Korepetycje z matematyki

Boże, jak ja nienawidzę wtorków. To ten dzień, kiedy kończę lekcję o 16:00 i wracam do domu tylko po to, żeby niemal od razu przywitać mojego korepetytora z matematyki. Już nawet nie o niego chodzi, tylko o ten jebany przedmiot. Nigdy nie radziłam sobie z matmą, a to, co dzieje się ze mną w liceum sprawia, że tracę wiarę w siebie. I w ten sposób ojciec załatwił mi Artura-wysokiego studenta SGH.  
Tak więc jest czwartek, godzina 16:30, a ja sprzątam pokój w jakimś amoku. Przecież nie może zobaczyć, w jakim syfie żyję. Upycham akurat ostatnie ubrania do szafy, kiedy słyszę ten cholerny dzwonek do drzwi.
-Cześć, herbatki?
-Cześć, jasne.
-To chodź do kuchni, wstawię wodę.
Dopiero kiedy idę do kuchni zdaję sobie sprawę, jak nieodpowiednio jestem ubrana. Legginsy i bluzka z logiem Playboya są chyba dość kontrowersyjnym strojem na korepetycje z matematyki, ale nie mam już czasu się przebierać.  
-Słodzisz?
-Tak, dwie łyżeczki.
Podaję mu gorący kubek, po czym zapraszam go do swojego pokoju.  
-Nie ma twoich rodziców?
-Nie, pojechali po jakieś meble, czy coś. Dobra, to może poszukam zeszytu i przerobimy zadania z ostatniej lekcji, bo nic nie ogarnęłam z wczoraj.
Oczywiście chłopak musiał usiąść przy szufladzie biurka, czyli tam, gdzie trzymam zeszyty.Zbliżam się do niego, ale udaje mi się to zrobić szybko, tak, jakby tego wcale nie było. Jednak jestem w stanie rozpoznać jego perfumy, jeden z moich ulubionych zapachów od Armaniego. Gust to on jednak ma. Czemu więc lubi matmę? Dziwak.
-Okej, więc zaczęliśmy ostatnio funkcje i mam parę...
W tym momencie dzwoni telefon. Sprawdzam, czy to mój, ale to Artura.  
-Muszę odebrać, to ważne.  
-Jasne, poczekam.
Poprawiam się w lustrze i przeglądam podręcznik. Czuję zmęczenie z całego dnia, znowu nie spałam w nocy i takie są tego efekty. Przymykam oczy, ale tylko na chwilę. Przecież nic się nie stanie, jak na chwilę odpocznę.

