Uzależnieni (2) - Francesca

Sama nie wiedziałam dlaczego byłam taka zła i cięta na moją matkę. Może dlatego, że za jednym zamachem rozwaliła naszą rodzinę ? Bez żadnych brudek spakowała moje i swoje manatki. A potem bez żadnego ostrzeżenia przeprowadziła się do nowego fagasa. Może ja nie miałam na to ochoty, może nie chciałam przeprowadzać się do nowego miasta. Było mi dobrze tam gdzie byłam. Ale kto słucha siedemnastolatki? Tylko w super filmach romantycznych rodzice kochają swoje dzieci a matki naprawdę chcą dla nich jak najlepiej. Ja nie miałam żadnego prawa. Zostawiłam wszystko za sobą, mojego chłopaka, moją przyjaciółkę. Zostałam tylko ja, Francesca. Ze swoimi brązowymi włosami, niebliskimi oczami i z piegami, które szczerze nienawidziłam. Z mocnym makijażem, krótkimi spódniczkami, ale czułam że to już nie ja. Nie dawna Franky, która zawsze wiedziała co powiedzieć. Której typowym powiedzeniem było” nie ważne ". Teraz wszystko uległo drastycznej zmianie. Nowy facet mamy – ukochany Dwight nie był taki super. Żerował na niej i nadużywał alkoholu. Moja mama wydawała się zakochaną nastolatką z różowymi okularami. Nie widziała tego albo po prostu nie chciała. Wolałam to pierwsze. To wydawało się mniej straszne. Jednak to nie były najgorsze wady Dwighta. Od kilku dni zauważyłam jak dziwnie się na mnie patrzył. Tak jakbym mu się podobała. Ta myśl aż przywracała mnie o zawrót głowy. Obiecałam się że będę silna w końcu coś musiało pozostać pod dawnej Franky –dziewczynie o szalonej duszy.  
Za oknem samochodu rozciągał się jasność, a promienie słoneczne odbijały się od szyby okna. Bristol był Ładnym miejscem pod warunkiem, że przymykałeś jedno oko. Szarość chyba była odwiecznym przyjacielem tego miasta, ale może byłam przyzwyczajona do czegoś innego. Może to ja byłam przygnębiona i wszystko dookoła mnie wydawało się smutne. Może. Kiedy dojechaliśmy pod szkołę, Dwight pierwszy raz się do mnie odezwał. Oprócz ukrytych spojrzeń nie dawał o sobie znaku życia. Miał lekko rude włosy, a jego cera była tłusta jak smalec. Nie wiedziałam co mama w nim widzi. Nie golił się a jednym jego zajęciem była gra w pokera.  
- No to co spadaj do szkółki, laleczko. Zaśmiał się i pokazał krzywe zęby. Poczułam odrazę, ale nie dałam tego po sobie poznać.  
- Z miłą chęcią. Zatrzasnęłam drzwiami od samochodu i zniknęłam mu z oczu. Poprawiłam swój obciachowy mundurek szkolny. Modliłam się, żeby drugi dzień w szkole okazał się lepszy i pokazał lepszy rezultat. Oprócz jednego napalonego gościa nie poznałam nikogo ciekawego. Nie licząc kolesia w autobusie. Z czego co pamiętałam miał na imię Hold. Od kilku dni starałam się o nim nie myśleć ale słabo mi to szło. Miałam chyba słabość do facetów ze skrętem. Miał takie tajemnicze spojrzenie. Oczy jakby brązowe a zarazem czarne. Kości policzkowe dodawały mu niesamowitego uroku. Pełne usta mówiły, że musiał nieźle całować. Jednak najbardziej podobały mi się w jaki sposób się zaciągał. Tak, jakby nic go nie obchodziło, jakby istniał tylko on. Jakby był dla siebie wystarczający. Przerwałam te myśli i doszłam do drzwi szkoły. Ludzie pchali się jak szaleni, machając rękoma jak małpy. Próbowałam się przecisnąć, ale po sekundzie dałam sobie spokój. Oparłam się o ścianę kładąc torbę na podłodze. Za rogu wyszła jakaś para, która chyba mnie nie zauważyła. Kłócili się jak szaleni. Dziewczyna wciąż poprawiała z nerwów włosy. Chłopak kręcił się w kółko paląc papierosa. Poznałam go. Nie kto inny jak chłopak z skrętem i dziwnym poczuciem humoru. Dziewczyna miała blond włosy i była naprawdę ładna. Kiedy znaleźli się trochę bliżej, usłyszałam całą rozmowę.  
