Zacząć wszystko od początku cz.27- Ostatnia

Zacząć wszystko od początku cz.27- OstatniaKochani wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc i my doczekaliśmy się końca tej historii. Nie wiem, czy ktoś z Was, ale ja na pewno będę tęsknić za Beth i Robertem. Opowiadanie powstawało przez ponad rok. Nie zawsze miałam wenę i czas na napisanie, ale cieszę się, że powstało :) To Wy zmotywowaliście mnie do napisania i dziękuje <3 Dziękuje Wam za to, że byliście, czytaliście, komentowaliście to opowiadanie. Dziękuje za motywację, ciepłe słowa i za wszystko co przeżyłam dzięki Wam. <3  

Kilka tygodni później  

Tak! Wreszcie nadszedł ten dzień! Te kilka tygodni zleciało tak błyskawicznie, że nie byłam pewna, czy to wszystko działo się na prawdę. Przygotowania do ślubu, zamawianie sali, lista gości. Nie sądziłam, że damy rade wyrobić się z tym wszystkim w kilka tygodni. Wesele postanowiliśmy zrobić u nas w ogrodzie a zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę. Nie chciałam hucznego wesela, ponieważ wciąż byłam trochę osłabiona po tym, co się wydarzyło. Zresztą miałam na głowie coś równie ważnego jak nasz ślub, coś, co musiałam zrobić dla naszej rodziny. Nie przeszkadzało mi to, że wyjęłam z konta wszystkie pieniądze i wydałam w jednej chwili. To nic. Tak bardzo chciałam powiedzieć mu prawdę, pokazać niespodziankę, ale nie mogłam. Umowa kupna leżała u mnie w szafce, głęboko ukryta pod papierami. Kluczę, tak cenne klucze miała mama i ukryła u siebie, ciesząc się jak dziecko, z tego co zrobiłam. Jednak teraz nie to było najważniejsze. Spojrzałam na eleganckiego Kamilka i przepięknie ubraną Marysię. Uśmiechnęłam się do dzieci i poczułam na sobie ramiona matki. - Córeczko - wyszlochała, a ja spojrzałam w jej zmęczoną twarz.- Mamo nadal nie mogę w to uwierzyć. My naprawdę się pobieramy? - zapytałam, czując jak z moich oczów płynął łzy. Wzruszyłam się na tyle, że cały makijaż rozmazał się, zostawiając czarne plamy pod oczami. Postanowiłam zmyć makijaż i nie malować się już, z obawy, że nie będę potrafiła zatrzymać łez. Tak bardzo pragnęłam tego dnia. Kochałam Roberta i byłam pewna o tym, że i on mnie kocha. To, co zrobił dla mnie, dla naszych dzieci, świadczyło o tym, jakim dobrym jest człowiekiem. Byłam dumna z tego, że mogłam być jego żoną. Już chciałam wejść z nim do tego pomieszczenia i zobaczyć jego minę, gdy daje mu kluczę do kancelarii. Wiedziałam ile dziedzictwo jego ojca dla niego znaczyło. Domyśliłam się co musiał czuć, gdy sprzedawał całe swoje życie po to, by uratować mnie i opłacić szpital. Zrobił to wszystko dla nas, dla mnie i z miłości do mnie. Teraz ja z miłości do niego odkupiłam kancelarię i zamierzałam podać mu ją w prezencie, przepisując ją na niego. Chciałam chociaż w minimalnym stopniu podziękować mu za to, co dla mnie zrobił. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam jego radosne oczy. - Tata! Tatuś! - zawołały dzieci i rzuciły się w jego ramiona. - Jak się czujesz najdroższa? - zapytał biorąc mnie w ramiona. Przypomniałam sobie tamten dzień, gdy zapytałam się go jak się czuje, a on odpowiedział szczęśliwy. Teraz ja byłam szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa. Bałam się, bo wiedziałam, że szczęście jest tak cholernie ulotne. Gdy człowiek otrze się o śmierć, inaczej postrzega życie, ze mną tak właśnie było. Teraz miałam inne priorytety i powody by dziękować Bogu za to, co mam. Bałam się, że stanie się coś złego i stracę dzieci, Roberta, matkę. Przecież już raz tak było. Miałam wszystko. Kompletnie wszystko i w jednej chwili prawie straciłam powód do życia. Miałam wydawało mi się, że kochającego męża, dziecko, dom i musiałam przejść tortury, by zatrzymać mieszkanie, ale było warto. Dzięki temu, co stało się w moim życiu trafiłam do kancelarii Roberta i poznałam miłość swojego życia i wtedy, gdy znów wydawało się, że wszystko już jest okej, mieliśmy tyle problemów a Kamil dowiedział się o Tomie. Nie chciałam zamartwiać się o to teraz. Nie teraz, gdy za kilka minut zostanę żoną mecenasa. Uwielbiałam go. Wzięłam bukiet kwiatów i spojrzałam w zapłakane oczy matki. Wyszliśmy z mieszkania.  

