Gdy to przeczytałem rozpłakałem się. Ona popełni samobójstwo, albo już to zrobiła. Nie może. Muszę ją uratować. Musi żyć. Nie mogła sobie tak po prostu napisać kartki i zniknąć. Przecież można to wszystko jeszcze jakoś naprawić. Wezwałem policję, żeby pomogli mi ją odnaleźć. To nie mogła być prawda co ona napisała? Nie myślała trzeźwo.
***Oczami Lusi***
Nie mogłam już dłużej oszukiwać samej siebie, przecież to i tak jest bez sensu. Nie chcę już się dłużej męczyć. Postanowiłam zakończyć moje cierpienia. Gdy pisałam kartkę nie wiedziałam co mam w niej napisać. Miałam chwile zwątpienia czy na pewno dobrze robię. Ale jak już napisałam to stwierdziłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Nie mogłam dłużej tego ciągnąć. Chciałam w końcu od tego wszystkiego odpocząć. Nie widziałam innego wyjścia. Długo myślałam jak to zrobić. W końcu doszłam do wniosku, że najlepszym sposobem będzie powieszenie się. Ale musiałam znaleźć miejsce w którym tak szybko mnie nie znajdą. Uszykowałam pościel taką, żebym mogła gdzieś przywiązać. Poszukałam w Internecie jak robić węzły. Musiałam być dobrze do tego przyszykowana. Było tylko jedno miejsce do którego Brian nie zaglądał i wiedziałam, że tam nie zajrzą za szybko. Był to strych. Właśnie tam musiałam to zrobić. Już nie żałowałam niczego byłam bardzo zdesperowana. To musiało się udać. Poszłam do pokoju Briana i pocałowałam go w policzek była noc. Około godziny trzeciej, a może troszkę później. Brian spał mocno. Wiedziałam, że się nie obudzi. Zabrałam wszystko co potrzebowałam i poszłam na strych. Siedziała tak około godziny, ale to było jedyne wyjście. Poszukałam stabilnej rury i przywiązałam do niej prześcieradło. Ostatni raz spojrzałam przez okno. Po policzku poleciała mi łza, ale wiedziałam, że właśnie to jest to co muszę zrobić. Uwolnić się od wszystkiego. Podeszłam do prześcieradła i stanęłam na taborecie. Przewiązałam sobie pętle przez szyję. Stałam tak dłuższą chwilę, ale w końcu odważyłam się na ostateczny ruch. Obaliłam taboret i zawisłam. Uśmiechnęłam się. Choć co nie było przyjemne po jakimś czasie straciłam dech, a przed oczami zrobiło się ciemno. Zdążyłam tylko pomyśleć o bracie. Kochałam go bardzo.
***Oczami Briana***
Poszukiwania trwały. Szukaliśmy jej wszędzie. Już nie wiedziałem gdzie mamy jej szukać. Miałem cały czas nadzieję, że nic jej nie jest. Dlaczego ona to robi? Poszukiwania trwały całą nic. Byłem wyczerpany do granic możliwości, ale przysiągłem sobie, że nie spocznę dopóki jej nie znajdę. Następnego dnia również cały czas byłem na nogach. Myślałem jakiego miejsca jeszcze nie przeszukałem. Wtedy dotarło do mnie, że nie sprawdziłem jeszcze strychu. Nigdy na niego nie wchodziłem. Nie lubiłem go. Poszedłem do góry, a przed drzwiami zauważyłem kawałek materiału. Pomału otwarłem drzwi i zamarłem. To była ona. Wisiała … wisiała na pościeli. Podbiegłem do niej i dosłownie szarpałem, żeby ściągnąć ją z tego. Krzyczałem w niebo głosy. Nie mogłem oddychać. To nie mogła być prawda. To tylko sen. To nie jest moja Lusi. Uklęknąłem i położyłem ją sobie na kolanach. Była cała zimna. Nie oddychała. Jej skóra była sina.