- Ile razy mam mówić że to nic dla mnie nie znaczyło. Krzyczała a w jej głosie słyszałam chlipanie, płakała.  
- Trzeba było się wcześniej zastanowić komu wkładasz jęzor do buzi. Jego ton brzmiał ostro, czasami łapała się za włosy jakby wszystko go przytłaczało. Oboje wydawali się jakby jej czyn niszczył wszystko. Nie wiedziałam co robić, czy zostać czy może iść.  
- Przepraszam, Holden a ty przestań udawać. Rzuciła z każdą minutą przybliżała się do niego, a on nie reagował. Stał paląc fajkę z czasami przecierając oczy.  
- Co udawać ? powiedz, Candy ! Wrzasnął jej w twarz.  
- Że cię to tak boli, że masz mnie już w dupie. Mówiła pewna siebie. Ta dziewczyna miała w sobie coś takiego irytującego, jakby myślała że świat należy do niej.  
- Ja nie udaje mam cię w dupie.  
Dziewczyna stanęła jak wyryta. To musiało ją zaboleć. Patrzyli sobie w oczy przez krótki czas aż w końcu chłopak ruszył się z miejsca w przeciwną stronę niż szkoła. Dziewczyna próbowała go zatrzymać, łapiąc za mundurek. Jednak on gwałtownie ją odepchnął. Candy nie płakała co mnie zdziwiło. Stała jak słup patrząc, jak jego sylwetka się oddala. Patrzyła na jego nerwowe ruchy, pełne desperacji. Wydawało mi się, że jemu dalej na niej zależało a ona wykorzystywała ten fakt. Jakiś kumpel próbował go zatrzymać, ale on rzucił się na niego z łapami. Wróciłam do rzeczywistości. Do szkoły i do życia które mnie dotyczyło. Mnie, Franky.  
&
Po pierwszej lekcji zdałam sobie, że jakieś dwa chłopaki cały czas mnie obserwują. Mogłam udawać, że tego nie widzę, ale od dawna nie gadałam z nikim normalnym. Jeden cały czas coś notował a drugi ruszał brwiami, jakby coś mu się działo. Uśmiechnęłam się do nich i przegryzłam delikatnie wargę. Chłopak, który był ciut wyższy od pierwszego od razu się wyszczerzył. Wstał z ławki i ruszył w moim kierunku. Odwróciłam do swojej szafki i włożyłam niepotrzebne książki. Miałam ochotę się z niego ponabijać. Jego kroki stawały się coraz szybsze. Przypominał mi jednego chłopaka, którego poznałam na obozie. Wciąż się do mnie przywalał, chociaż miał dziewczynę. Gadał przy tym jeszcze różne głupoty. Bardzo irytowało go to, że go olewałam i gasiłam w większym towarzystwie. Nie wiedziałam co we mnie widział. Mam szczupłą posturę bez żadnych obfitych piersi jak ta blondi Candy. A jednak czymś go zaczarowałam.  
- Cześć. Odezwał się chrypkowatym głosem. Oparł się o szafkę, patrząc na moją twarz.  
- Tak ? Zapytałam jakbym urodziła się wczoraj.  
Poruszał dwuznacznie brwią.  
- Wiesz, cały czas na nas się patrzysz, jakbyś chciała możesz się przyłączyć. Skrzywiłam brwi, a jego twarz przybrała jeszcze pewniejszy wyraz.  
- A jak nie chce ? Zamknęłam szafkę i teraz nasze twarzy były naprzeciwko siebie. Miał ładne rysy twarzy. Takie chłopięcy, a jego mięśnie widoczne z pod koszuli mówiły, że musiał dużo ćwiczyć.  
- Możesz się ze mną umówić, dziewczyno.  
