Zacząć wszystko od początku cz.25

Pulsujący ból głowy, stawał się nie do zniesienia. Ból nasilał się, a światło raziło mnie nie miłosiernie. Nie widziałam wyraźnie, wszystko wydawało się takie zamazane, takie dziwne. Jakby przez mgłę zobaczyłam sylwetkę kobiety. W szpitalnej sali panowała cisza, tylko z dala dochodził do mnie cichy szloch. - Mamusiu! - usłyszałam cichutki, cienki głos mojego synka. - Mamusiu wróć! - zawołał. Zapiszczała maszyna, a ja zrobiłam się coraz słabsza, chciałam coś powiedzieć, odezwać się, ale nie mogłam. Co się ze mną działo? patrzyłam na zamazane twarze pielęgniarek i lekarzy, ale nie mogłam nic powiedzieć. Nic nie było takie wyraźne jak przedtem, wszystko było inne. - Kochanie - słyszałam z dala głos mamy. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w sen.
***
Już miałem odjeżdżać, gdy zadzwoniła moja komórka. Zaskoczony zobaczyłem na wyświetlaczu numer Beth mamy. Odebrałem i zamarłem. Nie traciłem czasu. Wsiadłem do taksówki i pojechałem od razu do szpitala. Napad, szpital. Nie rozumiałem wszystkiego, co mi powiedziała. Nie rozumiałem niczego, a może nie chciałem rozumieć? jedno wiedziałem na pewno. Nie mogłem, nie mogłem zostawić synka samego. Nie chciałem by cierpiał, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że bardzo musi teraz cierpieć. - Jak z nią? - zapytałem, gdy wszedłem do szpitala. Wzrok jej matki utkwił na mojej twarzy, a ja zdałem sobie sprawę, jak bardzo wciąż kocham byłą żonę. Jak bardzo kocham mojego synka i jak bardzo boję się o jej zdrowie. - Tato - zapiszczał Kamil, a w jego oczach znajdowały się łzy. - Nie wyjechałeś? - głos jej matki był ochrypnięty, a w oczach znajdowały się łzy. - Nie. Już miałem wsiadać, gdy zadzwoniłaś do mnie - zawahałem się, bo nie wiedziałem, czy jeszcze mam do tego prawo. - Mamo co z Beth? - zapytałem, czując się dziwnie, mówiąc do tej kobiety mamo. Przecież kiedyś. Przecież jeszcze nie tak dawno, gdy byliśmy rodziną, nie wyobrażałem sobie bez tej starszej kobiety życia. Była najlepszą teściową jaką mogłem sobie wyobrazić. Była ideałem kobiety i traktowałem ją jak własną matkę. - Tato nie wiadomo. Straciła przytomność. - Usłyszałem. Wziąłem Kamilka na ręce i poczułem ból. A co jeżeli ją stracę? co wtedy? nie zdążę powiedzieć jej prawdy, nie zdążę wyznać, jak bardzo nadal jest mi bliska, jak bardzo wciąż ją kocham. Spojrzeliśmy na lekarza i Beatriz matka, zatrzymała go, by zapytać o stan zdrowia Roberta. - Panie doktorze co z nim? jestem matką jego narzeczonej. Jak się czuje? - usłyszałem strach w jej głosie. - Przeszedł operację. Wyjęliśmy nóż z klatki piersiowej i sądzę, że powinno być dobrze. Na całe szczęście nóż nie naruszył serca, chociaż jeszcze kilka milimetrów i nie było by co operować. Naprawdę miał dużo szczęścia i silną wolę walki.- dodał z uśmiechem. - Pytał się o jakąś Beth. To ta druga pacjentka, która została przywieziona? - usłyszałem głos lekarza. Kobieta pokiwała głową a lekarz poklepał ją po ramieniu i odszedł. - Co się tam właściwie stało? - zapytałem. - Zaatakowali ich. Zostali napadnięci - odpowiedziała kobieta i zamilkła. Zapadła nie przyjemna cisza.

