To ja zacznę pierwsza cz8

Cztery dni później. Środa.

Od czterech dni nie odzywałam się do Marcela. Dzwonił jeszcze kilka razy, ale nie odbierałam. Może to nie fair w stosunku do niego, że nie pozwalam mu na wyjaśnienie, lecz musiałam wszystko przemyśleć. Ułożyć sobie na spokojnie. Dzisiaj postanowiłam, że zadzwonię do niego wieczorem, przeproszę za moje zachowanie i posłucham co mi ma do powiedzenia. Dzisiaj jestem również umówiona z Frankiem. W sumie to cieszę się z tego spotkania. W końcu kolegów też trzeba mieć, ale nie zamierzam zawierać głębszych kontaktów z Frankiem, bo przecież nadal coś czuje do Marcela.

*****
Obudziłem się w niezbyt dobrym humorze. Wczoraj przyjechał do nas kuzyn za którym nie bardzo przepadam. Do tego rodzice kazali mi się nim jakoś zająć, więc idę z nim na miasto. Jest o rok ode mnie młodszy, ale i tak się nie potrafimy się dogadać. W dodatku Olzana nie chce ze mną rozmawiać. Rozumiem, że ma prawo być na mnie zła bo zobaczyła mnie z Klaudią, ale dlaczego nie da sobie tego wyjaśnić. Przecież nie jesteśmy razem, a ona zachowuje się jakbyśmy byli w związku od jakiegoś czasu i przyłapała mnie na zdradzie, ale tak nie jest. No, więc czemu się tak zachowuje? Bardzo mi na niej zależy, mimo, iż znamy się od nie dawna i nie chce jej stracić, lecz ona nie chce mieć ze mną kontaktu. A może ma już kogoś? Sam nie wiem...

*****
-Cześć- powiedziałam z uśmiechem, gdy podeszłam do Franciszka
-Cześć Olzi- odpowiedział z wielkim bananem na twarzy
-To, gdzie idziemy na te lody?
-Hmm, tam na Mickiewicza jest taka świetna budka z lodami, może pójdziemy?
-Ok
Przez chwilę szliśmy nie odzywając się do siebie. Postanowiłam przerwać tę niezręczną ciszę.
-Od jak dawna znasz Leona?
-Od trzech lat. Poznaliśmy się, kiedy przeprowadziłem się tutaj.  
-Aha, to tutaj? - zapytałam, gdy podeszliśmy do niebiesko-różowej budki
-Tak, jaki chcesz smak i ile gałek?
-Ymm jedną truskawkową i pistacjową
-Ok, już zamawiam
Usiałam na ławeczce, a obok mnie zaraz dołączył Franek i podał mi deser. Jedliśmy w ciszy. Najwidoczniej nikt z nas nie wiedział co powiedzieć.Kiedy już obydwoje zjedliśmy, chłopak zaproponował spacer po parku. Zgodziłam się. Szliśmy wolno alejkami.
-Opowiedz mi coś o sobie- poprosił mnie uśmiechając się lekko
-No nie wiem, a co byś chciał wiedzieć?
-Najlepiej wszystko
-Oh to czuje, że mogę się z tym dzisiaj nie wyrobić - roześmiałam się
-Mam czas możemy tu być nawet do jutra
-Ale skąd wiesz czy ja chcę być tutaj do jutra? - zapytałam podchwytliwie po czym się zaśmiałam
-Czuje, że chyba nic się od ciebie dzisiaj nie dowiem- powiedział udając smutnego
-No dobrze. To zagrajmy tak, że zadajemy sobie nawzajem po jednym pytaniu i odpowiadamy.
-Zgoda, ja zaczynam. Czym się interesujesz?
-Lubie tańczyć i grać na gitarze. Masz rodzeństwo?
-Nie, a ty?
-Tak, starszą siostrę. Ulubiony gatunek muzyki?
-Rap. Jak oceniasz swój charakter?
-Jestem szalona, uparta i tolerancyjna.

Długo ciągnęła się ta rozmowa i nie obyła się bez śmiechu. Po pewnym czasie postanowiłam wrócić do domu. Razem z Frankiem wychodziliśmy z parku, gdy doznałam szoku. Nie daleko nas stał Marcel z jakimś chłopakiem. Widziałam jak mnie obserwuje, a jego wyraz twarzy jest coraz bardziej nie spokojny. Zaczęłam iść w jego stronę, a on w moją. Franek nie wiedział o co chodzi, patrzył się na mnie pytająco, ale ja nie zwróciłam na to zbytnio uwagi i szłam dalej. Gdy byliśmy już wystarczająco blisko. Marcel powiedział ze złością.
-Teraz już wiem, dlaczego nie chciałaś odbierać telefonu.
-Nie odbierałam, bo miałam ku temu swoje powody.
-On był jednym z nich? - zapytał przez zaciśnięte zęby
-Lepiej ty opowiedz o tej lafiryndzie którą widziałam w parku.
-Wiesz co? Chciałem ci powiedzieć, ale ty nie chciałaś słuchać.

Dopiero teraz zrozumiałam jak czuł się Marcel, gdy nie chciałam z nim rozmawiać. Nie wiem kim była ta dziewczyna z którą był w parku, ale teraz twierdzę, że to nie ważne. Być może to była jego koleżanka. Stwierdziłam, że  Marcelowi należą się wyjaśnienia. Zrobiło mi się wstyd. Byłam pogrążona w swoich myślach, kiedy odezwał się Franciszek.

-Marcel o co tu chodzi?
-To wy się znacie?- zapytałam, nie ukrywając zaskoczenia
-Tak się składa że jesteśmy kumplami
-Możemy porozmawiać na osobności?- zwróciłam się do Marcela
-Dobrze- odpowiedział już trochę spokojniej

Odeszliśmy kawałek dalej...

Calusna

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 823 słów i 4563 znaków, zaktualizowała 8 lis 2015.

1 komentarz

 
  • Misiaa14

    Cudnee <3

    13 wrz 2015

  • Calusna

    @Misiaa14 Dziękuje ;)

    13 wrz 2015