Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Marta Historyczka - historia prawdziwa III

Marta Historyczka - historia prawdziwa IIITydzień strasznie się dłużył, a mi w głowie było tylko jedno. Nie mogłem przestać myśleć o Marcie. Czułem, że między nami była już jakaś iskra pożądania. W piątek zdecydowałem zabrać się za dodatkowe zajęcie dla chętnych z historii. Postanowiłem, że moim bohaterem historycznym będzie Czingis-chan. Dzikus z odległej Mongolii, który podbił Europę. Nie omieszkałem też wspomnieć o jego podbojach łóżkowych. Miał przecież ogromny harem, a pojmane kobiety musiały mu być bardzo uległe.  

Na sobotę szykował się wypad z majstrami. Trochę mi się nie chciało, bo jechałem tylko z Ryśkiem i Tadkiem, do jakiejś kobiety, która kupiła stary dworek w głębi lasu, który wymagał remontu. Mieliśmy zacząć od malowania pomieszczeń, a że na dworze temperatura sięgała prawie 30 C, to lekko się nie zapowiadało.

Wstałem o 6:00, zjadłem śniadanie, spakowałem kanapki i czekałem na chłopaków, którzy mieli mnie zgarnąć spod domu. Dzisiaj kierował Tadek, bo Rysiek dzień wcześniej dał w palnik ze szwagrem i miał strasznego kaca.  

- Jak dzisiaj nie zarucham, to chyba umrę. – powiedział
- Na kacu mam zawsze taką chcicę, że mógłbym chujem mieszać zaprawę – dodał
- To może po drodze coś wyhaczymy – powiedział Tadek
- Jak będzie stała jakaś jagodzianka, to nawet się nie zastanawiaj i wjeżdżaj w las. – krzyknął Rysiek
- Nie, nie nie panowie – powiedziałem
- Jak ktoś zobaczy auto starego w lesie, to dopiero będą gadać, że na kurwy jeździmy. Musisz jakoś wytrzymać – skwitowałem
- W sumie młody ma rację, szef by się wkurwił – dodał od siebie Tadek

Rysiek nie był zadowolony z tego faktu, ale po drodze i tak nikt nie stał. Po mału dojeżdżaliśmy do celu. Dworek rzeczywiście był usytuowany głęboko w lesie. Z zewnątrz wyglądał nieźle. Widocznie już ktoś robił remonty. Z tyłu dworku były stajnie. Widać, że kupił to ktoś, kto miał kasę.

Podjechaliśmy pod wejściowe schody i wygramoliliśmy się z auta. Nie zdążyliśmy dojść do drzwi, gdy nagle otworzyła je kobietka w średnim wieku, coś około 45 lat. Miała rude włosy upięte w kok, była szczupła, miała może ze 170 cm wzrostu, piersi może nie za duże, ale też nie mikrusy i piękne, zalotne brązowe oczy. Taki dobry milf.  

- Dzień dobry panowie, widzę, że jesteście punktualni – powiedziała
- Poważna firma, to zawsze szanuje klienta – wycedził Rysiek, któremu pani dworzanka ewidentnie przypadła do gustu, bo w jego oczach było widać kurwiki
- Nazywam się Teresa Kunz-Orłowska – przedstawiła się i przywitała z każdym podając smukłą dłoń
Rysiek jak zwykle chciał być szarmancki, poprawił wąsa i pocałował dłoń naszej pracodawczyni
- Mhmmm co za dżentelmen mi się trafił – zaśmiała się pani Teresa
Dżentelmen heh – pomyślałem. Zaraz by cię damulko zerżnął na tych schodach, to byś zobaczyła, jaki z niego dżentelmen.
- Ryszard Wichura, to usług – przedstawił się nasz kompan
- Zapraszam do środka panowie, pokażę co jest do zrobienia. – powiedziała

Weszliśmy do pałacyku i oglądaliśmy pomieszczenia. Tak naprawdę wszystko było już wyremontowane, więc nie wiedzieliśmy za bardzo, czego ona od nas oczekuje. Okazało się jednak, że dwóch pomieszczeniach poprzednia ekipa źle zabezpieczyła narożniki i wszystkie popękały. Do tego pani zażyczyła sobie zmianę koloru.  

Po wyjaśnieniu nam, co jest do zrobienia, poprosiła żeby przejść z nią do stajni, bo tam miała odłożoną farbę, którą wcześniej zakupiła.

- Ja z panią pójdę, a koledzy niech już przygotują pomieszczenie do malowania – wyrwał się Rysiu  
- Dobrze, to zapraszam – odrzekła

Pani Teresa szła pierwsza i nie ukrywam, tyłeczek miała niczego sobie. Za nią szedł Rysiu, który odwrócił się do nas z uśmiechem na twarzy i pokazał gest przedstawiający bzykanie.

