Uzależnieni (7) - Francesca

Gdy należałam do dawnego życia, zawsze zastanawiałam się jak to jest kochać kogoś kto nie odwzajemnia twojego uczucia. Teraz znaczy się kiedy przyjechałam do Bristolu, poznałam Zayna, Holdena, Angelice, Cliffa, Candy zrozumiałam to uczucie. Darzyłam Holdena uczuciem, którego nie umiałam nazwać. Kiedy dotykał mojego ciała, czułam się jak wzbijam się na wyżyny. Jak nic nie ma znaczenia. Mogłabym istnieć tylko ja i on. Jego chłodne dłonie były dla mnie ukojeniem. Zamknęłam swój umysł. Miałam nadzieje, że go ujrzę, ale myliłam się. Na piasku zobaczyłam napis "pojechałem”. Do moich oczy napłynęły łzy. Nie potrafiłam ich powstrzymać. Zaczęłam się telepać, a potem upadłam na ziemię w rozpaczy. Moje serce czuło się rozdarte, a mój umysł nie mógł normalnie funkcjonować. Może nie znałam Holdena zbyt dobrze. Może nawet go nie kochałam, ale nigdy do nikogo czegoś takiego nie czułam. Wymiotowałam alkoholem. Kiedy wdarłam się do ich towarzystwa zmieniłam się. Palenie skrętów, picie było normalną rzeczą. Kiedyś byłam szalona. Śmiałam się na przerwach. Lubiłam opowiadać dowcipy.  
To życie miało być wolne, ale okazało się niewolnicze. Czułam jakby zaciskały mnie kajdanki, których nie mogłam się pozbyć. Nie chciałam już być Franky. Nie chciałam po prostu. Chciałam być czasami kimś innym. Nie wiedziałam jak do siebie doszłam. Może minęło kilka godzin, może kilkanaście. Spojrzałam na komórkę i zobaczyłam piętnaście nieodebranych połączeń od mamy i Zayn. Nie przejmowałam się jednak. Miałam ich daleko w swoim poważaniu. Holden złamał moje serce na pół bez żadnego ostrzeżenia.  
Gdy jechałam autobusem, przypomniałam sobie jak pierwszy raz go spotkałam. Miałam nadzieję, że ta chwila jeszcze wróci, że Holden nie będzie mnie już wykorzystywać. Przejechałam palcami po szybkie robiąc smugi. Z moich oczu kolejny raz uroniły się gorzkie łzy. Nigdy nie myślałam, że można tak cierpieć z powodu chłopaka. Nigdy nie myślałam, że Dwight będzie mnie molestował. W mojej głowie pojawił się obrazki z Holdenem. Pierwsze spotkanie, pierwsze dotknięcie ręką, pierwsza prawdziwa rozmowa, pierwszy pocałunek, pierwszy seks. Na końcu jednak mnie zostawił.  
W domu czekała na mnie zdenerwowana matka. Dwight jeszcze spał, przecież była dopiero ósma. Dla niego to był środek nocy. Jak ja go nienawidziłam. Weszłam jakby nigdy nic. Wyglądałam pewnie jak bezdomna. Cała we łzach, w mokrych włosach przyklejonych do czerwonej twarzy. Na skórze miałam jeszcze gdzie nie gdzie piasek, a ubrania w niektórych miejscach podarte. Gdy matka na mnie spojrzała, jej złość nagle gdzie odeszła.  
- Francesca. Zbliżyła się do mnie i dotknęła mojej głowy dłońmi. Rozpłakałam się jak małe dziecko.  
- Co się stało ? Zapytała tak opiekuńczo, że prawie się na brałam. Odepchnęłam ją. To ona robiła mi krzywdę nie inni. To ona sprowadziła tego Dwight. To ona kazała mi się przeprowadzić. To przez nią cierpiałam.  
- Odwal się ode mnie. Krzyknęłam i wpadałam do łazienki. Nie mogłam oddychać. Ta czynność stawała się przez mnie niewykonalna. Upadłam na podłogę, waląc w nią pięścią. Czułam się, jakbym rozpadała się. Jakbym moja dusza zaczęła gdzieś się ulatniać. Serce mi krwawiło. Marzyłam tylko o spokoju czy o tak wiele prosiłam ? O normalne życie. Nie chciałem brać tabletkę by się zabić. Nie chciałam chodzić do psychologa. Nie chciałam, żeby Dwight mnie dotykał. Matka próbowała dobić się do mnie, ale bezskutecznie. Zamknęłam drzwi na klucz, płacząc jak najęta. Przeczołgałam się do prysznica i puściłam duży strumień wody na moje ciało. Woda mnie ogrzewała. Dzięki niej mogłam zapomnieć. Zaczęłam wrzeszczeć jak oszalała. Pomagała mi to w jakiś sposób.  
&
Dwight został ze mną w domu. Zamknęłam się w pokoju i schowałam pod kołdrą. Nie mogłam sama usiedzieć. Bałam się Dwighta. Jego wzrok mnie przerażał. Każde jego słowa traktowałam jako tortury. Zadzwoniłam do Angelicy. Co z tego że mogła mi nie pomóc. Chciałam czyjegoś towarzystwa. Potrzebowałam tego.  