Budzę się w łóżku. Rozglądam się po pokoju, czy to możliwe, że przeszłam przez te jebane korki w jakimś transie? Chyba jednak nie, bo zauważam Artura.
-Co się stało?
-Skończyłem rozmawiać, a kiedy wszedłem spałaś. Nie miałem serca cię budzić.
-O Boże, ale mi wstyd. Nie przejmuj się i tak dam ci pieniądze, chociażby za fatygę.
-Nie no co ty, nie musisz. Wszystko u ciebie w porządku? Wydawałaś się przemęczona.
-Tak, po prostu nie spałam w nocy, wciągnęłam się w nowy serial.
-Znam to.
Na chwilę zapada nerwowa cisza. Nie mam pojęcia co mogę powiedzieć, jestem tak zażenowana sobą
-Czy ty się właśnie zaczerwieniłaś?
Chłopak lekko się uśmiecha, a ja oczywiście rumienię się jeszcze bardziej, żeby uprzykrzyć sobie życie.
-No nieważne. Dobra, już chyba wystarczająco dużo czasu ci zajęłam, chcesz już jechać do domu?
-Myślałem, że teraz powtórzymy to, co mieliśmy.
-Nie, no co ty, nie będziesz u mnie tyle siedział. I tak ci się dziwię, że siedziałeś tu i patrzyłeś jak śpię.
-Chciałem się upewnić, że wszystko z tobą w porządku.
Uśmiecham się, nie wiem, czy ze mną flirtuje, czy na serio się martwił.
-Tak, wszystko okej. Jeśli ci się nie spieszy to możesz jeszcze zostać.
-To chociaż parę przykładów przeanalizujemy, żeby ci to poukładać w głowie.
Wstaję z łóżka, czuję się niezręcznie, co chyba po mnie widać. Siadam obok niego i zanim zdążę coś powiedzieć rzuca komentarzem.
-Czemu się tak wstydzisz? Taka dziewczyna jak ty pewnie cały czas siedzi tu z jakimiś chłopakami.
Przez chwilę nie wiem, co mu odpowiedzieć. Czy on właśnie zasugerował, że jestem łatwa?
-Taka dziewczyna, czyli jaka? Myślisz, że się puszczam?
W jego oczach widzę zdziwienie, chyba nie spodziewał się tak defensywnej odpowiedzi.
-Nie, nie chodziło mi...
-Nie wiem, o co ci chodziło, ale nie jesteś tutaj od wysuwania wniosków.
Poprawiam włosy, jak zawsze, kiedy odczuwam stres i szukam długopisu. Co za kretyn.
-Dobra, to może zacznijmy od tego zadania, wytłumacz mi je, bo ja pogubiłam się w treści.
Chyba ustawiłam chłopaka na jego miejscu, grzecznie tłumaczy mi, o co chodzi w tym przeklętym zadaniu, a ja mam okazję mu się przyjrzeć. Co prawda jest ode mnie starszy o pięć lat, ale jego potężna postura i broda postarzają go o kolejne pięć. Ciekawe, czy ma powodzenie u dziewczyn.
-To zacznij od podpunktu a.
Wzdycham ciężko i zaczynam pisać coś, czego sama nie rozumiem na kartce. Pasmo włosów opada mi na twarz, ale zanim zdążam je odgarnąć, Artur robi to za mnie.  
-Chodziło mi o to, że jesteś piękna, wiesz?
Czy on naprawdę myśli, że na to polecę? Jest niesamowicie bezczelny, albo po prostu głupi.
-Nie wiem, czy mówisz na serio, ale jeśli tak, to proszę, ogarnij się, bo zrobiło się wystarczająco dziwnie. Nie dość, że jesteś moim korepetytorem, to jesteś starszy o pięć lat, nie wspominając o tym, że jesteś stażystą w firmie mojej matki.
-Wiem, wiem, ja naprawdę próbowałem się jakoś opanować.
-Coś słabo ci idzie. Weź swoje rzeczy i wyjdź.
Wstaję i czekam, aż wykona moje polecenie. Na szczęście słucha się mnie i odprowadzam go do drzwi. Już ma wychodzić, a we mnie zaczyna budzić się ta ciemniejsza strona. Tak dawno nikogo nie miałam A gdyby tak...
Student, zmieszany całą sytuacją patrzy się na mnie i z zadowoleniem odkrywa, że się złamałam. Widzi ten jeden gest, który oznacza, że już mnie ma. Przygryzanie wargi przy równoczesnym wpatrywaniu się w faceta zawsze wyraża słowa: weź mnie. Dwa razy nie trzeba było go namawiać.  
Widzę tylko, jak się zbliża, wiem, że się nie sprzeciwię, zresztą jest ode mnie silniejszy, to nie miałoby sensu. Nie wiem po co próbuję jeszcze coś zdziałać słowami:
-Artur, nie możemy...
Przyciska mnie do ściany, całuje moją szyję. Jest tak blisko mnie, że czuję, jak jego penis ociera się moje podbrzusze. Czując bliskość chłopaka, jego twardniejącą męskość odpala się we mnie ta skrywana namiętność. Za późno na wszelkie gierki, on chce mnie, a ja jego i nie interesuje mnie ile ma lat, ani gdzie pracuje. Całuję go w usta, jego język dotyka moich ust. Nigdy nie całowałam się tak namiętnie jak z nim. Kiedy ponownie schodzi do mojej szyi wydaję z siebie serię westchnień. Ściska moje piersi tak mocno, że ból miesza się z przyjemnością. Aż tak po mnie widać, że lubię być traktowana jak dziwka, czy po prostu robi ze mną to co chce? Zdejmuje ze mnie koszulkę, przygląda się chwilę tatuażowi, pewnie nie spodziewał się go na ciele siedemnastolatki.
