Zacząć wszystko od początku cz.21

Snułem się niespokojnie po kancelarii, nie mogąc skupić się wcale na pracy. Chociaż zbliżały się dwie rozprawy, nic nie miałem przygotowane i nawet nie wiedziałem jak zacząć. Chodziłem z kąta w kąt, co rusz popijając kawę, czy zwyczajnie spoglądając w okno. Myślami byłem daleko poza murami miejsca pracy. Bez przerwy myślałem o Kamilku. Tak niewiele brakowało, a przecież mogliśmy go stracić. Z całą pewnością byłem przekonany o tym, że postępuje słusznie, chociaż gdzieś w głowie tliły się małe wątpliwości. Czy nie działam zbyt pochopnie? czy nie odbieram Tomaszowi synka? czułem mętlik, ale starałem się zignorować te uparcie wracające myśli. Kochałem Beth, chociaż w ostatnich dniach wszystko waliło się jak domek z kart, Waliło się na moich oczach, a ja nie miałem w sobie dość odwagi by z nią na spokojnie porozmawiać. Przecież było tyle spraw. Kancelaria i zbliżające się rozprawy, sprawa z ojcostwem i musiałem dopilnować Beth by poddała się terapii. Musiałem jeszcze coś, ale nie wiedziałem jak się za to zabrać. Niepewnym ruchem podszedłem do sterty dokumentów leżących na szafce i zacząłem gorączkowo je przyeglądać. Chciałem mieć absolutną pewność, że nie popełniłem błędu. Nagle zadzwoniła moja komórka. Spojrzałem na mały wyświetlacz i zesztywniałem. Na wyświetlaczu pojawił się niemal zapomniany przeze mnie numer. - Cześć czego chcesz? - powiedziałem ochrypniętym głosem - A jak myślisz? pamiętaj dług jeszcze nie spłacony. Musimy się spotkać, koniecznie - poinformował męski głos po drugiej stronie słuchawki. - Nie ma mowy! Nie spotkam się z Tobą! - krzyknąłem, czując jak zaczynam panikować. Spokojnie! Tylko spokojnie! Przecież zamyśliłem się i zamknąłem oczy. Tak bardzo chciałem zapomnieć o tamtym dniu. - Przecież to był wypadek! - krzyknąłem czując jak po moich oczach płynął łzy. - Czyżby? ja wiem i ty wiesz jaka była prawda. Nikt poza nami nie musi się o tym dowiedzieć pod warunkiem, że pomożesz mi ostatni raz - usłyszałem zachrypnięty, niemal kpiący głos po drugiej stronie słuchawki. - Przykro mi, ale nie. Nie pomogę Ci. Nie mogę - wyszeptałem, rzucając telefonem. Mały wyświetlacz rozbił się.Spojrzałem na rozwalony telefon i zastanawiałem się, który to już raz? który telefon z kolei rozwaliłem przez jeden głupi numer? wypadek! powtarzałem, chcąc sam uwierzyć w swoje słowa. - Cholerny wypadek! przełknąłem ślinę i zsunąłem się bezwładnie na podłogę. Wspomnienia powróciły. Chciałem zapomnieć, wymazać je z pamięci, ale nie potrafiłem. Ja naprawdę nie chciałem. Nie chciałem. Rozpłakałem się. Wyjąłem z półki fotografię młodej kobiety i spojrzałem na jej roześmiane oczy. Była taka młoda, taka piękna, taka roześmiana. Z wspomnień wyrwał mnie sygnał telefonu. Tym razem zadzwonił telefon w biurze i podniosłem czerwona słuchawkę. Usłyszałem głos przyjaciela. - Czemu masz wyłączony telefon? - zapytał jakby nigdy nic. - Rozwalił mi się - wyszeptałem, nie spuszczając wzroku z leżącej na podłodze, rozwalonej komórki. - Aha. Dzwonię w sprawię Anabell. Słuchaj na pewno chcesz bym się tym zajął? - zapytał niepewnym głosem. - No wiesz, może na tym ucierpieć twoja reputacja - ostrzegł, ale ja nie słuchałem tego co do mnie mówił. - Tak chcę - wyszeptałem, wyrywając się z zamyślenia. Jest jeszcze coś - szepnąłem w pewnej chwili - To nie rozmowa na telefon. Spotkajmy się tam gdzie zawsze - poprosiłem i odłożyłem telefon. Spojrzałem w jeden punkt. Wziąłem głęboki wdech, zdając sobie sprawę z tego, że całe życie zaczyna wymykać mi się z rak. Nagle ta kancelaria, praca, rodzina wszystko stało się niepewne. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeżeli wszystko się wyda, moja kariera na zawsze będzie skończona. Zamknąłem budynek i na dziś wziąłem sobie wolne. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do restauracji, w której byłem umówiony z przyjacielem.