- Hej. Weszła i uśmiechnęła się promiennie. Miałem ochotę się rozpłakać, ale powstrzymałam się.  
- Hej. Wejdź do pokoju. Pokazałam jej drzwi.  
Usiadła na łóżku po turecku i zebrała włosy do przodu. Gdyby nie to że przyjaźniła się z Candy, pewnie wszystko bym jej opowiedziała.  
-Słyszałaś coś o Candy ? Nie mam z nią kontaktu. Wstała i popatrzyła na moje rzeczy na komodzie. Wzruszyłam ramionami.  
- Jak zapytałam się o to Holdena skoczył na mnie. Normalnie oni są jacyś porąbani. Centralnie ci mówię. Paplała, a ja wyłączyłam się od razu na słowo Holden.  
- Może mu już na niej nie zależy ? Zapytałam i liczyłam, że powie masz rację, ale ona jak dzika roześmiała się.  
- Holden i Candy ? Oni są jak Romeo i Julia. Przed twoim przybyciem kłócili się codziennie. Candy czasem zaliczyła skok w bok, a ja ją kryłam. Nic ich nie rozdzieliło. Po prostu Holden kocha Candy, a Candy kocha Holdena. Uśmiechnęła się i pokazała swoje dołeczki.  
- To takie romantycznie. Bąknęłam i zakryłam swoje oczy.  
- Raczej toksyczne ale okej. Przewróciła oczami i znowu zaczęła gadać, że spotkała jakiegoś metalowca. Zamknęłam swój umysł. Zdawałam sobie sprawę, że im bardziej myślałam o Holdenie, tym bardziej moje życie stawało się kłamstwem.  
-Może pójdziemy do Candy ? Sprawdzimy o co chodzi ? Podleciała do góry podekscytowana i gotowa o wyjścia. Co miałam powiedzieć ? Musiałam to przemilczeć.  
- Okej.      
&
Dowiedziałyśmy się, że Candy wyjechał do ciotki na kilka tygodni. Cieszyłam się. Wiedziałam, że jej widok jeszcze bardziej wszystko pogorszy. Czułam to. Należałam do osób, które umiały ocenić swoją sytuacje. Ubrałam się w najlepszą sukienkę z cekinów. Chciałam mu się podobać. Nie rozumiałam siebie. Jak mogłam jeszcze pragnąć jego spojrzenia ? To było chore. Jak można chcieć osobę, która ma cię dupie, która o ciebie nie dba. Byłam dziwna. Nie umiałam nawet siebie zrozumieć. To jak mogłam w ogóle wiedzieć co czuje Holden ? Jednak w głębi serca już dawno straciłam nadzieje. Byłam gotowa na imprezę, która miała się odbyć u Zayna. Zaprosił chyba z pięćdziesiąt osób by uczcić wyjazd rodziców. Za nim nacisnęłam klamkę do drzwi by wyjść na pole, poczułam brutalny dotyk na swoim nadgarstku. Dwight. Przeszedł mnie dreszcz i nie mogłam się na niczym skupić.  
- Dokąd tak pędzisz, laleczko ?Zapytał i nie mogłam już nawet postawić kroku do przodu ani do tyłu.  
- Do koleżanki. Powiedziałam pewnie, ale on nawet nie zważył na moje słowa. Odgarnął włosy z mojego czoła swoim tłustym paluchem.  
- Taka odpicowana ? Zagwizdał i spojrzał na mnie swoimi kryształowymi oczami jak demon. Ręce zaczęły mi się telepać. Strach obleciał moje ciało.  
- Tak. Mruknęłam i odwróciłam głowę w innym kierunku, ale on nie dawał za wygraną. Przycisnął mnie do ściany. Chciałam go odtrącić, ale zabrakło mi siły. Był zbyt agresywny. Zbyt groźny.  
- Pocałuj mnie laleczko.  
Chciałam wykrzyknąć, że powiem matce, ale on dobrze wiedział, że ona mi nie uwierzy. Nie było sensu. Musiałam tkwić w tym bagnie. Jego wargi dotknęły moich warg. Czułam jak chce przedostać się do moich ust, ale ja cały czas próbowałam się jeszcze uwolnić. Dotknął moich ud z całych sił. Musiałam coś zrobić. Musiałam pozbyć się tego brudu. Wbiłam mu swoje pazury w jego szyje, a potem mocno uderzyłam w twarz. Ostatkiem swoich sił uciekłam, nie patrząc do tyły. Kolejny raz udało mi się uciec, ale ile razy jeszcze to przetrzymam ? Czasami żałowałam, że wtedy na tym biwaku nie umarłam. Przynajmniej już bym nie cierpiała. Przynajmniej mogłabym już normalnie funkcjonować.  
Kiedy świeże powietrze dotarło do moich płuc. Mój oddech stał się nareszcie równomierny. Delikatnie poprawiłam włosy i sukienkę, która podeszła mi do góry. Następnie założyłam ręce pod biustem, owijając swoje ciało. Ruszyłam do przodu, nie patrząc wstecz.  