- Czyli mam tylko dwa wybory. Podsumowałam moją sytuacje. Nieznany koleś podobał mi, co było dziwne. Pociągała mnie przed wszystkim jego zawadiacki uśmiech.  
- Tak to wygląda, jak masz w ogóle na imię ? Zapytał.  
- Franky. Podałam mu dłoń, a on odwzajemnił uścisk.  
- Zayn.  
Tak zaczęła się moja znajomość z Zaynem i jego kumplem poetom Cliffem, który na serio czasem mnie przerażał. Szczególnie wtedy, kiedy mówił nadzieja jest przyszłością istnienia naszej planety. Wiedziałam czego chce Zayn. Nie musiałam się domyślać, ale dzięki nim przynajmniej zapomniałem o Dwightdzie. Pragnęłam by jednak było inaczej. Naciągnęłam mundurek szkolny. Jak na dzisiaj miał dość wrażeń. Żałowałam, że moje życie tak właśnie się potoczyło. Że nie mogłam go zatrzymać i powiedzieć dość. Krzyknąć matce prosto w twarz, że musi spojrzeć w przyszłość. Miałem ochotę wrzeszczeć, ale się bałam. Wszystko kryłam w sobie. Każdą część mnie pakowałam w paczkę i zamykałam na cztery spusty w mojej duszy.  
Na jednej z przerw wyszłam na dwór szukając chłopaków. Leżeli na trawniku, a obok nich dwie dziewczyny. Nie wiedziałam czy podejść, ale potem zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak się zachowywać. Muszę stawiać wszystkiemu czoło. Być sobą, dawną sobą. Zayn gdy tylko mnie ujrzał zaraz pognał do mnie tanecznym krokiem. Okrążył mnie dokoła, chuchając dymem z papierosa.  
- O to Francesca. Krzyknął podekscytowany. Pokręciłam głową. Nie lubiłam wskakiwać do nowej paczki udając, że wszystko jest okej. A wszystko pogorszało fakt, że w gronie ich przyjaciółek znajdowała się Candy, który przywitała mnie złośliwym spojrzeniem. Widać było, że nie jest zadowolona faktem, że do nich zawitałam.  
- Cześć. Popatrzyłam tak samo jak ona na mnie. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Patrzyła na mnie jak porcelanowa lalka. Druga dziewczyna uśmiechała się życzliwe. Miała ciemne włosy związane w koński ogon. Była strasznie chuda, a mundurek wisiał na niej jak na wieszaku.  
- Cześć. Pomachała, ale Candy zaraz ją skarciła dziwnym spojrzeniem.  
- Dobra, to co bierz fajkę, słońce i lecimy. Klasnął w dłoń uradowany Zayn.  
Cliff nawet nie zareagował, wyglądał jakby był w transie.  
- Widzę, że Zayn znalazł sobie nową dziewczynę. Szepnęła w końcu blondi. Otrzepała swoją mini spódniczkę z trawy i podeszła do mnie. Nie zważając na Zayna ani na nikogo.  
- Uważaj lubi bawić się dziewczynami, słońce. Uśmiechnęła się sarkastycznie. Czułam się poniżona do granic możliwości. Miałam ochotę ją uderzyć, ale powstrzymałam mnie rękę Zayn.  
- Wyluzujcie. Zaśmiał się i jednym zwinnym ruchem objął mnie w pasie. Próbowała chyba mnie od niej odizolować. Candy posłała mi jeszcze jeden koci uśmieszek, który chyba miał oznaczać nie wiesz z kim zadzierasz, słońce.  
Kiedy odeszła C     andy, którą znienawidziłam od pierwszego spojrzenia atmosfera się rozluźniła. Poznałam chudą brunetkę Angelice, a Cliff w końcu się odezwał. Nawijał coś o poetyckiej niewinności i o tym co łączy ludzi. Zauważyłam, że bardzo liczył się z uwagami Angelicy, ale ona moim zdaniem była trochę zbyt dziwna. Czasami sama nie wiedziała co gadała, jakby była urwana z innej choinki. Wszyscy palili, tylko ja pozostałam samotna. Zayn namawiał mi kilka razy, ale odmawiałam. Starałam się być grzeczna, mniej szalona, bardziej stonowana, ale czy z nimi się dało?