- Temu to tylko jedno w głowie – powiedział Tadek

My zaczęliśmy rozstawiać folię w salonie, a Rysiu z panią Teresą dotarli już do stajni, oddolnej paręnaście metrów od dworku. Teresa zdjęła drewnianą zasuwę z dużych drzwi stajennych i weszła do środka z naszym majstrem. Po jednej stronie stała sterta siana dla koni, a po drugiej na cemencie leżała paleta z farbami. Nad nią, na wieszaku wisiał osprzęt do koni jak np. uzdy, siodła i baty.  

- Sama tego pani wszystkiego dogląda? – zapytał zaciekawiony Rysiu
- Sama nie dałabym rady. Mąż się tym zajmuję i nasz stajenny, ale dzisiaj ich nie ma, bo pojechali do Niemiec po nowego ogiera rozpłodowego dla naszych klaczy - wyjaśniła
- To hodujecie konie na sprzedaż? – zapytał
- Między innymi. Po części z pasji, bo nie ukrywam, że uwielbiam jeździectwo i gdyby nie kontuzja w młodości, to nadal uprawiałabym ten sport zawodowo, a po części dla zysków.
- Jest pani przecież jeszcze bardzo młoda – komplementował Rysiek
- Niech pan się nie wygłupia. Mam już prawie 50 lat – odpowiedziała
- Podzieliłbym to na pół pani Tereso. Czuję, że ciężko się nam będzie dzisiaj skupić na pracy – dowalił
- Oj wy mężczyźni. Wam tylko jedno w głowie, a jak przyjdzie, co do czego, to nie stajecie na wysokości zadania – odparła
- Kto nie staje, ten nie staje – powiedział dumnie Rysiek.  
- Ja jestem niczym ogier rozpłodowy – palnął głupio

Oboje zaczęli się śmiać, ale Teresa zaczęła zerkać na niego z pewną nutką zaciekawienia. Chyba zauważyła, że pod roboczym niebieskim kombinezonem na szelkach w okolicach krocza, pojawiło się spore wybrzuszenie.

- Przejdźmy do pracy panie Ryszardzie. Tu macie farbę, którą trzeba pomalować salon i przedsionek – zmieniła temat
- Tylko tyle? – zapytał zdumiony
- Obawiam się, że może nie wystarczyć – skomentował
- Mąż tak to wyliczał i twierdził, że wszystkiego wystarczy. W razie czego 15 km stąd jest market budowlany, w którym kupował towar. Można podjechać.
- Oczywiście. Zaczniemy od tego co tu mamy, a jak braknie, to dopiero będziemy się martwić. – powiedział fachowo Rysiek
Nakład wiadra z puszkami na taczkę i przyjechał do nas. My już rozłożyliśmy folię i zaczęliśmy obklejać narożniki specjalną taśmą.  
- Panowie, czy wszystko już macie? – spytała dworzanka
- Tak jest, proszę pani - odparliśmy chórem
- Gdybyście jeszcze czegoś potrzebowali, to będę na piętrze na końcu korytarza. Wystarczy zawołać. – dodała

Zabraliśmy się za pracę. Rysiek oczywiście pierdolił głupoty o seksie i o tym, że dzisiaj zaliczy damulkę.  

- Tadziu pamiętasz takie niemieckie pornosy z Teresą Orlowską? – zapytał
- A kto nie pamięta – odpowiedział kompan
Nawet ja wiedziałem co to, bo mój stary miał takie na kasetach wideo. Nieźle się rypała nasza Tereska w Niemczech, że zrobiła taką karierę.
- Ciekawe czy nasza Teresa Orłowska też tak się lubi bawić – zaśmiał się Rysiek

Dzień mijał, a my już umęczeni upałem byliśmy w połowie malowania. Niby dworek był w lesie i cienia było sporo, ale na zewnątrz było tak duszno, że ciężko było wytrzymać.  

- Panowie tej farby nam nie wystarczy. Trzeba jechać dokupić – powiedział Rysiu
- To jedź  i kup – odpowiedział Tadziu
- Ja mam kaca, więc za kółko nie wsiadam. Jeszcze bym coś wydmuchał. Weź młodego i jedźcie do miasta, tam jest ponoć market, gdzie to kupowali. Przy okazji przywieźcie jakiegoś zimnego browarka. Tylko się pośpieszcie, bo za godzinę pewnie zamkną market. W końcu to weekend. – poinstruował nas kolega
- No dobra, to młody szykuj się i jedziemy – powiedział do mnie Tadek

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do marketu. Uwinęliśmy się w miarę szybko i za niecałą godzinkę byliśmy z powrotem. Wnieśliśmy farbę do środka, ale Ryśka tam nie było. Pewnie poszedł za potrzebą.