  Dwa lata później  

Obudził mnie pulsujący ból głowy. Dotknęłam dłonią głowę, na której znajdował się bandaż i poczułam ból na całym moim ciele. Powoli przypominałam sobie wszystko to, co się stało i zamarłam. Próbowałam wstać, ale nie mogłam. Nogi miałam jak z waty i nie mogłam nimi poruszać. Co się ze mną działo? - Proszę się nie ruszać! - zawołała lekarka i patrzyła na mnie współczującym wzrokiem. - Dobrze, że wreszcie się pani wybudziła. Zaczęliśmy się już niepokoić - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Po chwili do sali wszedł lekarz a za nim mama i mój synek. - Beth - wypowiedziała mama ze łzami w oczach. - Córeczko najdroższa. Skarbie ty mój - wyszeptała. Lekarz zbadał mnie, sprawdził opatrunek, zobaczył coś na podłączonej do mnie maszynie i uśmiechnął się a na jego twarzy zobaczyłam wyraźną ulgę. - Witamy wśród żywych. To naprawdę cud- wypowiedział z szczerym uśmiechem. - Co się stało? gdzie Robert? - zapytałam oszołomiona. - Rob - szepnęła mama i spojrzała na mnie ze łzami w oczach. - Och córeczko. Oj moja mała - zawołała mama, ale nie potrafiła czegoś mi powiedzieć. Spojrzałam na Kamilka i dopiero teraz zrozumiałam. Nie, to nie możliwe! Nie wierze. - Mamusiu! - zawołał Kamil. - Tak bardzo baliśmy się, że się nie obudzisz - zawołał. Patrzyłam na starszego niż zapamiętałam synka i nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Tyle czasu minęło. Tyle chwil przegapiłam. - Ile spałam? jak długo byłam w śpiączce? - zapytałam oszołomiona tym, co się stało. - Dwa lata. Dwa lata, cztery miesiące i dwanaście dni - usłyszałam cichy, przygnębiony głos Roberta. - Co z dzieckiem? przeżyło? - zapytałam, nadal oszołomiona tym, co mi wyjaśniali. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Gdyby nie starsza twarz synka, gdyby nie to, że Kamil urósł kilkanaście centymetrów, albo i więcej nigdy bym nie uwierzyła w to, co mi powiedzieli. - W domu z nianią. Trzymali Cię podłączoną pod rurkami. Miałaś cesarkę. Ratowali nasze dziecko. Jest całe i zdrowe, chociaż było przez miesiąc w - nie dokończył. - Sądzę, że powinna pacjentka trochę odpocząć. Dopiero się obudziła. Nadal jest bardzo słaba, a jej stan wciąż jest ciężki - powiedział lekarz. - Twoja rodzina walczyła. walczyła i nie tracili nadziei - dodał i zostawił nas samych. Przytuliłam Kamila i mama zabrała go ze sobą, a ja zostałam z Robertem sama. - Nie wierze. Nie mogę w to wszystko uwierzyć - usłyszałam jego głos. - Co się i właściwie stało? niewiele pamiętam. Ty miałeś nóż w klatce piersiowej. Ja miałam tylko coś z nogą. Dlaczego to ja zapadłam w śpiączkę? - dopytywałam. - W szpitalu okazało się, że masz ranę głowy. Tomografia pokazała krwiaka, operacja, powikłania, druga operacja, obrzęk mózgu - usłyszałam jego zapłakany głos. Chciałam zapytać jeszcze o coś, ale nie mogłam. Nie miałam prawa do tego, nie po tym co się wydarzyło. - Nie mam nikogo. No nikogo oprócz Ciebie kochanie - wyjaśnił, jakby czytał w moim myślach. - Co teraz z nami będzie? - zapytałam, próbując jakoś ułożyć w głowie wszystko to, co się działo w naszym życiu. - Co z dzieckiem? jak się ma? - zapytałam. - To córeczka. Marysia ma się dobrze - widziałam radość w jego oczach. - Marysia. Piękne imię Rob - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. - Odpocznij - wyszeptał, całując mnie w czoło. Spojrzał na mnie ze łzami w oczach i po chwili wyszedł, zostawiając mnie samą.

