Uzależnieni (5) - Candy

Byłam pomiędzy dwoma światami. W jednym byłam obok rzeczywistości, a w drugim obok Holdena. Zamknęłam oczy, myśląc wciąż o nim. O jego oczach i włosach. W głębi sera byłam na siebie zła, że tak postąpiłam. Gdyby istniało takie coś jak wehikuł czasu, skorzystałabym z niego bez żadnych oporów. Może nie wydarzyło by się to wszystko. Może on by nie pocałował Franky, a Zayn by mnie nie wykorzystał. Jednak nie byłam szczególnie zła na Zayna. Zrobiłam bym to samo. Wstałam z łóżka i pod głosiłam muzykę, wydobywającą się z wielkiej wieży. Moja starsza siostra zaraz zaczęła krzyczeć, żebym to ściszyła, ale ja puściłam tę uwagę mimo uszy. Moje ręce i nogi same ciągnęły się do tańca. Machałam nimi w smutku i goryczy. Łzy ulatywały z moich oczy po moich gładki policzkach. Ból rozdzierał mnie od środka. Bałam się, że straciłam jedyną osobę na której mi zależało. Sięgnęłam pod łóżko, by wyciągnąć butelkę winą, którą kilka dni temu kupiłyśmy z Angelicą. Upewniłam się, że drzwi do pokoju są zamknięte i zaczęła zabawę, ale jaka to była zabawa? Może przez to zapominałam o Holdenie ? Może. Nagle usłyszałem stukanie do okna. Serce podeszło mi do żołądka. Stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem, który znaczył da mnie o wiele więcej niż bym chciała. Uśmiechnął się i dał znać, żebym mu otworzyła. Nawet się nie zastanawiałam. Wszedł w swoim ulubionym czarnym podkoszulku i spodniach deserowych. Jego czarne włosy podobały mi się jak nigdy, a jego orzechowe oczy podniecały mnie do granic możliwości. Nigdy wcześniej nie sądziłam, że ma takie muskuły, ale ten podkoszulek podkreślał jej w każdym detalu. Był najprzystojniejszym chłopakiem jakiego znałam.  
- Co chcesz ? Warknęłam zbyt ostro, bo zaraz tego żałowałam. Chłopak zaraz zapalił papierosa. Miałam mu zamiar powiedzieć, żeby trochę się powstrzymał, ale nie było na to czasu.  
- Ciebie. przybliżył się do mnie, a ja nawet nie drgnęłam. Potrzebowałam jego bliskości.  
- Całując Franky szczególnie tego dowiodłeś, dupku. Chłopak złapał się za kark i położył się na brzegu łóżka. Może nie powinnam robić mu wyrzutów, ale on całował się z Franky.  
- Sam nie wiem czego chcesz Candy. Rzucił, a ja nie wiedziałam co robić. Może powinnam to zakończyć. Nie chodziło o zdrady. Między nami był mur, który budował Holden. Nie umiałam się przez niego przebić.  
- Chciałam ci powiedzieć, że ja nie ucieknę i znajdź sobie dziewczynę, która to dla ciebie zrobi. Oparłam się o ścianę. Tak bardzo nie chciałam tego mówić.  
- Teraz to nie ma znaczenie. Puścił dym.  
- Jesteśmy beznadziejny. Stwierdziłam. Wzięłam butelkę i upiłam łyk. Łzy spływały po mnie jak nienormalne.  
- Cholernie.  
- Może powinniśmy to zakończyć póki się jeszcze lubimy. Gdy spojrzałam na Holdena widziałam w jego oczach świeczki.  
- Może masz racje.      
Chciałam go pocałować. Ostatni raz zasmakować jego warg. Ostatni raz poczuć się, że mnie kocha.  
- Może za kilka lat wrócimy do siebie. Łudziłam się jakimiś nadziejami. Jak mała dziewczynka myślałam, że w końcu spotkam Mikołaja, że zobaczę światło w tunelu.  
- Może. .  
Holden wstał i zgasił papierosa, przytupują go swoim trampkiem. Podeszłam do niego. Staliśmy tak w wpatrując się w siebie. Wiedzieliśmy, że jakiś etap naszego życia się właśnie kończy.  
