Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Marta Historyczka - historia prawdziwa IV

Marta Historyczka - historia prawdziwa IVPo powrocie do domu z naszego dworskiego zlecenia, nie mogłem dojść do siebie. Byłem mieszanką wielu uczuć. Serce waliło mi jak szalone. Z jednej strony czułem się bardzo męsko. Posiadłem w końcu dojrzałą kobietę i zerżnąłem ją, jak w filmie porno. Po drugie koledzy z pracy traktowali mnie od teraz jak prawdziwego faceta. Byłem jednym z nich. Po trzecie, chciałem więcej. Czułem się, jak pies, którego ktoś spuścił ze smyczy i który zobaczył, że może wyjść za bramę posesji i robić co chce. Czułem się łowcą i zdobywcą. Musiałem jednak ochłonąć, bo przecież miałem 16 lat, byłem synem, bratem i uczniem, a nie pieprzoną gwiazdą porno.  

Wbiegłem do domu i poleciałem od razu do łazienki wziąć zimny prysznic. Musiałem się wyciszyć. Po prysznicu poszedłem na dół do lodówki, bo w końcu spaliłem trochę kalorii i szczerze mówiąc zgłodniałem. Uszykowałem sobie kanapki, odpaliłem tv i relaksowałem się chwilą. Zajadałem chleb z sałatą, salmi i majonezem, gdy do pokoju wszedł ojciec.

- No synek, nie spodziewałem się tego po tobie – powiedział

Zrobiłem wielkie oczy z przerażenia i zachłysnąłem się kęsem chleba. Omal się nie udusiłem.

- Dzwoniła pani Teresa u której dzisiaj byliście – powiedział
Nie chciałem tego słyszeć. Nie myślałem, że to się wyda i to jeszcze tak szybko.
- Bardzo cię chwaliła. Mówiła, że nieźle sobie radzisz, jak na swój wiek, a zespołowo to już w ogóle jesteście bardzo zgrani – dodał po chwili ojciec

Kamień spadł mi z serca.

- Serio tak powiedziała?
- No serio, serio. A co się dziwisz? Jestem z ciebie dumny
- Dzięki tato
- Powiedziała, że będzie miała dla was kolejne zlecenia, bo jesteście dobrzy w te klocki. Także super się spisałeś i masz tu premię. Kup coś sobie

Ojciec dał mi 150 zł, a ja byłem w siódmym niebie. Nie dość, że zdrowo poruchałem to jeszcze dostałem za to premię uznaniową.

Skończyłem kolację i poszedłem do swojego pokoju przygotowywać się na sprawdzian z historii. Niedziela szybko minęła, bo wylegiwałem się dość długo w wyrku. Ciągle myślałem o tym co zaszło w lesie i o tym co widziałem przez okno u Marty. Hormony we mnie buzowały. Musiałem sobie ulżyć. Przekluczyłem drzwi od pokoju i zrobiłem sobie dobrze, fantazjując o Marcie. Nie mogłem się doczekać poniedziałkowych lekcji historii.

Nadszedł w końcu ten upragniony dzień. Zadzwonił dzwonek na lekcje, ale my tym razem nie czekaliśmy w klasie, tylko na korytarzu, żeby zobaczyć ten widok. Jak wygłodniałe młode wilki staliśmy porozstawiani po kątach. Każdy stał tak, by dobrze widzieć narożnik zza którego miała zaraz wyłonić się nasza sex bomba. W końcu wyłoniła się i szła korytarzem w naszym kierunku. Miała na sobie biało-czarną kraciastą spódnicę do kolan, czarne pończochy, białą rozpinaną na guziki koszulę z podwiniętymi rękawami, do tego czarne perły i buty na wysokim obcasie. Pod pachą miała nasz dziennik i teczkę. Szła jak modelka na wybiegu. Stukot jej butów brzmiał, jak bębny, na których grali kozacy przed wyruszeniem do ataku. Jej włosy falowały, a nam w gaciach sztywniały fiuty. Spojrzała na nas z daleka z lekkim zalotnym uśmiechem, po czym przygryzła delikatnie wargę i spuściła wzrok w dół, jakby się zawstydziła. Czuła na sobie wzrok stada wygłodniałych młodych samców, którzy najchętniej rzuciliby się na nią i zerwali z niej całe ubranie. Robiło jej się ciepło na piersi na ich widok. Starała się zapanować nad swoimi fantazjami, ale widok tylu napalonych młodych chłopaków cholernie na nią działał. W końcu dotarła do drzwi klasy.

