Uzależnieni (16) - Cliff

Dym unosił się nad naszymi wolnymi i pięknymi ciałami. Patrzyliśmy przed siebie, czując się królami. Delektowałem się szlugiem, znajdującym się w moich długich palcach. Zayn leżał na ziemi z podwiniętymi rękami pod głową.Na jego twarzy malowało się zmęczenie, ale również podniecenie. Ruszyłem w kierunku jego ciał, żeby go przestraszyć, ale skrzypienie trawy mnie wydało. Zaśmiałem się tylko, kiedy spojrzał na moją dziwną pozę.Po sekundzie chuchnął we mnie dymem.
- Jesteś jęknięty. Kiwnął głową z przyczepionym uśmieszkiem.  
-Ta, ta, ta, jasne.  
Nie miałam zamiaru się poddawać, czyli cierpieć tak samo jak Zayn wtedy kiedy Franky postanawiała byś sama. Teraz wszystko wracało do normalności, oprócz jednej poważnej sprawy zerwałem z Ang. Cóż kochałem ją, ale ona wszystko tak cholernie niszczyła. Zniesmaczony tymi wspomnieniami ujrzałem, idącego w naszym kierunku Holdena. Szedł niedbale, trzymając w swoich rękach skrętach. Na nasz widok pokazał środkowego palca i dalej dziarskim krokiem brnął przez ścieżkę szkolną z deskorolkę pod pachą.
- Co nie masz kasy na normalną komunikacje miejską ? Zaśmiał się Zayn i przywitał się z Holdenem. Patrzył na nas z góry, wyraźnie rozbawiony. Wywalił już wypalonego skręta na trawę.
- Autobus mi uciekł, musiałem sięgnąć po stary sprzęt. Cholera nie wiedziałem, że z tego takie gówno. Położył deskorolkę na ziemi i usiadł na niej.
- Cholera.. Rzuciłem, kiedy przypomniałem sobie, że zapominałem swojej pracy na angielski. Aż wzdrygnąłem. Ten babsztyl się na nas uwziął, chociaż był dopiero drugi dzień szkoły.  
- Co ? Chłopaki wbili we mnie wzrok.
- Zapomniałem pieprzonej pracy na angielski.
- To kurwa coś było ? Zdziwił się Holden, podnosząc lewą brew. Zayn prawie tarzał się ze śmiechu na ziemi, w swoich palach ledwie utrzymał szluga.  
- Ta…. Zanuciłem.
-Tak to jest jak ucieka się ze szkoły. Powiedzieliśmy równo z Zaynem.
- A wy ?  
- My uciekliśmy tylko z francuskiego, kotu. Mrugnął do niego brwiami Zayn, a ja zgodziłem się z Zaynem.
- Chuj mnie to, idę na rozmowę z Sophie. Wstał z miejsca, ale na chwilę przystanął widocznie o czymś sobie przypomniał.
- Może chcecie kupić sobie trochę koki czy hery na dzisiejszą imprezę ? Zapytał Holden. Ja przepadłam jedynie za marihuaną, haszem, kwasem, nie jak Holden który brał co mu podali pod nos. Niby już przestał ćpać hery, ale każdy dobrze wiedział, że dalej w tym brnął. Udawał, że ma wszystko pod kontrola, że nie przejmuje się, że mieszka panią Lorren i to że jego matka chce się z nim widywać, to że chciała popełnić samobójstwo.  
- Możemy wziąć. Dyskretnie zrobiliśmy interesy. Nagle przed swoimi oczami ujrzeliśmy Franky. Szła, ruszając rytmicznie biodrami. Wyglądała tak samo jak pierwszego dnia, kiedy pojawiała się w naszym życiu. Wiedziałam, że Zayn dalej ją kochał, a Tea to tylko przykrywa, ale się nie odzywałem. Kto słucha Cliff ? Narajanego typa ? Stanęła nad nami i minimalnie otworzyła swoją czerwone usta.  
- Cześć, wróciłam. Zabrała papierosa z ust Zayna i puściła dym. Zayn patrzył na nią jak na zjawę. Widać że był pod jej czarem. Działała na niego jak hera na Holdena. Uzależniająco.  
- Super. Mruknął chyba jednak nie tak zadowolony. Wstał w mgnieniu oka i odszedł, nie patrząc już na F. Franky zacisnęła mocno wargi.Holden wołał jeszcze, żeby zawrócił, ale on miał to dupie.