&
Trzymałam nóż blisko siebie. Nie chciałam go opuścić. Dawał mi przewagę albo to były tylko moje wyobrażenia. Nie chciałam przebywać w domu sam na sam z Dwightem. Obawiałam się go pod każdym względem. Każdy jego ruch i spojrzenie były dla mnie podejrzane. Nawet jego chytre uśmieszki czy też zwykłe słowa. Powoli kroiłam chleb. Kiedy on przyglądał mi z niespotykaną ciekawością. Siedział nieschludnie na krześle trzymając w dłoni piwo a ja próbowałam zakrywać się włosami. Jakby to mogło mi pomóc, jakby mogło uchronić. W tej chwili nienawidziłam matki za wszystko, za każdy detal jej osobowości.  
- Ładnie dzisiaj wyglądasz, laleczko. Zaśmiał się cynicznie. Odsunęłam się trochę i zachowywałam się tak, jakbym nie słyszała jego uwagi.  
- Wstydzisz się mnie ? Przesunął swoją rękę w kierunku mojej i natarczywie ją objął. Serce mi zakołatało. Oddech stał się ciężki. Nie potrafiłam postawić kroku. W przedsionku dwóch sekund odzyskałam świadomość i pognałam z dala od niego, ale jego cień gnał za mną, próbując mnie złapać. Zatrzymał mnie i przycisnął do drzwi łazienki. Objął swoimi brudnymi rękami i złapał za brodę, krzywiąc ją.  
- No co, laleczko, dlaczego masz taką smutną minę ?Chciałam się wyrwać, ale on za każdym możliwym razem mi to uniemożliwiał.  
- Nie ruszaj się. Szepnął i dotknął moich ust ręką. Przejechał po nich swoim palcem, a potem jeszcze mocniej przycisnął do drzwi. Bałam się. Tak bardzo się bałam, że to zakończy się czymś gorszym niż pocałunek. Nie mogłam wziąć wdechu. Czułam że powoli umieram, że moje ciało odlatuje. Nie umiałam go aż utrzymać na nogach. Kiedy zaczął przeciskać się do moich nagich ud, uderzyłam go jabłko Adama i zwinnym ruchem wpadłam do pierwszych lepszych drzwi. Zamknęłam je na zamek i przejechałam po nich aż w końcu upadałam na zimne płytki łazienki. Dwight kopnął z całej siły w drzwi a potem dodał tylko pięć krótkich słów.  
- Tylko nikomu ani słowa, laleczko.  
Moje ciało przeleciał zimny dreszcz i po chwili zalałam się łzami goryczy. Od środka mej duszy ból mnie rozdzierał. Powoli ale skutecznie. Tak, że nie umiałam się otrząsnąć. Próbowałam, ale nic nie skutkowało. Bałam się wyjść a zarazem zostać w tym miejscu. Mój dom okazał się moim wrogiem, moja matka moim źródłem cierpienia. Wyjęłam z kieszonki spódnicy komórkę i przejechałam do kontaktów. Mogłam zadzwonić do Zayn, ale w głębi serca nie chciałam. Potrzebowałam kogoś innego. Wybrałam Angelice. Zadzwoniłam pod pretekstem, że nie wiem w co się ubrać a przecież mieliśmy wszyscy wyjść na miasto. Ona uwielbiała modę, więc nie było żadnych bezsensownych komplikacji. Przetarłam łzy, który wszystko tylko utrudniały. Jeszcze jeden fakt mi przeszkadzał. Mianowicie myślami wciąż byłam obok Holdena a ni obok Zayna. Jednak to już mnie nie obchodziło. Moje ciało domagało się adrenaliny, by załagodzić ciążący na mnie ból.  
&
Autobus nie był zatłoczony jak ostatnio, kiedy spotkałam Holdena. Tylko z przodu siedziały jakieś trzy kobiety które cały czas śmiały się jak oszalałe i dwoje dziadków, którzy myśleli, że starość ich nie dogania. Angelica prowadziła mnie swoją kościstą dłonią na tyły. Jej sylwetkę idealnie podkreślała dopasowana czarna sukienka z koronki. Zauważyłam tylko śpiewającego Zayna i Cliffa, który pchał do buzi kanapkę. Między czasie czasami dla żartu szturchali się jak małe dzieci. Zastanawiałam się gdzie mógł być Holden i nieszczęsna Candy.  