- Dzień dobry chłopcy
- Dzień dobry – odpowiedzieliśmy jak na wzorowych uczniów przystało

Chciała otworzyć drzwi kluczem i wtedy spod pachy wyleciała jej teczka z kartkami.

- Pomożemy pani – powiedzieli chłopacy chórem i zaczęli zbierać kartki razem z profesorką.  

Przy okazji nachylając się po nie zerkali na jej seksowne nogi i dostrzegli koronkowe brzegi jej pończoch. Nie mogli oderwać wzroku od jej wypiętego tyłeczka. Ja stałem i patrzyłem w jej dekolt napawając się tym widokiem.

Podali jej kartki i zauważyli, jak się zaczerwieniła. Otworzyła klasę i chciała ich wpuścić, ale przecież byliśmy dżentelmenami z zawodówki i musieliśmy ją przepuścić. Wiedziała o co nam chodzi. Mieliśmy jeszcze jedną okazję by zobaczyć, jak kręci tyłeczkiem dochodząc do biurka.  

Weszliśmy do klasy i usiedliśmy w ławkach. Marta rozdała nam testy z powtórzenia materiału i powiedziała, że mamy na nie całą lekcję. Po lekcji osoby, które zrobiły pracę dla chętnych miały ją oddać na biurko. Pisaliśmy test, a Marta przechadzała się po klasie. Ciężko było się skupić, gdy taka suczka kręciła się w pobliżu. Do tego dochodził zapach jej perfum, który działał na nas znieczulająco.

- Za minutę kończymy panowie – powiedziała pod koniec lekcji

Szybko dopisałem odpowiedź na ostatnie pytanie i spojrzałem na Martę. Popatrzyła mi głęboko w oczy i puściła oczko. Miałem nadzieję, że nikt inny tego nie widział. Skończyliśmy pisać testy i oddaliśmy je pani wychodząc z klasy. Na koniec zostałem tylko ja i trzech innych chłopaków, którzy zrobili zadanie dla chętnych. Podaliśmy je Marcie, a tak podziękowała.

- Arek zostań na chwilkę proszę – skierowała te słowa do mnie

Reszta chłopaków wyszła z klasy i zostaliśmy w niej sami

- Czy mógłbyś dzisiaj po lekcjach przyjść do mnie i wyliczyć ile materiału do remontu muszę kupić? – spytała szeptem
- Oczywiście – odparłem z radością
- A kiedy mógłbyś zacząć? – zapytała
- Nawet jutro po szkole, jeśli ogarnie pani wszystko
- Super. Postaram się. To do zobaczenia po lekcjach – mówiła cicho i dodała
- Tylko bądź ostrożny i dyskretny. Patrz, czy nikt nie widzi, gdy do mnie przyjdziesz. Nie chcę rozgłosu
- Dobrze – odparłem równie cicho uśmiechając się do niej, po czym opuściłem klasę
Kumple oczywiście z zazdrością czekali pod klasą i wypytywali czego chciała ode mnie.

Naściemniałem, że pytała się o moją pracę domową

- Tak, tak. – mówili z niedowierzaniem
- Innym się jakoś nie pytała – cisnęli dalej
- Nie wiem czemu, nie pytajcie mnie – odpowiedziałem
- Może wpadłeś jej w oko – śmiali się i po części zazdrościli

Czułem się na tyle pewny siebie, żeby im odpowiedzieć.

- Może i tak, któż to wie hehe – odparłem i widziałem zazdrość w ich oczach

Lekcje się dłużyły, a ja czekałem tylko na to, żeby przyjść do Marty. Szybko wróciłem do domu i jadłem w biegu obiad, co bardzo dziwiło moją mamę.