-Nieeeee! Lusi! Otwórz oczy! – krzyczałem na nią i potrząsałem. Bez żadnej reakcji. Przytuliłem ją do piersi i siedziałem tak z nią płacząc i próbując ją jakoś odżywić. Nie byłem w stanie nic innego robić. –Lusiii! – szarpałem się za włosy. Po jakiś trzech godzinach odnaleźli nas policjanci. Ja już byłem wycieńczony. Moja Lusi… ona nie żyje.
-Mam ich. Tutaj są. – powiedział jeden z policjantów i podbiegł do nas. Chciał zabrać ode mnie Lusi. Nie mogłem na to pozwolić. –Proszę mi ją dać.
-Nieeeee! Ona nie żyje! Nie możecie mi jej zabrać! – miałem takie nerwy, szarpały mną emocje.
-Musisz jechać do szpitala. Nie wyglądasz najlepiej. Bardzo nam przykro z jej powodu, ale teraz nie jesteś w stanie nic zrobić.
-Odpierdolcie się!! – krzyczałem na nich, ale jak do mnie podeszli, żeby zabrać mi ją, wtedy dostrzegłem w jej pasku od spodni, że ma nóż. Pewnie miała w głowie opcję zmienienia zdania i zrezygnowanie z tego pomysłu, ale i tak się zabiła. Spojrzałem na nią i w tej chwili jakby czas się spowolnił. Wyjąłem nóż i wbiłem go sobie w serce.
-Nieee! Wzywajcie pogotowie! – krzyknął policjant, a ja przytuliłem moją Lusi i pocałowałem ją w czoło.
-Kochanie będę zaraz z tobą. Nie zostawię cię samej. Nie umiał bym bez ciebie żyć. Możesz być spokojna. – powiedziałem jej i jeszcze raz ją pocałowałem w czoło i nastąpiła ciemność. Wiedziałem, że po tym ciosie nie są w stanie mnie uratować.
***
-Lusi …
-Brian … - ona tu jest. Widziałem ją. Wiedziałem, że ją tu spotkam. Słyszałem. Już nigdy nie pozwolę, żeby jej się coś stało. nie opuszczę jej na krok. Już nigdy jej nie stracę. Mojej małej kochanej siostrzyczki. Kocham ją nad życie. Wybrałem właściwą decyzję. Teraz już będziemy dłużej ze sobą niż całe życie.
***
Mam nadzieję, że podobało się opowiadanie. myślę, że teraz pora na coś z happy endem.
Kolejne opowiadanie już wkrótce
Pozdrawiam wszystkich
KONIEC
7 komentarzy
Florian
Ogólnie to ŻAŁOSNA tfurczość... kilometrami takie bzdety, telenowela czy co, poziom denny,
prosimy już więcej nie pisz haha ! DO HARLEKINA CI NADAL DALEKO ...
Ale może grafomanko jesteś świetną fryzjerką, albo wspaniale wykładasz w markecie towar na półki ?
gubernator
szokująca końcówka.. szkoda ich
emilka38
Przyznaję. To opowiadanie nie szło mi najlepiej, dlatego postanowiłam je szybko zakończyć Nie ma co ukrywać. Mam nadzieję, że inne wam się spodobają
violet
Dwie sprawy: Kobieta nie żeni się , tylko wychodzi za mąż i jeśli wbił sobie nóż w serce, to jakim cudem przytulił się jeszcze do Lusi?
agnes1709
@violet Rozrabiasz, łobuzico jedna? Nu, nu, nu!
Odpowiem Ci, jakim cudem - bo to twardy facet był...
TakaPrawda
myślałam że chociaż końcówka będzie lepsza niż to opowiadanie.....przeliczyłam się
tak samo słabe......żałosne
Florian
@TakaPrawda Niestety, kolejna tutaj żałosna wypisywaczka sie, bo autorka nazwac jej nie mozna haha.
Malawasaczka03
:/Nie lubiłam Lusi, a Brain, Brain był spoko, no ale, kurczę.:Mógł mieć piękne życie z gromadką dzieci i troskliwą żoną, wolał się zabić Lusi=niezrównoważona psychicznie, powinni już dawno zamknąć ją w psychiatryku. :/
TakaPrawda
głupie zakończenie.......żałosne