- Pocałuj mnie. Rozkazałam mu, a on przycisnął swoje wargi do moich. Rozkosz dościgła mój umysłu. Wszystko czego chciałam miałam w sobie. Przybliżyłam się do chłopaka i złapałam go za szyje, a on przeniósł swoje pocałunki na obojczyk. Położył mnie delikatnie na łóżku i szepnął do ucha.  
- Nie chce się z tobą rozstawać.  
Kiwnęłam głową.  
- Ja też nie chce. Rzekłam i zanurzyłam się w jego ramionach, w jego ciepłym oddechu. Był dla mnie słońcem w czasie burzy. Wzajemnie się ratowaliśmy przed niepowodzeniami. Dzięki niemu świat nie wydawał się taki zły. Taki podły. Holden został na noc. Razem leżeliśmy wtuleni w siebie. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały. Może nie byliśmy sobie pisani, ale jakoś mało to nas obchodziło.  
&
Na lekcji przerabialiśmy właśnie Romeo i Julię. Cały czas Pani Smith gadała o ich wielkiej miłości tych dwojaka, chociaż sama nie miała pojęcia co to znaczy słowo zakochanie albo pożądanie. Była starom panną o mocnych rysach twarzy. O okularach jak u Harry'ego Pottera i spódnicy do samych kostek. Myślała, że jest śmieszna, ale było odwrotnie. Była najbardziej żałosną nauczycielką w naszej cholernej szkole. Nie licząc pana od w-fu, który cały czas gapił się na moje cycki. Pamiętam jak Holden raz chciał mu przez to przywalić, ale go powstrzymałam. Pod ławką Holden bawił się moja ręką. Głaskał ją albo łączył ze swoją, splatając nasze palce. Pokazałam Holdenowi język a ten zareagował gwałtownym śmiechem. Zayn złapał go z tyłu za kaptur.  
- Opanuj się człowieku. Cliff ledwo co wytrzymywał. Co chwilę sięgał do plecaka i zaciągał się skrętem. Zayn pilnował mu drogi, robiąc wielkie oczy.  
- Wal się. Zaśmiał się Holden i skrzywił swoje czarne brwi. Byliśmy zgraną paczką. Obok naszej ławki siedziała Angelica i Franky, której dalej nie trawiłam. Cały czas patrzyła się na Holdena, chociaż myślałam, że łączy ją coś jeszcze z Zaynem. Może nie była najbrzydsza, ale jaka denerwująca.  
-Ludziska robimy biwak ? Zapytał się Zayn całej naszej piątki. Niezauważalnie dla innych odwróciliśmy się do niego, a on mrugnął brwiami.  
- Słuchajcie nauczycielki nieuki. Zanucił Cliff, pisząc coś w swoim brudnym notesie. Holden walnął go w czoło palcem, a ja przytuliłam się do jego ramiona. Między czasie zerknęłam na Franky, która nie kryła swojej zazdrosnej miny.  
- No i ? Dopytywał się Zayn, przejeżdżając ręką po swoich orzechowych włosach.  
- Mi pasuje. Odpowiedział Holden i wywalił się z krzesła. Wszyscy zaśmialiśmy się jak szaleni. Niestety zwróciliśmy uwagę nauczycielki.  
- Holden, masz nam coś do powiedzenia.  
Holden podrapał się po swoim policzku i na luzie usadowił się z powrotem na krześle. Objął mnie swoją ręką.  
- Mały wypadek przy pracy. Zaśmiał się pod nosem. Pani coś zanotowała w dzienniku i wróciła do prowadzenia nudnej lekcji. Zayn przybił piątkę z Holdenem.  
- Czyli dzisiaj o osiemnastej pod domem Cliffa.  
Nagle całą moją głowę opanowała myśl jak się tam dostaniemy. Nikt z nas jeszcze nie miał prawa jazdy.  
- A jak tam dojedziemy ? Zapytałam. Cliff zaciągnął się pod ławką i wyskoczył z dość z dziwną propozycją.  
- Mój kuzyn nam wypożyczy auto a prowadzić mogę ja. Franky zrobiła duże oczy i szturchnęła Angelice. Super. Może chciała mi ją jeszcze zabrać ?
- Ty w ogóle jechałeś kiedyś autem ? Przegryzł długopis Zayn.  