&
Alkohol lał się po całym domu. Wszędzie ulatniał się dym z papierosów, skrętów i innych świństw. Niektórzy przynieśli nawet mocniejsze używki. Wmieszałam się w tłum, szukając znajomych twarz. Kilka chłopaków próbowała się do mnie przykleić, ale odpychałam ich z szybkością błyskawicy. Ludzie całowali się jak dzicy na parkiecie albo po innych kątach. Muzyka była tak głośna, że aż miałam trudności z usłyszeniem własnych myśli. Może to i lepiej. Nagle ktoś złapał mnie do tyłu. Odwróciłam się i ujrzałam Zayna. Był już całkowicie narajany. W lewej ręce trzymał kufel piwa.  
- Słońce. Zaśmiał się i przekręcił mną bym mnie obejrzeć. Nie odwzajemniłam entuzjazmu. To nie tak, że nie lubiłam Zayna, ale on oczekiwał ode mnie więcej niż przyjaźnić, a ja najzupełniej na świecie nie umiałam mu tego dać.  
-Chodź. Wziął mnie za rękę. Ukradkiem ujrzałem znajomą twarz. Holden stał ze skrętem w ustach, a nad nim wieszała się jakaś dziewczyna. Robiła do niego słodkie minki, a on śmiał się i czasami dotykał jej ud czy pupy. Miałem ochotę tam podbiec i uderzyć go prosto w twarz. Dać mu do zrozumienia, że to jak mnie potraktował wcale nie było miłe. Miałem ochotę zrobić tak wiele. Wyznać mu całą prawdę. Poprosić o pomoc. Ale kiedy zobaczyłam jak obdarowuje ją namiętnym pocałunkiem, rzucając skręta na podłogę, zrozumiałam, że on nie jest dla mnie. To chłopak chyba zbyt nie wiedzący co chce. To chłopak ze zbyt dużymi problemami.  
Zayn wezwał mnie do świata żywych. Nie miał na sobie już koszulki. Powstrzymałam łzy. Nie miałam innego wyboru. Uśmiechnęłam się sztucznie. Wyrwałam mu piwo i upiłam łyk.  
- Musze coś zrobić głupiego. Powiedziałam, a on wyszczerzył się do mnie, pokazując zęby. Wszedł na schody i zaczął ciągnąć mnie w jakieś miejsce.  
- I zrobimy ! To impreza u Zayna! Króla imprez!. Krzyknął i uderzył się w klatę. Pocałowałam go mocno w policzek, a on zaraz wepchnął mi swój język do buzi. Nie lubiłam Zayna, kiedy był piany. Już mnie nie śmieszył. Czasami stawał się zbyt taki inny.  
Weszliśmy do ładnej i przestronnej łazienki, która znajdowała się trochę dalej od reszty pomieszczeń. Chłopak zamknął drzwi i popchnął mnie delikatnie w kierunku umywalki. Usadowił mnie na niej i zaczął obdarowywać mocnymi pocałunkami. Oddawałam jej bez zastanowienia. Przez krótką chwilę naprawdę mi się podobało. Czułam się jak w tracie ekstazy. Dodawało mi to odwagi. Obściskiwaliśmy, nie znając umiaru. Jednak Zayn zagalopował się za daleko. Chciał zdjąć mi bluzkę. a Próbowałam go powstrzymać, ale on był zbyt zaborczy. W jego wściekłym spojrzeniu zaczęłam widzieć twarz Dwighta. Łzy napłynęły do moich niebieskich oczu. Chłopak coraz mocniej mi do siebie przyciskał . Jego pocałunki nie były miłe ani delikatnie. Wszystko stawało się zbyt ostre.  
- Zayn, przestań . Szepnęłam, ale on nic sobie z tego nie robił. Jego ręce powędrowały na moje uda. Próbował rozerwać mi rajstopy.  
- Zayn. Krzyknęłam. Cała drżałam.  
- Zayn zostaw mnie, ale on nie odpowiadał. Czuł się jak w swoim żywiole. Wzięłam kubek, stojący na umywalce i walnęłam nim w jego głowę. Upadł, a ja nawet się nie zastanawiając, wybiegałam z łazienki. Co było ze mną nie tak ? Co robiłam źle ? Czy byłam aż taka głupia ? Czy już na nic nie zasługiwałam ?