- A ty gdzie się tak śpieszysz? – spytała
- Mam ważny temat na mieście – powiedziałem
- Na mieście? A jaki to temat? – drążyła
- Oj nie ważne. Mam spotkanie z chłopakami i się śpieszę – nakłamałem
- No tak, te wasze męskie sprawy – skwitowała

Po obiedzie odrobiłem szybko lekcje, przebrałem się, wyperfumowałem i wyszedłem z domu.

Zmierzałem w kierunku domu Marty. Miałem jeszcze spory kawałek, a że było bardzo gorąco, to stwierdziłem, że wskoczę do sklepu po coś do picia. Wziąłem sobie zimną colę z lodówki i poszedłem do kasy. Stały przede mną trzy osoby, w tym stary Janowski, od którego Marta wynajmowała mieszkanie. Kupował ćwiartkę wódki, no bo co innego mógł kupić.

Wyszedł ze sklepu i widziałem kątem oka, że udał się za śmietnik w wiadomym celu. Ja czekałem grzecznie w kolejce aż obsłuży mnie ekspedientka. Zawsze miałem pecha, bo przede mną ludzie mieli dużo zakupów. W końcu się doczekałem, wyszedłem ze sklepu i mogłem delektować się zimnym napojem. Rozglądałem się co jakiś czas na boki, czy nikt nie widzi dokąd zmierzam. Na szczęście okolica była pusta poza jednym osobnikiem. Stary Janowski człapał kilkadziesiąt metrów przede mną i o dziwo w tym samym kierunku co ja. Miałem nadzieję, że za chwilę, gdzieś skręci i zniknie. Zwolniłem kroku żeby go nie wyprzedzić. Do domu Marty było już bardzo blisko.
Kiedy starty Janowski był już na wysokości domu historyczki, przeżyłem szok. Doszedł bowiem do jej drzwi i zaczął dzwonić dzwonkiem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Przeszedłem na drugą stronę ulicy i wolnym tempem spacerowałem w tym samym kierunku. Obserwowałem kątem oka, co się będzie dziać, ale starałem się być czujny, by Janowski mnie nie zauważył.

Nagle Marta otwarła drzwi i widziałem jak wpuszcza Janowskiego do środka. Gdy je zamykała, rozejrzała się, czy nikt tego nie widział i jedyną osobą, którą dostrzegła z daleka byłem ja. Spojrzała na mnie krótko, ale widać było, że jest zdenerwowana. Zamknęła drzwi, a ja szybko przeszedłem na drugą stronę ulicy i dyskretnie zmierzałem w kierunku jej domu.

Nie mogłem zadzwonić, bo byłby przypał. Nie chciałem też kręcić się blisko, by nie wzbudzać podejrzeń. Rozejrzałem się ponownie, czy nikt mnie nie widzi i kolejny raz przecisnąłem się przez bramę i zakradłem pod okna z tyłu domu.  

Starałem się być cicho by nikt mnie nie usłyszał. Gdy byłem już pod oknem, z domu dobiegły mnie odgłosy zdenerwowanego i podchmielonego Janowskiego.  

- Umowa to umowa. Miała być kasa na wczoraj – warczał na Martę Janowski
- Panie Andrzeju, ja wszystko rozumiem, ale dopiero co zaczęłam pracę i kupiłam materiał na remont domu. Sam pan widzi w jakim jest stanie – broniła się Marta
- A co mnie to kurwa obchodzi? – krzyknął
- Z umów trzeba się wywiązywać, a jak nie to są kary – mówił dalej poniesionym tonem
- Bardzo pana przepraszam, ja wszystko zapłacę, tylko proszę mi dać jeszcze czas. Dopiero co się wprowadziłam, muszę za coś żyć – błagała Marta, a w jej głosie było wyraźnie słychać strach
- To było trzeba myśleć wcześniej paniusiu – odrzekł stary
- Ja potrzebuję kasę na już i nie obchodzi mnie skąd ją weźmiesz – bełkotał dalej
- Ale mówię panu, że teraz nie mam. Mogę pożyczyć i dać panu za tydzień. Nakupiłam już materiał na remont, niech pan zobaczy. Przecież w tych warunkach nie da się żyć. Umawialiśmy się, że remont jest w moim zakresie – mówiła łamiącym się głosem
- Umawialiśmy się też na kasę, a jej nie ma – tkwił przy swoim pijak
- Remont można było zrobić później. Mi takie warunki nie przeszkadzały – dodał

Marta nie wiedziała co ma robić. Nie zostało jej dużo pieniędzy, a następna wypłata miała być dopiero za niecałe trzy tygodnie. Nie znała w tym miasteczku nikogo, kto mógł jej pożyczyć pieniądze. Blefowała z pożyczką, ale co miała innego powiedzieć. Liczyła, że stary się zlituje.  

