnętrza. Jeszcze trochę cierpliwości, pomyślał i zaczął delikatnie masować wilgotne ścianki.  
     Kaśka była bliska omdlenia. Fala rozkoszy kłębiła jej się gdzieś w złączeniu ud, ale Artur najwyraźniej postanowił doprowadzić ją do szaleństwa.  
- Na co czekasz? - wydyszała wreszcie, kiedy oderwał głowę od jej umęczonego ciała.
     Sięgnął ręką do kieszeni, potem do drugiej i... zamarł. Zmienił spodnie i nie przełożył prezerwatyw! Zacisnął z całej siły szczęki, aż rozległo się ciche chrupnięcie. Tym razem będzie musiał dać rozkosz tylko jej. Poprawił wolną ręką spodnie, które groziły już eksplozją i nie wysuwając palców z ciepłego wnętrza, znów się nim zajął. Jego ruch nie uszedł jednak jej uwagi. Odgadła, co się stało.  
- W szufladzie szafki – rzuciła cicho i wskazała głową kierunek. Miała tam pamiątkę po ostatnim chłopaku, Jacku. Dupek, powiedział, że muszą się rozstać z powodu nadmiaru nauki, zaraz po tym jak się kochali. Potem wrócił ze schodów, żeby odebrać zapomnianą paczkę prezerwatyw. Zatrzymała je dla zasady, twierdząc, że jej się prędzej przydadzą, bo nie ma aż tyle nauki. Przepłakała całą noc. Teraz nadeszła okazja! Artur samymi pieszczotami doprowadził ją do miejsca, do którego z Jackiem nawet się nie zbliżyła.  
- Zostań tam      - rozkazał, widząc, że Kaśka robi krok w stronę łóżka i szybko wyjął z szuflady małą paczuszkę. Natychmiast zauważył, że to podwójne opakowanie. Brakowało jednej. Uśmiechnął się do siebie, sam nie wiedząc, dlaczego.
     Co on kombinuje, zastanowiła się, ale posłusznie wróciła pod ścianę. Zajęła się za to spódnicą, pozostawiając jednak pas i pończochy. Na stopach wciąż miała pantofelki na niewielkiej szpilce. Kiedy uniosła głowę, Artur kończył zakładać gumkę. To, co zobaczyła, zrobiło na niej wrażenie, którego nie była w stanie ukryć. Z opuszczonych nieco spodni wyłaniał się sterczący pionowo w górę, potężny wzwód. Nie spiesząc się, Artur podszedł do niej, jakby napawając się jej reakcją. Zadrżała i przełknęła głośno ślinę.  
- Boisz się? - spytał i nie czekając na odpowiedź, zagłębił się w jej ustach.  
     Nie czuła strachu, no, może odrobinę... Podniecenie podniosło jej poziom adrenaliny do niebezpiecznie wysokiego pułapu. Nagle zapragnęła go w sobie, bez względu na to, czy sprawi jej ból. Przyłączyła się śmiało do pocałunku, zarzucając ręce na kark Artura. Poczuła, jak silna dłoń odciąga jej udo w bok, otwierając ją... wstrzymała oddech, kiedy twarda główka dotknęła jej obrzmiałego wejścia. Pchniecie było zdecydowane, ale delikatne jednocześnie. Zamiast spodziewanego bólu, poczuła przyjemne rozpieranie. Jak on się mógł zmieścić? Wciągnęła powietrze nosem, podczas gdy on chwycił jej pośladki i nagle podrzucił ją w górę. Instynktownie oplotła nogami jego biodra. Przerwał pocałunek, bo teraz jej głowa znalazła się wyżej. Tym razem pchnął mocniej, tak, że poczuła go naprawdę głęboko. Pozycja, którą wybrał, dawała mu pewność, że Kaśka jest całkowicie zdana na niego. Wspierała się na jego ramionach, oparta plecami o ścianę, a on raz po raz zagłębiał się w niej, podrzucając ją bez wysiłku. Początkowo starała się panować nad sobą, ale wkrótce nie była w stanie powstrzymać jęków rozkoszy. Miała wrażenie, że jej wnętrze płonie, a drażniona przy każdym ruchu łechtaczka pulsuje wściekle i za chwilę eksploduje. Zacisnęła powieki i wyobraziła sobie, jak każde pchnięcie rozbija mur dzielący ją od ekstazy. Prawie widziała rysy i pęknięcia... wyprężyła się i zacisnęła bezwiednie palce, wbijając paznokcie w spoconą skórę. Artur stęknął z wysiłkiem i przycisnął mocniej jej biodra do swoich. Krótki, urywany krzyk wyrwał się z jej gardła i zamarł, bo potężne pchnięcie zaparło jej dech. Coś pękało, łamało się i kruszyło... wbiła zęby w jego ramię. Do jej uszu dotarł jego gardłowy pomruk, przechodzący w niski jęk... doszedł tuż po niej. Czuła, że ma między nogami jedną pulsującą masę, rozedrganą i obolałą, ale dającą rozkosz, jakiej jeszcze nigdy nie zaznała.  
