Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Marta Historyczka - hisotoria prawdziwa VII

Marta Historyczka - hisotoria prawdziwa VIIMarta poszła na zajęcia, a w jej głowie panował mętlik myśli. W jej głowie przewijali się różni faceci. Sprzedawca, Arek, dyrektorzy. Tylu samców chciało ją mieć, a ona chciałaby ich wszystkich poczuć w sobie.

Za ścianą jej klasy siedziałem ja. Miałem matematykę i też nie potrafiłem się skupić. Myślałem tylko o tym, co dzisiaj może mnie spotkać u Marty.

Dzień się dłużył, ale w końcu zadzwonił ostatni dzwonek i mogłem wracać do domu.

- To jak Ari – gramy dzisiaj? – zaczepił mnie Mateusz, gdy wychodziłem ze szkoły
- Nie, dzisiaj nie dam rady – odparłem
- A to czemu? – drążył
- Mam trochę roboty w domu – skłamałem

W tym czasie doszedł do nas jeszcze Bartek.  

- Słyszałeś? Ariego dzisiaj z nami nie będzie – powiedział Mateusz
- Szkoda, szkoda. A co tam się dzieje panie kolego? – pytał teraz Bartek
- W domu muszę coś ogarnąć – wymigiwałem się jak mogłem
- To możesz później to ogarnąć przecież. Robota nie zając – zaczął nagabywać
- Nie, stary mi coś zlecił i nie dam rady dzisiaj, sory – uciąłem temat
- Nie, to nie, twoja strata – powiedzieli i skręcili w swoją ulicę

W domu czekał na mnie obiad na stole, który wciągałem jak odkurzacz. Z plecaka wyrzuciłem wszystkie książki i wpakowałem ciuchy robocze. Poszedłem jeszcze do toalety by ogarnąć swoje jajca. Nigdy nie wiadomo, co mnie dzisiaj spotka. Zwłaszcza po tym, co wydarzyło się wczoraj.

Wziąłem płyn do golenia i wysmarowałem swojego ptaka. Pod wpływem dotyku zaczął sztywnieć przez co łatwiej było mi go golić. Sięgnąłem po jednorazową maszynkę do golenia i zacząłem go upiększać. Po wszystkim ładnie go wymyłem i stwierdziłem, że upuszczę trochę ciśnienia, by w gaciach zrobiło się luźniej. Wszedłem pod prysznic, puściłem letnią wodę i wyobrażałem sobie, jak Marta obciąga mojego kutasa.
Jedną ręką oparłem się o prysznic, a drugą robiłem sobie dobrze. Wyobrażałem sobie, jak ssie moje jajeczka, a ja ruszam ręką po członku. Solidna dawka spermy trysnęła na ścianę prysznica. Ulżyło mi. Umyłem kabinę, wytarłem się i ubrałem. Wybiegłem z domu i kierowałem się do domu Marty.  

Rozglądałem się dookoła, czy nikt mnie nie śledzi. Nie chciałem wzbudzać podejrzeń. To była w końcu misja top-secret.  

W tym czasie, gdy przecinałem jedno skrzyżowanie Bartek wychodził z domu, by pograć z chłopakami w piłkę. Wydawało mu się, że właśnie mu gdzie mignąłem.  

- To dziwne, przecież miał ponoć masę roboty w domu – pomyślał Bartek i stwierdził, że musi to sprawdzić

Ruszył w moim kierunku oddalony o kilkadziesiąt metrów. Gdy dotarł do skrzyżowania na którym mnie widział wysunął delikatnie głowę zza muru i dostrzegł mnie idącego gdzieś z plecakiem.

- Z plecakiem o tej porze? Pojebało gościa – mówił do siebie Bartek i śledził mnie dalej

Patrzył gdzie zajdę. Rozglądałem się i nie dostrzegłem niczego co mogłoby mnie zdradzić. Skręciłem w kolejną ulicę na której końcu znajdowało się rozwidlenie. Bartek widząc, że skręcam ruszył szybko za mną i znów schował się za murkiem i co chwila zerkał, dokąd zmierzam.

Na rozwidleniu musiałem już tylko skręcić w prawo i dojść do końca ślepej uliczki, gdzie mieszkała Marta. Rozejrzałem się i pewny siebie szedłem dalej do celu.  

- A to kutas – powiedział do siebie Bartek widząc, gdzie skręcam
- Idzie do profesorki – dodał z zazdrością

Gdy byłem już blisko domu Marty, Bartek czaił się za płotem przy rozwidleniu dróg. Był pewien, że zmierzam do domu starego Jankowskiego. Kipiała w nim zazdrość i ciekawość. Zadzwoniłem, a Marta szybko wciągnęła mnie do środka. Bartek tylko na to czekał. Gnał ile sił w nogach pod dom belferki.  