- Hej Cliff. Przycisnęła mnie do swojego ciała. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, zauważyłam jak Franky łapie Holdena za ręką. Byli parą ? Co tu jest kurwa grane ? Jedyne myśli, które przeszyły mi do głowy.
- Hę ? Odezwałem się i zrobiłem naprawdę zdziwioną minę. Holden uśmiechnął się zagadkowo a F włożyła rękę do jego tylnej kieszeni spodni. Nie chciałem nawet myśleć co robiła z jego tyłkiem.  
- Dobra, jesteśmy razem, nie mów na razie tego nikomu, powiemy wszystkim, kiedy sytuacja się trochę wiesz poprawi. Powiedział chłopak a Franky kiwnęła głową, zgadzając się z nim widocznie w zupełności. Co za drama a zarazem komedia rok.
- Co to kurwa kolejny beznadziejny odcinek serialu 90110 ?  
- 90210. Poprawiła mnie nagle Franky, a Holden śmiał się w najlepsze.
- Co ?
- To się nazywa 90210, a nie 90110.  
- Widać kto ogląda za dużo telewizji, cholerni pierdoleni maniacy. Krzyknąłem, ale oni już zajmowali się swoimi językami. To nic innego jak kolejny odcinek 90210. Nagle zadzwonił dzwonek. Holden pobiegł na spotkanie z panią Sophie – psychologiem, a ja z F pognaliśmy na francuski. Bonjour!
&
Po lekcji wpadłem twarzą w twarz ze rozzłoszczoną Candy. Patrzyła na mnie swoimi zielonymi, trochę niejakimi oczami jak lwica. Złość kipiała z niej na kilometr. Włosy blond trochę dłuższe jak zwykle dodawały jej kociego wyglądu tak samo jak mocny makijaż.
- Myślisz że możesz sobie być chujem kiedy ci się tylko kurwa podoba ? Skoczyła na mnie i zmierzyła mnie wzorkiem pełnym nienawiści. Nie miałem pojęcia o co chodzi
- Co ? trochę odchyliłem ją od swojego ciała.
- Ta najlepiej nie widzieć o co chodzić i palić za sobą mosty.Gratulacje, kurewskie gratulację, Cliff. Rzuciła i prawie by mi znikła z oczu, ale w ostatniej chwili złapałem ją za rękę.
- Do cholery nie wiem o co chodzi nie ? Warknąłem, ale ona tylko obdarzyła mnie oburzonym spojrzeniem. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie.
- Zastanów, się łatwo jest być z kimś kiedy wszystko okej, ale trochę trudniej kiedy się wszystko pieprzy. Tak dosadnie, że nie wiesz nawet kiedy straciłeś tą osobę, chociaż kochasz ją z całej siły, ale wszystko dookoła cię przerasta i to jest jedyny problem.Nie spieprz sprawy z Ang. Proszę. W jej oczach pojawiły się świeczki, a ja miałem taką cholerną ochotę ja przytulić. Przez sekundę znienawidziłem Holdena, chociaż dobrze wiedziałem, że to ona była wszystkiemu winna.  
- Tak jak ty z Holdenem ?  
To nie było pytanie.
- Tak, zupełnie tak samo.  
Odwróciła się po tych słowach na pięcie, a ja tak stałem i stałem a dookoła mnie chodzili ludzie. Ang, Ang.Przegryzłem paznokcie i już wiedziałam, że zrywam się z lekcji. Jak ja nienawidziłem, kiedy życie zmieniła się w telenowele. Angelica była dla mnie ważna, ale.. wszystko się spieprzyło i jakoś nie za bardzo mnie ciągnęło do tego by to naprawiać. Nie potrafiłem spojrzeć w jej twarz. Musiałem się narajać i coś napisać. Usiadłem na ławce. Wyjąłem kartką a do swoich ust wepchałem zrobionego skręta z haszyszem. Mocno się zaciągnąłem i nagryzmoliłem na kartce kilka słów, ale zaraz rysowałem twarz Ang. Cholera… co za paranoja- pomyślałem.
&