- Rozbrajasz mnie, C. Usłyszałam za sobą głos Holdena, który spowodował ciarki na moim ciele.  
- Wiem. Zaśmiała się i dodała w naszym kierunku żebyśmy się w końcu ruszyły.  
Jedyna myśl jaka przeszła po mojej głowie to ‘’to oni są razem ?’’. Zayn gdy tylko mnie zobaczył, złapał mnie w ramiona i kazał usiąść obok siebie.  
- Coś widzę, że zaczyna się niezła noc. Odezwał się i przybił piątkę z Holdenem, który trzymał w swoich ramionach Candy. Angelica nie czekając na nic, wepchała się na siedzenie niedaleko Cliffa, który obdarzył ją nieśmiałym uśmiechem. Na twarzy Holdena coś jednak się zmieniło. Jakby coś było z nią nie tak. Na prawym oku miał wielkiego siniaka, a dolną wargę mocno rozciętą. W ustach trzymał niedawno zapalonego papierosa.  
- Masz towar, dupku ? Zapytał go Holden i spojrzał na Cliffa.  
Kiedy chłopak tylko zobaczył wzrok tkwiący na siebie od razu spoważniał.  
- Wolicie maryśkę czy dopalacz. Zaśmiał. Zdziwiłam się, że on jest taki. Niedawno wydawał się taki inny, bardziej normalny.  
- No co Franky, po maryśce jest wena.  
Wszyscy wybuchli śmiechem nawet ja. Musiałam się rozluźnić, a oni mogli mi to dać.  
- Mam nadzieje, że to nie takie gówno jak ostatnio. Rzucił Holden i usiadł na siedzeniu przed nami. Na jego kolanach od razu usadowiła się Candy, obejmując jego szyję. Chłopak wypuścił na nią dym na co ona zareagowała piskiem.  
- Hold.  
Poprawiłam swoje włosy, starając się być pewniejszą siebie. Zayn czasami pozwalał sobie na wiele, szczególnie wtedy, gdy docierał do moich ud. Nie byłam pierwszą lepszą i on powinien o tym wiedzieć. A może tylko czułam się brudna po incydencie z Dwightem. Tak bardzo chciałam to wymazać z pamięci, ale nie umiałam. Pragnęłam tylko tego by znowu być wolna od tych uczuć. By wrócić do przeszłości i do wszystkiego co się z nią wiązało. Do życia, które powodowało uśmiech na mej jasnej cerze. Tutaj słowo szalona nie oznacza pisanie do chłopków, który ci się podobał. Tu oznaczało branie marihuany, palenie papierosów i robienie wszystkiego na opak. Robili wszystko by być wolnym. Potrzebowałam ich, Zayna, Holdena, Cliffa, Angelicy, nawet Candy. Gdy wyszliśmy z autobusu, w szóstkę pognaliśmy do parku. Holden kilka razy się do mnie uśmiechnął, a może mi się tylko zdawało ? Cliff usiadł z Zaynem na dwustronnej huśtawce. Krzyczeli jak wariaci, a ich włosy powiewał silny wiatr. Holden całował się z Candy na zwykłej huśtawce. Angelica robiła wszystkim zdjęcia a ja siedziałam na ławce z kolanami pod głową.  
-Mówicie ser. Krzyczała. Nawet mi jedno zrobiła. Uśmiechnęłam się wtedy sztucznie, bo życie nie było dla mnie łaskawe.  
Czasami mierzyłam wzrokiem Holdena. Kiedy Candy wywaliła go na górkę piachu, pierwszy raz uśmiechnęłam się od przybycia do tego miejsca. Po sekundzie rzucił się na nią, udając złego. Wyglądali jakby świata po za sobą nie widzieli. Jakby zapomnieli, że kłócili się kilkanaście godzin temu. Zazdrościłam tak bardzo, że aż serce kuło mnie od środka. Nagle ktoś zakrył mi oczy ciepłymi dłońmi.  
- Zgadnij kto ? Odezwał się Zayn.  
- Czy to ty Angelica ? Zaczęłam udawać a on stanął przed mną i zbarczył brązowe brwi.  
- Zgadałaś.  
Cliff przyłączył się do nas, a Angelica skała po trawie jakby coś wzięła i chyba zbytnio się nie myliłam. Chłopak wyciągnął z kieszeni czerwonej bluzy małe torebeczki z jakimś zielonym zielskiem.  
