Tam się wszystko zaczęło - cz.9

Wjechała do garażu i przeszła do mieszkania. Była wykończona. Praktycznie to nie wie w jaki sposób znalazła się w Człuchowie. Jakże teraz chciałaby przytulić się do Krzyśka, ale on miał wrócić następnego dnia. Przed wyjazdem prosił Malwinę, aby odłożyła rozmowy na czas kiedy on wróci, ale to dla dziewczyny było za długo. Dochodziła północ, zrobiła sobie mocnej herbaty i wyszła do ogrodu. Noc była bardzo ciepła jak na 1 maja. Usiadła na ławce i wróciła myślami do wydarzeń wczorajszego już popołudnia. Do Chojnic pojechała zaraz po pracy. Była wdzięczna teraz pani Ani za użyczenie samochodu. Zajechała do babci, zjadła u niej obiad i pojechała do domu. Zaglądała tu co kilka dni, aby podlać kwiatki, ale wydawał się jej coraz bardziej obcy. Cały czas miała przed oczyma widok ze zdjęcia: Robert w czułym uścisku z kochankiem. Przywiozła te zdjęcia ze sobą. Dziś miał wrócić z delegacji. Wiedziała, że musi odbyć tę rozmowę, ale napawała ją obrzydzeniem. Dla zabicia czasu wzięła się za przeglądanie ubrań. Wiele rzeczy już miała u Krzyśka, ale jeszcze wiele pozostało tutaj. Praktycznie większą część ubrań  zamierzała oddać. Po ostatnich zakupach z Krzysztofem jej garderoba  zmieniła się bardzo i nie chciała już wracać do dawnego stylu. Około 18 na podwórko wjechał samochód Roberta. Przez okno widziała jak oglądał jej Fiestę, wziął w końcu neseser i wszedł do domu. Po chwili stanął w drzwiach sypialni. Malwina robiła swoje, ale czuła jego wzrok na sobie. W końcu odezwał się:
–     Już jestem.
–     To dobrze.
–     ... I to wszystko? Kiedyś inaczej mnie witałaś!
–     Kiedyś wszystko było inne. Nie oczekiwałeś chyba, że rzucę się tobie na szyję? Przecież nie chcesz tego!
–     Ale kiedyś to robiłaś... Co robisz?
–     Czystkę. Robię czystkę w rzeczach, w życiu...
–     Więc nadal jestem na kupce do wyrzucenia? Nie zmieniłaś zdania?
–     Robert, ty chyba na to nie liczyłeś? Dobrze zdajesz sobie sprawę, że nasze małżeństwo nigdy nie  istniało. Ja nie chcę nadal się oszukiwać. Ty chyba też nie.
–     Czy moi rodzice już wiedzą o twoim kroku?
–     Nie, to nie moja sprawa. Zresztą ty chciałeś sam to załatwić. Prosiłeś, abym zaczekała do twojego powrotu ze Stanów, a więc teraz złożę pozew. Nie musiałam ci tego mówić, ale mówię.
–     Malwina, nie możesz....  przecież przyrzekałaś mi ....
–     Tak, ty mi tez przyrzekałeś: miłość, wierność, uczciwość małżeńską! I co z tego dotrzymałeś?
–     To ty masz kochanka, ja kochanki nie mam! Nikt mnie nie widział z żadną kobietą!
–     O, w to uwierzę, naprawdę. Nawet z żoną nikt cię nie widział! W tym jednym się zgadzamy. Ty podeptałeś wszystkie świętości. Wiesz, kochankę może bym ci wybaczyła, ale nie kochanka!!!
–     ................
–     Zamurowało? Mnie też zamurowało, kiedy się o tym dowiedziałam...
–     To nie jest prawda...
–     Robert, nie kłam! Obejrzyj to, co jest w kopercie na łóżku.
Robert chwilę patrzył na szarą kopertę leżącą na łóżku. Po chwili podszedł, wziął ją do ręki i powoli otworzył. Malwina przerwała pracę i obserwowała go.  Z wielką satysfakcją zobaczyła na jego twarzy wyraz najpierw niedowierzania a później wściekłości. Po kilkunastu minutach, kiedy cisza przedłużała się, Malwina powiedziała:
–     Dalej będziesz kłamał?
–     To nie jest tak...
–     Robert, prawda jest taka, że jesteś gejem od zawsze. Gratulacje za to, że udało ci się tyle czasu to ukrywać. Tylko dlaczego ja? Dlaczego mnie wybrałeś za cel? ...  Może dlatego, że byłam łatwym łupem?
–     I co mam ci powiedzieć? OK, jestem gejem. Kochamy się z Karolem już od 10 lat. Ale nie jest to powodem do rozwodu. Wiele małżeństw z tym problemem żyje.