-Sama się o to prosiłaś, nigdy nie nosisz stanika.
Uśmiecham się tylko, może podświadomie go uwodziłam?
-Chodź.
Prowadzę go do mojego pokoju i rzucam na łóżko. Siadam na nim, całujemy się, przerywając od czasu do czasu na wzajemne rozbieranie się. Nie wierzę, że to z nim robię, nie powinniśmy. I właśnie to mnie tak cholernie jara. Jesteśmy nadzy, pokryci pocałunkami i falą podniecenia. Czuję się taka rozgrzana, rozpalił mnie do czerwoności.
Patrzę na jego ciało, jest taki męski. Rozbudowana klatka piersiowa rusza się w rytmie przyspieszonego oddechu, mogłabym być w nią cały czas wtulona. Umięśnione ramiona są idealne,aby mnie w nie wziąć, jest w taki młody i silny. Patrzę na jego penisa, w stanie pełnej erekcji wydaje się być ogromny. Drży z podniecenia, tak bardzo chce już we mnie być. Moja cipka też go chce, jest już taka mokra. Spoglądam na chłopaka, a kiedy każe mi usiąść na jego twarzy spełniam rozkaz bez zbędnych dyskusji.
Liże moją łechtaczkę pełen pasji i zapału. Nigdy nikt nie robił mi tego tak dobrze, czuję, że robię się jeszcze bardziej mokra. Kiedy do pieszczot dołącza palec, czuję, że odlatuję.
-Jaka ty jesteś ciasna..
-Nie przestawaj-Nakazuję mu, a on spełnia moją wolę.
-Jezu, jak mi dobrze, Artur, tak...
Czuję, że jeszcze chwila, a dojdę. Tak bardzo tego potrzebowałam, tego szybszego bicia serca, tych trzęsących się nóg, przygryzionych warg, mężczyzny, który umie się mną zająć. On nie zwalnia tempa i dalej całuje moją cipkę tak, jakby to była jego ostatnia mineta w życiu. Zaczynam coraz głośniej jęczeć, musi domyślać się, że zaraz dojdę. Moja cipka coraz bardziej pulsuje, czuję te przyjemne skurcze, aż w końcu zamykam oczy i poddaję się rozkoszy. Wydobywam jeszcze z siebie parę okrzyków, po czym padam na łóżko, z nogami szeroko rozłożonymi tuż przed chłopakiem.
-Jaką ty masz ładną cipkę, ja pierdole.
Wypinam się i czekam, aż we mnie wejdzie. Na początku przychodzi mu to z trudem, jestem za ciasna na tak dużego penisa, ale gdy w końcu jest we mnie cały czuję niesamowitą rozkosz. Wciskam twarz w łóżko, nie chcę, aby sąsiedzi słyszeli, jak rżnie mnie 18-centymetrowy kutas. Włosy opadają mi na twarz, co wykorzystuje mój kochanek, szarpiąc mnie za nie. Jednocześnie dostaję parę klapsów, oczy lekko mi łzawią.
-No i na chuj udawałaś taką niedostępną?
-Przepraszam, rżnij mnie, proszę
Wiedziałam, że takiej odpowiedzi oczekuje i oczywiście miałam rację.
-Grzeczna dziewczynka.
Delikatnie klepie mnie po mojej kształtnej pupie, jakby doceniał dzieło sztuki. Nagle wychodzi ze mnie, więc odwracam się w jego stronę.
-Chodź na górę.
Posłusznie zaczynam go ujeżdżać, a on wpatruje się w moje nagie ciało. Patrzy się na mnie z takim zachwytem, jakby nie wierzył, że to naprawdę się dzieje. Ja w sumie też, ale nie mam czasu na rozmyślania. Zataczam delikatne kółka swoim ciałem i całuję jego szyję, pachnie tak cudownie. Po chwili przerzuca mnie na plecy, zaczyna mnie jebać w pozycji misjonarskiej. Patrzę mu prosto w oczy, jęcząc głośno. Już nie obchodzą mnie sąsiedzi, liczę się ja, on i nasza przyjemność.
-Jebnij mnie w twarz, proszę.
Przez jego twarz przechodzi chwilowe zdziwienie, ale wymierza mi subtelne uderzenie. Nie wiem, czemu tak bardzo lubię brutalność w łóżku, jest w tym coś zwierzęcego i to uwielbiam. Zaciskam na nim mięśnie Kegla, widzę, że jest mu dobrze. Zaczyna ruszać się we mnie jeszcze szybciej, kieruję jego rękę na moją szyję. Poddusza mnie, całując jednocześnie.
-Jezu, Artur, jak mi dobrze, kurwa
Mówię resztkami sił. Te słowa doprowadzają do nieuniknionego-chłopak wychodzi ze mnie i przykłada mi kutasa do twarzy. Próbuję wziąć go całego do buzi, ale jest za duży, więc skupiam się na samej główce. Jeżdżę językiem po napletku, jednocześnie trzymając resztę penisa w dłoni. Po chwili pieszczot moja głowa zostaje dociśnięta, nie mogę oddychać, ale czuję satysfakcję, bo moje usta zalewa ciepła sperma. Doszedł mi w ustach, nie pytając nawet o zgodę. Co za człowiek.

westchnienie

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1930 słów i 10855 znaków, zaktualizowała 1 maj 2020.

2 komentarze

 
  • Chciałbymzostaćanonimowy

    Czemu zazwyczaj są to korki z matmy  :shushing:

    30 lis 2018

  • westchnienie

    @Chciałbymzostaćanonimowy bo nikt jej nie umie

    1 gru 2018

  • spoko

    :sex:

    25 lis 2018