- Ciągnikiem.  
- Ja nie mogę, już nie żyjemy. mruknął Holden i zaczął udawać śmierć, a wraz z nim Zayn. Angelica wybuchła ze mną lekkim śmiechem a Franky po raz pierwszy się odezwała.  
- Dzieci.  
Miałam z nią do pogadania i to nie na żarty.  
Na przerwie chłopaki poszli na pole zajarać, a ja udałam się z dziewczynami do łazienki poprawić makijaż. Angelica cały czas gadała o dzisiejszym wyjeździe, a ja ukradkiem patrzyłam na dość milczącą Franky. Gdy doszłyśmy Angelica poszła skorzystać, ponieważ miała okres. Oczywiście musiała oznajmić to na całą szkołę, bo darła się histerycznie, że zapomniała podpasek.  
- Boże, uspokój się. Wepchnęłam ją do kabiny, rzucając pod stopy kilka paczuszek.  
- Okej, Candy. Zawołał za drzwi.  
Franky oparła się o umywalkę i umyła twarz zimną wodą. Spojrzałam na nią krzywą i poprawiłam swoją mini spódniczkę, która ledwo zakrywała moją pupę. Po sekundzie stanęłam obok niej i wyciągnęłam z torebki tusz. Dziewczyna chyba się denerwowała, bo wciąż zdzierała czerwony lakier z paznokci.  
- Jak tam ? Zagadałam i poprawiłam sobie rzęsy.  
- Okej. Związała swoje włosy w koński ogon. Była jakaś dziwna. Miała spuchnięte oczy i wory pod nimi. Wyglądała tak jakby nie spała całą noc. Może gorące sny o Holdenie nie dały jej spać.  
- Jak tam gapi się na mojego chłopaka, słońce. Wsunęłam do swojej torby tusz i popatrzyłam teraz na nią. Jej oczy były tak zdezorientowana, że przez chwilkę było mi jej naprawdę szkoda.  
- Nie gapie się na Holdena. Bąknęła.  
- Tak ? A ja odniosłam trochę inne wnioski. Mój głos stał się groźny i naprawdę miałam ochotę uderzyć jej tę cholerną buzię.  
- Spędzamy ze sobą dużo czasu, więc czasami zdarzy się że na niego spojrzę. Zaczęła się tłumaczyć, ale ja miałam ją daleko w swoim poważaniu.  
- Uważaj słońce, nie zapominaj że to mój chłopak. Warknąłem i uśmiechnęłam się zadziornie. Podeszłam do niej i dotknęłam jej brody.  
- Uśmiechnij się, żyje się tylko raz, słońce.  
Nic nie odpowiedziała. Nawet lepiej dla niej. Może byłam chamska, ale nie miałam zamiaru to tak zostawić.  
&
Gdy zobaczyliśmy samochód jakim mieliśmy jechać cała nasza piątka, stanęła jak wryta. Po pierwsze pojazd nie przypominał normalnego auto. Jak coś to jakiś złom ze śmietniska. Każda jego część wyglądała tak, jakby zaraz miała się rozpaść. Zderzak prawie odpadał od samochodu. Oprócz tego mały agent, bo tak nazwał go Cliff był brudny i naprawdę obawiałam się jak wygląda w środku.  
- Kiepski kierowca, jeszcze bardziej kiepski samochodu. Skomentował Holden i objął mnie w pasie. W swoich ustach ja zwykle miał papierosa, którym cały czas we mnie chuchał.  
-Idę się odlać, mój pęcherz tego nie wytrzymuje. Odezwał się Zayn i zniknął za drzwiami domu. Cliff wzruszył ramionami, jakby nie słuchał naszych uwag,  
- Macie lepszy transport ? Kiwnęliśmy głową w śmiechu. Co nam pozostało ? Angelica poklepała go po ramieniu, a te mruknął coś niezrozumiałego pod swoim nosem.  
Po chwili wpadł na podjazd domu zadowolony Zayn szczerząc się do wszystkich. Tańcząc jak szalony, porwał od tyłu Franky i zakręcił ją kilka razy.  
-"Lecz żaden smutek nie przeważy radości, którą niesie, krótka chwila spędzona przy niej ‘’ - zanucił prostu w twarz Franky. Ta uśmiechnął się i dała mu się prowadzić.  
          