Szum, hałas, huk i bit. To wszystko było na największej domówce w domu Tea. Byłem już nieźle narąbany, ale nie tak centralnie. Kontaktowałem jeszcze na szczęście ze otaczającym światem. Tłum ludzi tańcował w salonie. Niektórzy lizali się po różnych pokojach. Wszędzie szlajały się jakieś rzeczy, butelki. W oddali ujrzałem Zayna, bawiącego się w najlepsze z Tea. Przejrzałem się w lustrze w stojącym na korytarzu. Zapaliwszy skręta, pognałem do salonu. Zobaczyłem tam kolejną parę, obściskującą się na parkiecie. Nie kto inny jak nowa duża miłość Holden i Franky. Mieli się nie afiszować, ale chyba po kilku głębszych i kilku pigułkach ekstazy zapomnieli jak świat funkcjonuje. Nagle poczułem silny odór zielska i obejrzałem się za siebie.Obok mnie gnił Zayn z zawieszoną miną. Spojrzałem na kierunek jego patrzenia.Holden i Franky. Całowali się, nie znając umiaru. On trzymał jej ręce na krótkiej i opiętej spódniczce, a Franky buszowała po jego czarnych włosach.
- Co to kurwa ? Krzyknął w moje uszy. Prawie biegł by ich rozdzielić na szczęście, zatrzymałem go w samą porę.
- Zayn, Zayn, chodź na chwilę. Wziąłem go pod ramie i poszliśmy do kuchni. Cały czas tarmosił się i oglądał się za siebie, jakby nie wierzył, że jego była dziewczyna jest teraz z jego najlepszym kumplem. 90210 jak boga kocham. Miał groźne spojrzenie. Jego brązowe przeszywały mnie na skroś, a silnie umięśnione mięśnie napinały mi się. Widać było, że chcę udawać twardego, jednak słabo mu szło.  
- Co to jest, powiedz mi Cliff ? Co to kurwa jest ja się pytam.Łapał się co chwilę za włosy i walił w blat kuchenny, jakby chciał pokazać kto tu rządzi.
- 90210. Szepnąłem cicho i puściłem dym. Zayn szybko zapalił szluga i nerwowo podrygiwał palcami.
- Nie mogę uwierzyć, że ten pieprzony ćpun znowu się do niej dobiera.  
Boże.  
- No to uwierz.
- Zaraz skwaszę mu tą mordę. Co chwila przeklinał pod nosem, a ja traciłem już świadomość.  
- Zaczekaj tu. Rozkazałem i ruszyłem szukać Holdena. Przeciskałem się przed sztab ludzi, aż w końcu dotarłem do salonu. Na parkiecie ich nie było. Ujrzałem siedzącą na kanapie Franky z piętnastoma innymi osobami.
- F, gdzie jest Hold ? Zapytałem a ona pół przytomna odchrząknęła, że w WC. Sam byłem już troszkę narajany, więc nie miałem dokładnie pojęcia po co go szukam. Trudno było mi nawet w takim szumie usłyszeć swoje myśli. Ludzie piszczeli. Cały czas ktoś oblewał mnie piwem, aż trudno mi było się dostać się do łazienki, która znajdowała się na tym samym piętrze. W końcu. Zajęło mi to jakieś dziesięć minut, by przejść do wyznaczonego miejsca. Super. Normalnie cudownie. Wszedłem bez pukania. Holden trzymał ręce nad umywalce. Wokół jego rąk znajdował się biały proszek. Heroina. Wciągał przez śluzówki nosa. Nawet mnie nie zauważył.  
- Holds. Lubiłem do imion dawać końcówki s.  
Obudził się z transu i oderwał od swojej czynności.
- Eee hej. Zaśmiał się i delikatnie stracił równowagę na niecałą sekundę.
- Holden co ty robisz ?  
- E ćpam, ta chyba tak. Nabijał się ze mnie, jakbym był debilem. Dobra czasami byłem, ale bez przesady.  
-Nie, co ty robisz ze swoim życiem. Dorośnij Hold. Popatrzył na mnie spod byka swoimi czarnymi ślepiami i przejechał swoją dłonią włosy.
- Nic, żyję, oddycham. Naprawdę, czy nie o to chodzi ?  
