GROŹNA BUNTOWNICZKA - CZĘŚĆ 20 KONIEC

Wstałem rano z planami na kilka dni. Tak szczęśliwy jak dziś to jeszcze nie byłem. Spojrzałem za okno i pięknie świeciło słońce. Właśnie tego było mi dzisiaj trzeba. Uszykowałem się i poszedłem do pokoju Lusi. Podszedłem do łóżka i usiadłem na nic. Odkryłem kołdrę, a pod nią były tylko poduszki. Z początku pomyślałem, że poszła sobie po prostu nad stawek, na który w sumie miała zakaz chodzenia. Zerknąłem przez okno, ale jej nie było. Rozejrzałem się po pokoju i w końcu natrafiłem na leżącą na stole kartkę. Było coś na niej napisane. Miałem nadzieję, że coś w stylu ,,poszłam na spacer,,. Wziąłem tą kartkę i usiadłem. Gdy przeczytałem pierwszą linijkę zamarłem to nie wróżyło niczemu dobremu.  
,,DROGI BRACIE PRZEZ OSTATNIE DNI BYŁO NAM BARDZO CIĘŻKO. WIESZ JAK BARDZO WPŁYNĘŁA NA MNIE WIEŚĆ, ŻE JESTEŚ MOIM BRATEM. ZAKOCHAŁAM SIĘ W TOBIE PRĘDZEJ NIŻ MI O TYM POWIEDZIAŁEŚ I MIAŁAM JUŻ W PLANACH OŻENIĆ SIĘ Z TOBĄ . CHCIAŁAM PÓJŚĆ Z TOBĄ DO ŁÓŻKA I MIEĆ Z TOBĄ DZIECI. ALE JAK SAM WIDZISZ LOS JEST MI CAŁE ŻYCIE NA PRZEKÓR. NIE WAŻNE ILE SIĘ STARAM, ZAWSZE JEST ŹLE. NIE MA RZEZY KTÓRA WYSZŁA BY MI DOBRZE. JESTEM DO NICZEGO I CZUJĘ, ŻE KAŻDEMU ZAWADZAM. WIEM, ŻE TY BYŚ TEGO MOŻE NIE POWIEDZIAŁ, ALE JA NIE CZUJĘ SIĘ Z TYM DOBRZE. NIC, DOSŁOWNIE NIC MI NIE WYCHODZI NAWET PRÓBY SAMOBÓJCZE. WSZYSTKO JEST DO DUPY. NIE UMIAŁAM SOBIE PORADZIĆ Z TYM CO ZROBIŁ MI OJCIEC. PÓŹNIEJ JESZCZE PSYCHOLOG. BRIAN TO BYŁO DLA MNIE ZA WIELE. MYŚLĘ, ŻE ŻYCIE BEZE MNIE BĘDZIE DLA WAS WSZYSTKICH WYGODNIEJSZE. SAMA JUŻ SIĘ NIE CHCĘ MĘCZYĆ. CODZIENNIE MAM KOSZMARY I NIE MAM SIŁY JUŻ WIĘCEJ TEGO WSZYSTKIEGO UKRYWAĆ. NIE MAM SIŁY JUŻ ŻYĆ I TY O TYM DOBRZE WIESZ. KOCHAM CIĘ NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE, ALE MUSISZ MI WYBACZYĆ. SAMA CZUJĘ SIĘ Z TYM WSZYSTKIM OKROPNIE. STRACIŁAM WSZYSTKICH I WSZYSTKO. MAMĘ, OJCA, RODZEŃSTWO. A PRZEDE WSZYSTKIM CHĘCI DO ŻYCIA. MAM NADZIEJĘ, A WRĘCZ ŻĄDAM OD WAS, ŻEBYŚCIE ZA MNĄ NIE PŁAKALI. NIE JESTEM WARTA ŻADNEJ ŁZY. PO PROSTU CIESZCIE SIĘ KAŻDYM DNIEM, TYLKO, ŻE BEZE MNIE. BĘDZIE WAM ŁATWIEJ. NIE BĘDĘ JUŻ SPRAWIAĆ ŻADNYCH PROBLEMÓW. I PRZEPRASZAM ZA TO JAKA BYŁAM. NIE CHCIAŁAM. I PRZEPRASZAM, ŻE MUSIAŁEŚ SIĘ TYLE DLA MNIE STARAĆ A JA TEGO NIE DOCENIAŁAM. KIEDYŚ SPOTKAMY SIĘ W NIEBIE, ALBO W PIEKLE KTO JAK WOLI. TERAZ NA PEWNO BĘDĘ SZCZĘŚLIWA. NIGDY O TOBIE NIE ZAPOMNĘ. NIE MOGĘ ZAPOMNIEĆ. BĘDĘ CODZIENNIE PATRZEĆ NA CIEBIE Z NIEBA. DZIĘKUJĘ CI ZA WSZYSTKO. ŻEGNAJ KOCHANY BRACIE. KOCHAM CIĘ BRIAN.
KOCHAM CIĘ SIOSTRA LUSI :*  