                                             - Wow Romeo, me serce do ciebie gna. Przewróciła oczami Angelica i podeszła do naszej dwójki. Cliff, Zayn i Franky w jego ramionach zajmowali się pakowaniem wszystkiego do naszej wielkiej podróży.  
-To od kiedy znowu jesteście razem ? Zagadnęła. Holden pocałował mnie mocno w policzek, a ja zrobiłam minę co za dzieciak
- Od wczoraj. Odpowiedziałam, a on przetarł swoje czarne oczy. Ten jego gest strasznie mnie wkurzał. Sama nie wiedziałam dlaczego. Angelica uśmiechnęła się szczerze, robiąc dołeczki na swojej ciemnej cerze. Angelica była specyficzną osobą o lekkim duchu. Nigdy nie wiedziała co mówi, ale chyba za to ją wszyscy kochali. Jednym problem było to, że chociaż była chuda to i tak wszystkim a szczególnie sobie wmawiała że jest inaczej. Była koścista, ale nie dało dojść się jej do słuchu.  
- Dobra ja idę im pomóc. Wypuścił mnie z ramion Holden i pobiegł do nich.  
- Candy chciałam się coś ci powiedzieć. Zaczęła dość serio. Ja jednak mało jej słuchałam. Patrzyłam tylko gdzie jest Franky i czy aby nie gada z Holdenem. Może było to szaleństwo, ale byłam uzależniona od Holdena w dwustu procentach.  
- Wiesz moim zdaniem jesteś zbyt cięta na Franky.  
Otworzyłam szeroko oczy i usta.  
- Wyluzuj A, wszystko gra. Uspokoiłam ją, a ta odetchnęłam. Wzięłam ją za rękę i z całą resztą zaczęliśmy pchać się do samochodu. Gdy tylko stanęłam obok Holdena, od razu splątałam swoją dłoń z jego dłonią. Cliff jako, że był kierowcą usiadł z przodu wraz z Angelicą. My niestety nie zgodnie z przepisami musieliśmy się gnieść z tyłu we czwórkę. Wepchnęłam Holdena przy oknie i usadowiłam się obok niego. Zaraz koło mnie znalazła się Franky z Zaynem i ruszyliśmy jak dzicy. Czuliśmy się wolny i wiecznie młodzi.  
&
Czułam się jakbym fruwała w powietrzu, jakby unosiła się na wodzie. W ustach miałam skręta, który musiał mieć dużą zawartość marihuany, bo cały obraz mi się rozmazywał. Gdzieniegdzie widziałam różne, przedziwne kształty kolorowych kółek. Zayn robił salta, przeskakując nad gorącym i buchającym ogniskiem. Wyglądało to dość fajnie. Franky śpiewała jakieś harcerskie piosenki. Musiała być już mocno w stawiona. Cały czas żłobkowała wódkę i mieszała to z różnymi napojami energetycznymi. Cliff jako koleś od marychy był już nieźle narajany. Leżał i mówił, że widzi zoo pełne owiec. Mnie nazwał Pani Dolli. O Angelice wolę nie wspominać. Rzygała po krzakach i cały czas wywalała się na jakiś przedmiotach. Holden kręcił jak nienormalny głową, paląc skręta i tańcząc swój wymyślony styl. Byliśmy sobą i nikim innym. Pewni, że wszystko jest takie jakie powinno być. Namioty mieliśmy już dawno rozłożone. Wszystko było po prostu zapięte na ostatni guzik. Teraz liczyła się zabawa w lesie pełnych zwierząt, ale my lubiliśmy ryzyku. To dawało nam siłę. Ułożyłam się z Holdenem na trawie, mocno trzymając go a rękę.  
- Jesteś moim aniołem. Powiedział kompletnie narajany, przybliżając się do mnie. Aż w końcu stuknęły się nasze głowy.  
- Wiem. Zaśmiałam się i pocałowałam go z całych sił.  
Nagle podbiegł Zayn i oblał nas dużą ilością piwa, które cuchnęło niesamowicie.  
- Debil. Ryknął Holden i ruszył za nim w pościg. Jednak słabo mu to szło, bo cały czas się wywracał i śmiał przy okazji. Uśmiechnęłam się do siebie i patrzyłam w puste czarne niebo. Jednak zaraz na nim zaczęły pojawiać się różne, barwne plamki.  