      ***
Szedłem tak bardzo znajomym korytarzem i zapukałem w brązowe drzwi. Po chwili zobaczyłem w drzwiach twarz kobiety i bez słowa wszedłem do środka. Musiałem jej o wszystkim powiedzieć. Musiałem wyjaśnić jej to, wytłumaczyć, przeprosić. - Wracam ze szpitala - powiedziałem drżącym od emocji głosem. - Czemu mnie to nie dziwi? - zapytała brunetka i spojrzała na mnie zielonymi oczami. - Jak jej stan? - dopytywała się. - Nie rozumiesz - przerwałem jej złośliwości. - Ona się wybudziła Nino. Po dwóch latach, po tyle dniach udręki, po tylu dniach w śpiączce, po tyle dniach obaw obudziła się i nie potrafię jej zostawić. Kocham ją, zawsze ją kochałem - szepnąłem, trzymając zapłakaną kobietę w ramionach. - A co z nami? co - zawahała się. - Co z naszymi planami? - zapytała, a jej głos nie był już taki opanowany i spokojny jak zazwyczaj. - Nigdy niczego Ci nie obiecywałem. Zawsze powtarzałem Ci, że to Beth kocham. Nigdy nie mówiłem, że jest inaczej - wyszeptałem - Zależało mi na Tobie. Chciałem wierzyć, że mi na Tobie zależy. Nino - rzekłem, zmuszając ją by spojrzała mi prosto w oczy. - Przepraszam - wyznałem, nadal trzymając ją w drżących ramionach. - To po co to wszystko? chodziło Ci tylko o seks? byłeś ze mną, by zaspokoić swoje rządzę? ty bydlaku? ty perfidna świnio! - zawołała. - Daj spokój. Dobrze wiesz, że tak nie było. Nie wiedziałem, czy Beth się kiedykolwiek wybudzi. Chciałem by Marysia miała matkę, chciałem normalnie żyć. Jednak moja córka jest też jej córką, a moje serce na zawsze będzie należeć do niej. Myślisz, że gdyby było inaczej - zawahałem się. - Nie kończ. Wiem co chcesz mi powiedzieć. Mogłam zrozumieć to wtedy, gdy sprzedałeś całą kancelarię, gdy sprzedałeś to, co kochasz by mieć pieniądze na operację, by opłacić najlepszy szpital, najlepszą jej opiekę - wyznała. - Nigdy Cię nie oszukiwałem - wyznałem. - Zobaczymy się jeszcze? - zapytała z nadzieją w głosie. - Nie. To nasze pożegnanie. Nie chcę tego ciągnąć, nie potrafię - wyznałem. Nie dałem jej czasu na nic. Pocałowałem ją ostatni raz w czoło i opuściłem jej dom. Nie chciałem jej zranić, jednak nie potrafiłem udawać. Całe dwa lata poświęciłem Beth. Może i nie byłem fair, może i popełniłem błąd, pakując się w romans z przypadkowo poznaną kobietą, ale sprzedana kancelaria, wszystko robiłem z miłości do Beth. Teraz gdy obudziła się, teraz, gdy była tak blisko mnie. Musiałem o nas walczyć, chciałem. Kilkanaście minut później wróciłem do domu. Kamil spał, zmęczony wydarzeniami dzisiejszego dnia, a matka Beth siedziała w kuchni i czekała za moim przyjściem. - Powiesz jej? - zapytała prosto z mostu. - Nie mamo. Nie powiem, bo nie ma o czym. Zakończyłem wszystko z Niną. Przecież Ty jedna powinnaś wiedzieć jak bardzo kocham twoją córkę mamo. Sprzedałem pamiątkę po rodzicach, zrezygnowałem z wszystkiego co kocham, by opłacić jej leczenie. Nie potrafiłbym żyć bez niej. Nie potrafiłbym bez niej funkcjonować. Ja jeden nie straciłem wiary, że wróci, że się wybudzi. - rzekłem ze łzami w oczach. - Nie oskarżam Cię Robercie. Podziwiam Cię. Inny już dawno by zrezygnował. Znalazł kogoś innego, związał się z kimś. Miałeś do tego prawo Rob - wyszeptała. - Nie mamo. Kocham Beth i z nią chcę układać sobie życia. Mamy Kamilka, mamy córeczkę. Chcę być z nią. Tylko z nią - zapewniłem i pocałowałem ją w policzek. - Mamo nigdy nie mów jej o Ninie. Ona nie może się dowiedzieć. Proszę Cię - błagałem. Mama pokiwała głową i uśmiechnęła się. - Dobranoc - szepnąłem i bez słowa poszedłem na górę, by położyć się do pustego łóżka. Przed snem jeszcze długo myślałem o Beth. Wspominałem nasze wszystkie chwilę, nasze rozmowy, spacery. To dzięki temu, to dzięki wspomnieniom nie zwariowałem. To wspomnienia, wiara i moja rodzina sprawiła, że wciąż wierzyłem. Teraz byłem pewny, że było warto. Cieszyłem się, że to, co zrobiłem nie poszło na marne. Cieszyłem się, bo wiedziałem, że za kilka dni Beth będzie przy mnie i znów będę mógł wziąć ją w ramiona. Rozmyślając, nawet nie wiem kiedy zasnąłem. CDN