Oparłem się o drzwi i założyłem ręce na szyi.
- Chyba nie, masz zamiar rżnąć F, aż się ty znudzisz, aż zrozumiesz, że to nie ma sensu. Masz zamiar zniszczyć naszą przyjaźń i wszystko byle by tylko pokazać, że jesteś najważniejszy ?  
Widziałem, że jego oczy tracą blask. Traci odwagę.  
- O super, ale pieprz się.  
- To nie jest cool Holden. Ty naprawdę kochasz Candy i nie rozumiem ciebie, dlaczego robisz ten teatr.  
Zamknął oczy i potrzymał się na umywalce.
- Jesteśmy na łodzi. Widzę blask. Oni są wszędzie. Kurwa zaraz się utopie. Widzę ciemność. Powiedz Cliff co ma kurwa robić ? Nikt mi nic nie mówi. Nikogo nie obchodzę i nagle pojawia się jebana żyrafa i chcę mnie zabić ! Bum ! Zrobił odskok i wyrzucił w powietrze w swoje ręce, by oddać hałas wymyślonego wybuchu. Stałem jak oszołomiony.
- Topię się. Ratunku. Rzucam się na wiatr, ale coś mnie powstrzymuje. Kto to kurwa jest ?!  
Nie rozumiałem go. Widocznie heroin zaczęła działać i sprawiała, że odlatuje do krainy marzeń i swojej chorej wyobraźni.
- Myślałem że ty jeden mnie zrozumiesz. Że zrozumiesz, że … chcę się uwolnić od jebanej żyrafy którą jest Candy.
Odszedł, a ja jak zwykle nie mogłem wydusić słowa. Ludzie są dziwni. Tylko takie wnioski przyszły mi po tej rozmowie. Zajebiście dziwnej rozmowie, ale jak prawdziwej.  
&
Obudziłem się w tulony w jakąś laskę. Szybko wziąłem jej dłonie z klatki piersiowej i wstałem z kanapy, na której leżało przynajmniej z trzydzieści osób. Co za burdel –pomyślałam, kiedy zobaczyłem masę butelek, walających się na podłodze, wypalone skręty, papierosy i inne gówna, typu pigułki. Ludzi leżeli na podłodze z różnymi dziwnymi rzeczami na głowach i na innych częściach ciała. Dom stał do góry nogami. Wszystko waliło się pod nogami. Balem się aż, że mi sufit spadnie na głowę. Wszystko dość kiepsko wyglądało, ale na pewno ja sam nie lepiej. Wstałem chyba najwcześniej ze wszystkich. Ubrałem swoją koszulkę i resztę garderoby. Nie mogłem nawet znaleźć wolnego miejsca na podłodze, żeby stanąć i wyjść jak normalny cywilizowany człowiek. Kiedy w końca wydostałem się z tego burdelu, poczułem świeże powietrze. Nie miałem pojęcia gdzie pójdę. Chyba jednak w duszy doskonale wiedziałem, gdzieś tam w swoim małym sercu. Czułem się niczym Szekspir lub inny denny dramaturg. Moje uczucia nie dało się opisać jednym słowem, jednym prostym słowem. Było to chyba zbyt trudne. Szedłem spokojnie ulicami. Kilka razy zagrałem piłkę dla grupki, grających chłopaków. Tak to bywa. Nawet nie wiedziałem, kiedy znajdowałem się przed ośrodkiem, gdzie przebywała Angelica. Nie umiałem wejść za teren budynku. Za bardzo strach mnie paraliżował. Wyciągnąłem skrawek papieru z kieszeni, który zawsze ze sobą nosiłem i postanowiłem napisać coś, żeby mógł spokojniej myśleć. Musiałem rozluźnić swój zaciśnięty do granic możliwości umysł. Kiedy odwróciłem się w lewą stronę, ujrzałem Candy idącą w moim kierunku. Kiedy trochę bardziej się przyjrzałem zdałem sobie sprawę, że nie idzie sama. Koło niej człapał jakiś chłopak. Elegancik i tym podobne. Sweterek w serek. Śmiał się w najlepsze.  
- Hej, Cliff ty tutaj? Zdziwiła się Candy i mocno przytuliła się do ramienia nieznajomego. Spojrzałam z ukosa i moje wargi podnosiły się do góry, by coś powiedzieć.
