- Nie chcesz przyjąć go do ust, to przyjmij w cipkę! – zakrzyknął, uprzednio z niespożytą energią ciskając mnie na stół. W najśmielszych snach nie spodziewałam się w nim ani takiej siły, ani temperamentu!
Nie spodziewałam się, że w ogóle zobaczy moją piczkę, już to by mnie przecież potwornie zawstydziło. Tymczasem młodzian parł jak rozjuszony odyniec. Szedł na całość!
Nawet nie zdejmował ze mnie majtek… jedynie zsunął je na bok, torując drogę dla swego bezlitosnego tarana… Także spódniczka nadal pozostawała na mnie – podwinięta wysoko nie stanowiła dlań najmniejszej nawet przeszkody.
Zachowywał się zawadiacko wręcz hardo, jakby to wszystko mu się należało.
- Ojej! Co robisz! Och! Jak możesz! Ach! – protestowałam. Ale moje protesty zdawały się psu na budę.
- Przecież obiecała pani w kontrakcie spełnianie mych zachcianek. Należy mi się to, jak psu buda.
Bezczelny młodzian był głuchy na moje krzyki. Wchodził we mnie, jak po swoje.
Brutalnym ruchem, nie znoszącym sprzeciwu, rozsunął moje uda, przez co znalazłam się w wielce wygodnej dla niego pozycji, miał mnie jak na talerzu – z rozłożonymi nogami stałam się bardziej dostępna… optymalnie dogodna dla jego samczej, bezpardonowej penetracji…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Margerita
Łapka w górę
Martysia
@Margerita tak jest!