     Artur ostrożnie wykonał krok w tył, sprawdzając, czy da radę utrzymać się na nogach i ruszył powoli w kierunku łóżka, wciąż trzymając Kaśkę w objęciach. Chciała opuścić nogi, ale uznała, że bezpieczniej nie wykonywać w tej chwili gwałtownych ruchów.  Dopiero przy brzegu łóżka Artur wysunął się z niej i szybko pozbył prezerwatywy.  
- Połóż się – powiedział dziwnie miękko i pogładził jej bok. Zapiął spodnie i usiadł obok niej. Gładził przez chwilę miejsce między piersiami i brzuch, a potem schylił się i pocałował ją w usta – dobrze? - spytał.
     W odpowiedzi przeciągnęła się jak kot i obdarzyła go promiennym uśmiechem. Poczuł się dziwnie. Przecież wiedział, że jest w tym dobry, ale poczucie, że sprawił przyjemność właśnie jej, sprawiło mu prawdziwą satysfakcję. A może jeszcze raz, przeszło mu przez myśl? Nie, zostaw po sobie niedosyt! To zasada, której nie łamał. Przynajmniej na początku.  
- Gdzie byłeś? - dotknęła ciepłą dłonią jego policzka.
- Muszę iść – westchnął.  
- No tak... - przymknęła oczy, by ukryć rozczarowanie, które mógłby w nich wyczytać – Wrócisz? - starała się, by zabrzmiało to obojętnie.
- A chcesz? - spytał przyglądając jej się uważnie. Przecież wiedział, że chce.
- Nie pytałabym, gdyby było inaczej... - Dlaczego to takie trudne? Dlaczego nie mogę po prostu powiedzieć, że jest wszystkim, czego pragnę?  
- Spotkamy się tu w piątek? - tym razem wyczuła w jego głosie nadzieję.
- OK, wieczorem – odparła siadając. Poczuła się wspaniale. Facet, o którym niedawno mogła tylko marzyć siedział obok i pytał, czy będą się jeszcze kochać.  
     Artur wstał i spojrzał jeszcze raz na wyciągnięte leniwie ciało dziewczyny. Lubieżny uśmiech rozjaśnił mu twarz. Dlaczego nie szukał dziewczyny? A może i dobrze? Przecież właśnie znalazła się sama... Otrząsnął się i schylił po porzuconą na podłodze gumkę.  
- Łazienka? - spytał.
- Naprzeciw pokoju.
     Kiedy wychodził, Kaśka miała już na sobie miękki frotowy szlafrok i bose stopy. Dotknął małego czerwonego śladu po ugryzieniu, jaki zostawił jej na szyi. W odpowiedzi, ona dotknęła palcem jego ramienia. Zostawiła mu zdecydowanie wyraźniejszy ślad, ale to mu wcale nie przeszkadzało. Uśmiechnął się i musnął jej usta.
- Do piątku – powiedział wesoło.
     Kaśka zamknęła za nim drzwi i oparła się o nie plecami. Stała tak dobrych kilka minut.
- Ale jazda – westchnęła głośno, choć nie było obok nikogo, z kim mogłaby się podzielić wrażeniami. Uniosła ręce i splotła je nad głową – Jestem szczęśliwa! - dodała głośno i wyprężyła się. Uśmiech nie schodził z jej pełnych ust. Dopiero po dłuższej chwili podeszła do telefonu i wybrała numer zapisany w pamięci telefonu pod jedynką. Długo czekała na sygnał.  
- Pronto! – znajomy, oschły kobiecy głos odezwał się nagle w słuchawce.
- Hallo, Kate's speaking. Can I speak to Marianna? - starała się, by jej głos zabrzmiał pewnie.
- Si, arriva! - głos zawsze łagodniał, kiedy się przedstawiała – Buona serata, Caterina.  
- Cześć, kochanie! Wcześnie dzwonisz. Stało się coś? – w głosie mamy dało się słyszeć zaskoczenie.