- Cześć Arek – powiedziała Marta, a w jej oczach było widać, że cieszy się na mój widok
- Dzień dobry pani Marto – odparłem z uśmiechem na twarzy
- To co, gotowy na remont? – spytała
- Pewnie. Już się zabieram za robotę – odparłem  

Wisiała nad nami w powietrzu jakby bańka mydlana, w której kłębiły się nasze zboczone myśli. Niby udawaliśmy, że nic się wczoraj nie wydarzyło i nikt do tego nie wracał, ale patrzeliśmy na siebie inaczej, dojrzalej.  Czuliśmy, że ciągnie nas do siebie, ale staraliśmy się tego nie okazywać.

Bartek w tym czasie kombinował jakby tu zajrzeć w okno. Wszędzie zasłony były opuszczone. Bał się, że ktoś go przyłapie. Nie chciał przeskakiwać przez bramę, bo ważył sporo, a to narobiłoby tylko hałasu. Przypomniał sobie jednak, że za domem historyczki jest sad. Musiał obejść trzy ulice by się do niego dostać. Jak postanowił, tak też zrobił. Ruszył w kierunku sadu.

Ja w tym czasie przebrałem się w toalecie, po czym rozłożyłem folię malarską, obkleiłem ściany taśmą i zabrałem się za malowanie sufitu. Marta też się przebrała. Założyła stare podarte na tyłku jeansowe krótkie ogrodniczki, pod którymi miała różową koszulkę. Wyglądała mega seksownie. Stałem na drabinie i bałem się tylko, by z wrażenia niej nie spaść.  

Bartek dotarł w końcu do sadu i przekradał się przez krzaki w kierunku posesji Marty. Widział, że trawa była udeptana. Jakby ktoś już tędy niedawno chodził. Dotarł do starego płotu zrobionego z rozsypującej się starej siatki. Odgiął ją w narożniku i przecisnął na czworaka. Przed sobą miał około 20 metrów do domu nauczycielki. Bał się, że go przyłapie, ale ciekawość była silniejsza od strachu.

- Raz kozie śmierć – pomyślał i ile sił w nogach podbiegł pod okna domu

Dyszał jak szalony. Mimo 16 lat, ważył już 80 kg i bieganie nie było jego najlepszą stroną. W prawdzie grał w piłkę, ale przeważnie na bramce. Nie był typem kuleczki, bo miał 180 cm wzrostu, ale do atlety też mu brakowało. Po prostu był z niego kawał chłopa.

Ja w tym czasie kończyłem malować pierwszą warstwę sufitu, a Marta kręciła się po domu przestawiając wszystko, by nic mi nie zawadzało. Kusiła tyłeczkiem, aż nie mogłem się skupić na robocie.  

- Może chcesz coś do picia? – spytała
- Z chęcią pani profesor. Bardzo tu gorąco u pani – odpowiedziałem uśmiechając się do niej
- Oj tak, ten wrzesień jest wyjątkowo gorący – mówiła i poszła do kuchni nalać nam wody

Gdy stała przy kuchennym blacie i sięgała po szklanki, stanęła na paluszkach słodko wypinając swój tyłeczek w moim kierunku. Gdy sięgnęła szklanki, odwróciła się do mnie, sprawdzając, czy mnie to podnieca.  

Nie udawałem niczego. Stałem i podziwiałem jej cudne kształty. Uśmiechnęła się tylko zalotnie i nalała wody. Przyszła z piciem do salonu i podała mi szklankę. Piliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy. Miała włosy związane w kitkę, a ja miałem ochotę rozpiąć jej ogrodniczki i wypieścić jej cycuszki.

- Farba musi wyschnąć, a ja w tym czasie zrobię zaprawki w drugim pomieszczeniu – powiedziałem by przerwać tę ciszę
- Dobrze panie majstrze – zaśmiała się Marta, po czym poszła sprzątać kolejne pomieszczenie

Urobiłem gips w miseczce i poszedłem do drugiego pokoju zaprawiać dziury w ścianach. Trochę ich było. Na szczęście nie były wielkie. Zajęło mi to może z dwadzieścia minut. Po zrobieniu zaprawek stwierdziłem, że upłynął już odpowiedni czas do ponownego przemalowania sufitu. Poszedłem więc do salonu, a w nim zastałem Martę stojącą na drabinie i wpatrującą się w sufit.