Kiedy biegłam prawie upadłam na schodach. Musiałam coś zrobić. Musiałam skończyć z moim życiem. To mnie przerastało. Życie nie było dla mnie łaskawie. Strach mnie przerastał. Wszystko dookoła mnie przerastało. Moje serce  nie mogło unieść tego ciężaru. Może tym razem uda mi się odejść i już nigdy nie wrócić. Chciałam jedynie szczęścia czy aż o tyle prosiłam ? Miałam zamiar już nigdy się nie bać. Znalazłam się na tyłach domu w jakimś ogrodzie. Niedaleko mnie stał basen z zimną wodą. Nie potrafiłam się ochłonąć. Dalej dążyłam do jednego. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.  
- Franky. Krzyknął głos, który dobrze znałam. Holden. Chłopak, który spowodował, że brzydziłam się swojego widoku w lustrze. To on był jednym z moich źródeł cierpienia.  
Nie odpowiedziałam na jego wołanie.  
- Franky. Usłyszałam po raz kolejny. Nie miałam zamiaru mu ulegać. Nie tym razem. Już nigdy nikt nie zrobi mi krzywdy.  
Wskoczyłam do basenu. To co że nie umiałam pływać ? To co że mogłam się utopić ? Nic nie miało znaczenia. Do moich ust napłynęła woda. Straciłam panowanie nad swoim ciałem. Już nic nie zależało ode mnie. Wszystko było w rękach kogoś innego. Słyszałem czyjeś wołanie. Przez chwilę nawet chciałam żyć. Wszystko działo się tak szybko. Moje dusza ulatywała. Z każdą sekundą traciłam swoje ja. Nagle ktoś wziął mnie w swoje ramiona i mocno przytulił do siebie. Poczułam zapach mięty. Oddech powoli wracał, a rzeczywistość była już bliżej mnie. Ktoś położył mnie na zimnym podłożu płytek. Serce waliło mi jak oszalałe. Poczułam bliskość jaką ta osoba mnie obdarowywała.  
- Franky. Krzyknął. Wiedziałam, że musiał być to Holden. Nikt nie miał tak zimnych dłoni. Zrobił mi chyba sztuczne oddychanie, bo po chwili mogłam już w stu procentach normalnie pobierać powietrze. Otworzyłam swoje oczy. Chłopak klękał nade mną cały mokry.  
- Co ze mną jest nie tak, Holden ? Zapytałam. Widziałam w jego orzechowych oczach, że nie ma pojęcia co powiedzieć. Cały czas chyba był w szoku. Jego włosy były rozczochrane jak nigdy. Wokół oka miał jakieś draśnięcia i małe rany jakby po jakieś bójce.  
- Widocznie z nami wszystkim jest kurewsko nie tak. Położył się obok mnie. Nie chciałam jego bliskości. Odskoczyłam od niego na równe nogi.  
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj. Krzyknęłam, dysząc z barku sił.  
Przybliżył się do mnie, ale tylko na kilka centymetrów.  
- Nie chciałem.  
- Zniszczyłeś mnie
Jego oczy już na mnie patrzyły. Dawny Holden zniknął gdzieś za zakamarkami mojej wyobraźni.  
- Musisz się do tego przyzwyczaić, niszczę wszystko i wszystkich. Mruknął ze świeczkami w oczach. Chłopak z problemami te słowa teraz nabrały większego znaczenia.  
- Uczucie do Candy też zniszczyłeś ? Zapytałam.  
- Ona już przestała mnie kochać.  
- Mnie nikt nie kocha. Wszyscy mnie nienawidzą. Zaczęłam drapać moje ręce do krwi.  
Chłopak przetarł miejsce między oczami.  
- Nie mów tak.  
- Taka jest prawda Holden.  
- Zayn cię kocha. Bąknął i jego udręczone oczy nagle zmieniły się w bardziej radosne.  
Kilka minut temu to udowodnił.  