- Nie, tylko chciałam Ci powiedzieć, że byłam na tych zdjęciach i zarobiłam pierwsze pieniądze. Jestem strasznie dumna, że mi się udało... - umilkła i czekała na reakcję.
- Och, skarbie, ja też jestem z Ciebie dumna! Przywiozę Ci coś ładnego, jak przyjadę na święta – tym razem głos emanował radością – Powiedz, co byś chciała?
- Żebyś nie musiała sprzątać cudzych domów – westchnęła – Czy naprawdę nie damy rady tylko z apteką?
- Damy – w głosie Marianny dało się słyszeć zniecierpliwienie – Rozmawiałyśmy o tym, Kasiu. Nie będziesz samodzielna mieszkając wciąż ze mną, a na drugie mieszkanie nas nie stać... Poza tym, ja wcale nie narzekam – dodała wesoło.
- Poznałaś tam kogoś? - spytała podejrzliwie, ale bez niechęci.
- Niezupełnie... – tym razem głos brzmiał niepewnie – Pogadamy, jak przyjadę.  
     Rozmawiały jeszcze kilka minut o nieważnych sprawach. Kiedy się rozłączyły, Kaśka wpatrywała się jeszcze przez chwilę w telefon, jakby chciała wyczyta z niego, co ma zrobić. A może tak zadzwonić do Ewy? Nie, teraz nie, ale jutro muszą pogadać, postanowiła. Jej rady przynosiły wyraźne efekty, jednak do pełni szczęścia było jeszcze daleko...
---
     Tego wieczoru Artur położył się do łóżka wyjątkowo wcześnie. Następnego dnia o świcie miał pociąg do Poznania. Nagle wyjazd, po którym tyle sobie obiecywał, zszedł jakoś na drugi plan. Tych kilka godzin z Kaśką kompletnie wytrąciło go z równowagi. Dziewczyna, jak dziewczyna, pomyślał, a jednak było w w ich spotkaniu coś wyjątkowego.  
- Ale masz minę! - młodszy brat wsadził głowę do jego pokoju i wyszczerzył zęby w szelmowskim uśmiechu – Wreszcie któraś dobrze Ci dała, co?
- Zamknij się, Młody – warknął, choć wiedział doskonale, że nie było w tych słowach złośliwości. Jakoś nie miał ochoty rozmawiać o Kaśce z nikim, nawet z nim.  
- Dobra – Młody wzruszył tylko ramionami i wycofał się do siebie.
     Głupia sprawa! Starzeję się, czy co? Artur popatrzył z wahaniem na drzwi do swojego pokoju. Nigdy tak nie reagował na zaczepki brata... Jak on to powiedział? "Dobrze mu dała”. Na samo wspomnienie popołudnia, poczuł przyjemne łaskotanie gdzieś w okolicy jąder. Nagle przypomniał sobie, że wciąż ma w kieszeni spodni koronkowe majtki. Sięgnął po nie i po chwili poczuł znajomy zapach słodkiej cipki, którą pieścił tak niedawno... Spojrzał w dół. O kurwa! Ostatni raz miał erekcję z takiego powodu jako nastolatek! Wsunął szybko pod poduszkę kawałki porwanej koronki i odetchnął głęboko. Spokój! Trzeba pojechać do Poznania i zrobić wreszcie porządek z tą obroną pracy magisterskiej! Wszystko inne musi zaczekać. Do piątku! Uśmiechnął się.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 5523 słów i 30398 znaków.

7 komentarzy

 
  • carmina

    Zdecydowanie świetnie napisane! ;-)

    14 sie 2014

  • kamilcia23

    Bardzo fajne:) czekam na następny rozdział :)

    14 sie 2014

  • Catherine

    Swietne opowiadanie, tak samo jak poprzednie:) czytalam wielokrotnie i za każdym razem z taką samą radością:-) można wiedzieć z jaką częstotliwością będziesz dodawała kolejne części?;-)

    13 sie 2014

  • czytelniczka

    wow nie spodziewałam się że wrócisz do pisania i to w dodatku w oparciu a poprzednią historię! superrr! baaardzo się cieszę :)) genialne;)

    13 sie 2014

  • Meggi

    Wystrzalowe! Czekam na dalsze ich losy! <3

    13 sie 2014

  • cvc

    pisz dalej!

    12 sie 2014

  • Nanana

    No, bomba! Trochę inne niż poprzednie, ale może będzie mocniejsze?  :sex2:

    12 sie 2014