  ***
Gdy spojrzałem na Beth moje serce zamarło. W niebieskiej, błękitnej sukience, w kręconych włosach wyglądała jak księżniczka. Nie wiedziałem, czy jej wygląd, czy sam fakt, że za kilkanaście minut zostanie moją żoną, tą jedyną, najważniejszą kobietą mojego życia sprawiała, że cały się pociłem. Do kościoła pojechaliśmy wypożyczoną przez mojego kolegę limuzyną a zawoził nas Krzysiek, brat Beth. Świadkami oczywiście zostali jej brat i moje siostra, która wreszcie zrozumiała, że tylko przy niej zaznam szczęścia i zaakceptowała ją w moim życiu. Dziewczyna Krzyśka pojechała wraz z jej matką i naszymi dziećmi samochodem za nami. Nic nie mówiłem Beth, ale z tego, co się dowiedziałem Tom też zamierzał przyjechać na nasz ślub. Nic nie powiedziałem Beth, ponieważ chciałem zrobić jej niespodziankę. Orientowałem się, że moja przyszła żona nadal coś do niego czuje, ale nie przeszkadzało mi to. Byli małżeństwem, mają synka i nie widziałem w tym nic złego. Kochała mnie, wychodziła za mnie i tylko to miało dla mnie znaczenie. Dojechaliśmy do urzędu i wyszliśmy z samochodu. Przed urzędem czekali na nas najbliżsi a my nie mogliśmy ukryć szczęścia. - Nareszcie! - zawołał Krzysiek a my zaśmialiśmy się. Po kilku minutach, weszliśmy do niewielkiego budynku i usiedliśmy na krzesełkach. Młoda kobieta zaczęła mówić swoją regułkę, ale nie zwracałem na to uwagi. Moim całym światem były oczy Beth. Tylko na niej potrafiłem się skupić. Po kilku minutach złożyliśmy podpis, założyliśmy obrączki, symbol naszej miłości i jako mąż pocałowałem ukochaną. Na jej miękkich, kuszących wargach złożyłem delikatny, namiętny pocałunek i napiliśmy się szampana. Po kolejnych pięciu minutach wyszliśmy z budynku i wziąłem ją na ręce. To, co teraz gotowało się w mojej głowie, było nie do opisania. Nie potrafiłem powiedzieć jej co czuje i jak bardzo cieszę się, że jesteśmy już po ślubie. Nie mogłem w to uwierzyć. Beth była moją żoną. Wreszcie stało się to, co już dawno powinno się stać. Poślubiłem ją. Pojechaliśmy do mieszkania.