- Coś na wenę. Bąknął jakby był już narajany. Chłopak w pół sekundy zrobił z tego skręt. Wiedziałam, że lepiej nie robić głupot z tego typu rzeczami, ale cios, który zadał mi fagas matki był zbyt silny. Zaciągnęłam się i poczułam się o niebo lepiej.  
- Dobra dziewczynka. Powiedzieli równocześnie chłopaki. Po kilku minutach wszyscy wariowaliśmy robiąc obciachowe rzeczy. Ta noc jak dla mnie mogła trwać wiecznie. Mogłabym być wiecznie młoda. Czułam się uzależniona od nich i od ich chorego świata. Świata w którym nie było mowy o kajdankach. Gdzie nic nie miało sensownego celu. Widziałam jak Holden o czarnych włosach udaje samolot a Candy tańczy ocierając się zaborczo o jakiekolwiek sprzęty, które znajdowały się na placu zabaw. Zayn zabrał mnie na huśtawkę i kazał usiąść na jego kolanach. Ciągle powtarzał te same nudne słowa
- Jesteś wspaniała. Kiedy powiedział to po raz setny, nie wytrzymałam i zrobioną bańkę z gumy, przykleiłam do jego twarzy.  
Nie wiedziałam ile czasu tam spędziliśmy. Jedne czego byłam pewna to tego, że wszędzie rozciągała się przerażająca ciemność. Nie było słychać nawet śpiewu ptaków ani lekkich powiewów wiatru. Wszystko gwałtownie ustało. Spadł mały deszczyk. Małe kropelki opadały delikatnie na nasze nosy lub inne części twarzy. Jeszcze bardziej się nakręciliśmy. W oddali słychać było tylko echa naszych śmiechów i zgrzytań zębów z zimna. W końcu było mroźno a my mieliśmy tylko ubrania z krótkimi rękawami. Cały czas ukrytkiem spoglądałam na Holdena, który przyłapując mnie na spojrzeniu puszczał dym w moją stronę. Tym razem było tak samą. Niby byłam zajęta skakaniem po Cliffie, jednak nadal moja głowa kręciła w stronę chłopaka. Gdy mnie ujrzał uśmiechnął się tam samo jak wtedy w autobusie i tak samo pokazał mi środkowego palca. Na mojej skórze pojawił się rumieniec. Widziałam krzywy wzrok Candy, która po nie całej sekundzie pocałowała agresywnie Holdena. Tej nocy miałam dość atrakcji, ale widocznie to był dopiero początek przygody.  
Zasnęliśmy jakby nigdy nic. Zayn przytulił mnie do swojego ciepłego ciała, a Cliff objął Angelice. Tylko Holden i Candy mieli dziwny sposób okazywania sobie uczuć. Trzymali się za koniuszki palców jakby to w zupełności im wystarczało. Zamknęłam swój umył i oddałam się snu. Powieki same mi się zamknęły. Byłam zbyt zmęczona na jakiekolwiek myślenie.  
&
Obudziły mnie jasne promienie, które wpadły do moich oczy. Zakryłam szybko je swoją dłonią, jakby to mogło pomóc. Niezauważalnie dla innych rozjarzałam się dokoła, ale zobaczyłam tylko ciemną otchłań.  
- Wstawajcie. Rozkazał jakiś dorosły i bardzo stanowczy głos. Otworzyłam oczy, a przed nami stali dwaj wysocy policjanci świecący latarkami. Mieli mundury o kilka rozmiarów za duże, a ich groźne spojrzenie powodowały aż zawrót w mojej głowie. Spojrzałam na moich towarzyszy, którzy nie byli bardzo wystraszeni jak coś to zdziwieni.  
- Słyszeliście ? Odezwał się grubszy z kilkoma kilogramami nadwagi.  
Holden od razu wstał i wzruszył ramionami, jakby udawał że nie wie o co chodzi. Mieliśmy lekko mówiąc przesrane. Oprócz tego, że mieliśmy papierosy, alkohol to jeszcze nielegalną marihuanę. Żyć, nie umierać.  
- O co chodzi ? Zapytał i wsadził ręce do swoich spodni. Zayn zaraz się dołączył. Próbowali załagodzić beznadziejną sytuacje.  
- Mam wymienić ? Zaszydził młodszy aspirant o oczach jak miód. Miał smukłą sylwetkę, ale wydawał się naprawdę groźny.  