- Młody idź zobacz, gdzie go wywiało – powiedział Tadek
Sprawdziłem najpierw wszystkie pomieszczenia na parterze i nigdzie go nie znalazłem. Wyszedłem więc z dworku i obszedłem budynek. Tu też go nigdzie nie było. Z daleka zobaczyłem uchylone drzwi od stajni.  

- Pewnie tam czegoś szuka – pomyślałem

Poszedłem więc w tym kierunku. Z oddali było słychać rżące konie i czuć było ten specyficzny zapach stajni. Kiedyś oglądałem takiego pornosa właśnie ze wspomnianą Teresą Orlowską, w którym to filmie koleś pieprzył ją w jakieś stajni. Nie ukrywam, bo film był niezły, tym bardziej, że koleś rżnął ją w kakaowe oczko, o czym zawsze marzyłem.  
Byłem już blisko otwartych drzwi, gdy nagle do moich uszu doszedł inny odgłos. Byłem pewien, że są to jęki kobiety i sapanie jakiegoś faceta. Zwolniłem więc kroku i po cichu zakradłem się do drzwi. Połówka drzwi była zamknięta, a na jednej desce znalazłem otwór po sęku. Delikatnie przyłożyłem oko do dziurki i zobaczyłem kopię z filmu o naszej utalentowanej rodaczce.  

Pani Teresa leżała na plecach na rozwalonych snopkach siana. Nogi miała rozłożone na boki, a Rysiu dociskał ją swoim ciałem pakując w nią swojego fiuta. Rzeczywiście nie kłamał, bo pałę miał wielką, a przede wszystkim grubą i żylastą.  

- Pierdol mnie ogierze – stękała Teresa
- Rżnij mnie jak swoją klacz – dodała podniecona

Rysiu walił ją, ale widać było, że upał dawał mu się we znaki, bo zipał jak lokomotywa. Nagle niechcący oparłem się o drzwi, które zaskrzypiały i delikatnie ruszyły do przodu.

- Kto tu jest? – wrzasnęła pani Teresa
- Wyjdź i się pokaż – powiedział Rysiu w pośpiechu wciągający spodnie

Na ucieczkę było za późno. Musiałem się ujawnić.
Wyłoniłem się zza drzwi i z opuszczoną głową zacząłem ich przepraszać. Przy tym dłońmi próbowałem zakryć wzwód, który było widać w moich spodniach.

- Ja, ja bardzo przepraszam. Przyszedłem po pana Rysia, ale….
- Ale co? Lubisz patrzeć, jak się inni zabawiają – warknęła na mnie dworzanka
- Nie, nie – zacząłem dukać
- Nie? A co tam chowasz w spodniach – dodała zaciekawiona
- Ja bardzo przepraszam, to tak samo – odpowiadałem jąkając się
- Podejdź tu i ściągaj spodnie, albo zadzwonię do waszego szefa i powiem, że mnie zgwałciliście – powiedziała rozkazującym tonem

Nie miałem wyboru. Rysiek spojrzał na mnie i mrugnął okiem. Nie podciągał już spodni, tylko rzucił je w kąt. Ja opuściłem swoje i zdjąłem koszulkę.

- Ściągaj majtki i podejdź tu do mnie – powiedziała stanowczo, przy czym sięgnęła wiszący nad nią bat do koni

Długo nie musiała mnie namawiać. Zdjąłem majtki z których wyskoczył sterczący kutas. Nie był taki duży jak w przypadku Ryśka, ale nie miałem czego się wstydzić. Był szczególny, bo miał dosyć dużą główkę.  
Doszedłem do pani Teresy, a ta świsnęła mi w tyłek batem.

- Auuu – krzyknąłem
- Teraz zobaczymy, co potrafi młody ogier – po czym chwyciła mnie za kutasa i zaczęła go obciągać

Rysiek stał i próbował postawić znowu do pionu swojego grubego fiuta. Obserwował, jak pani Teresa połyka moją pałę.  

- No młody, teraz to już jesteś majster pełną gębą – zaśmiał się do mnie, po czym złapał jedną ręką nogę Teresy, a drugą wsunął swojego kutasa do jej owłosionej cipy.
- Panowie, jak mnie dobrze zaspokoicie, to będzie więcej zleceń – powiedziała szefowa
- Słyszałeś młody? – powiedział Rysiek  
- Musisz dać z siebie wszystko. Ojciec będzie dumny. – motywował

W zasadzie to nie musiał tego robić. Do tej pory tylko dwa razy uprawiałem seks i miało to miejsce rok temu na obozie z koleżanką ze szkoły. Ona była niedoświadczona, a ja swoją wiedzę zgłębiałem tylko z ojcowskich gazetek i pornoli. Szału nie było, ale szlak już miałem przetarty.