- Nie chodzi o taką miłość. Wyjaśniłam. Sama sobie byłam winna temu wszystkiemu. Nikt inny. Sama chciałam przespać się z Holdenem. Sama kusiłam Zayna, a potem mówiłam że musimy zostać przyjaciółmi.  
-Mogę ci pomóc.  
- Nikt nie może pomóc.  
Skinął głowę i objął mnie przyjacielsko. Tego mi było trzeba. Uścisku, który mógł trwać wiecznie. Holden miał w sobie magiczną aurę, która pozbawiała mnie złych uczuć.  
- Odprowadzę cię do domu, okej ? Usłyszałem jego głos w swoim uchu.  
- Nie mam domu. Wychlipałam, a on mocniej mnie przycisnął do siebie.  
- Ja też. Mój dom to pole walki. Zaśmiał się na siłę. Złapaliśmy się za ręce.  
&
Spędzałam z Holdenem coraz więcej czasu. Chodził nawet ze mną do psychologa. Oglądaliśmy razem filmy. Kłóciliśmy się. On powodował uśmiech na mojej twarzy. Rzadko kiedy gadaliśmy o Candy. Może dwa razy narzuciliśmy temat. Holden powiedział, że ich związek był niezdrowy i ona już pewnie znalazła sobie tam jakiegoś chłopaka. Powiedziałam, że czasami ludzie potrzebują rozłąki, ale on zaprzeczył. Jego słowa zapadały mi w pamięci – Jak można żyć z osobą, która jest dla ciebie uzależnieniem? Z uzależnieniem się walczy, a nie żyje. Porozmawiałam też Zaynem. Przeprosił mnie. Mówił, że nie był wtedy sobą, że już nigdy mnie nie skrzywdzić. Uwierzyłam mu. Miałam do niego słabość. Miałam nadzieje, że to tylko dlatego, że był na haju. Coraz częściej we troje się spotykaliśmy. Jadaliśmy w McDonaldzie. Raz nawet pojechaliśmy na wycieczkę do Londynu. Holden żartował, że lata, a Zayn mówił, że jest bogiem. Uśmiechałam się. Pewnego razu kiedy już powoli do siebie dochodziłam, obiecałam im, że już nigdy nie wtargnę na swoje życie. Potem Holden zwierzył mi się, że ojciec go biję. Gadałam tego wieczoru z nim bardzo długo. Ja jeszcze nie umiałam mu wyjawić prawdy. Do naszej trójki zaczęli się zbliżać Cliff i Angelica. Żeby ujarzmiać nasz ból dużo imprezowaliśmy i paliliśmy trawkę. Angelica chudła w oczach. Cliff ukrywał jakiś problem tak jak ja. Powoli otwieraliśmy się przed sobą. Mijały dni a my trwaliśmy w takich stanach.  
&
Paliłam skręta na przystanku, a obok mnie siedziała Angelica. Płakała. Próbowałam ją pocieszyć, ale chyba nie umiałam. Była taka chuda i drobna. Jeszcze kilka kilogramów mniej a mogłabym zniknąć.  
- Czego ja nie mam takiego życia jak ty ? Zapytała, kładąc nogi na przystanku i kuląc się w kulkę. Jakiego życie ? Moje życie było jedną niewiadomą. Pełną dziwnych wydarzeń, pełną chorych spraw.  
-Nie chciałbyś. Westchnęłam głośną i patrzyłam na skręta w swoich dłoniach.  
- Wszyscy cię kochają. Puściła dym i zanurzyła się w swoich łzach. Musiało być jej ciężko, a ja nie potrafiłam jej pomóc. Może przeżyłam rozwód rodziców, ale co miałem jej powiedzieć. Tak będzie lepiej ?
- Nikt nie jest idealny. Nie możne być. Rozumiesz Angelica ? Spojrzała i lekko się uśmiechnęła.  
- Nic nie jadałam od dwóch dni. Kiedy to usłyszałam, przytuliłam ją do siebie, a ona nawet się nie poruszyła.  
- Masz być silna. Rozkazałam jej, a ona beznamiętnie kiwnęła głową.  
Swój wzrok przekręciłam w kierunku drogi i ujrzałam w oddali, idących niezgrabnie chłopaków. Holdena, Zayna i Cliffa. Od razu mój zły humor zniknął.  
