Zacząć wszystko od początku cz.18

Z każdym kolejnym słowem tatusia, czułem coraz większe zagubienie. Mówił coś, o siostrzyczce, jej chorobie. Nie wiedziałem o kim mówi, ponieważ nie miałem rodzeństwa. Byłem tylko ja, mama i tatuś. Czułem ból i łzy pod powiekami. Tak bardzo chciałem by zapewnił mnie, że nie odszedł dlatego, że przestał mnie kochać, ale nie odpowiedział mi na to pytanie. Jego głos drżał, a z oczu kapały mu łzy. Wuja Marek patrzył na nas, ale nie mówił nic. Ja cały czas słuchałem jak tata mi o czymś opowiada i próbowałem coś z tego zrozumieć, jednak im bardziej mi opowiadał, tym mniej rozumiałem. Czułem się zagubiony i przestraszony. No i mamusia. Czy ktoś powiedział już jej o tym, że zatrzymałem się u wuja? czy mama spotkała się z tatusiem? nie wiedziałem. - Kochanie zrobiłem to dla niej. Dla twojej siostry - powiedział w pewnej chwili. Skupiłem całą swoja uwagę na jego oczach, ale nie odezwałem się słowem. Siostra. Tylko to słowo zapamiętałem. O czym on do mnie mówi? jaka siostra? Miałem siostrę? - Ja nie mam rodzeństwa - wyszeptałem chyba trochę za głośno, bo poczułem na sobie uważne spojrzenie tatusia i wuja Marka. - Kochanie masz - powiedział czułym głosem - Nie! Nie mam rodzeństwa. Nie chcę mieć! - wyszeptałem. Tata zamilkł. Wuja spuścił wzrok, ale poczułem jak narasta we mnie złość. - Odszedłeś bo wolałeś ją bardziej niż mnie! Zostawiłeś mnie dla jakieś córeczki! Nigdy nas nie kochałeś! - krzyknąłem, przerażony swoimi słowami. Pobiegłem do łazienki i zamknąłem się na od środka. Usiadłem na muszli i schowałem twarz w dłoniach. Rozpłakałem się. Czułem się przestraszony, ale i zagubiony. W mojej głowie panował chaos. Nie wiedziałem co powinienem zrobić, jak zareagować. Chciałem go przeprosić, ale nie umiałem. To nie ja go zostawiłem, to nie ja piłem. To oni, to moi rodzice zawalili całą sprawę.
- Kochanie - usłyszałem głos wujka - Kochanie otwórz to - powtarzał, szarpiąc za klamkę. - Nie! Zostawcie mnie! Ja chcę do mamy! Ja chcę mamę! - zapłakałem. - Już idę po nią zadzwonić, ale kochanie otwórz to  
- prosił wuja - Jeżeli nie będzie tam taty. Nie chcę go widzieć. Tata mnie nie kocha - powtarzałem - Synku to nie prawda! Kocham Cię - usłyszałem głos ojca - Nie prawda! - krzyknąłem, z całej siły kopiąc w drzwi wuja Marka.  
- Wyjdź stąd! Tom idź do domu. Ja z nim zostanę. Uspokoję go - słyszałem proszący głos wujka Marka. - To mój syn! - zdenerwował się tata. - Nie rozumiesz, że on nie chcę Cię widzieć? daj mu czas. Przeżył szok. - słyszałem kłótnie, dochodzącą za drzwi łazienki. Po chwili drzwi wyjściowe trzasnęły, ja nieśmiało przekręciłem kluczyk w łazience. W drzwiach stał wuja Marek. - Kochanie - powiedział czułym głosem. - Zawiadomiłeś mamę? - zapytałem, wtulając się w jego ramiona. - Chodź zadzwonimy do mamusi - powiedział, wyciągając do mnie dłoń. Poszliśmy prosto po jego komórkę.
                                  ***
Wychodziliśmy z komisariatu, a z moich oczów bez przerwy kapały łzy. Czekać. Kazali nam czekać i obiecali, że zrobią wszystko, by odnaleźć moje dziecko. Jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że dla nich stałam się złą matką. Mieli rację. Byłam złą matką i nie potrafiłam rozmawiać z ukochanym dzieckiem. Do tego piłam, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo przez to cierpiał mój syn. Kamil był mały, za mały by spotkało go to, co spotkało. Najpierw przeżył śmierć Toma, mój alkoholizm. Teraz natomiast błąka się nie wiadomo gdzie i nawet nie wiem, czy jest cały i zdrowy. Moje serce umierało ze strachu o niego. Umierało z niepokoju i bólu. W tej chwili pragnęłam tylko jednego. Chciałam trzymać synka w ramionach, chciałam usłyszeć jego cieniutki głos. Być przy nim. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałam. Byłam złą matką, bo tak mało poświęcałam mu czasu. Poświęciłam się pracy, tak bardzo zaniedbując przy tym synka. Teraz natomiast, gdy pomyślę o tym, że więcej mogę go nie zobaczyć, chcę mi się wyć i nie chcę żyć. Z całą pewnością byłam przekonana o tym, że nie przeżyłabym, gdyby coś mu się stało. Moje życie zakończyło by się w chwili, gdy straciłabym synka. Od paru dni czułam się jakoś dziwnie. Było mi słabo i nic nie mogłam jeść. Zupełnie, zupełnie jakbym, nie to nie możliwe. Spojrzałam na Roberta i poczułam na ramieniu jego dłoń. - Znajdzie się. Odnajdziemy Kamila - powtarzał czułym głosem, a ja byłam mu wdzięczna za