Gdy to przeczytałem rozpłakałem się. Ona popełni samobójstwo, albo już to zrobiła. Nie może. Muszę ją uratować. Musi żyć. Nie mogła sobie tak po prostu napisać kartki i zniknąć. Przecież można to wszystko jeszcze jakoś naprawić. Wezwałem policję, żeby pomogli mi ją odnaleźć. To nie mogła być prawda co ona napisała? Nie myślała trzeźwo.  
***Oczami Lusi***
Nie mogłam już dłużej oszukiwać samej siebie, przecież to i tak jest bez sensu. Nie chcę już się dłużej męczyć. Postanowiłam zakończyć moje cierpienia. Gdy pisałam kartkę nie wiedziałam co mam w niej napisać. Miałam chwile zwątpienia czy na pewno dobrze robię. Ale jak już napisałam to stwierdziłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Nie mogłam dłużej tego ciągnąć. Chciałam w końcu od tego wszystkiego odpocząć. Nie widziałam innego wyjścia. Długo myślałam jak to zrobić. W końcu doszłam do wniosku, że najlepszym sposobem będzie powieszenie się. Ale musiałam znaleźć miejsce w którym tak szybko mnie nie znajdą. Uszykowałam pościel taką, żebym mogła gdzieś przywiązać. Poszukałam w Internecie jak robić węzły. Musiałam być dobrze do tego przyszykowana. Było tylko jedno miejsce do którego Brian nie zaglądał i wiedziałam, że tam nie zajrzą za szybko. Był to strych. Właśnie tam musiałam to zrobić. Już nie żałowałam niczego byłam bardzo zdesperowana. To musiało się udać. Poszłam do pokoju Briana i pocałowałam go w policzek była noc. Około godziny trzeciej, a może troszkę później. Brian spał mocno. Wiedziałam, że się nie obudzi. Zabrałam wszystko co potrzebowałam i poszłam na strych. Siedziała tak około godziny, ale to było jedyne wyjście. Poszukałam stabilnej rury i przywiązałam do niej prześcieradło. Ostatni raz spojrzałam przez okno. Po policzku poleciała mi łza, ale wiedziałam, że właśnie to jest to co muszę zrobić. Uwolnić się od wszystkiego. Podeszłam do prześcieradła i stanęłam na taborecie. Przewiązałam sobie pętle przez szyję. Stałam tak dłuższą chwilę, ale w końcu odważyłam się na ostateczny ruch. Obaliłam taboret i zawisłam. Uśmiechnęłam się. Choć co nie było przyjemne po jakimś czasie straciłam dech, a przed oczami zrobiło się ciemno. Zdążyłam tylko pomyśleć o bracie. Kochałam go bardzo.  
***Oczami Briana***
Poszukiwania trwały. Szukaliśmy jej wszędzie. Już nie wiedziałem gdzie mamy jej szukać. Miałem cały czas nadzieję, że nic jej nie jest. Dlaczego ona to robi? Poszukiwania trwały całą nic. Byłem wyczerpany do granic możliwości, ale przysiągłem sobie, że nie spocznę dopóki jej nie znajdę. Następnego dnia również cały czas byłem na nogach. Myślałem jakiego miejsca jeszcze nie przeszukałem. Wtedy dotarło do mnie, że nie sprawdziłem jeszcze strychu. Nigdy na niego nie wchodziłem. Nie lubiłem go. Poszedłem do góry, a przed drzwiami zauważyłem kawałek materiału. Pomału otwarłem drzwi i zamarłem. To była ona. Wisiała … wisiała na pościeli. Podbiegłem do niej i dosłownie szarpałem, żeby ściągnąć ją z tego. Krzyczałem w niebo głosy. Nie mogłem oddychać. To nie mogła być prawda. To tylko sen. To nie jest moja Lusi. Uklęknąłem i położyłem ją sobie na kolanach. Była cała zimna. Nie oddychała. Jej skóra była sina.  
-Nieeeee! Lusi! Otwórz oczy! – krzyczałem na nią i potrząsałem. Bez żadnej reakcji. Przytuliłem ją do piersi i siedziałem tak z nią płacząc i próbując ją jakoś odżywić.  Nie byłem w stanie nic innego robić. –Lusiii! – szarpałem się za włosy. Po jakiś trzech godzinach odnaleźli nas policjanci. Ja już byłem wycieńczony. Moja Lusi… ona nie żyje.
-Mam ich. Tutaj są. – powiedział jeden z policjantów i podbiegł do nas. Chciał zabrać ode mnie Lusi. Nie mogłem na to pozwolić. –Proszę mi ją dać.  
-Nieeeee! Ona nie żyje! Nie możecie mi jej zabrać! – miałem takie nerwy, szarpały mną emocje.  
-Musisz jechać do szpitala. Nie wyglądasz najlepiej. Bardzo nam przykro z jej powodu, ale teraz nie jesteś w stanie nic zrobić.
-Odpierdolcie się!! – krzyczałem na nich, ale jak do mnie podeszli, żeby zabrać mi ją, wtedy dostrzegłem w jej pasku od spodni, że ma nóż. Pewnie miała w głowie opcję zmienienia zdania i zrezygnowanie z tego pomysłu, ale i tak się zabiła. Spojrzałem na nią i w tej chwili jakby czas się spowolnił. Wyjąłem nóż i wbiłem go sobie w serce.  
-Nieee! Wzywajcie pogotowie! – krzyknął policjant, a ja przytuliłem moją Lusi i pocałowałem ją w czoło.  
-Kochanie będę zaraz z tobą. Nie zostawię cię samej. Nie umiał bym bez ciebie żyć. Możesz być spokojna. – powiedziałem jej i jeszcze raz ją pocałowałem w czoło i nastąpiła ciemność. Wiedziałem, że po tym ciosie nie są w stanie mnie uratować.  
***
-Lusi …
-Brian … - ona tu jest. Widziałem ją. Wiedziałem, że ją tu spotkam. Słyszałem. Już nigdy nie pozwolę, żeby jej się coś stało. nie opuszczę jej na krok. Już nigdy jej nie stracę. Mojej małej kochanej siostrzyczki. Kocham ją nad życie. Wybrałem właściwą decyzję. Teraz już będziemy dłużej ze sobą niż całe życie.  