          ***
- Jesteś tego pewny? - zapytałam trzeci raz, patrząc w przerażone oczy byłego męża - Nie musisz tego robić. Przecież na zawsze zostaniesz jego ojcem. Kamil to twój syn. Nasz - wyszeptałam, chcąc zapewnić go, że jeszcze może zmienić zdanie. - Beth- usłyszałam jego czuły głos - On mnie nienawidzi. Nie dziwię mu się. Zawaliłem. Tak bardzo skupiłem się na córce, że zapomniałem o tym, że przecież mamy synka - wyszeptał ze łzami w oczach. Milczałam. Chociaż powinnam generalnie poczuć radość, wcale jej nie czułam. Nie cieszyły mnie słowa Tomasza a wręcz przeciwnie. Czułam paraliż całego ciała i nie mogłam wypowiedzieć nawet słowa. Myślami powędrowałam do Kamilka i poczułam ból. Jak ja miałam mu to wytłumaczyć. - Dokąd wyjeżdżasz? - zapytałam, czując jak narasta we mnie gniew. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Nie tego pragnęłam dla Kamilka. Teraz, gdy dowiedział się o ojcu, ponownie go straci. Nie potrafiłam zrozumieć postępowania Tomasza, nie potrafiłam mu wybaczyć. - Nie patrz tak na mnie. Beth błagam - usłyszałam błagalny ton jego głosu. W jego oczach znajdowało się przerażenie. - Co ja mam mu powiedzieć? co mam zrobić? - mój głos załamał się. - Prawdę. Powiedz mu, że nie zasłużyłem na tak wspaniałego synka. Nie zasłużyłem na Was Beth - wyszeptał, delikatnie łapiąc mnie za rękę. - Kochasz go? - zapytał, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. - Tak. Kocham Roberta - wyznałam, łapiąc się za brzuch. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszych pocałunków, dotyków, rozmów. Kochałam mecenasa i cieszyłam się, że w moim życiu pojawił się ktoś, tak wspaniały. - Mam do Ciebie prośbę - wyszeptał, spuszczając wzrok - Nie pij. Błagam Cię nie pij - powiedział to tak łagodnie, że poczułam na plecach ciarki. - Tom dlaczego tak się stało? dlaczego to spotkało akurat nas? - zapytałam w pewnej chwili. - Bo zwyczajnie w świecie wyszłaś za niewłaściwego faceta. Nie byliśmy dla siebie. Chociaż - zawahał się - Chociaż zawsze będę Was kochał - dokończył, gwałtownie wstając z krzesełka. - Kiedy wyjeżdżasz? - zapytałam, czując ból. - Nie wiem. Jak tylko wszystko pozałatwiam. Chyba jutro. Jednak nie jestem tego pewny - rzekł ochrypniętym głosem. Widziałam łzy w jego oczach. Chciałam coś powiedzieć, zatrzymać go, ale zamilkłam. Przez króciutki moment spojrzeliśmy sobie w oczy, ale żadne z nas nic nie powiedziało. Przez chwile poczułam się pusta w środku. Nie byłam pewna co do niego czułam. Jedno wiedziałam na pewno, to zabolało. - Żegnaj - wypowiedziałam w pewnym momencie. Tom uśmiechnął się i spojrzał w moje oczy. - Żegnaj - odpowiedział i jakby nigdy nic wyszedł z kawiarni, zostawiając mnie samą przy stoliku. Jeszcze długo po naszej rozmowie siedziałam wpatrzona w okno i zastanawiałam się. Myślałam o synku. Zastanawiałam się jak zniesie tą wiadomość, jak zareaguje. Gwałtownie wstałam z krzesełka i bez żadnego do widzenia, bez niczego niemal wybiegłam z budynku. Na zewnątrz usłyszałam roześmianych ludzi. Pędzili gdzieś bez celu, nie wiadomo po co. Normalność. Powinnam się już do tego przyzwyczaić, i w pewnym sensie tak było. Przecież jeszcze do niedawna sama taka byłam. Tylko, że ja miałam po co, dla kogo- Dla synka. Wszystko robiłam dla niego. Weszłam do apteki i kupiłam ciążowy test. Zapłaciłam, podziękowałam i krótkim do widzenia opuściłam aptekę. Podniosłam głowę do góry i pozwalając, by promienie słońca ogrzały moją twarz, przymrużyłam oczy. Uśmiechnęłam się i wyjęłam z torebki telefon. Wybrałam numer Roberta, ale jego telefon był wyłączony. Wzięłam głęboki wdech i wsiadłam do samochodu. Pojechałam do kancelarii.