- Plamki. Pokazałam na nie palcem i kolejny raz się zaciągnęłam. Poczułam jak ktoś się obok mnie kładzie. Nie był to na pewno Holden. Ujrzałam obok siebie zalaną w trupa Franky.  
- Hej. Zamknęły oczy i za sekundę znowu jej otworzyła. Makijaż spływał po jej twarzy, jakby wykąpała się w jakimś jeziorze. Ze mną zresztą nie było lepiej.  
- Wiesz masz szczęście. Nie wiele osób ma dostęp do serca Holdena. Odezwała się. To mi wystarczało by coś jej zrobić. Mała zdzira.  
- Ale ty na niego nie zasługujesz. Potrząsnęła głową i wstała kręcąc się to w prawą to w lewą stronę.  
- Nie i jeszcze raz nie.  
Mowę mi odjęło, a mój mózg przestał racjonalnie myśleć, jakbym czymś go zahipnotyzowała. Wstałem i wzięłam z mojej torebki kilka bardzo silnych tabletek. Jakby nigdy nic stanęłam nad Franky.  
- To będzie lepsze. Uśmiechnęłam się zadziornie i włożyłam do jej napoju sześć rozpuszczonych tabletek. Mogło to być strasznie niebezpiecznie, ale ja nie byłam wtedy sobą. Kimś innym zupełnie.  
Nic więcej nie pamiętam z tego wieczoru, jakby moje życie zostało oderwane od pozostałej części. Jedno było pewne. Szaleliśmy jak nigdy i mieszaliśmy wszystko ze sobą. Robiliśmy rzeczy godne pożałowania. Zayn skakał po drzewach i udawał małpę, a reszta leżała i rzygała po kątach. Byliśmy pół przytomni. O to chodziło z tą wolnością, by robić to co nam nie wolno. By być nie niezależnymi. Samemu władać swoim życiem. Mieć do niego absolutny dostęp bez żadnych cholernych komplikacji. Jednak nasze wybryki często kończyły się nie powodzeniem.  
&  
Obudziłam się na ranem, może nad trzecią. Głowa pulsowała mi okropnie. Zamiast w namiotach każdy spał na polu obok zgaszonego już ogniska. Przytuliłam się do Holdena, ponieważ zrobiło mi się okropnie zimno, kiedy nie miałam już w swojej krwi alkoholu. Spojrzałam na resztę. Zayn próbował obudzić Franky, jednak ta nie odpowiadała. Jego ruchy stawały się coraz bardziej nerwowe, a oczy większe. Wystraszyłam się. Nigdy tak bardzo się nie bałam. A jeśli to przez mnie ? Takie myśli przechodziły po mojej głowie. Nic nie mogłam już zrobić. Mogłam udawać, że wszystko gra, ale jak?  
- Ludzie ! Franky nie odpowiada. Wrzasnął.  
Holden przetarł oczy i od razu skoczył do ciała Franky. Pobiegłam za nim, jakbym nie wiedziała o co chodzi. Cliff ledwo wstał, a za nim ciągnęło się coś co miało przypominać Angelice.  
- Oddycha ? Zapytał Holden. Zayn przyłożył palec by sprawdzić czy jest puls.  
- Jest, musimy wziąć ją na pogotowie. W jego oczach widziałam okropne świeczki. Ból jakim się zmierzał był gorszy niż moje poczucie winny.  
- Okej, Cliff zapalaj samochód. Spadamy z stąd. Candy ty z A zbieraj rzeczy. Rozkazał.  
Moje serce biło jak szalone. Złapałam za nadgarstek Holdena i spojrzałam mu głęboko w jego orzechowe oczy.  
- Holden kochasz mnie ponad wszystko ? Zapytałam jak durna, ale musiałam znać odpowiedzieć.  
- Candy, nie czas na to. Wziął moją głowę w swojej zimne dłonie.  
- Powiedz.  
- Kocham cię. Zmarszczył brwi i cmoknął mnie w czoło. Potem uciekł biorąc do ręki kilka torb. Patrzyłam jak jego smukłą sylwetka oddala się. Jak idzie dziarskim krokiem.  
Ale nie ponad wszystko. Wiedziałam, że jak dowie się prawdy, odejdzie ode mnie, a ja wtedy umrę już na zawsze. Los potraktował mnie bez znieczulenia, a może po prostu sama sobie byłam winna ? Nie chciałam ruszać się z miejsca. Pragnęłam zostać tam gdzie byłam. Jednak Angelica szturchnęła mnie w ramię i zaczęła coś gadać. Nawet nie miałam pojęcia co. Zrobiłam to co do mnie należało i razem dotarłyśmy do samochodu. Było jeszcze ciemno. W końcu kilkanaście minut temu się obudziliśmy.  