- Co jest ? Zapytał Zayn i przesiadł się obok mnie.  
Holden, gdy mnie zobaczył to pierwsze co zrobił to pokazał mi środkowego palca. Następnie usiadł obok Angelicy i wziął ją za rękę. Odpowiedziałam mu oczywiści tym samym.  
Cliff również znalazł się koło dziewczyny, która położyła głowę na jego ramieniu. Jego blond loki opadały mu na czoło. Wspaniale współgrały z ciemnymi włosami Angelicy. Pasowali do siebie.  
- Boże, Ang musisz żyć dalej. Zaśmiał się Zayn. Walnęłam go w jego czuprynę, żeby opamiętał się. Uwielbiałam ich towarzystwo. Z nim wszystko miało sens. Nic nie było ważne.  
- Wierz mi oni nie są warci twoich cholernych łez. Rozczochrał jej włosy Holden, a on pierwszy raz uśmiechnęła się.  
- Może.  
- Może, A ? Musisz latać jak motyl by nigdy nie zwątpić. Cliff powiedział jeden ze swoich poetyckich tekstów na co cała nasza czwórka wybuchła głośnym śmiechem.  
-Dobra ludzie, to gdzie dzisiaj idziemy ? Zawołał podekscytowany Zayn. Podrapałam się po swoim policzku. Czekając na propozycję cała czwórki, złapłam wzorkowy z Holdenem i jak to zwykle miałam w zwyczaju zarumieniłam się.  
- Do Maxa ? Zapytał Holden i zaciągnął się skrętem. Zresztą wszyscy paliliśmy, myśląc, że to nam pomoże w naszych rozterkach.  
- On miał taki denny towar, że pół dnia rzygałem. Zanucił Zayn i zakręcił się wokoło nas. Tak on miał dziwne odpadły, ale za to go kochaliśmy. Za jego szaloną duszę. A ja za jego magnetyczne oczy. Za jego śmieszny uśmiech. Za jego włosy, które miały ładny odcień brązowego. Za wszystko. Tylko nie za to, że się do mnie dobierał.  
- Nie wiem. Powiedzieli na raz Holden i Cliff. Na te słowa wyszczerzyli się do siebie i przybili piątki.  
- Chuje. Pokazał nich palcem Zayn, a ja pociągnęłam go w swoją stronę.  
- Siadaj, frajerze. Przegryzłam wargę i cieszyłam się jak głupia.  
- Ktoś tu jest agresywny. Przytulił mnie do siebie. Byłam zadowolona, że nie było Candy, że nikt nie będzie nam przeszkadzał, że ona nie będzie klei się do Holdena. Było dobrze. Tak jak powinno być. Na całym przystanku ulatniała się duża ilość dymu. Nasz śmiech i głupie gadki było słuchać wszędzie. Wygłupialiśmy nie wiedząc co nas czeka. Holden czasami przystawał i zastanawiał się. Zrozumiałam wtedy, że brakuje mu Candy. Zabolało mnie to. Bolały mnie też inne rzeczy. Z każdą chwilą coraz bardziej udawałam, że się dobrze bawię. Nie chciałam wracać do domu. Moje życie mnie przerastało.  
&
Szłam równomiernie z Zaynem, gdy nagle chłopak złapał mnie za rękę. Czułam magnetyzm w jego dłoniach. Nie miałam pojęcia co chce mi przekazać, ale oczekiwałam najgorszego. Przyznam szczerze, że po powrocie do domu długo analizowałam tą rozmowę.  
- Słońce nie chciałem cię nigdy skrzywdzić, wierzysz mi ? Stanął naprzeciwko mnie. Zayn zwykle nie zachowywał się tak, ale to on najbardziej cierpiał, kiedy byłam w szpitalu. Bałam się, że jego uczucie do mnie rosło, a ja nie mogłam mu nic ofiarować.  
- Wierzę ci, Zayn.  
Zapalił papierosa, jakby te słowa i ta rozmowa była na jego siły zbyt stresująca. Miał inne oczy. Przestały mu się świecić. Dawny Zayn uciekł.  
- Będę na ciebie czekał Franky. Zawsze. będę czekał.  