***
Mam nadzieję, że podobało się opowiadanie. myślę, że teraz pora na coś z happy endem.  
Kolejne opowiadanie już wkrótce :)
Pozdrawiam wszystkich :*  

KONIEC :*

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1528 słów i 8079 znaków.

7 komentarzy

 
  • Florian

    Ogólnie to ŻAŁOSNA tfurczość... kilometrami takie bzdety, telenowela czy co, poziom denny,  
    prosimy już więcej nie pisz haha ! DO HARLEKINA CI NADAL DALEKO ...

    :lol2:  
      
    Ale może grafomanko jesteś świetną fryzjerką, albo wspaniale wykładasz w markecie towar na półki ?

    27 cze 2023

  • gubernator

    szokująca końcówka.. szkoda ich

    23 mar 2017

  • emilka38

    Przyznaję. To opowiadanie nie szło mi najlepiej, dlatego postanowiłam je szybko zakończyć :) Nie ma co ukrywać. Mam nadzieję, że inne wam się spodobają :)

    19 mar 2017

  • violet

    Dwie sprawy: Kobieta nie żeni się , tylko wychodzi za mąż i jeśli wbił sobie nóż w serce, to jakim cudem przytulił się jeszcze  do Lusi? :woot:

    19 mar 2017

  • agnes1709

    @violet Rozrabiasz, łobuzico jedna? Nu, nu, nu!
    Odpowiem Ci, jakim cudem - bo to twardy facet był...

    1 lip 2017

  • TakaPrawda

    myślałam że chociaż końcówka będzie lepsza niż to opowiadanie.....przeliczyłam się
    tak samo słabe......żałosne

    19 mar 2017

  • Florian

    @TakaPrawda Niestety, kolejna tutaj żałosna wypisywaczka sie, bo autorka nazwac jej nie mozna haha.

    27 cze 2023

  • Malawasaczka03

    :/Nie lubiłam Lusi, a Brain, Brain był spoko, no ale, kurczę.:Mógł mieć piękne życie z gromadką dzieci i troskliwą żoną, wolał się zabić :matko: Lusi=niezrównoważona psychicznie, powinni już dawno zamknąć ją w psychiatryku. :/ :|

    18 mar 2017

  • TakaPrawda

    głupie zakończenie.......żałosne

    18 mar 2017