- Co pani robi? – spytałem
- Widzę, że wyjechało ci się trochę pędzlem na ścianę – powiedziała
Rzeczywiście. W jednym miejscu trochę się nie popisałem, ale stwierdziłem, że wykorzystam te uwagę w innym celu.
- Gdzie dokładnie, bo nie widzę? – spytałem podchodząc do Marty stojącej na drabinie
- O tutaj, zobacz – wskazała palcem, po czym jedną nogę opuściła na niższy szczebel drabiny wypinając przy tym tyłeczek w kierunku mojej twarzy
- Nadal nie widzę pani profesor – zacząłem się z nią droczyć, przy czym jedną dłonią złapałem jej łydkę.

Wypięła swój tyłeczek jeszcze bardziej. Dopiero teraz zauważyłem, że nie ma majtek. Spodenki w kroku zaczęły wrzynać się jej słodką szparkę. To był piękny widok. Poczułem się, jakby jakiś narkotyk zaczął we mnie działać. Chwyciłem prawą dłonią jej wypięty pośladek.

- Jedyne co widzę pani profesor, to pani cipkę, która błaga by ją wyswobodzić z tych obcisłych spodenek – poszedłem już grubo z tekstem

Obróciła się twarzą do mnie i spojrzała mi głęboko w oczy. Czekała, co zrobię.
- Tak uważasz? – spytała zalotnie

Wtedy zacząłem palcem pocierać jej krocze. Drażniłem jej wargi, które opinały materiał jeansów. Marta zaczęła pojękiwać.

- Mhmmm, co jeszcze potrafisz młody? – spytała
- To już musi pani sama ocenić – oparłem drażniąc nadal jej cipkę przez materiał

Marta zaczęła schodzić powoli z drabiny. Stanęła na wprost mnie i chwyciła moją dłoń. Patrzyła mi w ochy i położyła ją na swoim kroczu prosząc, bym nadal ją dotykał.  
Zacząłem pocierać ją co raz mocniej i szybciej. Marta tak samo zaczęła oddychać.
Nikt z nas nie myślał, że ktoś to jeszcze widzi. Bartek zerkał co chwila ukradkiem przez okno i patrzył na naszą zabawę. Nie wierzył własnym oczom.  

Ja w tym czasie próbowałem wsunąć palce pod spodenki Marty, ale było tam naprawdę ciasno. Ledwo wcisnąłem palec. Stwierdziłem, że to nie ma sensu, więc powziąłem myśl, by odpiąć jej szelki. Jednocześnie chciałem poczuć smak jej ust. Zbliżyłem się do niej tak blisko, że nasze nosy zetknęły się ze sobą. Już chciałem zatopić się w jej pełnych wargach, gdy nagle powiedziała:

- Jeszcze nie teraz – i położyła mi palec na ustach odpychając moją głowę

Ja chciałem brać garściami, a ona karmiła mnie łyżeczką.  

- Zajmij się nią – powiedziała kierując wzrok w dół

Zsunąłem więc drugie ramiączko jej ogrodniczek. Byłem zły, bo chciałem mieć ją całą tu i teraz. Chwyciłem więc mocna za jej ramiona i obróciłem tyłem popychając delikatnie na drabinę.  

- Mhmmm co tak brutalnie? – spytała Marta zalotnie

Nic nie odpowiedziałem. Wiedziałem, że to jej się podoba. Zacząłem ugniatać jej tyłek, aż w końcu poczęstowałem go klapsem.

- Auuuu – tak nie można – prostowała mało przekonująco
- Za dużo sobie pozwalasz

Zacząłem zsuwać z niej ogrodniczki, aż w końcu spadły na podłogę. Wyciągnęła obie nogi z nogawek i wypięła swój nagi tyłek w moim kierunku. Chwyciłem go mocno i zacząłem całować po całej jego powierzchni. To był najpiękniejszy widok na ziemi. Krągła seksowna dupcia Marty. Kciukiem prawej dłoni zacząłem drażnić jej mokrą już cipkę. Zanurzyłem nos między jej pośladki i językiem próbowałem sięgnąć szparki. Po chwili złapałem oba pośladki i rozszerzyłem je maksymalnie. Moim oczom ukazała się kraina rozkoszy. Wsuwałem w nią swój naprężony język, a Marta tylko pojękiwała. Byłem ciekaw, jak zareaguje, gdy wyliżę jej drugą dziurkę. Nie protestowała. Drażniłem więc jej obie dziurki na zmianę. Gdy była już dokładnie wylizana, Marta wyprostowała się, obróciła i chwyciła mnie za dłoń. Poprowadziła dwa kroki dalej, po czym usiadła na kanapie przykrytej folią malarską. Rozłożyła szeroko nogi i spytała:

- Tak będzie lepiej, nie prawdaż?  
- Zdecydowanie – odparłem pewnie

Klęknąłem przed nią i wpiłem się w jej piczkę. Smakowała pysznie. Lizałem ją tak, jak wylizuje się talerz po pysznym daniu. Od góry do dołu. Próbowałem wbijać w nią swój język. Marta trzymała swoją dłoń na mojej głowie i dociskała ją do swojego łona. Ja w tym czasie postanowiłem wsunąć paluszek w jej szparkę. Teraz stymulowałem ją podwójnie. Językiem drażniłem jej guziczek, a palcem posuwałem jej cipkę. Jęczała coraz głośniej.  