               ***
- Zrobisz to dla mnie? - zapytałem, nie spuszczając wzroku z zaskoczonej twarzy kumpla. Mężczyzna siedział niespokojnie na krzesełku. Widziałem wahanie w jego oczach. Poczułem strach, bo był jedyną osobą, która mogła mi pomóc. Nie wiedziałem co zrobię, jeżeli mi odmówi. - Zgoda - wyszeptał wypuszczając powietrze. - Daj mi kilka dni. Musze się temu przyjrzeć, porozmawiać, podzwonić do znajomych, popytać - wyjaśnił cichym głosem. - Zależy mi na czasie i jeszcze jedno - zobaczyłem pytanie w jego oczach - Zajmiesz się sprawą ojcostwa? chciałbym dać Kamikowi swoje nazwisko - poinformowałem przyjaciela, uśmiechając się do niego.
- Dobrze - szepnął, patrząc na mnie ostrzegawczym wzrokiem.- Rob nie popełniaj głupot. Nie daj się zastraszyć, nie ulegaj mu - ostrzegł, a ja wstałem z krzesełka i podałem mu dłoń. Nie chciałem słuchać mądrych rad mojego przyjaciela. Nie chciałem myśleć, rozmawiać o tym. - Jadę do domu - poinformowałem i bez słowa wyszedłem z restauracji. Przez szybę wciąż widziałem zmartwioną twarz kolegi. Wpadłem w kłopoty i miałem tego świadomość. Jednak nie chciałem teraz o tym myśleć. Nie miałem na to sił. Uśmiechnąłem się do niego i spokojnym krokiem poszedłem w stronę samochodu. Wsiadłem do niego i postanowiłem pojechać do domu. Kilkanaście minut byłem w mieszkaniu. Dom był zamknięty, a ja domyśliłem się, gdzie mogą być. Wsiadłem ponownie do auta i pojechałem do mieszkania jej matki. Pół godziny później byłem w domu. Samochód Beth stał zaparkowany przed mieszkaniem i spojrzałem z uśmiechem na niego. Tak bardzo się za nimi stęskniłem. Beth siedziała niemal skamieniała przy stole. W jej oczach było coś dziwnego. Błysk. Jakaś nie wyjaśniona radość. Jej matka zajmowała się wnukiem, razem się bawili, a ja wręczyłem Kamilowi prezent, który kupiłem po wyjściu z kancelarii. - Rozpieszczasz go - usłyszałem zmęczony głos Beth matki. Nie było w nim niczego złośliwego. Jej matka uwielbiała mnie i byłem tego świadomy. Też ją lubiłem. Zacząłem nawet traktować jak mamę. Czasami tak się też do niej zwracałem. Jednak zdarzało się też, że po prostu zapomniałem tak do niej mówić. - Mamo czasami trzeba - roześmiałem się i razem z Beth wyszliśmy na dwór. - Muszę Ci o czymś powiedzieć - poinformowała, nie spuszczając ze mnie wzroku. Spojrzałem na nią zaskoczony i przerażony. Stało się coś? nie wiedziałem. - Robiłam test. Jestem w ciąży. Będziemy mieć dziecko - poinformowała, a ja spojrzałem na nią zaskoczony jej słowami. W ciąży? jak to możliwe? zastanawiałem się. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1992 słów i 10591 znaków, zaktualizowała 3 wrz 2015.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Niech on się  ucieszy  proszee ;3 boskie *-*

    3 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @Misiaa14 Dzięki

    23 wrz 2015

  • Użytkownik Ha

    Super

    3 wrz 2015

  • Użytkownik DemonicEagle

    Co to za tajemnica i kłopoty? Część super i czekam na kolejną,ponieważ jestem ciekaw o co tym wszystkim chodzi :)

    3 wrz 2015

  • Użytkownik agusia16248

    @DemonicEagle Dzięki

    23 wrz 2015