- Naprawdę, oddam panu wszystko co do grosza za tydzień – mówiła błagalnym głosem
- Tydzień to za dużo. Ja potrzebuję kasy na wczoraj, a ty mi jej nie dałaś. Nie masz pieniędzy, to nie będziesz miała gdzie mieszkać. Oddawaj klucze i wypierdalaj stąd – wycedził do niej bez ogródek
- Ale jak to? – mówiła prawie płacząc
- Gdzie ja teraz pójdę? Proszę się zlitować. Naprawdę oddam panu te pieniądze. Zrobię wszystko, tylko proszę mnie nie wyrzucać – mówiła, a jej oczy zaczęły wypełniać łzy

Staremu Janowskiemu potrzebna była kasa, bo pewnie się gdzieś zadłużył, albo potrzebował na alko. W głowie zabrzęczały mu jednak słowa Marty „zrobię wszystko” i w tym momencie jego zamiary się zmieniły.

- Zrobisz wszystko? – spytał szelmowsko

Marta była przerażona tym pytaniem. Nie wiedziała co powiedzieć i co knuje ten pijak. Nie miała jednak wyjścia. Była pod ścianą. Nie miała pieniędzy, ale nie miała też gdzie się podziać. Musiała przytaknąć.  

- Taaak – wydukała przełykając z trudnością ślinę
- To dobrze – odpowiedział Janowski rozglądając się po mieszkaniu

Co ten gnój knuje pomyślałem. Najchętniej wszedłbym tam i mu wpierdolił, ale wiem, że narobiłbym Marcie tylko większych problemów. Czekałem więc grzecznie co będzie dalej.

Janowski stał plecami do Marty i patrzył na obskurną ścianę. Nagle wyciągnął ręce z kieszeni, obrócił się i szedł w kierunku historyczki. Zbliżył się do niej aż poczuła odór alkoholu, którym zalatywał. Spojrzał w jej zapłakane oczy i uśmiechnął się, ukazując brak uzębienia w swojej pijackiej i zarośniętej gębie.

- W takim razie mi obciągniesz – powiedział bez ceregieli do Marty

Ta stała jak wryta. Chciała zrobić krok do tyłu, ale czuła, że za nią jest kanapa, na której niedawno co się masturbowała.  

Mnie zamurowało. Zrobiło mi się jej żal i byłem wściekły. Chciałem ją mieć tylko na siebie. Czułem się taki skrępowany, bo nic nie mogłem zrobić.

- Jak pan śmie? – odparła oburzona Marta
- Daje ci wybór. Zrobisz mi gałę, a ja odroczę twój dług na tydzień. To chyba proste – powiedział szydząc z niej
- Nie ma mowy. Nie jestem taka – broniła się Marta licząc, że coś ugra
- W takim razie pakuj się i spierdalaj – powiedział do niej bezczelnie

Marta stała jak wryta. Nie miała żadnych szans negocjacyjnych. Nie miała kasy, miejsca gdzie mogłaby się zatrzymać. Była bezradna. Czuła, że za chwilę będzie musiała się upokorzyć. Zostanie upodlona. Do tego miała świadomość, że jestem gdzieś w pobliżu i mam ją odwiedzić.  

Zwiesiła bezradnie głowę i zakryła twarz rękoma. Chciała płakać, ale musiała wydusić z siebie te słowa. Gdy otworzyła oczy, zauważyła na brudnych spodniach Janowskiego wyraźne wybrzuszenie. Zapach który od niego czuła sprawiał, że nachodziły ją mdłości. Widok wybrzuszenia ją przerażał, ale obudził w niej jakiś mały procent ciekawości. Podniosła powoli głowę do góry, spojrzała swojemu przyszłemu oprawcy w oczy i powiedziała.