- AA to Paul, mój chłopak, Hiszpan. Gdy to mówiła pocałowała go mocno w policzek, a on wyciągnął do mnie rękę, żeby się przywitać. Ścięliśmy się niby przyjacielsko. Super. Candy chodziła z Hiszpanem, Holden z Franky, Zayn z Tea. Wszystko było na opak. Cóż Hiszpan jak Hiszpan. Pewnie dla wielu dziewczyn mógł by wydawać się przystojny.
- Ej Cliff wiesz, że Ang nie przyjmuje gości. Możemy tylko jej coś zanieść, mogę dać jej tacie od ciebie coś, jeśli chcesz. Udawała taką szczęśliwą, że aż mi się rzygać chciało. Spojrzałem automatycznie na zgięta kartkę był to wiersz, kilka bezsensownych metafor, kilka zdań o moim żywocie, o Angelice.  
- Nie. Pokręciłem głową i udałem się gdzieś indziej.  
Przed sobą widziałem miliony twarzy, miliony ludzi, miliony odlatujących ptaków, miliony drzew, miliony innych bezsensownych rzeczy. Siedzenie w ławce w parku i paliłem blanta z haszem. Trochę już na mnie działał. Strasznie byłem przymulony i powoli traciłem kontakt z rzeczywistości. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie przysiadła się do mnie Tea- super sexy dziewczyna Zayna.
- Jak myślisz on do niej wróci? Zaczęła, a ja nawet nie spojrzałem na nią. Nie lubiłem, kiedy ludzie się oszukiwali. Przymrużyłem oczy i tylko się sam do siebie uśmiechnąłem.
- Pewnie tak.  
- Powiedz mi Cliff co ona ma czego ja nie mam ? Zadała kolejne bezsensowne pytanie. A ja zmierzyłem ją od dołu do góry. Była ładna, seksowna, blondynka z piękną figurą, z dużymi błękitnymi oczami. Marzenie. Ale Franky była tajemnicza, niedostępna, inna, miała problemy, to właśnie powodowało, że F będzie dla Zayna kimś ważnym.  
- Nie mogę ci pomóc.Zaprzeczyłem ruchem głowy, bo miałem serdecznie dość tego trójkątów: Franky- Zayn- Tea lub Holden-Franky-Zayn.  
- Mam szansę ? Zrobię wszystko by tylko ta Franky go nie dotknęła.  
- Może… no raczej tak.. za pewne … kurwa nikt z nią nie ma szansy. Wstałem i się pożegnałem. Ukłoniłem się jak prawdziwy dżentelmen, a potem z kartą papieru do przodu gnałem by poznać swój cholery koniec.  
&
Uchyliłem trochę drzwi i chyba źle zrobiłem, że udałem się do domu Franky. Wiedziałem, że tam siedzi Holden, a ja musiałem z nim pogadać. Pomóc mu, sprowadzić ich na ziemię. Zresztą musiałem dać im lekcje, bo od kilku dniu nie chodzili do szkoła, tylko ćpali w domu i robili jakieś pieprzne imprezki z udziałem policji. Gdy tylko przekroczyłem niezauważalnie próg domu, usłyszałem wielką awanturę, a dookoła siebie prawdziwy Armagedon. To nie był dom, to było jakieś pole wali, jak po jakim pobojowisku.  
- Staram ci się kurwa pomóc. Krzyknął Holden. Ten podniesiony głos, oznaczał początek wyrzucania z siebie nieskończonych wyrzutów.  
- Starasz się pomóc, pieprząc wszystko co się rusza, nie powiesz, że Candy ci się nie podoba, chcesz ją zerznąć !  
Podszedłem bliżej, żeby zobaczyć czy F czasem nie rzuci się z łapaki na Holdena. Ich głosy chyba wybiegały z góry. Jednak trudno było mi się tam dostać. Wszędzie stały jakieś pudła. Nawet kanapa na pół rozwalona na strzępy leżała w korytarzu. Butelki po wódce szlajały się potłuczone, a wszędzie czuło się pot, odór zielska i innego gówna. Wszedłem cicho po schodach, by dotrzeć do miejsca kłótni.
- Chce, żebyśmy byli szczęśliwy czy tego nie widzisz ?!  