to, że nie muszę przechodzić przez to sama. Nagle zadzwoniła moja komórka, a ja zobaczyłam na wyświetlaczu numer mamy. - I co powiedziała policja? - zapytała zrozpaczonym głosem - Zaczną go szukać - powiedziałam, czując pod powiekami łzy. Rozłączyłam się, bo nie mogłam powiedzieć ani słowa więcej. Czułam jak rozrywa mi serce. - Dlaczego nie zadzwoniłaś? dlaczego nie zawiadomiłaś mnie o jego zniknięciu - widziałam żal w jego oczach - Nie widziałam w tym sensu - wyszeptałam, unikając jego wzroku. - Beth na Boga! Co się z nami dzieje? - zapytał przerażonym głosem. - Musimy teraz o tym rozmawiać? nie sądzisz, że to nie jest zbyt odpowiedni czas? dla mnie najważniejszy jest mój syn - wyszeptałam bliska płaczu. - To moja wina - powiedział w pewnej chwili. Spojrzałam na niego zaskoczonym wzrokiem. Nie rozumiałam dlaczego Robert czuł się winny. Przecież w żadnym stopniu nie była to jego wina. - Wczoraj wieczorem Kamil wyszeptał kocham Cię tato -  wypowiedział przez łzy - I dziś też wolał na mnie tato. Wtedy po naszej kłótni. Nie zatrzymałem się, nawet nie pożegnałem z nim. Byłem taki na Ciebie zły, że chciałem tylko stąd odjechać. Gdybym z nim porozmawiał, gdybym zapewnił, że go kocham - rzekł a z jego policzków płynęły łzy. - Oskarżył mnie, że to moja wina. To mnie oskarżył za twoje zniknięcie - przyznałam. Robert spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam przerażenie. - Beth to nie była twoja wina. To tylko moja. Niczyja więcej. To ja zachowałem się jak kretyn- usłyszałam jego głos. - Jakie ma to teraz znaczenie? chcę go po prostu znaleźć. Chcę by wrócił do domu. Niczego więcej nie pragnę - przyznałam, zaskoczona swoją szczerością. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze. Teraz, albo nigdy - pomyślałam. - Miałeś rację Rob - przyznałam cichym głosem - Mam problem z alkoholem. Jestem uzależniona i teraz, gdy Kamil uciekł z tego powodu, zdałam sobie z tego sprawę - rzekłam, unikając jego wzroku. - Mogę poddać się terapii, jeżeli to sprawi, że Kamil się odnajdzie - powiedziałam to tak cicho, że nie byłam pewna, czy zdołał usłyszeć moje słowa. Robert podszedł i przytulił mnie, a ja rozpłakałam się w jego ramionach. - Kamil się odnajdzie. Zobaczysz kochanie - zapewnił. Widziałam przerażenie na jego twarzy. Bał się o niego tak samo jak ja. Bał się, bo tak samo pokochał mojego synka. - Załatwię Ci terapię. Nie będziesz w zamkniętym ośrodku. Jednak chciałbym chodzić tam razem z Tobą. Musze mieć pewność, że nie będziesz  unikać spotkań -   wyszeptał przerażonym głosem. Kiwnęłam głową. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo zadzwoniła moja komórka. Zobaczyłam na wyświetlaczu numer Marka i zesztywniałam. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? odebrałam i usłyszałam głos przyjaciela. - Beth Kamil jest u mnie. Mogłabyś po niego przyjechać? - zapytał. Spojrzałam na Roberta i uśmiechnęłam się. - Tak już po niego jedziemy - powiedziałam i rozłączyłam się. - Gdzie jest Kamil? - zapytał zaskoczonym głosem Rob - U Marka. Dlaczego wcześniej o nim nie pomyślałam? - zapytałam, czując ogromną radość. - Ruszajmy. Kamil tam na nas czeka - powiedział zadowolonym głosem mój ukochany.

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1532 słów i 7946 znaków, zaktualizowała 25 sie 2015.

4 komentarze

 
  • Użytkownik tYnKa

    Wspaniałe *-*

    25 sie 2015

  • Użytkownik DemonicEagle

    Nic dodać nic ująć po prostu cudownie :)

    25 sie 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @DemonicEagle No ja myślę, że się podoba :D Przecież to dla Was się staram :)

    25 sie 2015

  • Użytkownik Domiii

    Niech ten Tom nie miesza więcej tylko wypierdziela do tej swojej córeczki. Wtedy wszyscy będą szczęśliwi. Mały jakoś to zrozumie to mądre dziecko. A ta część jest przecudowna

    25 sie 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Domiii Kochana on jeszcze troszkę namiesza w tej rodzinie :) Dziękuje za miłe słowa i ciesze się, że się spodobało :)

    25 sie 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Ooooo ;3 no na  terapie gdzie będzie jezdzić  pare razy np  w tygodniu  może być  byle by  nie  zamykali ....niech  jak przyjedzie Beth  do Marcina to niech mały  poleci przytulić mame proszeeee ;3  cudnee no poprostu cudne <3

    25 sie 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Kochana wezmę twoją propozycję pod uwagę :)

    25 sie 2015