Połknęłam głośną ślinę i pocałowałam go. Może robiłam mu nadzieję. Potrzebowałam miłości, a o mi ją dawał. Dawał mi uczucie, że komuś na mnie zależy. Znaczyło to dla mnie więcej niż bym tak naprawdę chciała. Byłam Franky. Osoba, która potrzebowała akceptacji. Wróciłam do domu pół żywa. Wzięłam żyletkę i podcięłam nią swoje udo. Zlizałam krew i poczułam ulgę. Potoczyłam się pod łóżku, gdzie położyłam się i napiłam się na raz pół butelki wódki. Płakałam, bo byłam sama. Płakałam, bo nikt mnie nie rozumiał i nikt nawet nie wiedziałam jak bardzo cierpiałam. Jak bardzo czułam się opuszczona. Czułam się zupełnie samotna ze swoimi problemami. To co, że był Holden, to co że był Zayn ? Moje problemy mnie nadzwyczajnej przerastały. Udawałam szczęśliwą. Wiedziałam, że muszę być twarda, ale tak cholernie było mi trudno. Tak cholernie nie umiałam się powstrzymać przed łzami i żyletką. One mnie ratowały. Razem tworzyłyśmy jedność. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Chciałam przestać myśleć. Być kimś innym nie Franky. Nie dziewczyną, która nie umie być sobą. Pragnęłam być tylko dziewczyną, która ma wspaniałą rodzinę z ogródkiem, która jest szczęśliwa która nie czuje się winna rozpadowi rodziny. Pragnęłam być dziewczyną, która nie byłam molestowana. Chciałam po prostu być. Być zwyczajną Franky.  
&
Nie mówiłam Holdenowi że się tnę. Nie umiałam. Wiedziałam że byłby zły. Taki już był ten Holden. Leżeliśmy na trawie w parku. Chłopak masował mi dłoń. Miał podbite oko. Opowiedział mi o tym, że dzisiaj jego ojciec wpadł w szał. Położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej, a on zaczął głaskać moją głowę. Po kilku minutach. Chłopak położył mi na język jedną kapsułkę ekstazy, a potem ja zrobiłam to na jego własnym języku. Po narkotyku miałam ogromny przypływ energii. Wszystko jakby stało się jaśniejsze. Całowaliśmy się jak szaleni, czołgając się na ziemi. Mocno przytulałam się do niego, bojąc się że odejdzie.  
- Nie pozwolę cię odejść Holden. Nigdy więcej. potrząsnęłam głową w histerii.  
- Złamię ci serce zobaczysz.  
- Nie dbam o to.  
Chłopak zamknął oczy, a ja wraz z nim. Poczułam nagle pod swoją ręką wibracje telefonu Holdena. Candy. Miałam dość. Odłączyłam połączenie bez mrugnięcia oka. Miałam zamiar walczyć. Gdy trochę ochłonęłam, mocniej przytuliłam się w ciało Holdena. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Znowu ona tym razem przysyła sms Spojrzałam na śpiącego Holdena i zobaczyłam co napisała  
  
''musimy pogadać''.  

Może to jak się zachowywałam było chamskie, ale odpisałam bez żadnego zastanowienia w imieniu Holdena.  

''gówno mnie to obchodzi”.  

***
Dzięki za wszystkie komentarze ; )

Flo

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4603 słów i 24649 znaków.

8 komentarzy

 
  • Flo

    Będzie, jutro raczej dodam .

    20 mar 2013

  • Tysia

    rozumiem, że nie będzie następnej części ? ;c

    20 mar 2013

  • Katherina

    dalej dalej ..........

    17 mar 2013

  • natuss

    Zaje*iste ;-)

    17 mar 2013

  • natuss

    Dalej.. wciągnęło mnie. Naprawdę **** :-*;-)

    17 mar 2013

  • ann.

    chcemy więcej !

    16 mar 2013

  • Ama

    Pisz dalej. ;)

    14 mar 2013

  • daisy

    extra

    13 mar 2013