Kochani opowiadanie zmierza ku końcowi. Jeszcze jeden, może dwa rozdziały i kończę to opowiadanie :) Ciekawa jestem co sądzicie o zachowanie Roberta. Czy Wasz7ym zdaniem dobrze zrobił wdając się w romans z Niną? Dodam tylko, że on nie wiedział, czy Bet się wybudzi, wiec to moim zdaniem jest takie minimalne wytłumaczenie jego zachowania. Pozdrawiam wasza Agusia :)

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2234 słów i 11532 znaków, zaktualizowała 29 wrz 2015.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Domiii

    Nie ważne, że był z nią. Ważne, że już nie jest. Mam nadzieje, ze teraz będą żyli długo i szczęśliwie.  <3 *.*  <3

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Domiii Też mam taką nadzieje :)

    30 wrz 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Jebła bym mu w tą  jego główke...jak mógł być  z inną ...ugh nie wierze ale chce żeby im wyszło więc  nie niszcz tego ...cudo ;*

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 No zobaczymy :)

    30 wrz 2015

  • Użytkownik Pina

    Wydaje mi się ze po kilku miesiącach należy iść dalej nie stać w miejscu on to zrobił i jednocześnie byl przy Beth oraz żył. Nie można go ocenić bo nikt nie wie jakby się sam zachował w takiej sytuacji. Opowiadanie bardzo fajne, zaskakujące, nieprzewidywalne - mega pozytyw :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Pina Dziękuje za miłę słowo :)

    30 wrz 2015

  • Użytkownik DemonicEagle

    znowu nie wiem co napisać, brakuje mi słów ;) po raz kolejny mnie zaskoczyłaś i to jak zawsze pozytywnie :D Cudowny rozdział, jestem bardzo ciekaw co będzie się działo w następnych rozdziałach :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @DemonicEagle Będzie jeszcze jeden, góra dwa rozdziały i kończę to opowiadanie :)  Nie byłam pewna, jak przyjmie się ten rozdział, ale cieszę się, że się podoba :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik DemonicEagle

    @agusia16248 już tak blisko koniec  :sad: to ja poproszę drugą opcję z dwoma rozdziałami :P

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @DemonicEagle He he postaram się :)

    30 wrz 2015

  • Użytkownik Tosia12283

    Super :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje, mam nadzieje,że podoba się ten rozdział

    29 wrz 2015

  • Użytkownik Tosia12283

    @agusia16248 i to bardzo :* <3

    29 wrz 2015

  • Użytkownik NataliaO

    szkoda, ze takie maleństwo ale dobrze poprowadzony rozdział.Treściwie :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @NataliaO spokojnie :) Rozdział będzie dłuższy :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @NataliaO Już napisany cały rozdział :)

    29 wrz 2015

  • Użytkownik NataliaO

    @agusia16248 czytam właśnie;)

    29 wrz 2015