- Co tak długo. Warknął Zayn i już go nie było. Wzruszyłam podenerwowana ramionami i cieszyłam się bliskością Holdena.  
Próbowałam się wyłączyć jednak słabo mi szło. Chłopaki próbowali ocuci Franky, a Angelica jęczała że jest jej niedobrze. Czułam się źle. Jedna ręką trzymałam się Holdena, jakbym bała się, że się rozpuści jak cukier.  
- Mógłbyś szybciej z łaski swojej. Krzyknął Zayn i przejechał delikatnie po policzku dziewczyny. Holden kazał mu się uspokoić, bo to i tak nic nie da.  
- Walcie się ! Ja jej się kazałem się tak uchlać ? Rzucił i przycisnął gaz jakie nienormalny. Pędziliśmy jak szaleni po szosie. Rzucało nas na wszystkie strony. Kilka razy wylądowałam przybita do szyby albo na kolanach Holdena.  
-Cliff. Krzyknęła Angelica i wymiotowała na tapicerkę. Smród był niesamowity. Jednak on dalej nie ustępował.  
- Przestań, debilu. Walnął z całej siły Cliffa Holden. Ten jednak nic sobie z tego nie robił. Coraz bardziej się rozkręcał. Robił różne dziwne rzeczy na jezdni, nie patrząc na nic.  
- Odpieprz się od tej kierownicy. Dołączył się Zayn. Angelica beczała jak nigdy, a ja patrzyłam w niebo, jakby to miało sens.  
- Zatrzymaj auto. Krzyknął Holden. Darł mi się do ucha, ale ja nawet nie drgnęłam. Siedziałam, jakby skamieniała. Mój mózg przestał myśleć. Przestałam kontrolować swoje ciało. Byłam jakby od cięta od świata żywych. Wszystko działo się tak szybko. Zza za krętu wyjechała wielka ciężarówka, świecąc światłami. Byliśmy bliscy śmierci. Tak bliscy, że było to aż niemożliwe. Od zderzenia uratował nas Holden. Wdrapał się na przednie siedzenie i skręcił kierownicą. W ostatniej sekundzie wjechaliśmy w drzewo. Oddychanie stało się ciężkie. Złapałam się mocno Holdena. Słyszałam tylko płacz Anglicy i darcie chłopaków. Co opanowało Cliffa ? Nie wiedziałam. Wątpiłam czy on w ogóle wiedział.  
- Idź do tego kierowcy. Niech was weźmie do szpitala. Usłyszałam głos Holdena. Czułam jak miejsca się rozluźnia. Chyba poszli.  
- Candy, słyszysz mnie ? Potrząsnęły mną silne dłonie chłopaka. Chciałam mu coś powiedzieć, ale nie miałam pojęcia co. Wziął mnie na ręce i poczułam świeże powietrze w swoich płucach. Położył mnie na zimnym asfalcie i uklęknął nade mną. Czułam jego oddech na swoim ciele. Wszystko co się z nim wiązało.  
- Candy powiedz coś. Szepnął do mnie. Kaszlnęłam i przytuliłam go do siebie. Jego zapach budził we mnie spokój. Nic już nie było ważne. Wszystko wydawało się na miejscu. Holden był obok mnie i to wcale nie był cholerny sen.  
- Nigdy mnie tak nie strasz, wariatko. Zaśmiał się i położył się obok mnie. Wiatr powiewał nasze włosy. Złączyliśmy się razem przez muskanie naszych dłoni.  
- Kocham cię jak debil. Dotknął mojej twarzy swoim palcem. Pragnęłam go bardziej niż wszystkie rzeczy na świecie razem wzięta.  
- A jeśli złamie ci serce ? Zapytałam i wpatrzyłam się w jego idealne rysy twarzy. W piękne pełne usta, czarne jak heban włosy i w orzechowe oczy w których rozpływałam się każdego dnia. Był wspaniały i cały mój.  
- Złamałaś mi jej już na wszystkie sposoby. Uśmiechnął, ale ja brałam to wszystko na serio. Każde moje słowa miały pokrycie w przyszłości.  
- Boje się.  
- Jestem tu i zawsze będę. Przycisnął moją dłoń i musnął moje usta.  
&  