- Zmiana – powiedziała Teresa
- Pan się położy na plecach, a młody wchodzi od tyłu – rozkazała ponownie

Rysiu rozłożył się na sianie i chyba tego potrzebował, bo był już wyraźnie zmęczony. Teresa okraczyła go, złapała w dłoń jego kutasa i nakierowała na swoją mokrą cipkę. Wsunął się, jak w masełko.

- No młody, na co czekasz? – powiedziała  
- Ale gdzie mam wejść? – zapytałem
- Chce was poczuć obu w mojej cipie – syknęła

Tego jeszcze nie grali. Rysiek miał grubą pałę, więc nie wierzyłem, że i ja się tam zmieszczę. Złapałem mocno swojego koguta i dosiadłem się z tyłu. Zacząłem go wciskać, co początkowo nie było  łatwe. Gdy Rysiu zwolnił tępo, mój kutas z obszerną główką wskoczył do jej rozgrzanej do czerwoności pizdeczki.

W stajni rozległ się głośny jęk rozkoszy pani Teresy

- O tak. Teraz mnie pierdolcie chłopcy – poprosiła grzecznie

Na początku nie mogliśmy się zgrać, ale w końcu złapaliśmy tępo. Pracowaliśmy w niej, jak dwa tłoki. Ja się wysuwałem, a Rysiu się w nią wbijał i tak na zmianę. W pewnym momencie ciałem pani Teresy zawładnęły siły nie z tej ziemi. Dostała takich spazmów, że nie wiedzieliśmy co się dzieje. Drżała jak osika. Orgazm rozlał się po jej ciele.

- Czas na drugą dziurkę młody i finisz – odrzekła

Moje marzenie właśnie miało się spełnić. Wyciągnąłem moją sterczącą knagę, naplułem na dłoń i rozsmarowałem po główce. Pośliniłem palec wskazujący i wsunąłem go do drugiej dziurki. Gdy upewniłem się, że jest wystarczająco rozciągnięta, nakierowałem tam swojego kutasa. Główka nie mogła początkowo się przebić, ale gdy już weszła, poczułem się, jakbym zobaczył otwarte bramy niebos. To było niesamowite przeżycie. Jebaliśmy Teresę jak dwa dorodne ogiery. Jęczała jak rasowa suka.

- Tak, tak, mocnej, jeszcze – krzyczała
- Rozjebcie mi te dziury – błagała

Posuwaliśmy ją na zmianę, ale Rysiek po mału wysiadał. Kazała się zatrzymać. Zeszła z Ryśka i zaczęła mu obciągać fiuta. Mi kazała dalej posuwać ją w dupę od tyłu.  

- Zlej mi się do buzi, a ty młody zalej mi anusa – rozkazała ponownie wyciągając na chwilę sterczącego fiuta Ryśka z buzi
- Się robi szefowo – odparł Rysiek

Złapał ją za kok i zaczął ruszać jej głową, co raz to szybciej. W pewnym momencie docisnął mocniej i zawył. Widać było, że dawno nie ruchał, bo Teresa nie nadążała z połykaniem jego spermy do tego stopnia, że ta zaczęła jej się wylewać z ust. Grzecznie jednak wszystko połknęła, zebrała palcem z twarzy i oblizała paluszki. Ja też czułem, że jestem już blisko finału, więc złapałem Teresę mocno za biodra i zacząłem mocniej pieprzyć.

- Lubisz to suko? – wyrwało mi się z ust
- Uwielbiam, jak mnie tak młócisz młody – odparła z pojękiwaniem

W tym momencie dopełniłem dzieła i zlałem się w jej dupsku. Kutas jeszcze przez chwilę pompował nasienie, a pot spływał mi po czole. Wyciągnąłem fiuta z jej anusa, a ona opadła na siano. Z kakaowego oczka zaczęła wypływać strużka mojego nasienia.

- Byliście wspaniali panowie. Jestem bardzo zadowolona z waszych usług – powiedziała wyraźnie już zmęczona Teresa
- Polecamy się na przyszłość – odparliśmy
- A teraz do roboty – rozkazała – no już już

Ubraliśmy się szybko i poszliśmy do Tadka. Był zdziwiony, że tak długo nas nie było. Gdy wracaliśmy do domu wszystko mu opowiedzieliśmy. Był wyraźnie zazdrosny, ale pocieszał go fakt, że jeszcze roboty tam nie skończyliśmy.

Dodaj komentarz