- Dobrze. Zgadzam się, ale tylko jeden raz  
- Znakomicie mała – zaśmiał się menel
- Widzę, że poszłaś po rozum do głowy. A teraz klękaj i do dzieła – rozkazał klepiąc ją delikatnie po policzku  

Zerknąłem dyskretnie przez okno i widziałem jak Marta z niechęcią zgina kolana i klęka przed tym śmierdzielem.  

- Na co czekasz? – wycedził do niej
- Wyciągaj go i rób co masz robić – warczał na nią bezlitośnie

Marta drżącymi rękoma zaczęła rozpinać pasek u spodni menela. Teraz gdy jej twarz była na wysokości jego krocza, dokładnie widziała, że kryje się tam coś dużego. Przerażała ją ta wizja, ale w pewnym stopniu zaczęła odczuwać rosnące podniecenie, którego nie była w stanie zrozumieć i opanować. Brzydziła się tym gościem, ale nie miała wyboru. Odpięła guzik u spodni i rozsunęła menelowi rozporek. Spojrzała jeszcze raz błagalnie w górę.

- No dalej, dalej, bo się rozmyślę – ponaglał stary wiedząc, że już ma ja w garści

Złapała spodnie za ich brzegi i obrzydzeniem zsunęła je do kostek. Jej oczom ukazały się szare obszczane i śmierdzące gacie, z których brzegów wystawały siwe włosy. Spodnie zawisły na kostkach i odsłoniły chude i blade nogi Janowskiego.  

Zamarła

- No kurwa długo się będziesz z tym pierdolić? – zaczął na nią krzyczeć

Odwróciła głowę, bo zapach ją odrzucał. Złapała jednak za majtki i opuściła je na dół. Jego kutas był na wpół sterczący. Nie był długi, wręcz krótki. Miał może z 10-12 cm. Był jednak bardzo gruby. Marta była przerażona. Wielki wór pełnych nasienia jaj zwisał pod grubachnym kutasem starego capa. Do tego jaja były zarośnięte i śmierdzące.  

- Liczę do trzech. Jak nie weźmiesz się za robotę, to cię stąd wypierdolę za drzwi – rozkazał dobitnie i przekonująco menel

Nie miała wyjścia. Patrzyła na tę grubą parówę i biła się z myślami. Czuła obrzydzenie i niezrozumiałe podniecenie. W chwili, gdy usłyszała słowa starego, odrzuciła wszelkie opory, zebrała w ustach ślinę i splunęła na wiszącego przed jej twarzą chuja. Spojrzała w górę w oczy oprawcy, a w jej głowie usłyszała głos: pomyśl, że jesteś kurwą.
Złapała w dłoń starego kutasa i rozsmarowała nią ślinę po całej jego objętości. Poczuła, że sztywnieje. Nie chciała długo czekać. Wiedziała, że im szybciej to zrobi, to stary da jej spokój. Miała początkowo rozterki, jak przed skokiem do wody lub na bungee, ale wiedziała, że tego nie uniknie, więc mimo smrodu który czuła zabrała się do roboty. Przejechała kilka razy dłonią po grubym fiucie i gdy poczuła, że zrobił się twardy, wsunęła całego do buzi.

- O tak! – wystękał stary
- Dobra z ciebie kurewka. O tak  - dodał

Smród i smak jego penisa powodował, że Marcie chciało się rzygać. Obudziła się w niej jednak kurewska osobowość, która odrzuciła te przykre odczucia. Zaczęła obciągać kutasa Janowskiego i językiem owijać się wokół niego. Potraktowała to jako wyzwanie. Chciała go wypucować, żeby przestał śmierdzieć.  

Na chwilę wyciągnęła go z ust, by nabrać powietrza i kolejny raz zaczęła ruszać dłonią po obślinionym grubym kutasie. Nie była w stanie objąć go całego w dłoni, za to była w stanie go całego zmieścić w ustach, mimo że rozpychał je maksymalnie, aż poczuła pieczenie w kącikach ust. Lubiła połykać całego kutasa. Gdy zdarzało się, że robiła w przeszłości loda, czuła niedosyt, gdy nie mogła pomieścić w ustach całego fiuta partnera. Wyćwiczyła technikę głębokiego gardła, co pokazywała i teraz. W zasadzie to kutas Janowskiego ledwo sięgał do jej wiszącego języczka. Kutas był już twardy i sterczał, więc ponownie go połknęła.