Dojechaliśmy do szpitala. Podwiózł nas jakiś stary mężczyzna z wozem pełnym kóz. Nikt jednak nie był skory do żartów. Nasze auto odholowali, co oznaczało problemy. Jednak liczyliśmy na wujka Cliffa. Mój umysł bał się spotkania z Zaynem i Franky. Wiedziałam, że to była moja wina. Czekałam tylko na oskarżenia. Weszliśmy na poczekalnie, a tam od razu bez szukania ujrzeliśmy Zayna. Stał jakby już nie istniał. Obawiałam się najgorszego. Czułam, że wszystko jest nie tak, że już nic mnie nie uratuje.  
- I co ? Zapytała Angelica. Cliff chyba nie miał na nic odwagi. Po tym wybryku czuł się pewnie jak chuj. Zresztą nie winiliśmy go. Był jeszcze na haju. Raczej była to nasza wina, że pozwoliliśmy mu prowadzić.  
- Sprawa opanowana. Szepnął.  
Zayna, którego znałam nie zachowywał się tak. Był taki emocjonalny w tamtej chwili. Kochał ją. Tak mi się bynajmniej zdawało.  
- Co jej było ? Dołączy się Holden.  
-Wzięła dużą ilość tabletek. Wzruszył ramionami, jakby było to mało ważne. Nie mogłam tak żyć. Musiałam to powiedzieć Holdenowi. Franky może tego nie pamiętała, ale ja nie mogłam żyć z tą świadomością. Chociaż jej nienawidziłam, wiedziałam że na to nie zasługuje, a w szczególności Zayn i Holden. Pociągnęłam na stronę Holdena.  
- Co ? Wiedziałam, że chłopak na którym mi zależy ostatni raz patrzy na mnie z miłością.  
- To ja. Poprawiłam nerwowo moje blond włosy i zdrapałam lakier z paznokci.  
- Co ty ? Chłopak złapała się za kark i zaczął szurać trampkami po białej podłodze.  
- Ja jej to zrobiłam. Czułam jak po policzkach spływają mi gorzkie zły. Holden jakby nie mógł wypowiedzieć słowa.  
Zauważyłam w jego oczach łzy. Kolejny raz przez mnie cierpiał. Niszczyłam go, zamiast ratować. Dodawałam bólu do jego życia. Nie dość, że robił to jego ojciec to jeszcze ja.  
- Przepraszam. Wyszeptałam jakby to mogło pomóc.  
- Brzydzę się tobą, Candy. Kiedy to powiedział, odszedł chowając ręce w kieszeni. Nie mogłam oddychać. Nie chciałam. Ból nie docierał do mnie. Nic nie mogłam zrobić. Każdy detal mnie wołał pomocy. Zaczęłam iść szybkim krokiem. Kiedy wyszłam z budynku ściągnęłam, ocierające mnie baleriny i dalej gnałam przed siebie płacząc jak niemowlę. Jego słowa mnie zabijały. Czułam się, jakby wbił mi nóż i wgniatał go coraz głębiej. Kochałam go tak bardzo, że aż mnie to bolało. Wpadałam do domu i upadałam na schody. Wiłam się na nich jak żmija, bijąc się i płacząc. Zgrzytałam zębami. Serce biło mi jak oszalałe. Zabiłam siebie krzywdzą Holdena i Franky. Byłam zła i nie zasługiwałam na miłość. Na nic. Na pewno nie na Holdena. Franky miała racje. Moje ciało roztrzepywał ból, który przedzierał się przez moją duszę. Płacząc jak nienormalna, zbudziłam moją siostrę, która zaraz obdarzyła mnie mocnym uściskiem.  
-Candy. Szepnęła
-Tak bardzo go kocham. Wypłakałam. Makijaż spływał ze mnie jak z wodospadu. Moja siostra próbował to opanować, obmywając mi twarz chusteczkami. Zasłużyłam na to i nikt nie miał prawa mówić inaczej.  

***
Proszę o komentarze. Są one dla mnie bardzo ważne.

Flo

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4649 słów i 24573 znaków.

5 komentarzy

 
  • Arni

    Opowiadanie jest fajne .. Naprawdę ciekawie zbudowane.. tylko ta kureFska ilość błędów..

    8 sty 2014

  • Julka

    Nie nawidze Candy , szkoda ,że istnieje tu taka osoba ;/

    4 sty 2014

  • Ama

    Świetne! pisz dalej :)

    10 mar 2013

  • yhyhyh

    Piszesz na prawdę bardzo ciekawie, ale błędy mnie dobijają.

    9 mar 2013

  • daisy

    bosko:-P

    9 mar 2013