- o kurwa dzięki Hold, Jezu jak ja cię kocham ! Zaraz sobie rzygnę, rzygnę na twój pierdolony widok!  
Po tej wymianie słów zdałem sobie sprawę, że są w pokoju, który znajdował się naprzeciwko mnie.  
- Kurwa to może przestań się ciąć co ? Na te ostatnie słowa Holdena, wparowałem do pokoju. Franky siedziała przy kaloryferze, obwinięta w koc. Była jak widmo. Normalnie wyglądała dokładnie jak jakaś dziewczyna z horroru. Włosy sterczały na wszystkie strony, a z oczu spływała tona makijażu, że całe jej oczy były czarne jak popiół. Aż się bałem na nią patrzeć. Holden stał trochę dalej od niej i palił papierosa. Miał na sobie jedynie spodnie dresowe, a klatkę piersiową nagą. Włosy też miał w nieładzie. Obaj warci siebie.
- Co ty tu kurwa robisz? Odwrócił się do mnie Holden. Wyglądał jak istny diabeł. Czarne oczy, czarne włosy i ten przeszywająca nienawiść i złość w jego wzorku.
- Co się z wami dzieję ? Zapytałem, nie odrywając swoich oczy od tej pary. Koło nich leżały butelki po alkoholu, spalonych skrętów i papierosów, zużyte gumki, tabletki, woreczki po narkotykach. Wszystko, co chciałeś to tu miałeś.
- Kręcimy pornola. Wyszczerzyła się do mnie sztucznie Franky.  
Poparzyłem na Holden, który właśnie łapał się za głowę i puszczał w tym samym czasie dym.
- Jezu Franky odjebało ci na całego! Pokręcił z niedowierzaniem głową i skierował się w kierunku wyjścia.
- Uciekaj ! Uciekaj Hold. To potrafisz najlepiej. Mistrz ucieczki. Kto ? Holden.Pieprz się. Wymachiwała już jak nienormalna rękami Franky. Zostawiłam ją sama ze swoimi głośnymi krzykami i pobiegłem za Holdenem, który siedział na schodach i przyglądał się w swoich rękach pigułkom ekstazy
- Co się dzieję ? Zapytałem, siadają koło niego. Moje blond loczki lepiły się do mojego czoła. Cała ta ich rozmowa zdołowała mnie na całego. To był jak jakiś cholerny dramat, których ostatnio miałem serdecznie dość.
- Staram się kurwa pomóc. Na te słowa położył ekstazę na swój język.Przez chwile chciałem mu pomóc, ale wiedziałem że to i tak nic nie da. Tylko pogorszy sprawę. Zapaliłem papierosa, żeby się od sterować.
- I jak ci idzie ?
- Zaje-faken –biśie jak widzisz. Spojrzał w sufit. Dobrze by było, jakby sam sobie najpierw pomógł.  
- Musi to przerwać Hold, niszczycie siebie. Powiedziałem, a on zaraz zaczął po dyrygować rękami, jakby moje słowa nic dla niego nie znaczyły.  
- Idź już. Cliff.  
Nie mogłem na nich patrzeć, na ich stan. Byli już kimś innym. Cały czas po wpływem narkotyków. Nie mogłem się już z Holdenem dogadać. Byli dla siebie źli, nieodpowiedni, jak dwa przeciwległe bieguny. Wyszedłem do nich, ostawiając kilka kartek tym co mają zrobić na dany przedmioty tak wiedziałem, że żadne z nich tego nie dotknie.

Flo

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3686 słów i 20092 znaków.

6 komentarzy

 
  • spoko

    Szkoda mi tylko Fran , widać że jej nikt specjalnie nie lubi
    Wszystko się dobrze układało jej gdyby nie Hold.Zasrany idiota.

    25 gru 2014

  • Nila

    Żeby tylko Hold był z Fran *.*

    19 sty 2014

  • Flo

    Nie wiem , w najbliższym czasie nie : )

    26 paź 2013

  • vicky34

    Będzie kolejna część??

    24 paź 2013

  • death

    świetne

    11 wrz 2013

  • sweetkicia

    Ubóstwiam to opowiadanie! <333

    30 sie 2013