–     Nie wierzę, naprawdę nie wierzę!!! Czy ty słyszysz, co mówisz? Robert, wiedziałeś, że chcę mieć rodzinę, że chcę mieć dzieci, nie dałeś mi tego. Nie łączy nas już nic więcej. W najbliższych dniach złożę pozew rozwodowy. Czy tego chcesz czy nie! I proszę, nie rób przeszkód, bo to nic nie da. Wiem, że zależy ci na dyskrecji, a więc najlepiej jak nie będziesz robił przeszkód. Aha, rozwiąż sprawę z rodzicami, ja naprawdę nie chcę mieć nic do czynienia z twoja mamą.... Robert, po co były te oszustwa? Potrafię zrozumieć to, że jesteś gejem, naprawdę, ale nie rozumie po co to fałszywe życie? Czy ty czułeś się z tym dobrze? Myślę, że nie.
–     Malwina, rozwalasz mi całe życie! Co mam teraz zrobić? Nie możemy tego zostawić tak jak jest?...
–     Nie, nie możemy. Mówisz, że kochasz Karola. Ja też kocham Krzysztofa i jestem kochana. Nie pozwolę, aby ktoś zniszczył to, co już mam.
–     O nasz  związek tak nie walczyłaś.
–     Mylisz się, Robert, walczyłam. Całe 5 lat walczyłam. Nie widziałeś, bo nie chciałeś widzieć. Popełniliśmy błąd biorąc ślub. Przyznaj, czy tobie nie ciąży ten podwójny związek?
–     Dla nas nie ma innego wyjścia. W Polsce nie znajdziemy aprobaty. Przecież jeżeli dowiedzą się w pracy, to będzie po mnie. Będzie również po Karolu. Malwina, nie możesz nam to zrobić!!!
–     Robert, nikt o niczym nie musi się dowiedzieć. Może to dziwne, ale nie dziwię się tobie w tej chwili. Troszkę rozumiem cię. Wiele małżeństw rozpada się z różnych powodów.  My będziemy kolejnym. Wszystko zależy od ciebie, czy wyrazisz zgodę, czy też nie. Jeszcze raz podkreślę, że nie zrezygnuję ze swoich planów.
–     Czym on cię skusił? Nie mogę tego zrozumieć. Wziął cię na samochód?
–     Krzysiu? Krzysiu po prostu mnie słuchał. Był przy mnie nawet wtedy, gdy go odrzucałam. Tak, posiada ładny dom, ma wypasiony samochód, ale gdyby nie miał nic, to nie miałoby to znaczenia. Dobrze wiesz, że dla mnie to nie ma znaczenia. Absolutnie. Będę się zbierać.  Aha, chciałam ci jeszcze powiedzieć, abyś zaczął się rozglądać za nowym mieszkaniem. Chyba rozumiesz, że tu nie będziesz mógł mieszkać.
–     Nie rozumiem, dlaczego nie mogę tu zostać? Przecież jest to nasz dom. Nie mamy rozdzielności majątkowej.
–      Dla przypomnienia: ten dom jest po moich rodzicach.
–     Ale ty nie zamierzasz tu mieszkać, prawda?
–     To jednak nie ma nic do rzeczy. Robert, ten dom jest mi bardzo bliski, ale przynajmniej na razie źle mi się kojarzy. Czy ty chociaż raz pomyślałeś, jak ja poczułam się, kiedy zobaczyłam te zdjęcia? Kiedy dowiedziałam się prawdy o tobie? Pomyślałeś o mnie? Czy ty zakładałeś, że ja nigdy nie dowiem się o twoich skłonnościach? Byłeś aż tak naiwny?
–     Przecież nigdy za bardzo nie interesowałaś się moimi sprawami...
–     To ty nie dopuszczałeś mnie do twoich spraw, ale nie roztrząsajmy tego. Zrobiło się naprawdę późno. Będę już jechać. Przemyśl wszystko. Myślę, że nie będziemy niepotrzebnie przedłużać tę sytuację. Do zobaczenia, Robert. Jak by było coś pilnego, to dzwoń na komórkę.
–     I do pracy będziesz dojeżdżać?
–     Zmieniłam też pracę, jeśli ci jeszcze nie wiadomo, cześć.
Wzięła torebkę i wyszła. Jednak zanim ruszyła samochodem chwilę musiała posiedzieć i dojść do siebie. Widziała, jak za firany jest obserwowana przez Roberta. W końcu odjechała. Z zadumy wyrwało ją czyjeś dotknięcie. Przestraszyła się tak bardzo, że wypuściła kubek z herbatą:
–     Malwinuś, spokojnie, to tylko ja. Przepraszam, że cię wystraszyłem.
–     Krzysiu, nigdy tego nie rób, ale to nie ważne. Tak bardzo pragnęłam, abyś tu był!!!
–     A więc pojechałaś do niego? Drogo cię kosztowała ta rozmowa, prawda?
–     Tak, ale cieszę się, że mam już to poza sobą. Brakowało mi tylko ciebie. Kocham cię Krzysiu!!!
Wtuliła się mocno w silne ramiona Krzysztofa. Tak, teraz była bezpieczna. Teraz nic złego nie mogło jej spotkać. Teraz mogła stawić czoło wszelkim przeciwnościom. Po jakimś czasie weszli do domu, gdzie Malwina chciała przygotować nocną kolację, ale Krzysztof nie wypuszczając jej ręki skierował się na górę, gdzie oddali się rozkoszy, ukazując oboje, jak im wzajemnie na sobie zależy. Dopiero następnego dnia opowiedziała o wszystkim.

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1463 słów i 8267 znaków.

Dodaj komentarz