   ***
Rodzina przywitała nas chlebem i wodą. Przed mieszkaniem zaczęło się składanie życzeń i wręczanie prezentów. Zażyczyliśmy sobie zamiast kwiatów maskotki, które mieliśmy przekazać szpitalom onkologicznym w najbliższym mieście. Byli wszyscy najbliżsi. Marek z swoją ukochaną, mój brat z narzeczoną, siostra Roberta z córeczką i mężem, przyjaciółka Roberta, ta sama, którą poznałam wtedy w kancelarii i byłam z nimi na kawie, ale największą niespodziankę sprawił mi Tom. Nie widziałem go od naszej ostatniej rozmowy, wtedy w kawiarni. Zmienił się, schudł, ale nadal był tym samym facetem, którego widziałam w kawiarni. Dowiedziałam się od niego, że rozstał się z kobietą i płaci na córeczkę. Wyjechał i zaczął wszystko od nowa, tym razem uczciwie. Kamil ucieszył się na jego widok, a mi podobało się to, że poprosił o kilka dni z Kamilem. Nie chciałam utrudniać mu kontaktów z synem, ponieważ mi też zależało na tym, by się spotykali. Gdy mama zaprowadziła gości do mieszkania, ja postanowiłam zrealizować plan. Pobiegłam do pokoju i zabrałam akt kupna i klucze do kancelarii. Poprosiłam Krzyśka by nas zawiózł i spojrzałam na męża. - Mam dla Ciebie niespodziankę - wyszeptałam. Zabraliśmy dzieci ze sobą, ponieważ dla całej naszej rodziny była to wyjątkowa chwila, nie chciałam by przegapili coś, co było częścią ich życia. Z cała rodziną pojechaliśmy pod adres kancelarii. Robert całą drogę był niespokojny. Nie wiem, czy poznał drogę, z całą pewnością tak, ale nie miałam pojęcia co czuje. Uspokoiłam go, mocno łapiąc za rękę. Jego serce szybciej biło a oddech przyspieszył. - Chodź- szepnęłam i mocniej złapałam go za rękę. Dałam Krzyśkowi znak, by zostawił nas na godzinę samych i brat odjechał, a Robert spojrzał zaskoczony mi w oczy. Marysia była na męża rękach a Kamil stał niespokojnie obok nas i tupał z nogi na nogę. Ja wyjęłam z torebki kluczyk i otworzyłam drzwi kancelarii. Robert spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem, ale nic nie mówił. Milczeliśmy. Wzięłam od niego Marysie, która zaakceptowała mnie już jako matkę, chociaż nie było łatwo, bo z początku bardzo się mnie bała. Po tygodniu śpiewania w końcu powiedziała do mnie mamo a mi zamarło serce. Tak bardzo kochałam nasze dzieci. - Co my tu robimy? ta kancelaria nie jest już moja - wyszeptał zdyszanym głosem Robert. Zapaliłam świece i wyjęłam szampana. Postanowiłam świętować. - Owszem jest. Odkupiłam ją. Kancelaria wróciła do właściciela kochanie - wyszeptałam mu do ucha. Robert odsunął się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w jego oczach łzy. Przytulił mnie i pocałował. - Dziękuje - wyszeptał przytulając się do mnie i Marysi. - To ja Ci dziękuje. Za wszystko Robercie. Za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Kocham Cię - rzekłam i usiadłam do nakrytego stołu. Nalałam nam w kieliszki szampana i odłożyłam butelkę. Marysia patrzyła zaskoczona na świeczki a my zaśmialiśmy się, gdy zrobiła śmieszną minę. - Ja Was też kocham. Jesteście dla mnie wszystkim - wyznał i pociągnął mnie do siebie. Nic się dla mnie nie liczyło. Byłam w jego ramionach i tylko to miało jakiekolwiek znaczenie. Niecałą godzinę później ujrzeliśmy samochód Krzyśka. Robert zamknął swoją kancelarię i wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy na przyjęcie by zatańczyć pierwszy taniec. Spojrzałam na męża i czułam ulgę. Wiedziałam, że moje życie zaczyna się od początku. Tym razem inne, lepsze bo z mężczyzną, takim jak on. Koniec

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1878 słów i 10105 znaków, zaktualizowała 12 paź 2015.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik juliq07

    Idealne. :)

    24 lut 2016

  • Użytkownik Tosia12283

    Cudownie ;)

    12 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje

    12 paź 2015

  • Użytkownik Domiii

    Jaką szkoda! Ale opowiadanie zaje*iste  <3

    12 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Domiii Dziękuje <3

    12 paź 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Oh cudowne,boskie,piękne,idealne .... omomom  gratuluje ci bardzo *-* bo jest czego  kochana ;***

    12 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Bardzo dziękuje :***

    12 paź 2015

  • Użytkownik DemonicEagle

    Szkoda,że to już koniec, ale jak to sama napisałaś 'wszystko z czasem się kończy'. Opowiadanie było cudowne i na pewno kiedyś jeszcze je przeczytam :) A co do tego rozdziału to wspaniale on kończy historię Beth i Robertem ;)

    12 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @DemonicEagle Dziękuje za miłe słowo :)

    12 paź 2015

  • Użytkownik Wiktor

    Witaj!!!. Oczywiście ja też czytałem Twoją historię. Dzięki. Pozdrawiam Wiktor

    12 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Wiktor Również Pozdrawiam

    12 paź 2015

  • Użytkownik NataliaO

    To już koniec, szkoda. Bardzo dobra, prosta i ładna historia. Brzmiała bardzo romantycznie. <3  Super Ci wyszło opowiadanie ;)

    12 paź 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @NataliaO Dziękuje <3 A no ostatnia :( Będzie brakować mi tej historii, ake cóż wszystko z czasem się kończy

    12 paź 2015

  • Użytkownik NataliaO

    @agusia16248 no niestety ;)

    12 paź 2015