- Tak poprosimy. Odpyskował niepotrzebnie Zayn. Holden kopnął go w kostkę, ale on widocznie tego nie poczuł.  
Cliff chyba dalej był narajany, bo śmiał się jak porypany. To na pewno nie poprawiło naszej sytuacje, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej ją pogarszało. Angelica złapała za rękę Candy, ale ta nawet nie raczyła jej odpowiedzieć uśmiechem. A ja miałam cholernie sucho w gardle.  
- Na pewno tego chcecie, dzieciaki ? Klasnął w dłoń aspirant, a grubas zaśmiał się pod nosem.  
- Ta … zaczął szyderczo Zayn, ale Holden mu przerwał.  
- Nie, już zmykamy.  
Nagle Candy szepnęła coś do mojego ucha.  
- Zakrywamy Cliffa.  
Od razu zrobiłam co kazała. Przyłączyłam się do nich i złapałam rumianą i kościstą dłoń Anglicy. Niestety nasza misja niezbyt się udała. Grubas od razu coś zaczaił i wskazał palca na Cliffa.  
- A temu co ?  
Holden zrobił duże oczy i automatycznie przekręcił się naszą stronę. Posłałam mu błagalne spojrzenie a Zayn dalej błądził w coś głupiego.  
- Co Pan taki nerwowy ? Przyślijmy tutaj i już zmykamy, chłopak dostał napadu śmiechu. W młodzieńczym wieku to normalka, staruchu.  
Ich ruchy stawały się coraz bardziej ostre a spojrzenie gniewne. Domyślali się wszystkiego i czytali z nas jak z otwartej księgi życzeń.  
- Nie pyskuj. Starszy policjant wskazał na niego grubym placem i potrząsnął swoim wielkim brzuchem.  
Już po nas.  
- Jemu tylko czasem tak odbija, naprawdę zaraz idziemy. Wtrącił Holden, jakby chciał zatrzymać ich ręką. Słyszałam jak serca dziewczyn biją jak szalone. Miały również oczy wybałuszone tak, jakby widziały widmo.  
-Pokażcie torby. Odezwał się tym razem chudy, wskazując na nas. Candy nerwowo patrzyła na chłopaków. A oni zaczęli puszczać nam znaki, które oznaczały ucieczkę. Widziałam co musimy robić. Teraz albo nigdy. Odliczyłam do pięciu i wszystko się zaczęło. Candy pociągnęła gwałtownie Cliffa, a Angelica pisnęła i pobiegła przed siebie. Zayn pomógł dziewczynie, ponieważ w szoku upadła na ziemię. Wszyscy biegliśmy jak szaleni. Czułam jak ci dwaj nas doganiają, ale bałam się odwrócić do tyłu. Nagle czyjaś dłoń pociągnęła mnie do przodu.  
- Uciekaj, wariatko. Holden miał ręce tak chłodne, że aż poczułam się po telepana prądem. Na jego słowa przyspieszyłam bieg. Miałam nadzieje, że ich zgubimy. Inaczej z nami mogło być kiepsko, bardzo kiepsko. Kiedy Holden trzymał moją dłoń, poczułam jak wbijam się na wyżyny. Nie wiedziałam dlaczego. On po prostu tak na mnie działał. Jak magnez do niego biegłam i nie mogłam się od niego oderwać.

Flo

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4399 słów i 23981 znaków.

8 komentarzy

 
  • Arni

    "piekne czasy młodości.. jak ja sie **** cieszę, że już mi minęły..

    7 sty 2014

  • Flo

    Dzięki : ) Wiem często mi się to myli .Postaram się to poprawić

    7 mar 2013

  • hyhy.

    mylisz rodzaj żeński z męskim i na odwrót. ale i tak opowiadanie dość ciekawe.

    6 mar 2013

  • <<3

    Często zdarza ci się pomylić osoby, kiedy na przykład jest "zapomniałem" gdzie opowiada dziewczyna. Przez to gorzej sie czyta, jeszcze napisane jest pewnie specjalnie "poetom" zamiast poetą.

    6 mar 2013

  • lololo

    opowiadanie niezłe, ale dziwnie sie czyta, kiedy imiona są takie nietypowe

    6 mar 2013

  • daisy

    fajne:-D

    6 mar 2013

  • libertad

    Pisz dalej. Jest coraz ciekawiej :)

    6 mar 2013

  • yhyhyh

    Pisz dalej !

    6 mar 2013