- Tak, tak, nie przestawaj – pojękiwała  

Przyssałem się do niej, jak glonojad do szyby akwarium. Wysysałem z niej cały nektar i poruszałem paluszkiem w środku unosząc co chwila wzrok w górę, by zobaczyć jak grymas rozkoszy wykrzywia jej piękną twarz. Wyciągnąłem na chwilę palec i przyłożyłem do jej anusa. Delikatnie rozsmarowałem po nim jej śluz i wsunąłem paluszek do środka. Zamknęła oczy i czekała co zrobię dalej. Przez chwile posuwałem ją w dupsko palcem, ale stwierdziłem, że to za mało. Wsadziłem więc drugi palec w jej piczkę i posuwałem obie jej dziurki jednocześnie.

- Szybciej, szybciej, taaaak – krzyczała już bez zahamowań

Stwierdziłem, że podkręcę doznania. Wyciągnąłem palec z dupki i dołożyłem jeszcze jeden do cipki. Na początku było ciasno, ale nie trwało to długo. Ten pomysł tylko spotęgował doznania Marty.  

- Taaaak, mhmmm, o taaaak. Wsadź je głębiej – błagała

Lizałem jej pizdę, jak w transie. W pewnej chwili stwierdziłem, że mój język ruszał się w tak szybkim tempie, że jego końcówka zaczęła drętwieć. Nie przestawałem mimo tego. Chciałem doprowadzić do ją do orgazmu. Kręciłem kółeczka wokół jej guziczka i jebałem jej cipsko palcami, aż chlupało.  

Złapała mocno w dłonie moje włosy i dociskała maksymalnie moją twarz do swojej cipki. Czułem, że jest bliska orgazmu. Nagle krzyknęła:

- Wyciągaj szybko !

Zrobiłem jak kazała, a z jej pizdy wytrysnęły soki. To był dynamit. Prawdziwa fontanna rozkoszy tryskała na moją twarz. Byłem dumny, że doprowadziłem ją do takiej rozkoszy. W końcu przestała tryskać, a ja patrzyłem jak jej cipka jeszcze przez chwilę pulsuje, zmęczona po palcówie.  

Oddychała głęboko i uśmiechała się do mnie. Myślała, że to już koniec naszej zabawy, ale ja nie miałem dość. Przeszyłem ją wzrokiem i ponownie wsunąłem dwa palce w jej rozgrzaną pizdę.  

Spojrzała na mnie wystraszona

- Już dosyć – prosiła

Ja nie reagowałem. Jedną dłoń położyłem na jej płaskim brzuchu, a drugą robiłem ostrą palcówę. Cała moja dłoń była mokra, a po foli na kanapie spływały strugi jej soków. Wbijałem w nią palce co raz głębiej i mocniej drażniłem ją od środka. Zagryzła mocno wargę i wiedziała, że ze mną nie wygra. Podniecał ją fakt, że mam nad nią przewagę. Lubiła czuć się zdominowana. Jedną ręką ściskała folię na której leżała, a drugą trzymała mocno moją dłoń. Patrzeliśmy sobie w oczy i czekaliśmy na te jedną chwilę.

- Tak, tak, tak – darła się  jak dziwka
- Jeszcze Arek, jeszcze chwila
-Taaaak – piszczała i zamykała oczy

Moje palce jebały ją jak młot udarowy. Nagle w całym domu słychać było jeden wielki krzyk.

- Taaaaaak  

W tym momencie wyciągnąłem z niej palce, a z jej nauczycielskiej pizdy ponownie wystrzeliła fontanna. Położyłem dłoń na jaj wargach sromowych i drażniłem jeszcze przez chwilę jej cipkę stymulując jej wytryski. Była wykończona. Poddała się. Leżała bezwładnie. Błagała bym skończył.

- Proszę, dość!
- Już nie mam siły Arek, proszę! – ledwo wydawała z siebie te słowa

Stwierdziłem, że już serio wystarczy. Odpuściłem. Dopiąłem swego.

Za oknem ciągle był Bartek, który oglądał ten piękny spektakl i trzepał sobie kapucyna.

- Chłopaki mi nie uwierzą – powiedział sam do siebie, po czym spuścił się na trawę.

Dodaj komentarz