Stary był wniebowzięty. Położył swoje brudne łapska na jej głowie i delikatnie nią ruszał, słysząc odgłosy fiuta, który chlupał w ustach pełnych śliny.  

- O tak. Ssij go suko – jęczał zadowolony
- Dław się nim szmato - dodawał

Marta robiła to z pasją. Porzuciła wszelki wstyd i opory i obrabiała pałę starego capa, niczym kurwa z długoletnim stażem. Czuła, że cała ta sytuacja bardzo ją podnieciła. Jej majtki wyraźnie zaczęły wpijać soczki, które uwalniała jej profesorska piczka.
Stary przyśpieszył tępo i obijał brodę Marty swoimi wielkimi jajami. Były jak dwa dzwony. Widać było, że dawno nie spuszczał z kija, bo jaja były nabrzmiałe, a główka kutasa obklejona była żółtym nalotem, który Marta dokładnie już wyczyściła.  
Janowski chwycił głowę Marty i docisnął do samego końca. Przytrzymał długo i czekał na jej reakcję. Marta chciała mu pokazać kto jest górą. Wciągała powietrze nosem z trudem, ale nie rezygnowała z tej zabawy, jeśli można to tak nazwać. Z oczu pociekły jej łzy i rozmazał się makijaż. W pewnym momencie historyczka zaczęła się poddawać i próbowała odepchnąć od siebie Andrzeja.  

Udało się. Andrzej z radością patrzył z góry na rozmazany na jej twarzy makijaż i cieknącą z ust ślinę. Ledwo łapała powietrze. Czuła się jak ostatnia dziwka, ale chciała to już skończyć. Nie czekała długo. Chwyciła ponownie fiuta w dłoń i zaczęła go trzepać. Janowskiemu nie podobał się taki scenariusz końca. Chwycił jedną ręką jej włosy i oplótł je wokół niej, tak by mieć kontrolę, nad jej głową. Drugą ręką zabrał kutasa z ręki Marty i wepchnął go z powrotem do jej ust. Drugą dłoń położył na karku dziewczyny i zaczął ją ostro ruchać w usta. Tępo było piorunujące. Mimo swojego wieku pierdolił ją w usta, jak szalony. Marta czuła, że zbliżał się koniec, że zachwalę stary dojdzie i nie myliła się. To było jak wystrzał z potężnej armaty. Stary mocniej zacisnął w pięści jej włosy i docisnął jedną ręką jej głowę do samego końca, po czym zaczął pompować w usta Marty olbrzymie salwy spermy.  

Chciała się wyswobodzić z tego uchwytu, ale był zbyt silny. Nie miała wyjścia. Wszystko lądowało w jej ustach, które dociśnięte były tak szczelnie, by nic się nie ulało. Żeby tego było mało, drugą ręką chwycił ją za nos i go zatkał, a wszystko po to, by połknęła całą zawartość jego starych jaj. Nie nadążała z połykaniem. Czuła okropny słonawy smak starej spermy, ale nie miała wyjścia i dławiąc się łykała wszystko posłusznie. Końca nie było widać. Grupy kutas pompował w nią takie ilości, jakby były gromadzone przez rok. W końcu Janowski wycisnął ostatnią kropelkę z siebie i wypuścił włosy Marty z dłoni. Ta połknęła wszystko i łapała powietrze niczym ryba, którą fale wyrzuciły na brzeg.

- Niezła jesteś. Nie pomyślałbym, że zrobię z tobą taki interes – wysapał wyraźnie zmęczony pijak

Marta nie miała ochoty z nim gadać. Wstała i pobiegła po chusteczki by się wytrzeć. Z jednej strony cieszyła się, że ma to już za sobą, z drugiej czuła się upodlona. Była też trzecia strona. Czuła się niezaspokojona, ale z tym chciała sobie poradzić później sama.  

- Masz tydzień na dostarczenie kasy – powiedział Andrzej
- Jeśli jej nie dostanę, wylatujesz. Zrozumiałaś?

Pokiwała tylko głową.  

- To dobrze – odparł Janowski i zaczął podciągać gacie na sflaczałego fiuta

Marta czuła wstyd i nie chciała już na niego patrzeć. Odwróciła się tyłem i oparła o stół. Stary popatrzył na jej tyłeczek, który opiewała kraciasta spódnica. Miał już się zbierać, ale widok jej kształtnego tyłeczka uruchomił w jego głowie kolejny chytry plan.

- Mam dla ciebie jeszcze jedną propozycję – powiedział

Marta nie wierzyła. Liczyła, że już sobie pójdzie i da jej spokój. Nawet nie miała ochoty pytać go, co to za propozycja. Stała plecami do niego i czekała co powie.

- Daruję ci cały pierwszy czynsz, jeśli zrobisz dla mnie coś jeszcze.

Marta nie chciała tego dłużej słuchać. Miała już dosyć tego wszystkiego.

- Proszę wyjść – opowiedziała
- W twojej sytuacji, nie odrzucałbym takiej propozycji – kontynuował

Marta była wykończona i upodlona. Wiedziała jednak, że zdobycie pieniędzy przez tydzień będzie bardzo trudne. Ciekawość sprawiła, że z trudem się odwróciła i złośliwym tonem odparła

- Słucham. Co to za propozycja? – spytała, choć czuła, że nie powinna się spodziewać niczego dobrego ze strony tego pijaka i popełnia wielki błąd
- Dasz się zerżnąć, a ja odpuszczę ci pierwszy czynsz – powiedział stary

Nie wierzyła w to co słyszy. Tak ją upokorzył i jeszcze mu było mało. Czuła się jak szmata. Po połknięciu takiej ilości spermy i zrobieniu tak kurewsko perfekcyjnego loda wróciła do niej świadomość rodząca w niej wstyd. Nie chciała dłużej oglądać tego człowieka.

- Proszę już stąd wyjść – odpowiedziała zrozpaczona i wnerwiona

Stary zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu i dopiął pasek u spodni.

- Jak chcesz suko. Żebyś tylko nie żałowała – odpowiedział i odwrócił się by wyjść z domu

Czułem złość za to co jej zrobił, ale i ulgę, że to się skończyło. Chciałem odczekać aż stary wyjdzie, a Marta ochłonie. Było mi jej żal, choć nie ukrywam, że to co widziałem bardzo mnie podnieciło. Rzeczywiście była niezła w te klocki. Siedziałem pod oknem oparty o ścianę domu i czekałem aż usłyszę odgłos zamykanych drzwi. To co usłyszałem, niemal wywołało u mnie zatrzymanie akcji serca.

Stary łapał już za klamkę, gdy nagle Marta otworzyła usta.

- Proszę poczekać – wydukała

Stary zatrzymał się plecami zwrócony do kobiety, a na jakiego zapijaczonej i obleśnej gębie powoli zaczął pojawiać się banan zwiastujący kolejny odniesiony sukces.

- Zrobię to, ale daruje mi pan dwa czynsze i więcej nie będzie mnie nachodził – negocjowała Marta

Andrzej przez chwilę nic nie mówił. Trawił wszystko w głowie, po czym odwrócił się i z uśmiechem na twarzy i odparł

- Dobrze, zgoda. Mądra z ciebie dziewczyna.  

Nie wierzyłem w to co słyszę. Dała się wyruchać w usta staremu capowi, a teraz da się zerżnąć?  

Andrzej człapiącymi krokami zbliżył się do Marty. Pogłaskał ją po twarzy, niczym troskliwi ojciec i po cichu nachylając się do jej ucha powiedział

- Wiesz już jak się nim zająć? – po czym spojrzał jej w oczy, a Marta tylko pokiwała twierdząco głową.

Wiedziała, że to co robi jest okropne, wiedziała, że znowu się upodli. Miała jednak świadomość, że nie załatwi tych pieniędzy, a to jedyna szansa, by złapać finansowy oddech. Przede wszystkim potrzebowała poczuć w sobie kutasa. Po obleśnym obciąganiu czuła się niezaspokojona. Dodatkowo podniecała ją myśl, że jestem gdzieś blisko jej domu i może wszystko widzę lub słyszę....

Dodaj komentarz